Paulina, Ania - wooooow pełen szacun za wyniki !
Charm - gratulacje życiówki - najdłuższa trasa, jaką pokonałaś 9k brawo !
Kate - daj spokój jakie nie biegam - idziesz do lekarza i zobaczysz co będzie a nie od razu foch na bieganie

Wczoraj też popijałam winko za nasze wyniki !
Ja mam wynik 63 minuty na dychę - 5 minut lepiej niż w październiku na Biegnij Warszawo. Czułam, że nie jestem super przygotowana - miałam przerwę przez tego Achillesa prawie 3 tygodnie więc w sumie może być.
Było fajnie - chociaż na trasie na dychę stało mało kibiców - na Krakowskim Przedmieściu cudzoziemcy-turyści (zaskoczeni, że jest jakiś bieg) na chodnikach darli się i przybijali piątki no i przed metą było sporo kibiców. Japończycy na Bonifraterskiej z polską flagą byli super.
Reszta - cóż - smętnie dość - spacerowicze bez uśmiechów na ustach czekający na przejście przez ulicę.....
Wodopój po podbiegu na Sanguszki wspierała jakaś przesympatyczna staruszka z palemką w ręku - wolontariuszy było baaardzo tam mało i nie nadążali z dolewaniem wody do kubeczków i rozdawali powerady - ludzie brali butelki, pili parę łyków i rzucali w bok - marnotrastwo.
Zbieg z Tamki był świetny - biegłam tam w styczniu z WOŚP i pamiętałam, że tam dostanę skrzydeł i faktycznie tak było.
Aaaa świetny był start - jezdnia była podzielona na pół - z jednej startowali maratończycy, a z drugiej na 10k - elita przebiegała przy mnie na wyciągnięcie ręki - to był niesamowity widok - oni nie biegli jak ludzie - wyglądali jak konie na wyścigu - tak szybko biegli - powiem tylko jedno - respect

Dzień wcześniej byliśmy z dzieciakami na marszobiegu na 4,6 - to była świetna impreza - na starcie masa balonów, animatorzy, muzyka, na mecie konfetti spadające. Spartanie, osoby niepełnosprawne - niesamowicie.
Mam podobne wrażenia co do organizacji - niby na bogato - porządne przebieralnie, dużo toalet, banany, pomarańcze, czekolada/ herbata/ bulion na mecie - ale dojść gdzieś to była masakra - prowadzili nas dalekimi obejściami, żeby wyjść z mety na marszobiegu.