Dobrze, że nie uparli się by być dziennikarzamifotman pisze:Udowodnili, że potrafią pisać jeszcze większe bzdury i jeszcze bardziej obraźliwie niż pan Zdort.
Gratuluję.

Dobrze, że nie uparli się by być dziennikarzamifotman pisze:Udowodnili, że potrafią pisać jeszcze większe bzdury i jeszcze bardziej obraźliwie niż pan Zdort.
Gratuluję.
Polać mu za ten komentarz!brujeria pisze:"Biegactwo" - podoba mi sięDoskonałe podsumowanie w jednym słowie sekty egoistycznych, przemądrzałych narkomanów, którymi jesteśmy.
No wlasnie wiekszosc tzw. dziennikarzy zachowuje sie tak jakby sie wlasnie uparli pomimo wszelkich znakow na niebie i ziemi mowiacych im aby tego nie robili. Efekt jaki jest kazdy widzi... Ostatnio jakis madrus z Wybiorczej zrownal z ziemia Mase Krytyczna bo jego corcia nie zdazyla przez nich na jakies spotkanie. Czy naprawde felietony sluza juz tylko temu aby wyprozniac swoj woreczek zolciowy ?Kangoor5 pisze:Dobrze, że nie uparli się by być dziennikarzamifotman pisze:Udowodnili, że potrafią pisać jeszcze większe bzdury i jeszcze bardziej obraźliwie niż pan Zdort.
Gratuluję.
W sumie to sie zgadzam z powyzszym, pozostawiajac z boku fakt, ze autora artykulu uwazam za pajaca.fotman pisze:Ale religijny wymiar "biegactwa" chyba jednak istnieje.
Widzę, że wielu osobom wejście w "biegactwo" wypełnia jakąś pustkę w ich życiu. Neoficka gorliwość wylewa się tu na forum z wielu postów.
Bieganie pochłania czas i przesuwa akcenty w życiu.
Zamiast być środkiem do czegoś ważniejszego, staje się celem samym w sobie.
Żałośnie brzmią przytyki, że ktoś jest gorszy bo ma nadwagę i nie jest w stanie przebiec się do autobusu. Nasza "biegacka chudość" powoduje, że jesteśmy lepszymi ludźmi?
Proszę tylko nie pisać, że takie zaangażowanie w "biegactwo" jest lepsze od siedzenia z browarem przed telewizorem.
Zarówno namiętne bieganie, jak zaleganie przed TV samo w sobie jest tylko formą egoistycznego wypełniania sobie czasu i dostarczania przyjemności.
Poza bieganiem i oglądaniem telenowel, jest jeszcze cały piękny świat.
Przypominam dewizę Churchilla na długie życie w dobrej formie: "No sports".
Oj, mógłbyś się zdziwić. Bieganie nie wybacza zbędnych kilogramów, rower to co innego, nawet wyraźna nadwaga nie musi przeszkadzać w osiąganiu przyzwoitego tempa. Sam znam paru gości w średnim wieku z BMI koło 30 (aktywnych w przeszłości, także biegowo), którzy potrafili mnie solidnie wymęczyć na przejażdżkach. Na płaskiej trasie decydujący czynnik to opór powietrza, a taki gość jak się rozpędzi to tnie powietrze jak kula armatnia (duża energia kinetyczna + korzystny stosunek powierzchni czołowej do masy ciała).klosiu pisze:Hehe, już widzę jak ten spaślak ciśnie na rowerze kilkadziesiąt kilometrów codziennie.
Podejrzewam że nawet biegając bym go wyprzedził.
To może bieganizm?MariNerr pisze: Biegactwo to jednak mało poważnie brzmi jak na religię, biegoholizm byłby chyba lepszy gdyby nie to nazbyt oczywiste skojarzenie z alko
to zapewne taki ukłon w stronę RAZaMariNerr pisze:Biegactwo to jednak mało poważnie brzmi jak na religię,
pleonazm jako środek stylistyczny? to jakieś nawiązanie do spuścizny po futurystach?montalb pisze:wrzuć se w google "emfaza" albo "środki stylistyczne"
Ale ja nie mówię o prędkości 20kmh, tylko o 50-km przejażdżkach na góralu ze średnią ponad 30kmph, w wieku ok. 50 lat, z wagą +100kg (przy wzroście ok.175cm). W biegu przy takich gabarytach ci faceci mogliby tylko człapać, a na rowerze dają radę, a nawet podejrzewam, że zawstydziliby sporą część młodszych i szczuplejszych od siebie biegaczy. Dlatego dopóki nie wiem jak ktoś rzeczywiście sobie radzi na rowerze, nie oceniam jego możliwości po wyglądzie/sylwetce.klosiu pisze:robo123, wyraźnie mamy inną definicję przyzwoitego tempa. Utożsamiasz chyba jazdę na rowerze po prostu z przemieszczaniem się.
Powiedzmy sobie szczerze że 20km/h to jest odpowiednik co najwyżej spaceru w bieganiu i tak jest w stanie pojechać każdy kto po latach wstaje od biurka i wsiada na rower.
Biegacze często przenoszą na rower szybkości biegowe, uważają że 20km/h to już całkiem szybko i później mówią że rower to żaden trening, bo nie da się nawet zmęczyć. Da się, da się, tylko trzeba założyć pulsometr i spróbować osiągnąć takie tętno jak przy bieganiu
.