Adam, Tobie nic Ci się nie stało, ale to niezbyt o czymkolwiek świadczy. Zresztą "stała Ci się" stagnacja. Sam propagujesz niebieganie wszystkich treningów na maxa, i bardzo słusznie. Jednemu nie zaszkodzi, drugiemu zaszkodzi. Większość biegaczy to jednak są osoby o układzie ruchu często nieprzygotowanym do biegania w ogóle, a co dopiero do mocniejszych, często powtarzanych akcentów.
Hm, kurczę, obawiam się, że my po prostu nie dojdziemy do porozumienia. Jakby to po tych wszystkich "bluzgach" nie brzmiało, ja mniej więcej wiem, co Ty chcesz takim planem osiągnąć, Adam, i czemu jest on taki, jaki jest. Ja się niezbyt z nim zgadzam i uważam, że są znacznie lepsze sposoby rozwoju amatorów, ale pojmuję i Twój punkt widzenia.
Bardzo różne są poglądy na trening, tym bardziej trzeba dyskutować, ale nie ma raczej sensu całkowicie się zamykać na te inne. Znam osoby, które w tygodniu robią praktycznie same akcenty i wiele dzięki temu osiągnęły - więc bądź co bądź ma to sens, choć nie u każdego (IMHO u niewielu) będzie rozwiązaniem najsensowniejszym.
Rolli, akurat tę tezę o średniodystansowcach wysnułem bezpośrednio z porady naszych forumowych średniaków dla osoby, która chciała trenować pod kilometr albo coś w tym stylu m.in. poprzez cotygodniowe bieganie testu. I porada ta odradzała takie bieganie.
Zauważ, że Ty jesteś raczej wyższej klasy wyczynowcem, a my tutaj mówimy o amatorach. To są zupełnie inne organizmy o zupełnie innej zdolności do regeneracji i znoszenia wysiłku, zresztą przecież świetnie o tym wiesz. Zatopek wygrywał z dnia na dzień w 5, 10 i 42 kilosach - amator nie byłby w stanie pobiec mocno dychy po piątce na maksymalnym gazie.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!