
Jak to będzie ? Będzie różnie. Postaram się streścić swoje poczynania w kilu, może kilkunastu zdaniach.
Zaczynałem biegać już dość wcześnie, w wieku 17 lat, głównie w celem pozbycia się zbędnych kilogramów. Nie trwało to jednak zbyt długo, dwa, może trzy miesiące. Mój powrót do biegania zaczął się wraz z przeprowadzką do Warszawy. Nagle mój tryb życia zmienił się znacząco, po prostu zrobiło się łatwiej. Już nie było śmigania 7km rowerem do pracy, wszystko było na miejscu. Po roku dojrzałem do podjęcia decyzji o bieganiu, brakowało mi ruchu. Kupiłem odpowiedni ubiór, tak mi się wydawało. Wyznaczyłem trasę po Ursynowie, całe 4,1 km. Wydaje mi się, że wystartowałem 24 marca 2008 roku, a żeby nie czuć się głupio wyszedłem skoro świt. Nie było lekko, było bardzo ciężko, w połowie trasy gdzieś w okolicy Multikina musiałem bieg zamienić na marsz, nie dałem rady. Pierwszy raz był za mną. Byłem zmęczony, ale szczęśliwy. Oczywiście następnego dnia zakwasy, a kolejnego jeszcze większe. Mój czas wtedy, to ponad 24 minuty na 4,1 km. Nie zraziłem się i biegałem w kolejnych dniach. Po dwóch tygodniach poje stopy dość boleśnie oznajmiły mi, że moje obuwie nie nadaje się na chodniki. Wyłączyło mnie to z biegania na miesiąc. Na tej stronie znalazłem info o sklepie pana Rysia, na ul. Broniewskiego oraz o tym, że na hasło "bieganie.pl" dostanę rabat. Wybrałem dobrze amortyzujące buty. Różnica podczas biegania była więcej niż kolosalna. Kontuzja minęła, a ja biegałem regularnie, stopniowo poprawiając czasy. Po upływie około półtora roku z 24 minut mój czas na 4,1 km skrócił się do 16 minut. Postanowiłem wydłużyć trasę. Tym razem 8,3 km. Początkowy czas to 44 minuty, który podczas kolejnych miesiącach zmniejszyłem do 33 minut.
W 2010 roku przeprowadziłem się do Krakowa i dystans ponownie się zwiększał. Również w Krakowie zrobiłem sobie samotny półmaraton. Troszkę się odwodniłem, bo to tak z marszu, bez picia w drodze, oraz bez większego nawodnienia się przed biegiem. W Krakowie zabawiłem niespełna rok i powróciłem na Ursynów.
Przez te 6 lat miałem mniejsze i większe kontuzje. Na szczęście częściej te mniejsze. Biegam w każdych warunkach i we wszystkich porach roku. Obecnie moja ścieżka w większości prowadzi przez las kabacki. Zaliczyłem -20 oraz + 34 stopnie Celsjusza. Nie startuję w biegach, bo nie lubię imprez masowych.
Na przestrzeni tych lat zauważyłem coś niezwykłego i doskonale motywującego. Otóż o ile przed laty mijałem latem kilkunastu biegaczy, tak teraz, na tym samym dystansie i o tej samej porze doby jest nas ponad 100!!!! Uwierzcie mi, liczę Was czasami. Oczywiście mowa o biegających na Ursynowie.
Do zobaczenia na trasie
