DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
kfadam: Korcić może i korci,, tylko nie mam pięciu miesięcy . Poza tym jedzenie w ketozie jest strasznie monotonne i mnie się przejada. Ciężko mi zrezygnować z owoców, bo w praktyce trzeba je wtedy wykluczyć z diety. Warzyw też mało, i praktycznie tylko brokuły, szpinak, kapusta itp liście.
Yurek nie jest w ketozie, tylko na diecie tłuszczowej, a węgli je jak mi się wydaje całkiem sporo, tylko we właściwych momentach. Jego dieta też mi nie odpowiada ze względu na znaczne ograniczenie warzyw i owoców.
Pisałem, w ketozie byłem mniej więcej 3-4 tygodnie. Do normalnego życia, bez sportu uważam ten stan za świetny. Pomijając oczywiście trudności towarzyskie, na piwo się nie wyskoczy, w restauracji trudno coś zamówić, jest gorzej niż na wege . Do uprawiania sportu już nie bardzo, ale może za krótko się w to bawiłem. Spotkałem się parę razy z opinią, że pierwsze 3-4 tygodnie jest tragedia, a później już coraz lepiej.
fantom, wydaje mi się, że żeby dostosować się do produkcji energii przy braku węglowodanów organizm wykształca w nowych komórkach więcej mitochondriów, podobnie jak robi pod wpływem treningu. Mięśnie stają się na tłuszczu bardziej efektywne i brak węglowodanów się w pewnym stopniu wyrównuje. Serducho napakowane gęsto mitochondriami pracuje praktycznie wyłącznie na tłuszczu i daje radę.
Najwyższych intensywności na tłuszczach nie będzie, ale być może na długich zawodach lepsza wydolność przy średniej intensywności to zrekompensuje? Myślę że już na takim half ironmanie tłuszczak spokojnie jest w stanie zrobić dobry wynik.
Yurek nie jest w ketozie, tylko na diecie tłuszczowej, a węgli je jak mi się wydaje całkiem sporo, tylko we właściwych momentach. Jego dieta też mi nie odpowiada ze względu na znaczne ograniczenie warzyw i owoców.
Pisałem, w ketozie byłem mniej więcej 3-4 tygodnie. Do normalnego życia, bez sportu uważam ten stan za świetny. Pomijając oczywiście trudności towarzyskie, na piwo się nie wyskoczy, w restauracji trudno coś zamówić, jest gorzej niż na wege . Do uprawiania sportu już nie bardzo, ale może za krótko się w to bawiłem. Spotkałem się parę razy z opinią, że pierwsze 3-4 tygodnie jest tragedia, a później już coraz lepiej.
fantom, wydaje mi się, że żeby dostosować się do produkcji energii przy braku węglowodanów organizm wykształca w nowych komórkach więcej mitochondriów, podobnie jak robi pod wpływem treningu. Mięśnie stają się na tłuszczu bardziej efektywne i brak węglowodanów się w pewnym stopniu wyrównuje. Serducho napakowane gęsto mitochondriami pracuje praktycznie wyłącznie na tłuszczu i daje radę.
Najwyższych intensywności na tłuszczach nie będzie, ale być może na długich zawodach lepsza wydolność przy średniej intensywności to zrekompensuje? Myślę że już na takim half ironmanie tłuszczak spokojnie jest w stanie zrobić dobry wynik.
The faster you are, the slower life goes by.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Klosiu fakt wybór szalony np zamiast karkówki wieprzowej wołowa, a jajecznica na boczku lub słoninie czy innym podgardlu. Dziś chyba sobie mielone zrobie, choć jakoś te kilka miesięcy na karkówce i raz dwa razy w tygodniu wątróbce mi zupełnie nie przeszkadza, nawet nie cuduje, mięcho doprawiam i na patelnie.
Ostatnia imprezka to totalna głodówka, nic do zjedzenia, nawet ser był podany na owocach.
Ostatnia imprezka to totalna głodówka, nic do zjedzenia, nawet ser był podany na owocach.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Najbardziej mi przeszkadza w tej całej ketozie to, że jedyny okres kiedy mogę ją zastosować (czyli październik i część listopada, bo w listopadzie zaczynam treningi do następnego sezonu) przypada na czas, gdy są najlepsze i najsmaczniejsze warzywa i owoce .
W tej chwili na przykład, na przednówku bez problemu mógłbym ciągnąć na ketozie, bo konserwowane niedojrzałe owoce dostępne w sklepach zwyczajnie mi nie smakują. Ale nie mogę, bo rąbię te treningi i nie jestem w stanie sobie poradzić bez węgli .
Czasem tak sobie myślę, że ten cały sport bardziej przeszkadza niż pomaga. Byłbym mniej zalatany i mógłbym jeść co chcę robiąc jak Mark Sisson, dwa razy w tygodniu siłka, raz serie sprintów i raz czy dwa długi marsz czy turystycznie rower. I pewnie byłbym sprawniejszy ogólnie i lepiej bym wyglądał .
Ale i tak mam problem, bo w tym roku trzymałem się low carb dość konsekwentnie (węgle 25-30% wartości kalorycznej diety) i dotknął mnie ostatnio duży przyrost masy mięśniowej góry ciała . Jakaś masakra, koszule za ciasne w ramionach, kaloryfer wyskoczył, zyskałem w ostatnie trzy miesiące dwa kilo i nie jest to tłuszcz. A ja prawie nic nie robię, dwa czy trzy razy na tydzień macham trochę kettlem, do tego czasem pompki i core .
W tej chwili na przykład, na przednówku bez problemu mógłbym ciągnąć na ketozie, bo konserwowane niedojrzałe owoce dostępne w sklepach zwyczajnie mi nie smakują. Ale nie mogę, bo rąbię te treningi i nie jestem w stanie sobie poradzić bez węgli .
Czasem tak sobie myślę, że ten cały sport bardziej przeszkadza niż pomaga. Byłbym mniej zalatany i mógłbym jeść co chcę robiąc jak Mark Sisson, dwa razy w tygodniu siłka, raz serie sprintów i raz czy dwa długi marsz czy turystycznie rower. I pewnie byłbym sprawniejszy ogólnie i lepiej bym wyglądał .
Ale i tak mam problem, bo w tym roku trzymałem się low carb dość konsekwentnie (węgle 25-30% wartości kalorycznej diety) i dotknął mnie ostatnio duży przyrost masy mięśniowej góry ciała . Jakaś masakra, koszule za ciasne w ramionach, kaloryfer wyskoczył, zyskałem w ostatnie trzy miesiące dwa kilo i nie jest to tłuszcz. A ja prawie nic nie robię, dwa czy trzy razy na tydzień macham trochę kettlem, do tego czasem pompki i core .
The faster you are, the slower life goes by.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
tłusta dietka rozkręca produkcje testosteronu zatem to normalne że działa anabolicznie na mięśnie. O inne objawy nie pytam
A kto powiedział że sport o takiej intensywności to zdrowie???
A kto powiedział że sport o takiej intensywności to zdrowie???
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja dzisiaj mężowi mówiłam o tej diecie, a raczej o szkodliwości węglowodanów. Jego ojciec umarł na raka w wieku 51lat, matka teraz choruje, umiera na raka, lekarze nie dają jej żadnych szans. I mój mąż też zmienia dietę, tzn ja muszę o to zadbać. Jak na razie to sobie tego nie wyobrażam.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Czego sobie nie wyobrażasz, generalnie chyba faceci mniej narzekają na dietę tłustomięsną niż na jakieś odchyły wege z trawą jako głównym posiłkiem dnia . Najciężej pewnie będzie skłonić go do przetrwania pierwszych tygodni, niektórzy ciężko znoszą odstawienie węgli.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie wyobrażam sobie, bo gdy ja potrafię nasycić się dwoma jajkami to on do jajecznicy potrzebuje chleba, zupy wszelakie też zagryzał chlebem, do pracy często na cały dzień robiłam mu kanapki i brał dużą butelkę słodkiej herbaty, wody do picia nie lubi. Jest słodyczożercą.
Ja go do niczego nie namawiam, sam zdecydował a ja mam tej jego diety dopilnować. I właśnie nawet nie wiem co mu do pracy przygotować, to chyba dla mnie największe wyzwanie.
Ja go do niczego nie namawiam, sam zdecydował a ja mam tej jego diety dopilnować. I właśnie nawet nie wiem co mu do pracy przygotować, to chyba dla mnie największe wyzwanie.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Chleb to w tym momencie zapychacz, ale fakt, że jak mąż jest przyzwyczajony to może być cięzko. Po prostu większe porcje musisz robić na początku, tak żeby się najadł samym mięsem. I nie przejmuj się że za dużo . Dość szybko się okaże, że potrzebuje coraz mniej jedzenia.
Do pracy to w sumie nie wiem, bo nigdy jedzenia nie brałem, dość rzadko jem posiłki. Wyobrażam sobie jakieś mięcho na zimno + owoc czy dwa. Parę plastrów smażonej karkówki albo jedno czy dwa udka z kury. Jak się to wieczorem usmaży to nie problem zapakować rano.
Ostatecznie jajka na twardo, czy paczka orzechów też da radę.
To nie jest takie trudne, to tylko kwestia zmiany nawyków.
Do pracy to w sumie nie wiem, bo nigdy jedzenia nie brałem, dość rzadko jem posiłki. Wyobrażam sobie jakieś mięcho na zimno + owoc czy dwa. Parę plastrów smażonej karkówki albo jedno czy dwa udka z kury. Jak się to wieczorem usmaży to nie problem zapakować rano.
Ostatecznie jajka na twardo, czy paczka orzechów też da radę.
To nie jest takie trudne, to tylko kwestia zmiany nawyków.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Tez musialem jesc duzo chleba takze wiem o co chodzi. Nadal jem chleb bo lubie ale znacznie zmniejszylem ilosci.
A propos naszej dyskusji o ilosci wegli znalazlem konkretne zapisy z biochemii:
A propos naszej dyskusji o ilosci wegli znalazlem konkretne zapisy z biochemii:
Czyli trzeba siebie poznac i dopasowac sie do wlasnego organizmu.Zauważmy, że jeśli nie będziemy zjadać białek ani węglowodanów, to nie będzie możliwości zwiększania liczby tych cząsteczek. Jabłczan będzie powolutku uciekać, w mitochondrium zacznie brakować związków cyklu Krebsa i proces spalania tłuszczów (acetylo-CoA) będzie przebiegać coraz mniej sprawnie. Czysto teoretycznie, gdyby jabłczan nie uciekał z mitochondrium, spalanie acetylo-CoA mogłoby trwać wiecznie. W praktyce, potrzeba chociaż trochę białka lub węglowodanów, by spalanie tłuszczów mogło przebiegać sprawnie. W tym sensie białko i węglowodany można traktować jako „smar” na spalanie tłuszczów.
Zbyt mała ilość węglowodanów i białka powoduje, że równolegle zjadany tłuszcz nie będzie się spalał z wydajnością adekwatną do potrzeb. Węglowodany i białko są więc rozrusznikiem dla pozyskiwania paliwa z bardziej wydajnego źródła, jakim są tłuszcze. W zależności od konstytucji metabolicznej – jedni ludzie szybko spalają tłuszcz pomimo zjadania małej ilości węglowodanów – dla nich zjadanie dużych ilości węglowodanów jest niekorzystne, gdyż jeszcze bardziej pobudza i tak szybkie pozyskiwanie energii. Korzystne jest to jedynie w warunkach uprawiania sportu wyczynowego, gdzie odbiór produkowanej energii jest zapewniony. Z kolei osoby, które wolno pozyskują energię, potrzebują więcej węglowodanów w proporcji do tłuszczów, by w ogóle zachować jakąś szybkość pozyskiwania tej energii. W przypadku tych osób dieta niskowęglowodanowa będzie jeszcze bardziej zwalniać i tak już wolny z natury matabolizm. Zakładając, że nie zjadamy białka ponad miarę, ale tyle ile potrzeba, każdy ma jakąś swoją uwarunkowaną konstytucyjnie optymalną proporcję między węglowodanami a tłuszczem, przy której czuje się najlepiej.
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No więc rano na śniadanie zrobilam mu tłusty twaróg ze śmietaną 36%,szczypiorkiem, solą i pieprzem. Do pracy sałatkę: puszka tuńczyka w oleju, 2 jajka na twardo, kilka korniszonów i majonez. Do tego 1 kromkę chleba z masłem i herbatę bez cukru z sokiem z cytryny. Chyba nie jest aż tak źle, choć na pewno mogło być lepiej.
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 04 sty 2014, 19:04
- Życiówka na 10k: 52:13
- Życiówka w maratonie: brak
Czytałem, chyba u Kwaśniewskiego, że dziennie max łyżka majonezu. Wy też ograniczacie?
10 km - 48min:10s
21,1 km - 1h:41min
Od 01.01.14 - 10 kg w dół
21,1 km - 1h:41min
Od 01.01.14 - 10 kg w dół
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Sprobuj cos pokombinowac z mascarpone, ktos kiedys rzucal pomyslem na karkowke w sosie smietanowym, ja ostatnio rzucilem znalezionym pomyslem na salatke tunczyk_ser zolty+cebula+jajka+majonez. Dla faceta to wszystko powinno brzmiec jak bajka.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
To co jest w kupnych majonezach to niestety glownie rafinowane tluszcze roslinne takze pewnie dlatego ale ja bym sie tym az tak nie przejmowal no chyba ze ktos wali duzy sloik dzien w dzien.sturmkatze pisze:Czytałem, chyba u Kwaśniewskiego, że dziennie max łyżka majonezu. Wy też ograniczacie?
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przez to wszystko ja poszlam do pracy z jednym jajkiem na twardo tylko. Ugotowałam rosół, wiec na obiadokolacje bedzie mięso z rosołu podsmazone na maśle z brokułami rozciapanymi z masłem. Nie za dużo tego masła?
-
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W temacie jedzenia w pracy, możliwości jest bardzo dużo - tak na szybko kilka pomysłów. Większość posiłków lepiej przygotować dzień wczesniej (wieczorem?), ale czasem można zjeść coś na szybko, prosto ze sklepowej półki.
Jeśli chodzi o przygotowywanie posiłków to np.:
1. Kawałek tłustej ryby + warzywa z patelni na smalcu. Smalcu nie żałuj, im więcej tym lepiej - tłuszcz ładnie 'oblepi' warzywa i będzie sycące.
2. Boczek, karkówka, mięso pieczone (świetnie sprawdzi się mięso z 'wczorajszego' obiadu, jeszcze lepiej jeśli możesz i lubisz piec kawał boczku czy karku + surowe warzywa. Pomidory, rzodkiewki, co kto lubi. Zwróć tylko uwagę, że w przypadku mięsa pieczonego tłuszczu jest dość mało, a białka sporo. Warto uzupełnić wtedy posiłek czymś tłustym - jak ktoś lubi masło to spory kawałek nie zawadzi, a do mięsa smakuje wybornie.
3. 'Optymalny' chleb orzechowy. Nie każdemu smakuje, ciężkie, tłuste, słonawe w smaku. Doskonałe jeśli ktoś lubi kanapki.
4. Jajka z masłem i majonezem. Tutaj przydałaby się lodówka w robocie, majonez dość szybko złapie mocno kwaśny smak. Ugotować, pociąć w kostkę albo rozmemlać widelcem, dodać majonezu, masła, ukręcić. Dodatków niezliczona ilość - nieźle smakuje z pociętymi drobno oliwkami i papryką jalapeno.
Kwestia warzyw to kwestia upodobań i diety. W przypadku low carb będzie ich mniej, jeśli jesz bardziej paleo - więcej.
Raz na jakiś czas, ew. w sytuacji gdy nie chce się robić jedzenia wcześniej:
1. Mascarpone z orzechami. Do kupienia w większości sklepów pudełko 250g + 100g orzechów i ciężko ogarnąć taką ilość (a i kalorycznie jakieś 1,5k kcal wpadnie).
2. Salami z masłem. Może brzmieć mało apetycznie, ale widziałem niejednego co się przemógł, spróbował i zasmakowało. Świetnie do tego komponuje się cebula, ale niezbyt wyjściowo się pachnie.
Tak naprawdę ogranicza Ciebie tylko wyobraźnie. Jedziesz autem, głodniejesz, wchodzisz do sklepu na stoisko mięsne - 20 deko parzonego boczku + pęczek rzodkiewem - z kawą wyborne. Szama na trasie i jedziesz dalej.
No i opcja najprostsza, do wykorzystania zawsze. Nie będzie czasu na jedzenie w ciągu dnia? Na śniadanie zamiast 1k zjedz (tj. mąż niech zje) 2k kcal i do obiadu powinno starczyć. A jak nie starczy to.. Ogranicza Ciebie tylko wyobraźnia.
Jeśli chodzi o przygotowywanie posiłków to np.:
1. Kawałek tłustej ryby + warzywa z patelni na smalcu. Smalcu nie żałuj, im więcej tym lepiej - tłuszcz ładnie 'oblepi' warzywa i będzie sycące.
2. Boczek, karkówka, mięso pieczone (świetnie sprawdzi się mięso z 'wczorajszego' obiadu, jeszcze lepiej jeśli możesz i lubisz piec kawał boczku czy karku + surowe warzywa. Pomidory, rzodkiewki, co kto lubi. Zwróć tylko uwagę, że w przypadku mięsa pieczonego tłuszczu jest dość mało, a białka sporo. Warto uzupełnić wtedy posiłek czymś tłustym - jak ktoś lubi masło to spory kawałek nie zawadzi, a do mięsa smakuje wybornie.
3. 'Optymalny' chleb orzechowy. Nie każdemu smakuje, ciężkie, tłuste, słonawe w smaku. Doskonałe jeśli ktoś lubi kanapki.
4. Jajka z masłem i majonezem. Tutaj przydałaby się lodówka w robocie, majonez dość szybko złapie mocno kwaśny smak. Ugotować, pociąć w kostkę albo rozmemlać widelcem, dodać majonezu, masła, ukręcić. Dodatków niezliczona ilość - nieźle smakuje z pociętymi drobno oliwkami i papryką jalapeno.
Kwestia warzyw to kwestia upodobań i diety. W przypadku low carb będzie ich mniej, jeśli jesz bardziej paleo - więcej.
Raz na jakiś czas, ew. w sytuacji gdy nie chce się robić jedzenia wcześniej:
1. Mascarpone z orzechami. Do kupienia w większości sklepów pudełko 250g + 100g orzechów i ciężko ogarnąć taką ilość (a i kalorycznie jakieś 1,5k kcal wpadnie).
2. Salami z masłem. Może brzmieć mało apetycznie, ale widziałem niejednego co się przemógł, spróbował i zasmakowało. Świetnie do tego komponuje się cebula, ale niezbyt wyjściowo się pachnie.
Tak naprawdę ogranicza Ciebie tylko wyobraźnie. Jedziesz autem, głodniejesz, wchodzisz do sklepu na stoisko mięsne - 20 deko parzonego boczku + pęczek rzodkiewem - z kawą wyborne. Szama na trasie i jedziesz dalej.
No i opcja najprostsza, do wykorzystania zawsze. Nie będzie czasu na jedzenie w ciągu dnia? Na śniadanie zamiast 1k zjedz (tj. mąż niech zje) 2k kcal i do obiadu powinno starczyć. A jak nie starczy to.. Ogranicza Ciebie tylko wyobraźnia.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
- Terry Pratchett