DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- barberry
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 31 maja 2013, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Poleconą książkę kupiłam i jestem w lekkim szkoku - ile pyszności można zgodnie z nią stworzyć!
Mam tylko jedną wątpliwość. Jako, że przeważa tłuszcz, potrawy wychodzą mocno kaloryczne i tego byłam świadoma już przed zakupem książki. Myślałam jednak, że chcąc zrzucić co nieco, należy trzymać się jakichś ram kalorycznych (ujemny bilans itp.) tylko po prostu w te ramy wpasowywać produkty zgodne z właściwym stosunkiem B:W:T. Dr Kwaśniewski w swojej książce nie narzuca jednak żadnych ograniczeń, mówi nawet, że mamy jeść do syta kiedy chcemy, mamy nie liczyć kalorii (tylko bez przejadania się) byle tylko ten stosunek B:W:T był właściwy. I tu pytanie do osób, którym udało się pozbyć kilku kg dzięki jedzeniu optymalnemu - patrzeć na kalorie czy nie?
Rozum nakazywałby jednak patrzeć ale wtedy czasami potrafiłby z tych przepisów wyjść jeden/dwa posiłki dziennie a to też chyba niebyt dobrze.
Dodam, że tych kg do zrzucenia nie mam zbyt wiele, najchętniej pozbyłabym się kilku kg tłuszczyku na rzecz mięśni Biegam w tej chwili 3-4 razy w tygodniu po ok godzinie i 3 razy w tygodniu wykonuję godzinę ćwiczeń na różne partie mięśni.
Dzięki za pomoc!
Mam tylko jedną wątpliwość. Jako, że przeważa tłuszcz, potrawy wychodzą mocno kaloryczne i tego byłam świadoma już przed zakupem książki. Myślałam jednak, że chcąc zrzucić co nieco, należy trzymać się jakichś ram kalorycznych (ujemny bilans itp.) tylko po prostu w te ramy wpasowywać produkty zgodne z właściwym stosunkiem B:W:T. Dr Kwaśniewski w swojej książce nie narzuca jednak żadnych ograniczeń, mówi nawet, że mamy jeść do syta kiedy chcemy, mamy nie liczyć kalorii (tylko bez przejadania się) byle tylko ten stosunek B:W:T był właściwy. I tu pytanie do osób, którym udało się pozbyć kilku kg dzięki jedzeniu optymalnemu - patrzeć na kalorie czy nie?
Rozum nakazywałby jednak patrzeć ale wtedy czasami potrafiłby z tych przepisów wyjść jeden/dwa posiłki dziennie a to też chyba niebyt dobrze.
Dodam, że tych kg do zrzucenia nie mam zbyt wiele, najchętniej pozbyłabym się kilku kg tłuszczyku na rzecz mięśni Biegam w tej chwili 3-4 razy w tygodniu po ok godzinie i 3 razy w tygodniu wykonuję godzinę ćwiczeń na różne partie mięśni.
Dzięki za pomoc!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
nie. Piękne uczucie - jeść do syta, to co się lubi, i chudnąć. Najlepsze, że też prawdziwe. Oczywiście przetestowane, na sobie - do syta (-20kg baardzo szybko)barberry pisze:patrzeć na kalorie czy nie
pozdrawiam i życzę powodzenia
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Diety tłuszczowe nie działają przez restrykcje kaloryczne, tylko przez unormowanie systemu hormonalnego. To nierównowaga hormonalna (konkretnie - za dużo insuliny we krwi) powoduje tycie, a nie jedzenie za dużo, jak nam się wmawia. Zdrowy człowiek je tyle ile potrzeba, a później przestaje być głodny.
Gdy we krwi jest za dużo insuliny, to za dużo kalorii trafia do tkanki tłuszczowej, więc nie starcza ich na zaspokojenie potrzeb organizmu. Trzeba zjeść więcej, bo mimo że zapas jest w tłuszczu, to insulina utrudnia skorzystanie z niego.
Gdy wyeliminuje się insulinę przez eliminację węglowodanów, to apetyt się unormuje i będzie się jeść mniej najadając się bardziej. Czasem najesz się nawet jednym posiłkiem dziennie, o ile będzie zawierał odpowiednią ilość kalorii. Nie musisz na kalorie patrzeć, jak zjesz tyle ile potrzeba to przestaniesz być głodna. Nie musisz też jeść 5 posiłków dziennie.
Gdy we krwi jest za dużo insuliny, to za dużo kalorii trafia do tkanki tłuszczowej, więc nie starcza ich na zaspokojenie potrzeb organizmu. Trzeba zjeść więcej, bo mimo że zapas jest w tłuszczu, to insulina utrudnia skorzystanie z niego.
Gdy wyeliminuje się insulinę przez eliminację węglowodanów, to apetyt się unormuje i będzie się jeść mniej najadając się bardziej. Czasem najesz się nawet jednym posiłkiem dziennie, o ile będzie zawierał odpowiednią ilość kalorii. Nie musisz na kalorie patrzeć, jak zjesz tyle ile potrzeba to przestaniesz być głodna. Nie musisz też jeść 5 posiłków dziennie.
The faster you are, the slower life goes by.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Jak wskazują doświadczenia początkowo trzeba jednak pilnować się. Przyzwyczajeni byliśmy do dużych porcji jedzonych często, żołądki są rozciągnięte i co gorsza reagujemy poczuciem sytości gdy mamy wypełniony żołądek. Gdy zjesz objętościowo tyle by wypełnić żołądek to zjesz w jednym posiłku więcej niż wynoszą twoje potrzeby dobowe. Jedz powoli i jednak licz kalorie za dwa trzy tygodnie będzie to zbyteczne. Temat już był wałkowany jakiś czas temu.
Rano porządne śniadanie, obiad i powinno wystarczyć. Możesz sobie popijać jakieś tłuste rosołki gdy czujesz się głodna. U mnie teraz za drugie śniadanie robi kawa z masłem. Gotuje bardzo gęsty wywar mięsno-kostny który doprawiam pomidorami lub burazkami do smaku i popijam. Pilnuj węgli i początkowo ogranicz wysiłek.
Rano porządne śniadanie, obiad i powinno wystarczyć. Możesz sobie popijać jakieś tłuste rosołki gdy czujesz się głodna. U mnie teraz za drugie śniadanie robi kawa z masłem. Gotuje bardzo gęsty wywar mięsno-kostny który doprawiam pomidorami lub burazkami do smaku i popijam. Pilnuj węgli i początkowo ogranicz wysiłek.
- barberry
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 31 maja 2013, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Dziękuję za rady. Postaram się jeść kiedy będę głodna a nie z przyzwyczajenia o danej porze. Po dzisiejszym dniu (pierwszym w miarę optymalnym ) widzę, że nie dałabym rady wcisnąć w siebie już nic więcej a nie wyszło tych kalorii wcale tak dużo. Czyli jednak mój organizm nie jest aż tak rozregulowany i jakoś tam daje znać, że ma dość.
Na jutro rozpisałam sobie 3 w pełni optymalne posiłki i wychodzi 1894kcal (mam 175cm wzrostu i ważę 67kg). Jak nie będę głodna to nie zjem np części kolacji - koniec jedzenia z zegarkiem w ręce!
Czy jeśli będę się w miarę dobrze czuła to to ograniczenie wysiłku jest konieczne? Moje bieganie jest baaaardzo rekreacyjne (koło 6:30min/km).
Tymczasem zabieram się za głębsze wertowanie tematu:)
Na jutro rozpisałam sobie 3 w pełni optymalne posiłki i wychodzi 1894kcal (mam 175cm wzrostu i ważę 67kg). Jak nie będę głodna to nie zjem np części kolacji - koniec jedzenia z zegarkiem w ręce!
Czy jeśli będę się w miarę dobrze czuła to to ograniczenie wysiłku jest konieczne? Moje bieganie jest baaaardzo rekreacyjne (koło 6:30min/km).
Tymczasem zabieram się za głębsze wertowanie tematu:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
Uważaj bo przy Twojej wadze, możesz nie tracić kilogramów, mimo, że obwody będą się zmniejszały. Najlepiej, żeby mieć pełny obraz zrób sobie parę pomiarów np. w pasie, biceps, udo. U mnie było tak, że w pewnym momencie waga stanęła, a musiałem mimo to zmniejszać dziurki w pasku.barberry pisze:Dziękuję za rady. Postaram się jeść kiedy będę głodna a nie z przyzwyczajenia o danej porze. Po dzisiejszym dniu (pierwszym w miarę optymalnym ) widzę, że nie dałabym rady wcisnąć w siebie już nic więcej a nie wyszło tych kalorii wcale tak dużo. Czyli jednak mój organizm nie jest aż tak rozregulowany i jakoś tam daje znać, że ma dość.
Na jutro rozpisałam sobie 3 w pełni optymalne posiłki i wychodzi 1894kcal (mam 175cm wzrostu i ważę 67kg). Jak nie będę głodna to nie zjem np części kolacji - koniec jedzenia z zegarkiem w ręce!
Czy jeśli będę się w miarę dobrze czuła to to ograniczenie wysiłku jest konieczne? Moje bieganie jest baaaardzo rekreacyjne (koło 6:30min/km).
Tymczasem zabieram się za głębsze wertowanie tematu:)
Myślę, że w Twoim wypadku (stosunkowo nieduża waga) przyrost mięśni od treningu, może równoważyć spadek wagi.
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 04 sty 2014, 19:04
- Życiówka na 10k: 52:13
- Życiówka w maratonie: brak
Ja przy swoich obecnych 86 kg i 185 cm staram się jeść 1900-2400 kcal. Podobnie jak połowę mniejsza kobieta. Nadszedł czas refleksji
10 km - 48min:10s
21,1 km - 1h:41min
Od 01.01.14 - 10 kg w dół
21,1 km - 1h:41min
Od 01.01.14 - 10 kg w dół
- barberry
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 31 maja 2013, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Wiem, dlatego napisałam wcześniej, że chciałabym stracić kilka kg tłuszczyku na rzecz mięśni. Liczę się z tym, że tych kg może być ostatecznie tyle samo lub nawet więcej więc pomiary już zrobione. Dzięki!
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
W ogóle jak biegasz, to jedz więcej. Niektórzy ludzie mają faktycznie rozepchane żołądki i jedzą z początku za dużo, ale niektórzy nie, i ty się chyba do nich zaliczasz, skoro niby najadasz się niecałymi 2000kcal. Dieta tłuszczowa bardzo ogranicza odczuwanie głodu, ale to nie znaczy, żeby jeść znacznie za mało kalorii. Na tłuszczu nawet jak będziesz głodna to bardzo łatwo to zignorować, bo głód jest słaby. Ale nie rób tego jak chcesz równo chudnąć i nie hamować metabolizmu.
Ja trzymam wagę jak jem 4 tysiące kalorii, a na trzech tysiącach chudnę po kilo na tydzień. Tak że spokojnie możesz jeść więcej.
Bo jak ograniczysz za bardzo kalorie, to może się to skończyć napadami głodu, albo co gorsza napadami głodu na cukier za jakiś czas - a po co? Na diecie tłuszczowej, nawet jak zjesz za dużo, to nie utyjesz, co najwyżej przestaniesz chudnąć.
Ja trzymam wagę jak jem 4 tysiące kalorii, a na trzech tysiącach chudnę po kilo na tydzień. Tak że spokojnie możesz jeść więcej.
Bo jak ograniczysz za bardzo kalorie, to może się to skończyć napadami głodu, albo co gorsza napadami głodu na cukier za jakiś czas - a po co? Na diecie tłuszczowej, nawet jak zjesz za dużo, to nie utyjesz, co najwyżej przestaniesz chudnąć.
The faster you are, the slower life goes by.
- barberry
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 31 maja 2013, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Jutro spróbuję z tymi posiłkami i zobacze jak będę się czuła - mam zamiar nie oszukiwać i rzeczywiście jeść kiedy będę głodna. W razie czego zawsze mogę dołożyć jakąś kawę z masłem (nie wiem czy taka mikstura przejdzie mi przez gardło ale ok )
Jeszcze ostatnie pytanie: jakie macie patenty na jedzenie w pracy/na uczelni? Przepisy tej książki kucharskiej niezbyt nadają się do zabrania i zjedzenia w czasie krótkiej przerwy. Do tej pory był to u mnie np serek wiejski i jabłko ale teraz trzeba bedzie coś tu zmodyfikować. Poza tym nie chcę wywoływać specjalnej sensacji nowym sposobem odżywiania...
edit. Znalazłam przepisy na twarożki więc dam radę :D
Jeszcze ostatnie pytanie: jakie macie patenty na jedzenie w pracy/na uczelni? Przepisy tej książki kucharskiej niezbyt nadają się do zabrania i zjedzenia w czasie krótkiej przerwy. Do tej pory był to u mnie np serek wiejski i jabłko ale teraz trzeba bedzie coś tu zmodyfikować. Poza tym nie chcę wywoływać specjalnej sensacji nowym sposobem odżywiania...
edit. Znalazłam przepisy na twarożki więc dam radę :D
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
Spokojnie możesz spróbować kawki ze śmietanką 30% - na początek to łatwiejsze niż masłobarberry pisze:W razie czego zawsze mogę dołożyć jakąś kawę z masłem (nie wiem czy taka mikstura przejdzie mi przez gardło ale ok )
Kawa ze śmietanką, awokado, kabanosy raz na jakiś czas, jakieś tłuste słodkości - typu śliwka nałęczowska, pomyśl, coś pod swój smak. I nie eliminuj węgli do końca, żeby nie było tak że sam tłuszcz jesz. Będzie ok, po jakimś czasie organizm sam będzie mówił co potrzeba.barberry pisze:jakie macie patenty na jedzenie w pracy/na uczelni?
- barberry
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 31 maja 2013, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Tak zrobię, dzięki.
Mam zamiar trzymać sie ok 50g węgli bo moje treningi trudno nazwać intensywnymi (3-4xtydz godzina biegu + w pozostałe dni godzina ćwiczeń rożnych mięśni - ja sie męczę ale do bycia sportowcem jeszcze mi raczej daleko ) wiec chyba nie mam potrzeby zwiększania węgli jakoś specjalnie ze względu na sport.
Mam zamiar trzymać sie ok 50g węgli bo moje treningi trudno nazwać intensywnymi (3-4xtydz godzina biegu + w pozostałe dni godzina ćwiczeń rożnych mięśni - ja sie męczę ale do bycia sportowcem jeszcze mi raczej daleko ) wiec chyba nie mam potrzeby zwiększania węgli jakoś specjalnie ze względu na sport.
- KarolinaR
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 15 gru 2012, 08:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Spokojnie 50g Ci wystarczy. Ja bez problemu biegam treningi tempowe, za każdym razem jest postęp, jeśli chodzi o prędkość i dystans, a jem podobną ilość węgli. Jeśli nie planujesz biegać na krótkich dystansach, ani szybko, to możesz nie potrzebować więcej.