Poleconą książkę kupiłam i jestem w lekkim szkoku - ile pyszności można zgodnie z nią stworzyć!
Mam tylko jedną wątpliwość. Jako, że przeważa tłuszcz, potrawy wychodzą mocno kaloryczne i tego byłam świadoma już przed zakupem książki. Myślałam jednak, że chcąc zrzucić co nieco, należy trzymać się jakichś ram kalorycznych (ujemny bilans itp.) tylko po prostu w te ramy wpasowywać produkty zgodne z właściwym stosunkiem B:W:T. Dr Kwaśniewski w swojej książce nie narzuca jednak żadnych ograniczeń, mówi nawet, że mamy jeść do syta kiedy chcemy, mamy nie liczyć kalorii (tylko bez przejadania się) byle tylko ten stosunek B:W:T był właściwy. I tu pytanie do osób, którym udało się pozbyć kilku kg dzięki jedzeniu optymalnemu - patrzeć na kalorie czy nie?
Rozum nakazywałby jednak patrzeć ale wtedy czasami potrafiłby z tych przepisów wyjść jeden/dwa posiłki dziennie a to też chyba niebyt dobrze.
Dodam, że tych kg do zrzucenia nie mam zbyt wiele, najchętniej pozbyłabym się kilku kg tłuszczyku na rzecz mięśni

Biegam w tej chwili 3-4 razy w tygodniu po ok godzinie i 3 razy w tygodniu wykonuję godzinę ćwiczeń na różne partie mięśni.
Dzięki za pomoc!