Znowu tyle nowych wieści, że trudno ogarnąć
Co do biegania z pulsometrem - wg mnie, pulsometr należy traktować jedynie pomocniczo (a osobiście uważam, że w ogóle nie jest potrzebny, moje lata najszybszego biegania przypadły na czasy, kiedy pulsometrów nie było ..).
Trzeba słuchać siebie, i tyle. Przecież każdy z nas doskonale czuje, kiedy ma intensywną zadyszkę, a kiedy biegnie tempem komfortowym. Jest taka teoria - pół żartem, pół serio, ale w sumie coś w tym jest - "kryterium swobodnej rozmowy". Jeżeli biegniemy i możemy swobodnie rozmawiać, to znaczy, że jest to I zakres czyli wolny bieg/trucht. Jeżeli możemy mówić tylko urywanymi zdaniami, to jest to II zakres. A jeżeli jesteśmy wstanie wydobyć z siebie pojedyncze słowa, no, to znaczy, że jest to już bardzo szybki bieg

.
Trzeba mniej ufać różnym technicznym gadżetom, kalkulatorom, teoriom, a bardziej słuchać swojego organizmu, i będzie dobrze

. A wg mnie bieg w tempie, w którym "plączą się nogi" i męczymy się ...psychicznie, bo po prostu jest za wolno - nic nie daje. Bieganie powinno być proste i intuicyjne, jak czujemy się dobrze, to można przyspieszyć, a jak gorzej - to zwalniamy

.
A co do techniki - nad techniką zawsze pracować warto, tylko trzeba pamiętać, ze zmiana techniki to przede wszystkim siła i jeszcze raz siła, ukierunkowana na to, aby utrzymać podczas biegu odpowiednią sylwetkę. Nie da się powiedzieć sobie: "od dziś unoszę wysoko kolana" albo "od dziś biegam na śródstopiu", bo tak jest ok. Tak się nie da, do zmiany techniki prowadzi długa, i żmudna droga ... Zatem trzeba ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć

!