DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- milo
- Dyskutant
- Posty: 49
- Rejestracja: 08 maja 2011, 23:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Biała Podlaska
KarolinaR , przyjemnie się czyta że ktos przeżył na lchf dwa lata.. a poważnie to myślę że to naprawdę dobra droga, fajnie że jest sporo osób z takimi doświadczeniami i że dzielicie się tu nimi..
Dzisiejsze tempa były wprawdzie na wyższym tętnie ale wysiłkowo było ok, nawet całkiem przyjemnie. zobaczymy jak pójdzie połówka w Warszawie no i Orlen Maraton.
Dzisiejsze tempa były wprawdzie na wyższym tętnie ale wysiłkowo było ok, nawet całkiem przyjemnie. zobaczymy jak pójdzie połówka w Warszawie no i Orlen Maraton.
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
ja bardzo przepraszam, że znów takie niedyskretne pytanie, takie...
tytuł wątku (nieco mylący) mówi o lchf w sporcie . nie w zwalczaniu impotencji, chrapania, zgag i wszystkich innych mniej i bardziej wyimaginowanych cholesterolów, klątw i voodoo.
czy ktoś z was, wyznawców haj fatu (skoro już o sporcie mowa) złamał choć te 3h w maratonie? może 2:30?
(jeśli się takowy znajdzie) - jakieś refleksje dot. różnic treningowych wynikających z diety?
tytuł wątku (nieco mylący) mówi o lchf w sporcie . nie w zwalczaniu impotencji, chrapania, zgag i wszystkich innych mniej i bardziej wyimaginowanych cholesterolów, klątw i voodoo.
czy ktoś z was, wyznawców haj fatu (skoro już o sporcie mowa) złamał choć te 3h w maratonie? może 2:30?
(jeśli się takowy znajdzie) - jakieś refleksje dot. różnic treningowych wynikających z diety?
mastering the art of losing. even more.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
no jest taki gościu Michał Jędroszkowiak, na diecie optymalnej Kwaśniewskiego, chyba mistrz Polski w biegach przełajowych na 100km:kulawy pies pisze:ja bardzo przepraszam, że znów takie niedyskretne pytanie, takie...
tytuł wątku (nieco mylący) mówi o lchf w sporcie . nie w zwalczaniu impotencji, chrapania, zgag i wszystkich innych mniej i bardziej wyimaginowanych cholesterolów, klątw i voodoo.
czy ktoś z was, wyznawców haj fatu (skoro już o sporcie mowa) złamał choć te 3h w maratonie? może 2:30?
(jeśli się takowy znajdzie) - jakieś refleksje dot. różnic treningowych wynikających z diety?
http://www.napieraj.pl/index.php?option ... &Itemid=31
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Myśle, że Kulawemu akurat nie chodziło o przytaczanie "przypadku" Michała Jędroszczaka. Jest to mega sportowiec, ale jednak specjalizuje się w nieco innej dyscyplinie w porównaniu do maratonów >3h.
Niemal każdy tutaj się "ujawniający" przeszedł na LCHF ze względu na chęć redukcji masy, tkanki tłuszczowej itd. Co następuje jak już osiągniecie pożądaną masę ciała i procent tłuszczy w ciele? To nie jest pytanie podsyfiajace choć może tak wyglądać na początku.
Zwiększa się ilość kalorii dziennych, o ile procent? No i jak się zwiększy to jakie są efekty w ciele - tycie etc.
Pytam z czystej ciekawości.
No i kawa. Chyba wszyscy rano na zapłon piją kawę na LCHF, jakie objawy są jak tej kawy nie wypijecie?
I jak taka zmiana wpływa na trening.
Może ktoś by się podjął wyzwania odstawienia kawy na 3 tygodnie, i obserwacji co i jak szybko się zmieniło w jego funkcjonowaniu i jakości treningu.
Mnie zastanawiają dwie sprawy. Właśnie to redukowanie tłuszczy, które jest wpisane w tą dietę i kwestia kawy.Startuję w zawodach na orientację, gdzie nie biegnie się non stop przez 12-16 godzin. Przejście do marszu czy krótkie postoje, w celu ogarnięcia mapy są częste. To z kolei pomaga organizmowi odpocząć. O dziwo, pomaga mi także zmiana sposobu poruszania się co angażuje inne układy mięśni np. marsz pod stromą górkę, czy może przez krzaczory gdzie jestem zmuszony podnosić wysoko nogi, nie wspominając o brodzeniu w bagnie, gdzie zimna woda wpływa kojąco na stopy
Maratony może i faktycznie powinno się biegać przy bardzo dużej intensywności maksymalnie 2-3 razy w roku. Ja natomiast znam inne powiedzenie: „im wolniej, tym dalej”. I w tym tkwi sens, cała przyjemność z biegania długodystansowego. Inna sprawa, że nie potrafię oprzeć się pokusie wyjazdu na zawody w nieznany region Polski, pobiegać tam i „odkryć nieznane”. Gdybym za każdym razem kończył obrzygany po pas, prawdopodobnie straciłbym szybko ochotę i zapał.
Niemal każdy tutaj się "ujawniający" przeszedł na LCHF ze względu na chęć redukcji masy, tkanki tłuszczowej itd. Co następuje jak już osiągniecie pożądaną masę ciała i procent tłuszczy w ciele? To nie jest pytanie podsyfiajace choć może tak wyglądać na początku.
Zwiększa się ilość kalorii dziennych, o ile procent? No i jak się zwiększy to jakie są efekty w ciele - tycie etc.
Pytam z czystej ciekawości.
No i kawa. Chyba wszyscy rano na zapłon piją kawę na LCHF, jakie objawy są jak tej kawy nie wypijecie?
I jak taka zmiana wpływa na trening.
Może ktoś by się podjął wyzwania odstawienia kawy na 3 tygodnie, i obserwacji co i jak szybko się zmieniło w jego funkcjonowaniu i jakości treningu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Ale czy to oznacza ze ktos kto nie zlamal 3h w maratonie nie uprawia sportu ? Czy sport trzeba zawsze uprawiac dla maksymalizacji wyniku ? Mozna tez naprzyklad dla maksymalzacji samopoczucia, minimalizacji wagi itp takze rodzajow ekstremow do ktorych dazymy uprawiajac sport moze byc wiele. Problem z przejsciem na LCHF jest taki, ze potrzebny jest okres przejsciowy a zaden sportowiec nie chce marnowac powiedzmy roku czasu na adaptacje. Paradoksalnie im dluzszy rodzaj zawodow tym bardziej dieta LCHF powinna byc preferowana. Ciezko jednak przebic sie przez skostnialy od dziesiatek lat system zywieniowy.kulawy pies pisze:ja bardzo przepraszam, że znów takie niedyskretne pytanie, takie...
tytuł wątku (nieco mylący) mówi o lchf w sporcie . nie w zwalczaniu impotencji, chrapania, zgag i wszystkich innych mniej i bardziej wyimaginowanych cholesterolów, klątw i voodoo.
czy ktoś z was, wyznawców haj fatu (skoro już o sporcie mowa) złamał choć te 3h w maratonie? może 2:30?
(jeśli się takowy znajdzie) - jakieś refleksje dot. różnic treningowych wynikających z diety?
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Kulawy, na orientacji na Cytadeli byłem 6 minut za tobą. Nie wiem jak wtedy jadłeś, ale ja leciałem na standardzie - 3 jajka sadzone na maśle. Wiadomo, to przepaść na tak krótkich zawodach, ale też jestem biegaczem znacznie słabszym.
Na niskich węglach jechałem ostatnio też orientację Złoto dla Zuchwałych pod Bydgoszczą. Na trasie rowerowej 100km. Jakby nie jedna kompromitacja z nawigacją (zapomniałem o punkcie i musiałem wracać) przyjechałbym na dość mocno obsadzonych zawodach na 5-6 miejscu ze stratą 20-30 minut, a tempo miałem spokojnie porównywalne ze zwycięzcą, tylko robiłem na punktach często drobne błędy na parę minut. Ale przejechałem w sumie 8h praktycznie na jednym tempie, bez żadnej straty wydajności i na litrze picia, dopiero pod sam koniec zaczęło mnie suszyć.
Akurat do orientacji, długości i tempa na tych zawodach lchf jest moim zdaniem świetne.
Ale w typowo sportowych zawodach i wynikach, czy to mtb, czy biegowych niestety lchf nie ma skoku. Taka jest prawda, nie rozwinie się maksymalnych intensywności bez węglowodanów.
Ale już lchf/paleo na treningach i doładowywanie węgli przed cięższymi treningami i przed zawodami to jest kombinacja która może mieć przyszłość i u mnie się dobrze sprawdza.
Poprawia metabolizm tłuszczu na każdym poziomie wysiłku, więc oszczędza glikogen, zwiększa trójglicerydy wewnątrzmięśniowe, które są "szybkim" tłuszczowym paliwem i zmniejsza ścianę na odcięciu. Jak jadę w grupie, to czuję że mi się kończy glikogen, ale towarzysze generalnie tego nie zauważają - bo tempo się praktycznie nie zmienia. Takich zgonów, jakie czasem miałem na długich maratonach mtb na węglach, od roku nie miałem wcale.
Czyli lchf jako jedyny sposób żywienia w sporcie moim zdaniem nie (chyba że na ultra czy orientacjach, na 24h wyścigu rowerowym też bym się nie wahał, a kusi mnie spróbować w tym roku), ale jako jeden ze środków do polepszenia wydajności jak najbardziej.
Tak ja to widzę.
Pisząc "w sporcie" przy zakładaniu wątku miałem bardziej na myśli takie znaczenie, jakie nadaje dr Jakub Czaja pisząc, że sportowiec musi jeść dużo węglowodanów . Czyli sportowiec bardziej w znaczeniu amatorskim. Akurat wpis Karoliny pokazuje, że jak najbardziej się da.
Klanger, to nie jest tak jak być może myślisz, że coś się świadomie robi, może poza świadomym lekkim obcięciem porcji na początku.
Później je się po prostu według głodu. Jak się ma duże zapasy tłuszczu, to głód jest mniejszy, bo organizm korzysta bez przeszkód z tego źródła i pobiera z niego część potrzebnych kalorii. Na diecie redukcyjnej na węglach zmusza się organizm żeby korzystał z tłuszczu mimo przeszkód, a na tłuszczowej sam korzysta, bo usuwa się przeszkody w postaci wysokiego poziomu insuliny.
A jak zapas tłuszczu się zmniejszy, to apetyt rośnie. Ponieważ je się według apetytu, to je się więcej.
Ja się nie mogę nadziwić zapisując co jem, jak dobrze wartość kaloryczna która jest mi potrzebna do zaspokajania glodu odpowiada temu co rzeczywiście spaliłem.
Jak spalę na treningu 1000kcal, to jem te 1000kcal dodatkowo. Jak spalę 3000kcal, to jestem dokładnie o te 3000kcal głodniejszy. I tak to działa.
A kawa, co kawa? Prawie każdy pije kawę na lchf, bo prawie każdy w ogóle pije kawę .
Objawy odstawienia są takie jak zawsze - 3 dni bólu głowy i senności, i na tłuszczu i na węglach. Potem mija i można już kawy nie pić. Czuje się człowiek tak jak zawsze. Próbowałem parę razy.
Na niskich węglach jechałem ostatnio też orientację Złoto dla Zuchwałych pod Bydgoszczą. Na trasie rowerowej 100km. Jakby nie jedna kompromitacja z nawigacją (zapomniałem o punkcie i musiałem wracać) przyjechałbym na dość mocno obsadzonych zawodach na 5-6 miejscu ze stratą 20-30 minut, a tempo miałem spokojnie porównywalne ze zwycięzcą, tylko robiłem na punktach często drobne błędy na parę minut. Ale przejechałem w sumie 8h praktycznie na jednym tempie, bez żadnej straty wydajności i na litrze picia, dopiero pod sam koniec zaczęło mnie suszyć.
Akurat do orientacji, długości i tempa na tych zawodach lchf jest moim zdaniem świetne.
Ale w typowo sportowych zawodach i wynikach, czy to mtb, czy biegowych niestety lchf nie ma skoku. Taka jest prawda, nie rozwinie się maksymalnych intensywności bez węglowodanów.
Ale już lchf/paleo na treningach i doładowywanie węgli przed cięższymi treningami i przed zawodami to jest kombinacja która może mieć przyszłość i u mnie się dobrze sprawdza.
Poprawia metabolizm tłuszczu na każdym poziomie wysiłku, więc oszczędza glikogen, zwiększa trójglicerydy wewnątrzmięśniowe, które są "szybkim" tłuszczowym paliwem i zmniejsza ścianę na odcięciu. Jak jadę w grupie, to czuję że mi się kończy glikogen, ale towarzysze generalnie tego nie zauważają - bo tempo się praktycznie nie zmienia. Takich zgonów, jakie czasem miałem na długich maratonach mtb na węglach, od roku nie miałem wcale.
Czyli lchf jako jedyny sposób żywienia w sporcie moim zdaniem nie (chyba że na ultra czy orientacjach, na 24h wyścigu rowerowym też bym się nie wahał, a kusi mnie spróbować w tym roku), ale jako jeden ze środków do polepszenia wydajności jak najbardziej.
Tak ja to widzę.
Pisząc "w sporcie" przy zakładaniu wątku miałem bardziej na myśli takie znaczenie, jakie nadaje dr Jakub Czaja pisząc, że sportowiec musi jeść dużo węglowodanów . Czyli sportowiec bardziej w znaczeniu amatorskim. Akurat wpis Karoliny pokazuje, że jak najbardziej się da.
Klanger, to nie jest tak jak być może myślisz, że coś się świadomie robi, może poza świadomym lekkim obcięciem porcji na początku.
Później je się po prostu według głodu. Jak się ma duże zapasy tłuszczu, to głód jest mniejszy, bo organizm korzysta bez przeszkód z tego źródła i pobiera z niego część potrzebnych kalorii. Na diecie redukcyjnej na węglach zmusza się organizm żeby korzystał z tłuszczu mimo przeszkód, a na tłuszczowej sam korzysta, bo usuwa się przeszkody w postaci wysokiego poziomu insuliny.
A jak zapas tłuszczu się zmniejszy, to apetyt rośnie. Ponieważ je się według apetytu, to je się więcej.
Ja się nie mogę nadziwić zapisując co jem, jak dobrze wartość kaloryczna która jest mi potrzebna do zaspokajania glodu odpowiada temu co rzeczywiście spaliłem.
Jak spalę na treningu 1000kcal, to jem te 1000kcal dodatkowo. Jak spalę 3000kcal, to jestem dokładnie o te 3000kcal głodniejszy. I tak to działa.
A kawa, co kawa? Prawie każdy pije kawę na lchf, bo prawie każdy w ogóle pije kawę .
Objawy odstawienia są takie jak zawsze - 3 dni bólu głowy i senności, i na tłuszczu i na węglach. Potem mija i można już kawy nie pić. Czuje się człowiek tak jak zawsze. Próbowałem parę razy.
The faster you are, the slower life goes by.
- KarolinaR
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 15 gru 2012, 08:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Z ilością jedzenia dokładnie tak jest, jak pisze klosiu. Na początku człowiek się pilnuje, bo w sumie tak się przyzwyczaił. Potem, kiedy insulina się uspokaja, nagle okazuje się, że czasem nie trzeba jeść, bo głodu nie ma. Jak biegam, to nadrabiam, ale niekoniecznie tego samego dnia. Czasem mnie głód dopada dzień po treningu. Nic nie liczę (poza węglowodanami), jem na wyczucie.
Klosiu, nie trzymam się zasad diety optymalnej, nie przeliczam proporcji. Zresztą, uważam, że człowiek nie musi mieć zbilansowanego każdego posiłku. Po prostu trzymam się zaleceń dr Lutza, a wybór produktów wynika z wygody i preferencji smakowych (np. jedzenie chudego mięsa jest mało wydajne, bo jestem potem głodna). Warzyw jem dużo mniej, bo po prostu nie mam na nie ochoty, dlatego chciałabym wprowadzić na to miejsce podroby.
Klosiu, nie trzymam się zasad diety optymalnej, nie przeliczam proporcji. Zresztą, uważam, że człowiek nie musi mieć zbilansowanego każdego posiłku. Po prostu trzymam się zaleceń dr Lutza, a wybór produktów wynika z wygody i preferencji smakowych (np. jedzenie chudego mięsa jest mało wydajne, bo jestem potem głodna). Warzyw jem dużo mniej, bo po prostu nie mam na nie ochoty, dlatego chciałabym wprowadzić na to miejsce podroby.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Truchno wykrakałeś, chyba zaraz polece po słoninę na zapas. Kilka dni i kolejny tłusty news:
http://m.onet.pl/styl-zycia/kobieta/zdr ... owie,809mk
http://m.onet.pl/styl-zycia/kobieta/zdr ... owie,809mk
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Ku.wa to jest jednak spisek - wiedzialem...kfadam pisze:Truchno wykrakałeś, chyba zaraz polece po słoninę na zapas. Kilka dni i kolejny tłusty news:
http://m.onet.pl/styl-zycia/kobieta/zdr ... owie,809mk
- milo
- Dyskutant
- Posty: 49
- Rejestracja: 08 maja 2011, 23:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Biała Podlaska
ale co prawda to prawda, nagle zaczynaj się o tym mówić.. to dobrze bo świadomość ludzi jest taka jaka jest, wiem sam po sobie, do niedawna bez ww nie było treningu,śniadania na słodko,ładowanie glikogenu, dużo skrobi a tłuszcz to zawał..fantom pisze:Ku.wa to jest jednak spisek - wiedzialem...kfadam pisze:Truchno wykrakałeś, chyba zaraz polece po słoninę na zapas. Kilka dni i kolejny tłusty news:
http://m.onet.pl/styl-zycia/kobieta/zdr ... owie,809mk
co do regulacji apetytu to zauważam że faktycznie po pierwszym etapie jedzenia z rozpędu zaczynam pochłaniać dużo mniej i rzadziej szamam, bez uczucia zwalającego z nóg głodu. A co ciekawe w zasadzie po treningach nie odczuwam ssania,nawet po długim wybieganiu..no i waga pomalutku ale stale w dół..
Przy okazji może ktoś z dłuższą praktyką ma ciekawe pomysły na potrawy lchf, inspiracje kulinarne z wcześniejszych postów bardzo mi pomogły rozpocząć moją zmianę stylu żywienia..
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
zróbmy osobny wątek, proszę.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 16
- Rejestracja: 07 lut 2014, 11:39
- Życiówka na 10k: 45:00
- Życiówka w maratonie: 3:28:56
Ja zakupiłem takie pozycje, żeby mieć większy wachlarz dań i jakieś inspiracje. Fajne jest to, że przy przepisach podawane są informacje odnośnie zawartości T, B i WW w porcji. Minus jest taki, że są to wersje elektroniczne do przeglądania na tablecie albo komputerze.
Primal Blueprint Quick and Easy Meals: Delicious, Primal-approved meals you can make in under 30 minutes
KetoDiet Book: 165 Low-Carb Paleo recipes & complete guide to the ketogenic diet
A tutaj z kolei książka w wersji papierowej
The Low-Carb Gourmet
Primal Blueprint Quick and Easy Meals: Delicious, Primal-approved meals you can make in under 30 minutes
KetoDiet Book: 165 Low-Carb Paleo recipes & complete guide to the ketogenic diet
A tutaj z kolei książka w wersji papierowej
The Low-Carb Gourmet
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 28 gru 2010, 22:59
- Życiówka na 10k: 40:54
- Życiówka w maratonie: 3:50:01
- Lokalizacja: Wrocław
Chinczyznamilo pisze: Przy okazji może ktoś z dłuższą praktyką ma ciekawe pomysły na potrawy lchf, inspiracje kulinarne z wcześniejszych postów bardzo mi pomogły rozpocząć moją zmianę stylu żywienia..
https://dl.dropboxusercontent.com/u/225 ... CZYZNA.jpg
Kroimy mięso(ja użyłem taniej łopatki z wieprza) w paski, w kostkę, jak kto woli. Bierzemy dużą miskę i marynujemy przez noc.
Składniki marynaty rzecz jasna według gustu, osobiście do porcji ze zdjęcia użyłem:
Czosnku, cebuli, oliwy z oliwek, octu, musztardy, pieprzu, soli i jakichś tam przypraw (nie pamiętam jakie dałem).
Następnego dnia mięso smażymy (rzecz jasna na smalcu), wraz z warzywami (dowolne nieskrobiowe, w przykładzie papryka i cukinia)
Gotujemy we wrzątku przez trzy minuty kalafior, po czym trzemy go na tarce*, uzyskujemy w ten sposób niezłą podróbkę ryżu. Mieszamy z mięsem. Bierzemy widelec. Jemy.
*tarcie gorącego kalafiora jest dość niewygodne. Przy najbliższej okazji postaram się przetestować dwie opcje:
użycie melaksera przy gotowanym kalafiorze,
użycie melaksera przed gotowaniem klafiora.
Jak będzie jakieś zainteresowanie to dam znać jak poszło:).
Danie jest mocno białkowe, dlatego na deser proponuję naleśniki orzechowe z bitą śmietaną i truskawkami (rzecz jasna udział truskawek to rzecz gustu):
https://www.dropbox.com/s/itojfp1lyznlk ... 225233.jpg
Niestety naleśniki nie są mojej roboty, więc przepis dopiero wtedy, kiedy wróci moja dziewczyna.
Popieram!:)Qba Krause pisze:zróbmy osobny wątek, proszę.
-
- Dyskutant
- Posty: 44
- Rejestracja: 01 paź 2013, 19:16
- Życiówka na 10k: 43:42
- Życiówka w maratonie: 3:28:09
Zgodnie z umową, przedstawiam swoje wyniki badań po miesiącu zażerania podrobów, ryb morskich, pietruszek w każdym wydaniu. Przypomnę że jestem na LCHF od początku roku. Grudniowe parametry morfologii miałem "na bogato". W ostatnim miesiącu postanowiłem przytyć, aby odwrócić ewentualny katabolizm. Udało się dobić wagę do niemal 68 kilogramów. A oto najnowsze opracowania sprzed dwóch dni:
E-4,17; Hb-12,3; Hct-39,3; MCV-94; MCH-29,6; MCHC-31,4; Retikulocyty-13,70%; Ferrytyna-189,7 ng/ml; Kwas foliowy-12,6 ng/ml; Witamina B12-457 pg/ml, Żelazo-52 ug/dl; TIBC-284 ug/ml; % wysycenia transferyny-18,3%; Cholesterol całkowity-286 mg%; TG-77 mg%; HDL-60mg%; LDL-211 mg%.
Jak widać nie jest lepiej. Najbardziej martwi mnie anemia, która w stosunku do początku lutego nie zmieniła się. Na treningach miewam dnie lepsze i gorsze, nie ma reguł, ale forma przychodzi z dużymi oporami. Zastanawiam się nad farmakologiczną korekcją, próbą pobudzenia erytropoezy. Może jakiś kwas foliowy i witamina B12 i żelazo w żyły.... Jakoś mimo nieodpartych skojarzeń, że to właśnie dieta zmieniła moje wyniki, staram się tą myśl odpychać i dietę nadal utrzymuję. Choć z drugiej strony, może to ja jestem ten rodzynek, dla którego ta dieta nie jest stworzona.... Sam nie wiem, co o tym myśleć.
E-4,17; Hb-12,3; Hct-39,3; MCV-94; MCH-29,6; MCHC-31,4; Retikulocyty-13,70%; Ferrytyna-189,7 ng/ml; Kwas foliowy-12,6 ng/ml; Witamina B12-457 pg/ml, Żelazo-52 ug/dl; TIBC-284 ug/ml; % wysycenia transferyny-18,3%; Cholesterol całkowity-286 mg%; TG-77 mg%; HDL-60mg%; LDL-211 mg%.
Jak widać nie jest lepiej. Najbardziej martwi mnie anemia, która w stosunku do początku lutego nie zmieniła się. Na treningach miewam dnie lepsze i gorsze, nie ma reguł, ale forma przychodzi z dużymi oporami. Zastanawiam się nad farmakologiczną korekcją, próbą pobudzenia erytropoezy. Może jakiś kwas foliowy i witamina B12 i żelazo w żyły.... Jakoś mimo nieodpartych skojarzeń, że to właśnie dieta zmieniła moje wyniki, staram się tą myśl odpychać i dietę nadal utrzymuję. Choć z drugiej strony, może to ja jestem ten rodzynek, dla którego ta dieta nie jest stworzona.... Sam nie wiem, co o tym myśleć.