15/02/2014 (Tydzień 07/2014)
Dystans: 4,58 km
Czas: 33m:36s
Średnia prędkość: 8,2 km/h
Średnie tempo: ? min/km
Sprzęt: Geonaute OnMove 500, Buty - Adidas Boreal TR
Nietypowy jak na mnie trening bo siostrzeniec żony uznał, że musimy spróbować coś na kształt interwałów. Czemu nie

Po lekkim truchciku rozgrzewkowym wybraliśmy sobie kawałek prostej pod górkę i zaczeliśmy właściwe ćwiczenie. Na odcinku około 100 (?) metrów robiliśmy podbiegi z maksymalną prędkością.
Siostrzeniec ambitnie powiedział, że ma ich być 10 . Po 5 zapytał czy może już wystarczy na dzisiaj, ale po negocjacjach stanęło na 8

Męczący trening. Czułem mięśnie nóg truchtając z powrotem do domu jak i później (w niedzielę). Jestem z siebie jednak całkiem zadowolony, dałem radę.
Podane odległości i łączny dystans należy potraktować orientacyjnie bo trochę oszukał mnie na starcie zegarek a i później nie wiedziałem w sumie co z nim robić. Zatrzymywać po każdym starcie i zwolnieniu czy pozwolić cały czas liczyć. Liczył więc cały czas. Ciekawa plątanina linii wyszła na wizualizacji trasy
16/02/2014 (Tydzień 07/2014)
Dystans: 17,40 km
Czas: 1g:52m:32s
Średnia prędkość: 9,2 km/h
Średnie tempo: 6,28 min/km
Sprzęt: Geonaute OnMove 500, Buty - Adidas Boreal TR
Długie wybieganie.
Jako, że weekend to i dłuższy bieg po Górach Sowich

Piękna pogoda, na plusie i brak śniegu. Miał być bieg po znanej trasie ale, że sam nie byłem do końca pewien gdzie chcę polecieć to rodzinka zaczęła podawać coraz dziwniejsze propozycje.
Podchwyciłem ich pomysły i padło, że pobiegniemy (z siostrzeńcem żony) całkiem nową trasę.
Startując w Ludwikowicach Kł. przez leśne szlaki do Sokolca, później dalej na Rzeczkę, Walim i łukiem przez Jugowice aż do Jedliny Zdrój.
Fajna trasa mimo że początek mocno pod górę (około 6,5km, przewyższenia +453,0 / -518,0 m). Tutaj potruchtaliśmy wolniutko by później rozpędzić się i lecieć już cały czas w dół. Wiosna w górach

Poza sztucznym śniegiem na zjazdach narciarskich to większego śladu zimy nie widać.
Do 20 km w sumie byśmy dobiegli ale transport powrotny trochę po nas podjechał bliżej niż powinien więc stanęło na tych ~17 km z kawałkiem.
Takie "wycieczki" to sama przyjemność i nawet jestem z formy zadowolony. Realnie dalej czuję, że wprawdzie moje moce kończą się na tych 20 km ale w sumie co sobie pobiegam to moje

Siostrzeniec się za to zapuścił bo pod górkę na początku robił ostatkiem sił

Ciekawe czy da mu to do myślenia i teraz ostro rzuci się do odrabiania zaległości. Do kwietniowego maratonu już niewiele zostało
Weekend był więc biegowo całkiem udany.
A, że nie tylko sportem się żyje to w ramach mojej drugiej "pasji" trochę łaziłem po targowiskach starzyzny Kłodzka i Wałbrzycha. W Wałbrzychu wygrzebałem u handlarza zegarków - Timexa Ironman Triathlon. Leżał sobie przysypany innymi czasomierzami więc po krótkich negocjacjach stał się mój. Za całe 12 zł

Doinwestowałem go w bateryjkę za 3 zł, pasek gumowy za 5 i okazuje się działać w 100%. No to już prawie jestem gotowy do Triathlonu
