Za 5 tygodni rusza półmaraton w Warszawie. Obecnie biegam 4 razy w tygodniu, plan dość luźny uzależniony od tego co danego dnia czuję. Raz w tygodniu robię przebieżki 6 lub 8x100m, oprócz tego 3 biegi po 10-13 km i jeden (w nd lub pon) długi - przynajmniej 15 km, jak można to trasy z delikatnymi podbiegami. Wynik na 17 km wyszedł ostatnio 1:30, ale na 10 widzę ciągłą poprawę - w ciągu kilku tygodni z 56 zeszło niezauważalnie do 52 min.
Nie wiem czy przy swoich obecnych wynikach nie porywam się z motyką na Słońce, ale zachęcony ich ciągła poprawą zacząłem myśleć o czymś więcej
niż zakładane kilka tygodni temu minimum 1:59. Zdaję sobie sprawę, że 1:45 to średnie tempo ok. 5 min/km i zastanawiam się czy można zrobić coś i jeśli można to jak, aby w ciągu miesiąca zbliżyć się do tej wartości. Mają być dłuższe odcinki? częściej? A może więcej przebieżek albo podbiegów?
Nie wykluczone, że dostanę po uszach za pazerność i głupotę, ale cóż, przynajmniej będę wiedział, że nie tędy droga
