Wielką radością (aby nie powiedzieć wesołością) napawa mnie twoja wypowiedź. Jak spotkasz kiedyś wyczynowca z pierwszej 10, to spytaj go co myśli o butach "minimalistycznych", jeśli będzie delikatny pochwali buty, lecz doda, że przy prędkościach przy jakich on trenuje raczej nie zdadzą egzaminu. Jak zdobędzie się na szczerość, to nic ci nie odpowie, tylko się ironicznie uśmiechnie.fantom pisze: Po pierwsze to ze nie biegaja w nich 20 maratonow rocznie jeszcze nie oznacza ze nie biegaja w nich w ogole. Po drugie ci ludzie oprocz tych 20 maratonow biegaja po 400km tygodniowo treningow wiec w ich przypadku taka dodatkowa ochrona w postaci butow z lekka iloscia sloniny ale (tu uwaga) z zerowym dropem to po prostu srodek zaradczy przeciw tej koszmarnej ilosci kilometrow jakie pokonuja.
Po tym co napisałeś wyżej to jest jedyna słuszna decyzja. Popieram. Problem z minimalistami takimi jak ty polega na tym, że u was "wiedza" (wiara) poprzedza doświadczenie.fantom pisze: EDIT: Juz skonczylem. Wiem ze Zoltar miluje sie w szydzeniu z minimalistow dlatego nic wiecej nie mam zamiaru dodawac.
Qba, skromnie tylko dodam, że beze mnie skromnego kapłana Nowej Wiary, ten wątek już dawno trzeba by przenieść do archiwum. Bo dla 7 tych samych dyskutantów, poklepujących się stale po... powiedzmy ramionach, szkoda zajmować przestrzeń na dysku.
