DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Klosiu początkowo z lenistwa i dosłownego potraktowania jedzenia do syta, zrobiłem tak jak Piechu i coś około 2 kg. złapałem gdy zaczołem liczyć i trzymać proporcje 2-3:1:0,5 te 2kg. zmiotło momentalnie ale nic więcej, zmieniłem proporcje na 1-2:1:0,5 i nic teraz ponownie jem na czuja i chyba sporo więcej i waga drgneła w pożądanym kierunku. Możliwe że czas przestawiania organizmu na tłuszcz musi jednak odpowiednio do wcześniejszej diety potrwać ( jak to określa Kwaśniewski musi rozwalić piece węglowe posprzątać i zbudować rakietowe)
Priorytetem dla mnie jest kręgosłup czyli zgubienie tak 10kg. i odbudowa masy mięśniowej by zabezpieczyć słupek, oraz doprowadzić cały ten szkielet z mięśniami do równowagi. To pewnie potrwa do lata, za sukces uznam możliwość dojścia do normalnej atywności i wagi w maju ( -3kg/m-c)
Z ciekawości tak długo jak długo będę mógł realizować swoje cele będę pilnował proporcji Kwaśniewskiego. Yurek twierdzi że ciągnie tak już od lat czemu zatem nie preferować polskiej myśli dietetycznej Tym bardziej że celu rywalizacji na wysokim poziomie nie mam, ba żadnej rywalizacji po za walką z własnymi słabościami nieprzewiduje, co nie znaczy że gdy się da nie dam sobie popalić na maksa.
Piechu jeśli liczyć w/g Kwaśniewskiego to liczymy stosunek do zjedzonego czyli na zjedzony 1 g białka jemy 2-3g. tłuszczu i 0,5-08g. ww. Dalej tak jak pisałem jeśli to białko najwartościowsze z jaj, śmietany i podrobów to powinno go być 0,8 g na kilogram wagi należnej ew. takiej jaką chcesz osiągnąć ( waga należna to wzrost w cm - 100, czyli 173 - 100= 73kg. +/- 10% ) i ww0,5g gdy białko jest "gorsze" to licz 1g na kg wn. a ww 0,8 na 1g. białka.
Priorytetem dla mnie jest kręgosłup czyli zgubienie tak 10kg. i odbudowa masy mięśniowej by zabezpieczyć słupek, oraz doprowadzić cały ten szkielet z mięśniami do równowagi. To pewnie potrwa do lata, za sukces uznam możliwość dojścia do normalnej atywności i wagi w maju ( -3kg/m-c)
Z ciekawości tak długo jak długo będę mógł realizować swoje cele będę pilnował proporcji Kwaśniewskiego. Yurek twierdzi że ciągnie tak już od lat czemu zatem nie preferować polskiej myśli dietetycznej Tym bardziej że celu rywalizacji na wysokim poziomie nie mam, ba żadnej rywalizacji po za walką z własnymi słabościami nieprzewiduje, co nie znaczy że gdy się da nie dam sobie popalić na maksa.
Piechu jeśli liczyć w/g Kwaśniewskiego to liczymy stosunek do zjedzonego czyli na zjedzony 1 g białka jemy 2-3g. tłuszczu i 0,5-08g. ww. Dalej tak jak pisałem jeśli to białko najwartościowsze z jaj, śmietany i podrobów to powinno go być 0,8 g na kilogram wagi należnej ew. takiej jaką chcesz osiągnąć ( waga należna to wzrost w cm - 100, czyli 173 - 100= 73kg. +/- 10% ) i ww0,5g gdy białko jest "gorsze" to licz 1g na kg wn. a ww 0,8 na 1g. białka.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2014, 11:11 przez kfadam, łącznie zmieniany 1 raz.
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
No dobra Klosiu ale Ty zapierdalsz codziennie na treningach więc tutaj nie ma sensu porównywać mnie do Ciebie
Poza tym na moją psychę to źle działa - chciałem schudnąc 8 kilo a przybrałem 3-4 To nie jest pocieszające wcale a wcale Wyglądałem jak spaślak a wyglądam jeszcze gorzej
Poza tym na moją psychę to źle działa - chciałem schudnąc 8 kilo a przybrałem 3-4 To nie jest pocieszające wcale a wcale Wyglądałem jak spaślak a wyglądam jeszcze gorzej
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Klosiu właśnie w tym problem że i mnie trudno wyobrazić sobie pozyskanie 4-5tys kcal. z tłuszczu dziennie choć to raptem 4-5 takich budyni na jakie dałem przepis.
Piechu dopisałem wyżej proporcje. Jeśli chcesz to podaj wagę do jakiej dążysz a wylicze ci ile białka, tłuszczu i węgli potrzebujesz.Po dwuch tygodniach liczenia powinno dać radę jedzenie na czuja, ale warto co jakiś czas sprawdzić się i podliczyć. Jak się czyta Kwaśniewskiego to można jeszcze brak spadku wagi i brak energii zwalić na prawdopodobieństwo tego że spora ilość energii idzie na leczenie organizmu i jego przebudowe. Musisz też liczyć się ze spafkiem ciśnienia krwi i kręciołkach w głowie po gwałtownym podniesieniu się, przez tydzień, dwa wzmaga się pragnienie, przez pierwszy miesiąc ogranicz intensywność wysiłku, ew. biegaj dwa razy wolniej i dwa razy dłużej.
Mnie w tym czasie w zależności od proporcji jakie dobierałem wychodziło od 1800-2400kcal. Przy dziennym wydatku na treningu od 800-1200kcal.
Jeśli kawa ze śmietanką jest za słodka to spróbuj kawy z masłem, po dodaniu masła zmiksuj całość da ci to kawe bez oczek z wyczuwalnym mocno smakiem kawy.
Piechu dopisałem wyżej proporcje. Jeśli chcesz to podaj wagę do jakiej dążysz a wylicze ci ile białka, tłuszczu i węgli potrzebujesz.Po dwuch tygodniach liczenia powinno dać radę jedzenie na czuja, ale warto co jakiś czas sprawdzić się i podliczyć. Jak się czyta Kwaśniewskiego to można jeszcze brak spadku wagi i brak energii zwalić na prawdopodobieństwo tego że spora ilość energii idzie na leczenie organizmu i jego przebudowe. Musisz też liczyć się ze spafkiem ciśnienia krwi i kręciołkach w głowie po gwałtownym podniesieniu się, przez tydzień, dwa wzmaga się pragnienie, przez pierwszy miesiąc ogranicz intensywność wysiłku, ew. biegaj dwa razy wolniej i dwa razy dłużej.
Mnie w tym czasie w zależności od proporcji jakie dobierałem wychodziło od 1800-2400kcal. Przy dziennym wydatku na treningu od 800-1200kcal.
Jeśli kawa ze śmietanką jest za słodka to spróbuj kawy z masłem, po dodaniu masła zmiksuj całość da ci to kawe bez oczek z wyczuwalnym mocno smakiem kawy.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2014, 11:33 przez kfadam, łącznie zmieniany 1 raz.
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
kfadam - aktualna waga 81 kg do czorta :/ docelowo fajnie by było 68-70. Wzrost mikry 177.
z tym spowolnieniem treningów trochę lipa bo przygotowuję się do połówki kwietniowej a za miesiąc jeszcze jest maniacka... ech.
z tym spowolnieniem treningów trochę lipa bo przygotowuję się do połówki kwietniowej a za miesiąc jeszcze jest maniacka... ech.
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 373
- Rejestracja: 26 mar 2013, 08:53
- Życiówka na 10k: 43:37
- Życiówka w maratonie: brak
piechu ja testując cały grudzień optymalną na sobie przytyłem też ok 1 kg. Po prostu jak zacząłęm to liczyć to wyszło jadłem grubo ponad 3500 tys kalorii. Od stycznia to liczę, notuję skrzętnie wszystko co jem. Średnio wychodzi ok 2600 kcal. Przy czym zdarzają się dni takie jak np. impreza rodzinna gdzie dobijam do 3500 kcal. Ale to nie przeszkadza mi w obniżaniu wagi. 2.01 ważyłem 82 przy 186 cm wzrostu teraz dobijam do 78 kg.
Ja nie zrezygnowałem z treningów nawet na chwilę, chcę dobrze przepracować tą zimę. Obciąłem węgle do poziomu ok 90-100 g i to mi zupełnie nie przeszkadza robić większości treningów. W tygodniu wypada mi 6 treningów. Z czego dwa są typowo siłowe. W niedzielę mam najcieższe jednostki objętościowo i intensywnościowo i wtedy dokładam sobie trochę więcej węgli. Z mojej dziennej dawki węgli większa część wypada okołotreningowo, łatwiej mi się potem trenuje.
Musisz dopasować wszystko pod siebie, a to wymaga czasu i obserwacji. Myślę, że w pewnym momencie znajdziesz swój złoty środek.
Ja mam inne pytanie. Na ile przed treningiem opłaca się coś jeść by zostało to spożytkowane a nie leżało w żoładku w trakcie treningu?
Ja nie zrezygnowałem z treningów nawet na chwilę, chcę dobrze przepracować tą zimę. Obciąłem węgle do poziomu ok 90-100 g i to mi zupełnie nie przeszkadza robić większości treningów. W tygodniu wypada mi 6 treningów. Z czego dwa są typowo siłowe. W niedzielę mam najcieższe jednostki objętościowo i intensywnościowo i wtedy dokładam sobie trochę więcej węgli. Z mojej dziennej dawki węgli większa część wypada okołotreningowo, łatwiej mi się potem trenuje.
Musisz dopasować wszystko pod siebie, a to wymaga czasu i obserwacji. Myślę, że w pewnym momencie znajdziesz swój złoty środek.
Ja mam inne pytanie. Na ile przed treningiem opłaca się coś jeść by zostało to spożytkowane a nie leżało w żoładku w trakcie treningu?
-
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Masz rację, takie uproszczenia mogą prowadzić do sytuacji podobnych do Twojej. Z tego jednak co pamiętam większość wypowiedzi klosia (bo większość wypowiedzi w temacie jest jego) to brak potrzeby liczenia kalorii zawsze był podpierany tym, że po prostu nie zjesz za dużo - wyregulowany apetyt, brak napadów głodu z uwagi na brak skoków insuliny, swobodne czerpanie z zapasów energetycznych organizmu i tak dalej.Piechu pisze:@kfadam; 7arema
No dobra, wszystko fajnie szkoda tylko, że we wcześniejszych tematach i tym nie ma o takich kwestiach wzmianki (chyba, że ja nie doczytałem Wszyscy macie ogromną wiedzę na ten temat ale dla kogoś kto zaczyna taką dietę to wcale nie są oczywiste rzeczy a slogany "nie musisz liczyć kalorii", "jesz ile chcesz" itp. itd. dodatkowo pobudzają wyobraźnię co kończy się tak jak w moim przypadku nie chudnięciem a przybieraniem na wadze niestety.
Nie wiem czy w Twoim przypadku 'się wyreguluje' czy winna tarczyca, ale jedno nie podlega frekwencji - nie bardzo masz z czego ciąć. 2700 kkcal to IMO niezbyt dużo jak na osobę aktywną. Jest jeszcze jedna opcja, spowolniony metabolizm. A, ciekawość, ile kilokalorii wrzucałeś wcześniej i czy waga stała, wolno w dół czy w górę?
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
- Terry Pratchett
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Piechu minimalna twoja waga należna to 69,3kg (77kg.+/- 10%)
Teoretycznie na diecie optymalnej niemożliwe jest zejście z wagą poniżej wagi należnej.
Opcja oparta o białka z jaj, śmietany i podrobów to:
T 168g: B 56g: W 45 to około 1900kcal
Opcja białka z mięsa:
T 210: B 70: W 55 to około 2400kcal
Tak by to wyglądało w/g zaleceń Kwaśniewskiego.
Opca pierwsza niesprawdzona obecnie jadę na tej drugiej ( białko z mięsa i jajek) to samo przy mniejszej proporcji tłuszczu i kaloryczności 1900-2100 nie dała mi efektu gubienia wagi choć w pasie ubyło, zwiększenie kalorii o dziwo dało spadek wagi ale to jak narazie 1kg w tydzień więc trudno to uwzględniać. Przy braku energii możesz dodać kalorii z tłuszczu.
PS.
Kupując jajka kieruj się ich wielkością tzn. kupuj te najmniejsze, ich żółtko ma podobną wielkość jak tych wielkich (a białko to niemal w 90% woda), a cena też jest znacząco niższa.
Teoretycznie na diecie optymalnej niemożliwe jest zejście z wagą poniżej wagi należnej.
Opcja oparta o białka z jaj, śmietany i podrobów to:
T 168g: B 56g: W 45 to około 1900kcal
Opcja białka z mięsa:
T 210: B 70: W 55 to około 2400kcal
Tak by to wyglądało w/g zaleceń Kwaśniewskiego.
Opca pierwsza niesprawdzona obecnie jadę na tej drugiej ( białko z mięsa i jajek) to samo przy mniejszej proporcji tłuszczu i kaloryczności 1900-2100 nie dała mi efektu gubienia wagi choć w pasie ubyło, zwiększenie kalorii o dziwo dało spadek wagi ale to jak narazie 1kg w tydzień więc trudno to uwzględniać. Przy braku energii możesz dodać kalorii z tłuszczu.
PS.
Kupując jajka kieruj się ich wielkością tzn. kupuj te najmniejsze, ich żółtko ma podobną wielkość jak tych wielkich (a białko to niemal w 90% woda), a cena też jest znacząco niższa.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2014, 12:18 przez kfadam, łącznie zmieniany 1 raz.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
truchno ww raczej na koniec dnia by było na rano, lub rano by było na popołudnie, przed treningiem na min 1h mały posiłek z dużą przewagą tłuszczu by było paliwo. Ja latam zazwyczaj po kawie z masłem lub śmietanką, na brzuszku lekko, głoda niema a energii nie brakuje ( z tym że ja nadal mało intensywnie 1,30 do 2h)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 373
- Rejestracja: 26 mar 2013, 08:53
- Życiówka na 10k: 43:37
- Życiówka w maratonie: brak
ja ww jem głownie okołotreningowo.
Jak robię np. interwały to nie jestem w stanie robić ich tym samym tempem, bez ww.
Pytanie na ile przed powinienem je jeść, bo na narazie próbuję w różnych porach
Jak robię np. interwały to nie jestem w stanie robić ich tym samym tempem, bez ww.
Pytanie na ile przed powinienem je jeść, bo na narazie próbuję w różnych porach
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 16
- Rejestracja: 07 lut 2014, 11:39
- Życiówka na 10k: 45:00
- Życiówka w maratonie: 3:28:56
Obserwuje temat od dość dawna, ale się nie udzielałem. Jeśli chodzi o ograniczanie węgli zdecydowanie się zgadzam, że trzeba je ograniczać. Muszę jednak przyznać, że z wyżej wymienionych dieta optymalna Kwaśniewskiego najmniej mnie przekonuje. Jest to jedna z odmian LCHF, ale moim zdaniem zbyt skrajna. Co prawda sam jej nie stosowałem (w takich proporcjach), ale jak czytam takie informacje to jestem sceptyczny. Mi odpowiada bardziej rozsądny model żywienia proponowany przez klosia.
Mi na początku ciężko było się przystawić na większą ilość tłuszczu. Nie jest tak łatwo zmienić nawyki, szczególnie, że trzeba się nauczyć robić zupełnie nowe dania. Próbować smaków, kombinować. Muszę przyznać, że mi pomogło kilka stron i książek. Dodam linki może to komuś pomoże.
http://nomnompaleo.com/recipeindex
http://www.dietdoctor.com/wp-content/up ... ych_PL.pdf
http://www.amazon.com:83/Primal-Bluepri ... 0982207743
http://www.amazon.com/Fat-Fast-Cookbook ... B00BGGBE20
http://www.carbsmart.com/my-5-low-carb- ... ed-me.html
http://www.carbsmart.com/10-healthy-hig ... tosis.html
Nie wolno też się tak mocno spinać i oczekiwać, że po tygodniu czy dwóch wszystko będzie super. Żadna dieta czy model żywienia IMHO nie działa od razu i trzeba dać sobie czas, a potem przeanalizować i samemu sobie odpowiedzieć. Mi się wydaje, że dopiero teraz (po około 3 m-cach) przestawiłem się na spalanie T i jestem w łagodnej ketozie. Ale u mnie to była ewolucja, a nie rewolucja. Najpierw MCLF, potem MCMF, aż do LCHF.
I już jako ostatnie dodam, że ja cały czas liczę kalorie. Kiedyś, żeby schudnąć. Teraz głównie dla analizy. I bardzo ważne moim zdaniem, przynajmniej na początku trzeba liczyć wszystko i zobaczyć jaki jest stan wyjściowy, żeby można wyciągnąć jakiekolwiek wnioski i samemu się przekonać ile tak na prawdę wciągacie WW, B i T. A dopiero potem z czasem jak się człowiek nauczy i przestawi, to i pewnie będzie mógł jeść do syta i tego nie liczyć.
Z mojego doświadczenia z odchudzaniem wynika, że każda nagła zmiana jest ciężka do ogarnięcia. Dlatego ja robiłem w ten sposób, że od około 3 m-cy zmniejszam poziom WW (najpierw było to 300 g, potem około 150 g, teraz już poniżej 100 g) i zwiększam poziom T (najpierw około 100 g, potem 160 g, a teraz około 300 g) przy zachowaniu stałego poziomu B (na początku było to 150 g, teraz dążę do 90-120 g). Wszystko to przy niskiej aktywności. Przy wyżej jestem tego samego zdania co kłosiu, że trzeba zwiększać WW i B.źródło: http://www.dobradieta.pl/kwasniewski.php
Dieta optymalna powstała w epoce preinformatycznej, kiedy nawet kalkulatory nie były powszechne, o komputerach nie wspominając. Jadłospis, który dziś można skalkulować od ręki, dawniej wymagał żmudnych, wielogodzinnych obliczeń, bez gwarancji, że nie nastąpiła gdzieś pomyłka. Ograniczało to znacznie możliwości projektowania jadłospisów i zawężało obliczenia do kilku podstawowych składników pożywienia. Współczesna analiza z pomocą komputera zawartości wielu składników odżywczych w typowej diecie optymalnej wykazuje, że wbrew twierdzeniom autora, występują w niej niedobory witamin z grupy B oraz soli mineralnych, w tym nawet potasu. Również ilości białek 30-50 g są zbyt niskie, ponieważ zostały oszacowane na podstawie normy ilości białek spalanych. W rzeczywistości, żeby organizm mógł wykorzystać w obrocie metabolicznym 40 g białka, w pożywieniu musi być go prawie dwa razy więcej, ponieważ występują ubytki w gotowaniu i trawieniu. Nieporozumieniem jest traktowanie tzw. "kolagenu", czyli skórek i chrząstek, jako szczególnie wartościowych, ponieważ w tych produktach zwierzęcych występują znaczne niedobory kilku aminokwasów egzogennych. Wartość biologiczna takich białek jest rzędu 10%, czyli poniżej wartości białka z truskawek. Wynikająca ze złotej proporcji duża ilość tłuszczu oraz mała białek i węglowodanów powoduje, że dieta jest lekko ketogenna. Osobom przestrzegającym dokładnie proporcji B:T:W=1:3:0,8 w gramach, towarzyszy permanentna ketonuria na 1-2 krzyżyki. Nie jest to szkodliwe, ale stanowi niepotrzebną utratę niewykorzystanej energii z pożywienia. Szkodliwym jest natomiast wieloletni niedobór białek, witamin rozpuszczalnych w wodzie oraz soli mineralnych. Osoby otyłe w przeciągu 5 lat, osoby szczupłe wcześniej, wykorzystują wszystkie zgromadzone rezerwy w organizmie. Mniej więcej po 3-7 latach zaczynają się pojawiać objawy świadczące o niedożywieniu z powodu niedoboru białek, soli mineralnych i niektórych witamin oraz nadmiaru tłuszczu. Pojawia się łamanie w stawach, tłuczenie serca połączone z odczuwaniem gorąca, osłabienie mięśni, ogólne osłabienie, nastroje depresyjne, drażliwość i pogorszenie funkcji intelektualnych. Niskie spożycie witamin z grupy B i białka, w tym metioniny oraz wysokie spożycie tłuszczu sprzyja rozwojowi miażdżycy. Niewielkie przesunięcie akcentów w proporcji likwiduje te objawy. Niestety, podobnie jak ortodoksyjni wegetarianie, dogmatyczni optymalni bezkrytycznie wierzą w swoje zasady.
Mi na początku ciężko było się przystawić na większą ilość tłuszczu. Nie jest tak łatwo zmienić nawyki, szczególnie, że trzeba się nauczyć robić zupełnie nowe dania. Próbować smaków, kombinować. Muszę przyznać, że mi pomogło kilka stron i książek. Dodam linki może to komuś pomoże.
http://nomnompaleo.com/recipeindex
http://www.dietdoctor.com/wp-content/up ... ych_PL.pdf
http://www.amazon.com:83/Primal-Bluepri ... 0982207743
http://www.amazon.com/Fat-Fast-Cookbook ... B00BGGBE20
http://www.carbsmart.com/my-5-low-carb- ... ed-me.html
http://www.carbsmart.com/10-healthy-hig ... tosis.html
Nie wolno też się tak mocno spinać i oczekiwać, że po tygodniu czy dwóch wszystko będzie super. Żadna dieta czy model żywienia IMHO nie działa od razu i trzeba dać sobie czas, a potem przeanalizować i samemu sobie odpowiedzieć. Mi się wydaje, że dopiero teraz (po około 3 m-cach) przestawiłem się na spalanie T i jestem w łagodnej ketozie. Ale u mnie to była ewolucja, a nie rewolucja. Najpierw MCLF, potem MCMF, aż do LCHF.
I już jako ostatnie dodam, że ja cały czas liczę kalorie. Kiedyś, żeby schudnąć. Teraz głównie dla analizy. I bardzo ważne moim zdaniem, przynajmniej na początku trzeba liczyć wszystko i zobaczyć jaki jest stan wyjściowy, żeby można wyciągnąć jakiekolwiek wnioski i samemu się przekonać ile tak na prawdę wciągacie WW, B i T. A dopiero potem z czasem jak się człowiek nauczy i przestawi, to i pewnie będzie mógł jeść do syta i tego nie liczyć.
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
@Trucho
jasne, tu się z Tobą zgadzam. Każdy organizm jest inny i pewnie w przypadku każdej diety potrzebuje odpowiednich modyfikacji. Tak jak piszesz każdy ma swój złoty środek.
@7arema
wiesz, nie liczyłem do tej pory ile tych kalorii było. Na przełomie 2009/2010 dietetyk ułożył mi dietę dzięki czemu zjechałem z 97 na 76kg. Jednak wtedy te kalorie, mam takie wrażenie były bardzo mocno ciachnięte co mogło spowodować spowolnienie metabolizmu. Oczywiście do tego dochodzi problem z tarczycą, która mimo łykania Euthyroxu cały czas pracuje nie. tak jak trzeba i sukcesywnie endokrynolog podnosi mi dawkę euthyroxu, na dzień dzisiejszy jest to 250 µg czyli końska dawka, którą zazwyczaj przyjmują ludzie po nowotworze tarczycy. No i w związku z tą tarczycą, sam pewnie podświadomie przyjmowałem znacznie mniejsze porcje żarcia niż powinienem. Ale generalnie od czasu dietetyka ta waga cały czas się wahała w granicach 76-78 kg.
@kfadam
Spróbuje z tą drugą wersją. Nie lubię śmietany choć ale jajka uwielbiam (szczególnie z majonezem), tak samo jak np. wątróbkę.
W drugiej wersji na jakich produktach się skupić? jakie mięcho, mniemam, że wieprzowina. Kurczak może być? Czy kaszanka się nada (mało w niej kaszy)? Dodam, że kaszankę, leberkę, kiełbę białą, polską wędzoną i mięcho (schab, polędwica), salceson (nie lubię więc nie biorę) kupuję od znajomego gospodarza, który sam tłucze swoje świniaki i wyrabia towar.
jasne, tu się z Tobą zgadzam. Każdy organizm jest inny i pewnie w przypadku każdej diety potrzebuje odpowiednich modyfikacji. Tak jak piszesz każdy ma swój złoty środek.
@7arema
wiesz, nie liczyłem do tej pory ile tych kalorii było. Na przełomie 2009/2010 dietetyk ułożył mi dietę dzięki czemu zjechałem z 97 na 76kg. Jednak wtedy te kalorie, mam takie wrażenie były bardzo mocno ciachnięte co mogło spowodować spowolnienie metabolizmu. Oczywiście do tego dochodzi problem z tarczycą, która mimo łykania Euthyroxu cały czas pracuje nie. tak jak trzeba i sukcesywnie endokrynolog podnosi mi dawkę euthyroxu, na dzień dzisiejszy jest to 250 µg czyli końska dawka, którą zazwyczaj przyjmują ludzie po nowotworze tarczycy. No i w związku z tą tarczycą, sam pewnie podświadomie przyjmowałem znacznie mniejsze porcje żarcia niż powinienem. Ale generalnie od czasu dietetyka ta waga cały czas się wahała w granicach 76-78 kg.
@kfadam
Spróbuje z tą drugą wersją. Nie lubię śmietany choć ale jajka uwielbiam (szczególnie z majonezem), tak samo jak np. wątróbkę.
W drugiej wersji na jakich produktach się skupić? jakie mięcho, mniemam, że wieprzowina. Kurczak może być? Czy kaszanka się nada (mało w niej kaszy)? Dodam, że kaszankę, leberkę, kiełbę białą, polską wędzoną i mięcho (schab, polędwica), salceson (nie lubię więc nie biorę) kupuję od znajomego gospodarza, który sam tłucze swoje świniaki i wyrabia towar.
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
To co wkleiłeś to akurat z Ponomarenki gdzie jak to jest w zwyczaju przypinamy się do wyrwanego z kontekstu przykładu i robimy kontre. W tej diecie nie je się tylko i wyłącznie kolagenu, jajka, śmietana, podroby i tłuszcze zwierzęce zawierają witaminy, minerały i co istotne gotowe enzymy w ilościach wystarczających. Przy diecie opartej na neutralnym tłuszczu i zrównoważonej ilości białka i ww do zakwaszennia nie dochodzi bo nie ma jak. Nastepny haczyk to ilości rekomendowane, otóż na diecie optymalnej są one mniejsze gdyż organizm działa bez zbędnych obciąże, budowania skomplikowanych enzymów (pochłaniających witaminy i minerały) niezbędnych do trawienia dużych ilości ww. Większość witamin i tak produkujemy sami a jedyną witaminą nieobecną w produktach zwierzęcych jest wit. C której na tej diecie też nie trzeba dostarczać w dużych dawkach bo przy niskiej podaży ww jest o niebo lepiej przyswajalna.
Blonnik owszem ważny przy diecie opartej o ww bo spowalnia trawienie ww czyli zpowalnia wchłanianie cukru w diecie optymalnej jest zbędny a nawet szkodliwy bo przyśpiesza przejście pokarmu w układzie trawiennym co przyczynia się do niepełnego trawienia i "kupa" wartości odżywczych przelatuje zanim zostanie strawiona i przyswojona.
Blonnik owszem ważny przy diecie opartej o ww bo spowalnia trawienie ww czyli zpowalnia wchłanianie cukru w diecie optymalnej jest zbędny a nawet szkodliwy bo przyśpiesza przejście pokarmu w układzie trawiennym co przyczynia się do niepełnego trawienia i "kupa" wartości odżywczych przelatuje zanim zostanie strawiona i przyswojona.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Piechu mięso głównie to tłuste (golonka,karkówka, żeberka, boczek) kuraki tylko od chłopa takie wolnobiegające dobrze upasione tym co wygrzebały, też niewiele i też co tłustsze kawałki. Z wędlin salcesony, salami, pasztety, podgarlana kaszanki z podrobami. Wcześniej proponowałe zastąpienie śmietanki masłem. Ale taki budyń z żółtek i śmietanki 36% to niezły niewielki objętościowo (obkurczenie żołądka daje fajny efekt wizualny) i niesamowicie kaloryczny posiłek który pewnie da się tak doprawić by ci smakował, podobnie lody na które dawałem przepis np. z kiwi po za niezłą porcją kalorii, białka i ww dadzą sporą dawkę wit. C
Zapisuj co jesz i swoje odczucia, przyda się do analizy i ew. korekty. Jeśli ćwiczysz też siłowo to waga do lamusa a centymetr do ręki bo często waga w miejscu, obwody w dół a masa mięśniowa w góre.
Zapisuj co jesz i swoje odczucia, przyda się do analizy i ew. korekty. Jeśli ćwiczysz też siłowo to waga do lamusa a centymetr do ręki bo często waga w miejscu, obwody w dół a masa mięśniowa w góre.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2014, 15:15 przez kfadam, łącznie zmieniany 1 raz.
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
Dzięki kfadam
Spróbuję i zobaczę co z tego wyjdzie
Spróbuję i zobaczę co z tego wyjdzie
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu