Obserwuje temat od dość dawna, ale się nie udzielałem. Jeśli chodzi o ograniczanie węgli zdecydowanie się zgadzam, że trzeba je ograniczać. Muszę jednak przyznać, że z wyżej wymienionych dieta optymalna Kwaśniewskiego najmniej mnie przekonuje. Jest to jedna z odmian LCHF, ale moim zdaniem zbyt skrajna. Co prawda sam jej nie stosowałem (w takich proporcjach), ale jak czytam takie informacje to jestem sceptyczny. Mi odpowiada bardziej rozsądny model żywienia proponowany przez
klosia.
źródło: http://www.dobradieta.pl/kwasniewski.php
Dieta optymalna powstała w epoce preinformatycznej, kiedy nawet kalkulatory nie były powszechne, o komputerach nie wspominając. Jadłospis, który dziś można skalkulować od ręki, dawniej wymagał żmudnych, wielogodzinnych obliczeń, bez gwarancji, że nie nastąpiła gdzieś pomyłka. Ograniczało to znacznie możliwości projektowania jadłospisów i zawężało obliczenia do kilku podstawowych składników pożywienia. Współczesna analiza z pomocą komputera zawartości wielu składników odżywczych w typowej diecie optymalnej wykazuje, że wbrew twierdzeniom autora, występują w niej niedobory witamin z grupy B oraz soli mineralnych, w tym nawet potasu. Również ilości białek 30-50 g są zbyt niskie, ponieważ zostały oszacowane na podstawie normy ilości białek spalanych. W rzeczywistości, żeby organizm mógł wykorzystać w obrocie metabolicznym 40 g białka, w pożywieniu musi być go prawie dwa razy więcej, ponieważ występują ubytki w gotowaniu i trawieniu. Nieporozumieniem jest traktowanie tzw. "kolagenu", czyli skórek i chrząstek, jako szczególnie wartościowych, ponieważ w tych produktach zwierzęcych występują znaczne niedobory kilku aminokwasów egzogennych. Wartość biologiczna takich białek jest rzędu 10%, czyli poniżej wartości białka z truskawek. Wynikająca ze złotej proporcji duża ilość tłuszczu oraz mała białek i węglowodanów powoduje, że dieta jest lekko ketogenna. Osobom przestrzegającym dokładnie proporcji B:T:W=1:3:0,8 w gramach, towarzyszy permanentna ketonuria na 1-2 krzyżyki. Nie jest to szkodliwe, ale stanowi niepotrzebną utratę niewykorzystanej energii z pożywienia. Szkodliwym jest natomiast wieloletni niedobór białek, witamin rozpuszczalnych w wodzie oraz soli mineralnych. Osoby otyłe w przeciągu 5 lat, osoby szczupłe wcześniej, wykorzystują wszystkie zgromadzone rezerwy w organizmie. Mniej więcej po 3-7 latach zaczynają się pojawiać objawy świadczące o niedożywieniu z powodu niedoboru białek, soli mineralnych i niektórych witamin oraz nadmiaru tłuszczu. Pojawia się łamanie w stawach, tłuczenie serca połączone z odczuwaniem gorąca, osłabienie mięśni, ogólne osłabienie, nastroje depresyjne, drażliwość i pogorszenie funkcji intelektualnych. Niskie spożycie witamin z grupy B i białka, w tym metioniny oraz wysokie spożycie tłuszczu sprzyja rozwojowi miażdżycy. Niewielkie przesunięcie akcentów w proporcji likwiduje te objawy. Niestety, podobnie jak ortodoksyjni wegetarianie, dogmatyczni optymalni bezkrytycznie wierzą w swoje zasady.
Z mojego doświadczenia z odchudzaniem wynika, że każda nagła zmiana jest ciężka do ogarnięcia. Dlatego ja robiłem w ten sposób, że od około 3 m-cy zmniejszam poziom WW (najpierw było to 300 g, potem około 150 g, teraz już poniżej 100 g) i zwiększam poziom T (najpierw około 100 g, potem 160 g, a teraz około 300 g) przy zachowaniu stałego poziomu B (na początku było to 150 g, teraz dążę do 90-120 g). Wszystko to przy niskiej aktywności. Przy wyżej jestem tego samego zdania co kłosiu, że trzeba zwiększać WW i B.
Mi na początku ciężko było się przystawić na większą ilość tłuszczu. Nie jest tak łatwo zmienić nawyki, szczególnie, że trzeba się nauczyć robić zupełnie nowe dania. Próbować smaków, kombinować. Muszę przyznać, że mi pomogło kilka stron i książek. Dodam linki może to komuś pomoże.
http://nomnompaleo.com/recipeindex
http://www.dietdoctor.com/wp-content/up ... ych_PL.pdf
http://www.amazon.com:83/Primal-Bluepri ... 0982207743
http://www.amazon.com/Fat-Fast-Cookbook ... B00BGGBE20
http://www.carbsmart.com/my-5-low-carb- ... ed-me.html
http://www.carbsmart.com/10-healthy-hig ... tosis.html
Nie wolno też się tak mocno spinać i oczekiwać, że po tygodniu czy dwóch wszystko będzie super. Żadna dieta czy model żywienia IMHO nie działa od razu i trzeba dać sobie czas, a potem przeanalizować i samemu sobie odpowiedzieć. Mi się wydaje, że dopiero teraz (po około 3 m-cach) przestawiłem się na spalanie T i jestem w łagodnej ketozie. Ale u mnie to była ewolucja, a nie rewolucja. Najpierw MCLF, potem MCMF, aż do LCHF.
I już jako ostatnie dodam, że ja cały czas liczę kalorie. Kiedyś, żeby schudnąć. Teraz głównie dla analizy. I bardzo ważne moim zdaniem, przynajmniej na początku trzeba liczyć wszystko i zobaczyć jaki jest stan wyjściowy, żeby można wyciągnąć jakiekolwiek wnioski i samemu się przekonać ile tak na prawdę wciągacie WW, B i T. A dopiero potem z czasem jak się człowiek nauczy i przestawi, to i pewnie będzie mógł jeść do syta i tego nie liczyć.