Komentarz do artykułu Skąd brać czas na bieganie?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 14 paź 2013, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja z racji sportowego napalenia mam kazdy dzien w tygodniu zaplanowany. Ewentualnie pogoda przesuwa moje plany. Staram sie zeby kazdego dnia byly 2 treningi: basen, rower i bieganie. Wstaje o 6, do pray jade rowerem (14km), nawet dzisiaj tez przyjechalem przed praca jeszcze basen albo silka (czesciej basen). No a bieganie zostaje na wieczor, mniej wiecej co drugi dzien, oczywiscie wtedy nie jade do pracy rowerem a autobusem. Po takim dniu jestem w domu okolo 18, robie zakupy na obiad do pracy na nastepny dzien, gouje ten obiad, no i dopiero wtedy ide biegac (czytaj okolo 8:30). Wracam po godzinie i o 10 mam jeszcze godzine zeby poswiecic narzeczonej.
Owszem jest gorzej jesli wypada cos dodatkowego, no i wtedy musze wstac wczesniej zeby trening wykonac, lub z czegos zrezygnowac:(
Owszem jest gorzej jesli wypada cos dodatkowego, no i wtedy musze wstac wczesniej zeby trening wykonac, lub z czegos zrezygnowac:(
- zbiniek
- Wyga
- Posty: 60
- Rejestracja: 11 sty 2014, 21:30
- Życiówka na 10k: 51:59
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 28 sty 2014, 13:29
- Życiówka na 10k: 43:57
- Życiówka w maratonie: 3:55
Trenuję triatlon ok. 10 godz. tygodniowo. Pracuję w różnych godzinach + dyżury pod telefonem. Priorytetem jest dla mnie rodzina (dwie córki, żona). Na drugim miejscu jest sport W sumie z czasu rodzinnego mam zajęte dwa popołudnia do godz. 19:00, oraz połowicznie 2 godz w sobotę (długie bieganie z żoną). Resztę treningów robię w drodze do/z pracy (rower), wcześnie rano (basen) lub późno wieczorem, gdy dzieci już śpią (siła 2 razy w tygodniu). Niedzielę mam wolną Jak się chce to się da
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Johnny Żuberek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 02 gru 2013, 15:47
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: DNF
- Lokalizacja: Mogilany
- Kontakt:
Napiszę, jak jest u mnie:
Priorytetem jest (i zawsze będzie) rodzina: żona, maluchy, czas z nimi spędzony. Gdyby miało być inaczej, to bym jej nie zakładał
Potem praca, domowe obowiązki, wiadomo - trza robić, żeby mieć za co jeść. Trza jeść, żeby żyć Trzeba ogarnąć dom, żeby w syfie nie utonąć. Podział, odkąd mamy dwójkę dzieci, jest taki, że ja odwalam prasowanie (dziecięcych ubranek - żona prasuje z doskoku swoje, a moje wyprostują się na ciele ), pranie/rozwieszanie, zakupy (poranne i często te większe). Zmywanie też. Gotowanie - nie (umiem, ale nie lubię, a żona ma dryg do eksperymentów).To jest numero duo.
Teraz hobby. Mam kilka, z których bieganie stawiam na pierwszym (vel trzecim) miejscu w hierarchii (organizacyjnej). Dobrą książkę poczytam zawsze do poduszki, jeśli nie mogę zasnąć. Muzyki posłucham w aucie, bądź w biegu. Na podróże nie mam teraz czasu ani funduszy (budowa domu), a z imprez wyrosłem, odkąd się poza centrum wyprowadziłem Bieganie potrzebuje chwili do wygospodarowania, trudno jest ot tak 'aaaaa, idę biegać' Ale wszystko bez spiny. Jedyny stały obecnie plan, to wtorki i czwartki do i z pracy. Podejrzewam, że łącznie godzinkę jestem na plusie, dzięki temu. Rano - jak wstanę do 6 i dzieci śpią - idę biegać. Jak wstanę i córa domaga się zabawy - to się bawię, niech żona pośpi, nockę odeśpi (nierzadko 5 x karmienie, póki co na cycu jest mała). Jak nie wstanę - niebo się nie zawali. To na pewno nie jest ten jedyny trening, którego mi zabraknie do wygrania London Marathon 2014 Uda się ogarnąć dom i uśpić dzieciaki jednocześnie koło południa - wyjdę. A zanim wyjdę, zorganizuję w domu swoją działkę roboty. Nie uda się - trudno, może jutro, może za 3 dni. Może wieczorem? Jak wieczorem prasowanie, bo się uzbierało - to biegania nie ma.
Jeszcze a propos organizacji - wychodzę rano biegać - biorę mały plecak i portfel (czasem samą kartę w kieszeń kurtki). Wracając z treningu od razu do osiedlowego sklepu się kieruję. Robię zakupy, wyrównuję oddech, czasem porozciągam się w kolejce Wiem, że szykują się korki od lutego w Krakowie, na mojej powrotnej trasie z pracy - wobec powyższego może rozszerzy mi się bieganie do 3-4 dni. W dzień, w który będę jechał autem, zabiorę zapas obiadów do pracy na 3 dni (oszczędność - poza tym nie wydaję na żarcie na wynos, już wolę kupić kolejną, OSTATNIĄ paczkę fajek, starczy na 3 dni, a nie na 5 minut )
Tam, gdzie autem docieram okrężną drogą (ulice jednokierunkowe, korki) a sytuacja nie wymaga stroju wyjściowego - biegnę. Zimą, zanim sąsiad jadący ze mną windą oskrobie szyby, ja już załatwiam, co planowałem.
Jest ciężko, czasem bardzo. Ale się da
Priorytetem jest (i zawsze będzie) rodzina: żona, maluchy, czas z nimi spędzony. Gdyby miało być inaczej, to bym jej nie zakładał
Potem praca, domowe obowiązki, wiadomo - trza robić, żeby mieć za co jeść. Trza jeść, żeby żyć Trzeba ogarnąć dom, żeby w syfie nie utonąć. Podział, odkąd mamy dwójkę dzieci, jest taki, że ja odwalam prasowanie (dziecięcych ubranek - żona prasuje z doskoku swoje, a moje wyprostują się na ciele ), pranie/rozwieszanie, zakupy (poranne i często te większe). Zmywanie też. Gotowanie - nie (umiem, ale nie lubię, a żona ma dryg do eksperymentów).To jest numero duo.
Teraz hobby. Mam kilka, z których bieganie stawiam na pierwszym (vel trzecim) miejscu w hierarchii (organizacyjnej). Dobrą książkę poczytam zawsze do poduszki, jeśli nie mogę zasnąć. Muzyki posłucham w aucie, bądź w biegu. Na podróże nie mam teraz czasu ani funduszy (budowa domu), a z imprez wyrosłem, odkąd się poza centrum wyprowadziłem Bieganie potrzebuje chwili do wygospodarowania, trudno jest ot tak 'aaaaa, idę biegać' Ale wszystko bez spiny. Jedyny stały obecnie plan, to wtorki i czwartki do i z pracy. Podejrzewam, że łącznie godzinkę jestem na plusie, dzięki temu. Rano - jak wstanę do 6 i dzieci śpią - idę biegać. Jak wstanę i córa domaga się zabawy - to się bawię, niech żona pośpi, nockę odeśpi (nierzadko 5 x karmienie, póki co na cycu jest mała). Jak nie wstanę - niebo się nie zawali. To na pewno nie jest ten jedyny trening, którego mi zabraknie do wygrania London Marathon 2014 Uda się ogarnąć dom i uśpić dzieciaki jednocześnie koło południa - wyjdę. A zanim wyjdę, zorganizuję w domu swoją działkę roboty. Nie uda się - trudno, może jutro, może za 3 dni. Może wieczorem? Jak wieczorem prasowanie, bo się uzbierało - to biegania nie ma.
Jeszcze a propos organizacji - wychodzę rano biegać - biorę mały plecak i portfel (czasem samą kartę w kieszeń kurtki). Wracając z treningu od razu do osiedlowego sklepu się kieruję. Robię zakupy, wyrównuję oddech, czasem porozciągam się w kolejce Wiem, że szykują się korki od lutego w Krakowie, na mojej powrotnej trasie z pracy - wobec powyższego może rozszerzy mi się bieganie do 3-4 dni. W dzień, w który będę jechał autem, zabiorę zapas obiadów do pracy na 3 dni (oszczędność - poza tym nie wydaję na żarcie na wynos, już wolę kupić kolejną, OSTATNIĄ paczkę fajek, starczy na 3 dni, a nie na 5 minut )
Tam, gdzie autem docieram okrężną drogą (ulice jednokierunkowe, korki) a sytuacja nie wymaga stroju wyjściowego - biegnę. Zimą, zanim sąsiad jadący ze mną windą oskrobie szyby, ja już załatwiam, co planowałem.
Jest ciężko, czasem bardzo. Ale się da
PB: 1000m - 3:54,7 * 5k - 24:01 * 10k - 49:18 * HM - 2:02:26
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
kwintesencja zdrowego podejścia... każdy z nas powinien to sobie na lodówce napisać, zanim poświęci życie rodzinne...Johnny Żuberek pisze:To na pewno nie jest ten jedyny trening, którego mi zabraknie do wygrania London Marathon 2014
- radslo1
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 731
- Rejestracja: 29 mar 2012, 17:28
- Życiówka na 10k: 39:53
- Życiówka w maratonie: 3:21:47
- Lokalizacja: Żelechów/Warszawa
Biegam ostatnio 5 razy w tygodniu. Wtorek, środa i czwartek przed pracą. Zajmuje mi to około 1,5 h wraz z rozciąganiem i gimnastyką siłową. Wstaję o 5:30. O 9:00 jestem w pracy. W sobotę i niedzielę biegam najczęściej rano choć to zależy od tego co zaplanujemy z Żoną, bo to Ona jest najważniejsza. Bieganie później. Przestawiłem się na bieganie poranne aby po pracy mieć czas dla Rodziny i na inne czynności jak czytanie, oglądanie i takie tam pierdoły.
Podziwiam Bartka organizację czasu.
Podziwiam Bartka organizację czasu.
- kris_brazylia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 450
- Rejestracja: 17 kwie 2013, 17:05
- Życiówka na 10k: 43,29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chile
- Kontakt:
fajny artykul...martwi mnie tylko jedno. Jesli biegiem do pracy, to trzeba gdzies wziac prysznic po tym biegu,a ja niestety nie mam gdzie, a ze sie bardzo poce, to takie bieganie do pracy nie jest najlepszym pomyslem. moze lepiej z pracy do domu.
Blog: [URL]viewtopic.php?f=27&t=33873&p=1073365#p1073365[/URL]
[b]10km:[/b] 43'29" (18.06.2014) trening
[b]21km:[/b] 1h38'48" (08.06.2014) Florianopolis
[b]10km:[/b] 43'29" (18.06.2014) trening
[b]21km:[/b] 1h38'48" (08.06.2014) Florianopolis
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
Mój kolega mawia: "Masz czas na spanie, to znaczy że masz czas na bieganie"
Biegam w 80proc rano, dość wcześnie. W wolne dni też, tylko dłużej się wysypiam. Tak lubię, tak wolę. Wieczorem trudno mi się zmotywować, poza tym przychodzę do domu wściekle głodna, jak się najem, to musiałabym chyba z 5h czekać, żeby mieć pusty żołądek No ale nie w tym rzecz. Wiele razy słyszę: "Podziwiam cię, za to bieganie, że tak regularnie; za to wstawanie, że tak wcześnie". A ja odpowiadam: "Jestem panią swojego czasu i dla mnie na podziw zasługują te kobiety/ ci mężczyźni, którzy potrafią łączyć obowiązki rodzinne z bieganiem".
Nie sztuką jest wyjść i pobiegać, kiedy samemu można ustalać sobie priorytety li-tylko własnego czasu. Kiedy dzieli się go z rodziną, to trudniejsze, zwłaszcza jeśli dzieci są małe i same sobą się nie zajmą.
Tak myślę
Biegam w 80proc rano, dość wcześnie. W wolne dni też, tylko dłużej się wysypiam. Tak lubię, tak wolę. Wieczorem trudno mi się zmotywować, poza tym przychodzę do domu wściekle głodna, jak się najem, to musiałabym chyba z 5h czekać, żeby mieć pusty żołądek No ale nie w tym rzecz. Wiele razy słyszę: "Podziwiam cię, za to bieganie, że tak regularnie; za to wstawanie, że tak wcześnie". A ja odpowiadam: "Jestem panią swojego czasu i dla mnie na podziw zasługują te kobiety/ ci mężczyźni, którzy potrafią łączyć obowiązki rodzinne z bieganiem".
Nie sztuką jest wyjść i pobiegać, kiedy samemu można ustalać sobie priorytety li-tylko własnego czasu. Kiedy dzieli się go z rodziną, to trudniejsze, zwłaszcza jeśli dzieci są małe i same sobą się nie zajmą.
Tak myślę
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Drugie? Drugie, to dopiero początek. Przy czwartym to jest dopiero produkcja seryjna i minimalizowanie jednostkowych kosztów produkcji. Przy czterech chłopakach mam więcej czasu niż przy jednym. I wcale to nie jest jakieś tam gadanie. Naprawdę człowiek jest zdolny do rzeczy niemożliwych. Jest tylko jeden warunek. Musi być postawiony pod ścianą bez możliwości odwrotu. Jak ktoś jojczy, że nie ma czasu na bieganie to znaczy, że się do tego po prostu nie nadaje, bo do tego trzeba mieć charakter i nie rozczulać się nad sobą jak "baba". Oczywiście przysłowiowa "baba" i nie ma to nic wspólnego z biegającymi paniami.sepq pisze:Po pierwsze: gratulacje! Nowy obywatel to zawsze kupa szczęścia... z przewagą kupy. A co do porad, to polecam jak najszybciej drugie dziecko. Serio. Świetnie obrazuje to poniższy dowcip.Funky Monk pisze: Może jakieś porady w takiej sytuacji? Żonę mam wyrozumiałą ale...
Co robią rodzice, jak dziecko połknie dwuzłotową monetę? Jeśli jest to pierwsze dziecko, pędem do szpitala na ostry dyżur, stres etc. Przy drugim dziecku czekają aż pociecha zrobi kupę i po prostu wygrzebują bilon. Natomiast przy trzecim odliczają młodemu te 2 złote od kieszonkowego.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 18
- Rejestracja: 24 lis 2012, 11:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
witam serdecznie.
Temat bardzo ciekawy, choć traktowany z pozycji marketingu, że niby jak się chce to można itd. Z większości Waszych komentarzy wychodzi, że pracę zaczynacie między 8 a 10, weekendy przeważnie wolne. Zazdroszczę Wam. Ja pracuję zmianowo. Wolne weekendy mam tylko wtedy gdy dostanę urlop wypoczynkowy. Zmianę dzienną rozpoczynam o 6 więc dojazd, przygotowanie do pracy to kolejna godzina wstecz. Po nieprzespanej nocy nie ma żadnych szans na jakikolwiek trening. Budzi się człowiek o 12 i jeszcze godzinę dochodzi do siebie.
Generalnie bieganie to sport dla ludzi o ustabilizowanym czasie pracy. Dla wszelkiej maści biuralistów siedzących za biurkami przez 8 godzin.
Wykazywanie w planie dziennym dwóch godzin wolnego na swoje potrzeby to jakieś przegięcie. Gdzie miejsce na Rodzinę, dzieci - pomoc w nauce, jakieś drobne prace naprawcze? No chyba, że poświęcamy to wszystko dla dziecinnego lansu wśród biegaczy na cyferki czasu w maratonie.
Temat bardzo ciekawy, choć traktowany z pozycji marketingu, że niby jak się chce to można itd. Z większości Waszych komentarzy wychodzi, że pracę zaczynacie między 8 a 10, weekendy przeważnie wolne. Zazdroszczę Wam. Ja pracuję zmianowo. Wolne weekendy mam tylko wtedy gdy dostanę urlop wypoczynkowy. Zmianę dzienną rozpoczynam o 6 więc dojazd, przygotowanie do pracy to kolejna godzina wstecz. Po nieprzespanej nocy nie ma żadnych szans na jakikolwiek trening. Budzi się człowiek o 12 i jeszcze godzinę dochodzi do siebie.
Generalnie bieganie to sport dla ludzi o ustabilizowanym czasie pracy. Dla wszelkiej maści biuralistów siedzących za biurkami przez 8 godzin.
Wykazywanie w planie dziennym dwóch godzin wolnego na swoje potrzeby to jakieś przegięcie. Gdzie miejsce na Rodzinę, dzieci - pomoc w nauce, jakieś drobne prace naprawcze? No chyba, że poświęcamy to wszystko dla dziecinnego lansu wśród biegaczy na cyferki czasu w maratonie.
-
- Dyskutant
- Posty: 29
- Rejestracja: 26 lip 2012, 09:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zgadzam się w stu procentach. Pisałem o drugim dziecku tylko dlatego, że kolega Funky Monk ma dopiero jedno, a więc żeby mieć czwarte, trzeba mieć najpierw pierwsze, drugie etc. Co nie oznacza, że nie życzę mu "bandy czworga"infomsp pisze:Drugie? Drugie, to dopiero początek. Przy czwartym to jest dopiero produkcja seryjna i minimalizowanie jednostkowych kosztów produkcji. Przy czterech chłopakach mam więcej czasu niż przy jednym. I wcale to nie jest jakieś tam gadanie. Naprawdę człowiek jest zdolny do rzeczy niemożliwych. Jest tylko jeden warunek. Musi być postawiony pod ścianą bez możliwości odwrotu. Jak ktoś jojczy, że nie ma czasu na bieganie to znaczy, że się do tego po prostu nie nadaje, bo do tego trzeba mieć charakter i nie rozczulać się nad sobą jak "baba". Oczywiście przysłowiowa "baba" i nie ma to nic wspólnego z biegającymi paniami.sepq pisze:Po pierwsze: gratulacje! Nowy obywatel to zawsze kupa szczęścia... z przewagą kupy. A co do porad, to polecam jak najszybciej drugie dziecko. Serio. Świetnie obrazuje to poniższy dowcip.Funky Monk pisze: Może jakieś porady w takiej sytuacji? Żonę mam wyrozumiałą ale...
Co robią rodzice, jak dziecko połknie dwuzłotową monetę? Jeśli jest to pierwsze dziecko, pędem do szpitala na ostry dyżur, stres etc. Przy drugim dziecku czekają aż pociecha zrobi kupę i po prostu wygrzebują bilon. Natomiast przy trzecim odliczają młodemu te 2 złote od kieszonkowego.
PS. U mnie jest parka więc "jednostkowe koszty produkcji" są znacznie większe niż przy "jednopłciowej" gromadce.
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 29 wrz 2012, 07:11
- Życiówka na 10k: 48:33
- Życiówka w maratonie: 3:49:58
- Lokalizacja: Kraków
Oj, kolega rundek to chyba zalogował się na portal tylko, żeby krytykować, bo rozumiem, że w takim razie nie biega w ogóle.rundek pisze:Generalnie bieganie to sport dla ludzi o ustabilizowanym czasie pracy. Dla wszelkiej maści biuralistów siedzących za biurkami przez 8 godzin.
Wykazywanie w planie dziennym dwóch godzin wolnego na swoje potrzeby to jakieś przegięcie. Gdzie miejsce na Rodzinę, dzieci - pomoc w nauce, jakieś drobne prace naprawcze? No chyba, że poświęcamy to wszystko dla dziecinnego lansu wśród biegaczy na cyferki czasu w maratonie.
Ja mam akurat pracę zmianową i jedyną wada jest to, że czy mam na 7:00 czy na 12:00 to i tak wstaję o 6:00 rano i chodzę spać o 22:00 (o czym już się staram nie wspominać znajomym, bo się w głowę pukają). W sobotę i niedzielę takoż, bo oba te dni mam zajęte właśnie przez obowiązki rodzinne. Odpuszczam wszystkie weekendowe spotkania biegaczy, parkruny, itp., bo czas mam tylko bardzo rano, tak do godziny 9:00. Ale biegać biegam.
Moje zdanie jest takie, że człowiek zawsze wygospodaruje trochę czasu dla siebie, bo inaczej by zwariował, a na co je przeznaczy to już inna sprawa.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wiem. To było tak z Na dziewczynach się nie znam, ale nie żałuję i już się nie będę edukował w tym zakresie. Tak przy okazji, bieganie mi bardzo pomaga w wychowaniu chłopaków i chyba to jest dla mnie największa wartość biegania. W tym się zawiera wspomniane w art. gospodarowanie czasem, a dokładniej sobą w czasie, głównie przez redukowanie swoich "chceń i niechceń" do minimum. Jak pisał Jurek: po prostu czasem trzeba i już.sepq pisze: Zgadzam się w stu procentach. Pisałem o drugim dziecku tylko dlatego, że kolega Funky Monk ma dopiero jedno, a więc żeby mieć czwarte, trzeba mieć najpierw pierwsze, drugie etc. Co nie oznacza, że nie życzę mu "bandy czworga"
PS. U mnie jest parka więc "jednostkowe koszty produkcji" są znacznie większe niż przy "jednopłciowej" gromadce.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W te lato bardzo czesto biegałem z przyjacielem i jego 2 dzieciaków (1 i2 lata). Przyjaciel kupił przyczepkę biegowa dla dzieciaków i powiem ze zabawa była przednia. Dochodziło do tego ze gdy Maja (starsza) widziała mnie w niedziele rano w drzwiach sama leciała pędem do przyczepki krzycząc z radości i ciagnąc tatę . Moja żona była w ciąży ( w tej chwili mały ma 2 miesiące) nie moge sie doczekać kiedy podrośnie a pogoda zrobi sie bardziej przyjazna.
Innym sposobem było wspólne wyjście rodzinami na stadion lekkoatletyczny (polecam troche zapomniany obiekt warszawskiego WATu) gdzie ja mogłem kręcić interwały a dzieci i mamy fajnie spędzały czas na kocyku pośrodku.
Po tych doświadczeniach zaryzykuje stwierdzenie ze bieganie nie oddziela mnie od rodziny a wręcz z nią łączy. Oczywiście jest czesc osob ktorym to nie bedzie odpowiadało ale w moim przypadku sprawdziło sie rewelacyjnie.
RUNDEK wogole sie z tobą nie zgadzam! Piłka nożna, kajakarstwo czy narciarstwo to sporty dla osob o ustabilizowanym czasie pracy. Ze wszystkich sportów jakie istnieją bieganie jest dla osob najmniej ustabilizowanych. Gdy tylko masz wolna chwile zakładasz buty i biegniesz, nie potrzebujesz do tego boiska, sprzętu czy umawiać sie z innymi graczami! Po narodzinach dziecka jedynym sportem jaki moge wstawic w mój kalendarz jest bieganie!!
Innym sposobem było wspólne wyjście rodzinami na stadion lekkoatletyczny (polecam troche zapomniany obiekt warszawskiego WATu) gdzie ja mogłem kręcić interwały a dzieci i mamy fajnie spędzały czas na kocyku pośrodku.
Po tych doświadczeniach zaryzykuje stwierdzenie ze bieganie nie oddziela mnie od rodziny a wręcz z nią łączy. Oczywiście jest czesc osob ktorym to nie bedzie odpowiadało ale w moim przypadku sprawdziło sie rewelacyjnie.
RUNDEK wogole sie z tobą nie zgadzam! Piłka nożna, kajakarstwo czy narciarstwo to sporty dla osob o ustabilizowanym czasie pracy. Ze wszystkich sportów jakie istnieją bieganie jest dla osob najmniej ustabilizowanych. Gdy tylko masz wolna chwile zakładasz buty i biegniesz, nie potrzebujesz do tego boiska, sprzętu czy umawiać sie z innymi graczami! Po narodzinach dziecka jedynym sportem jaki moge wstawic w mój kalendarz jest bieganie!!