DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Dzisiaj jajecznica wygladala tak:
Boczek parzony - 70g (181 kcal)
Slonina - 40g (312 kcal)
2 jaka
2 zoltka
ca. 750 kcal
Jak wytapialem boczek i slonine i to wszystko zaczelo plywac w tluszczu i zaraz mialem dodac do tego jajek i toto zjesc, to pomyslalem .... lo Jezu, co ja robie ... . Wczorajszej mdlosci winna chyba byla jednak cebula, bo musze przyznac, ze dzisiaj bylo wprawdzie nadal tlusto ale znacznie lepiej ... prawie smacznie
Boczek parzony - 70g (181 kcal)
Slonina - 40g (312 kcal)
2 jaka
2 zoltka
ca. 750 kcal
Jak wytapialem boczek i slonine i to wszystko zaczelo plywac w tluszczu i zaraz mialem dodac do tego jajek i toto zjesc, to pomyslalem .... lo Jezu, co ja robie ... . Wczorajszej mdlosci winna chyba byla jednak cebula, bo musze przyznac, ze dzisiaj bylo wprawdzie nadal tlusto ale znacznie lepiej ... prawie smacznie
- badylek
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 06 sty 2014, 14:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
jakbyś do tej jajecznicy dorzucił coś na przełamanie smaku, np: pół papryki i już masz kolorowo i ładniej dla oka. Węgli z tego prawie nie będzie. Do tego pomidor żeby potasu dorzucić.
- badylek
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 06 sty 2014, 14:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W biedrze jest śmietanka słodka (nie ta w kartonie w dziale słodyczowym ) ale w lodówie i w plastikowym opakowaniu jak jogurt. 30% za 2zł z hakiem. Jak ktoś ma ciągoty do słodkiego to kwestia ubicia śmietany (schłodzonej z 30 min w zamrażalniku) i dorzucenia zmiksowanych orzechów i gotowe. Jakby ktoś się uparł na owoce pestkowe to nawet lody można sobie zrobić.
Ja dzisiaj na pierwszy posiłek o 13 zjadłam prawie 1000 kcal. Makrela, awokado, kawa z masłem. I to ma być redukcja
Ja dzisiaj na pierwszy posiłek o 13 zjadłam prawie 1000 kcal. Makrela, awokado, kawa z masłem. I to ma być redukcja
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
saper teraz spróbuj dodać np. kurkumy i suchej natki pietruszki da smak i wchłonie tłuszcz, powinno się lepiej przyjmować
Boczek wędzony też bedzie fajniejszy bardziej kaloryczny i aromatyczny.
Na obiad np. karkówka i smażony ziemniak (100g.) jak lubisz dodaj surówkę z łychą majonezu.
Boczek wędzony też bedzie fajniejszy bardziej kaloryczny i aromatyczny.
Na obiad np. karkówka i smażony ziemniak (100g.) jak lubisz dodaj surówkę z łychą majonezu.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Klosiu ja tak kombinuje B-100g T-150-200g W 50g to da 1800-2400kcal. to spokojnie wystarczy. Moja waga docelowa to 73-76kg. to jakieś 1,3 - 1,4 g białka na 1kg pożądanej wagi. Trening biegowy mało intensywny w moim wypadku to około 900-1000kcal. 3-4x tyg., a siłowy pewnie z 1200-1500. 3xtyg. reszta dnia mało intensywna..
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Faktycznie macie rację z tymi proporcjami, to nie są ilości w gramach na kilogram tylko ogólna proporcja. Gdzieś wyczytałem inną interpretację i siadło mi na mózgu .
Wydaje mi się że tak jest ok, ja często jem do 150g białka, do 200g węgli i do 300g tłuszczu - to zupełnie wystarcza żeby nawet przy intensywnych treningach nie czuć głodu i mieć siłę. W zasadzie nie pamiętam, żebym nawet chudnąc po 4 kilo miesięcznie jadł poniżej 2500kcal, a i to tylko w dni nietreningowe, więc nie ma co za bardzo ograniczać kalorii.
Możesz mieć problem z bieganiem przy tej ilości węgli, wczoraj biegałem 12km po pięciu dniach diety ketogenicznej, czyli poniżej 50g węgli dziennie, i prędkości poniżej 5:00 to już była męka. 3km pobiegłem po 4:48, co nie jest normalnie jakąś mega wartością, tu zakwaszenie było potężne i dostałem jeszcze dostałem zakwasów po treningu . W intensywnościach tlenowych jest ok, ale już lekko powyżej nie jest przyjemnie. Lepiej jednak jeść te 100g węgli żeby mieć w miarę normalną wydolność.
Wydaje mi się że tak jest ok, ja często jem do 150g białka, do 200g węgli i do 300g tłuszczu - to zupełnie wystarcza żeby nawet przy intensywnych treningach nie czuć głodu i mieć siłę. W zasadzie nie pamiętam, żebym nawet chudnąc po 4 kilo miesięcznie jadł poniżej 2500kcal, a i to tylko w dni nietreningowe, więc nie ma co za bardzo ograniczać kalorii.
Możesz mieć problem z bieganiem przy tej ilości węgli, wczoraj biegałem 12km po pięciu dniach diety ketogenicznej, czyli poniżej 50g węgli dziennie, i prędkości poniżej 5:00 to już była męka. 3km pobiegłem po 4:48, co nie jest normalnie jakąś mega wartością, tu zakwaszenie było potężne i dostałem jeszcze dostałem zakwasów po treningu . W intensywnościach tlenowych jest ok, ale już lekko powyżej nie jest przyjemnie. Lepiej jednak jeść te 100g węgli żeby mieć w miarę normalną wydolność.
The faster you are, the slower life goes by.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
jak narazie tempo 6min./km styka, problem to nie wydolność pluc, tylko ból mięśni, pluca spokojnie dały by radę zejść mocno poniżej 5 ale łydki napieprzają nawet przy szuraniu, ale to inna bajka związana z kręgosłupem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
chyba kolega nieuważnie czyta.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Nie wiem jak to zrobiłeś ale o jedzeniu warzyw napisano tu wiele łącznie z przepisami. Nikt nie napisał że warzywa, węgle i owoce są niepotrzebne tylko że należy je ograniczyć. Colnago wspomniał o potrzebie warzyw bogatych w witaminę C, ja wspomniałem że warzywa mają małą wartość odżywczą i w dużych ilościach tylko wypełniają żołądek gdzie są przyczyną wzdęć i gazów a te skutecznie zatruwają i nie mam tu na myśli zapachów. Warzywa w niewielkiej ilości są niezbędne, owoce mało słodkie jako źródło witaminy C są do przyjęcia.Fizjo pisze:pany, przeglądnąłem trochę wypowiedzi. klosiu napisał, że warzywa je bo lubi. ktoś z kolei napisał, że warzywa nie są potrzebne.
brak ww, brak warzyw i owoców. a równowaga kwasowo-zasadowa, reaktywne formy tlenu - słyszał ktoś ze speców o takich pierdołach?
Ile według ciebie tych warzyw, węgli i owoców trzeba by zachować równowagę kwasowo-zasadową, by procesy tlenowe i spalania tłuszczu były zachowane?? 50 g ww wystarczy?? jeden ziemniak, pomidor, sok z cytrusa z wodą pół cebuli i ząbek czosnku chyba jak na jeden dzień wystarczy. Wegle są w mleku śmietanie i jajkach, a tu dochodzą jeszcze od czasu do czasu różne sałatki i sórówki oraz dodatkowe ilości węgli niezbędnych do uzupełnienia glikogenu dla tych trenujących intensywnie.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Pytanie, czy ktoś jedzący dużo tłuszczu, który jest neutralny dla równowagi kwasowo-zasadowej, mało węgli i białka, które zakwaszają, ale sporo warzyw które węgli mają bardzo mało, ale zwiększają zasadowość będzie bardziej zakwaszony niż ktoś to je mało tłuszczu, średnio białek i dużo węgli?
Ale to tak na marginesie, bo faktycznie po tygodniu ścisłego low carb (30-50g węgli dziennie) stwierdziłem że obniżyło mi się samopoczucie i poziom energii, mimo że np skupienie i wydajność umysłowa była super. Wracam do wersji na której czułem się świetnie - dziennie 100-200g węgli głównie z warzyw i owoców i więcej (~150g) białka, za to mniej nabiału poza masłem i jajami, bo nie wykluczam, że te wszystkie śmietany i mascarpone, które ostatnio jadłem, działają na mnie źle.
Zachęcam do zapisywania dokładnie co się je przy takich eksperymentach z dietą, wiele czasu to nie zajmuje, a właśnie w takich przypadkach można sobie wrócić do momentu gdy wszystko świetnie żarło i poanalizować, co się wtedy jadło .
Ale to tak na marginesie, bo faktycznie po tygodniu ścisłego low carb (30-50g węgli dziennie) stwierdziłem że obniżyło mi się samopoczucie i poziom energii, mimo że np skupienie i wydajność umysłowa była super. Wracam do wersji na której czułem się świetnie - dziennie 100-200g węgli głównie z warzyw i owoców i więcej (~150g) białka, za to mniej nabiału poza masłem i jajami, bo nie wykluczam, że te wszystkie śmietany i mascarpone, które ostatnio jadłem, działają na mnie źle.
Zachęcam do zapisywania dokładnie co się je przy takich eksperymentach z dietą, wiele czasu to nie zajmuje, a właśnie w takich przypadkach można sobie wrócić do momentu gdy wszystko świetnie żarło i poanalizować, co się wtedy jadło .
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Przeczytałem "Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym poradzić".
Trochę przegadana, ale zasadnicze tezy są na tyle ciekawe i ważne że warto. Zdecydowanie polecam.
Teza i wywód o tym że tyjemy od węglowodanów i ich ograniczenie spowoduje utratę wagi bez głodu jest przekonująca i przytoczono w książce argumenty / informacje o badaniach które mnie przekonują. Od kilku dni jem głównie tłuszcze i dość szybko sam na własnej skórze przekonam się czy to działa - wierzę że zadziała.
Nadal niepokoi mnie to, czy taki sposób odżywiania jest całkowicie długofalowo zdrowy. Nie znalazłem w książce informacji o badaniach długofalowych ( kilku-/kilkunastu/kilkudziesięcioletnich ) skutków stosowania takiej diety. Są przytaczane badania o wpływie na zespół metaboliczny. No ale to nie jest wszystko - fajnie byłoby się podać badania na temat nerek czy wątroby ... skoro przeciwnicy zarzucają szkodliwość na te organy. Owszem, są przytoczone logiczne argumenty. Lecz doświadczenie uczy, że teoria choćby najbardziej logiczna i wydawałoby się spójna musi być sprawdzona doświadczalnie. Są wprawdzie informacje o tym że jakieś tam ludy pierwotne są zdrowe przy tej diecie, ale wydają się to być informacje z którejś tam ręki i trudno mi je traktować jako dowód. Przecież te diety (Atkinsa czy Kwaśniewskiego) stosowane da już kilkadziesiąt lat. Czy są badania stanu zdrowia ludzi, którzy są na takich dietach od kilkudziesięciu lat ? Badania jednoznacznie mówiące że statystycznie ich stan zdrowia jest lepszy niż stan zdrowia pozostałej części populacji ? Jeśli mi to gdzieś umknęło, to bardzo proszę o wskazanie. Jeśli ktoś wie o takich badaniach, proszę o informacje.
Po kwestii zdrowotnej jest jeszcze kwestia jakości życia - smaku potraw. Póki co te moje potrawy (jajecznica, kaszanka, wątróbka, mięsa) są mało apetyczne. Muszę znaleźć jakiś sposób na to żeby zrobić z tego fajną smaczną nieskomplikowaną kuchnię. Inaczej będzie to trudne do zaakceptowania jako sposób odżywiania na całe życie. Siadanie do jedzenia bez entuzjazmu będzie na dłuższą metę niemożliwe.
Trochę przegadana, ale zasadnicze tezy są na tyle ciekawe i ważne że warto. Zdecydowanie polecam.
Teza i wywód o tym że tyjemy od węglowodanów i ich ograniczenie spowoduje utratę wagi bez głodu jest przekonująca i przytoczono w książce argumenty / informacje o badaniach które mnie przekonują. Od kilku dni jem głównie tłuszcze i dość szybko sam na własnej skórze przekonam się czy to działa - wierzę że zadziała.
Nadal niepokoi mnie to, czy taki sposób odżywiania jest całkowicie długofalowo zdrowy. Nie znalazłem w książce informacji o badaniach długofalowych ( kilku-/kilkunastu/kilkudziesięcioletnich ) skutków stosowania takiej diety. Są przytaczane badania o wpływie na zespół metaboliczny. No ale to nie jest wszystko - fajnie byłoby się podać badania na temat nerek czy wątroby ... skoro przeciwnicy zarzucają szkodliwość na te organy. Owszem, są przytoczone logiczne argumenty. Lecz doświadczenie uczy, że teoria choćby najbardziej logiczna i wydawałoby się spójna musi być sprawdzona doświadczalnie. Są wprawdzie informacje o tym że jakieś tam ludy pierwotne są zdrowe przy tej diecie, ale wydają się to być informacje z którejś tam ręki i trudno mi je traktować jako dowód. Przecież te diety (Atkinsa czy Kwaśniewskiego) stosowane da już kilkadziesiąt lat. Czy są badania stanu zdrowia ludzi, którzy są na takich dietach od kilkudziesięciu lat ? Badania jednoznacznie mówiące że statystycznie ich stan zdrowia jest lepszy niż stan zdrowia pozostałej części populacji ? Jeśli mi to gdzieś umknęło, to bardzo proszę o wskazanie. Jeśli ktoś wie o takich badaniach, proszę o informacje.
Po kwestii zdrowotnej jest jeszcze kwestia jakości życia - smaku potraw. Póki co te moje potrawy (jajecznica, kaszanka, wątróbka, mięsa) są mało apetyczne. Muszę znaleźć jakiś sposób na to żeby zrobić z tego fajną smaczną nieskomplikowaną kuchnię. Inaczej będzie to trudne do zaakceptowania jako sposób odżywiania na całe życie. Siadanie do jedzenia bez entuzjazmu będzie na dłuższą metę niemożliwe.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Tak przy okazji należy wspomnieć że w porównaniu do diety zróżnicowanej nasze tależe wręcz świecą pustką, to objętościowo max 1/4 tego co na talerzach tych diet bogatych w węglowodany z makaronów itp. Sniadane to ok. 100g boczku, 1-2 całe jajka + 1-2 żółtka, cebula i /lub pomidor jedna cienka kromka chleba z masłem i tłuszcz do smażenia, obiad 120-200g mięsa( karkówka, wątrbka itp.) 100g ziemniaków lub więcej innych warzyw (15-30g ww) kolacja to już jakieś drobiazgi jakiś owoc z bitą śmietanką, lody własnej roboty co kto lubi , oczywiście gdy trenujemy jest tego wiecej ale nadal objętościowo niewiele. Zakwasić organizm przy takiej podaży tłuszczu i białka to nie taki proste.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Saper, próbowałeś jeść "tak jak dotychczas", tylko bez węgli? Nie musisz jeść tylko mięsa zalanego tłuszczem. Jak jadłeś mięso, surówkę i ziemniaki na obiad, to jesz więcej mięsa i surówki, bez ziemniaków. Jak jadłeś pierś kurczaka i ryż, to jesz kurczaka z dużą porcją surówki. Zupa tak jak dotychczas, tylko może mniej ziemniaków i zabielona śmietaną. Nie musi wszystko pływać w tłuszczu! 150-200g tłuszczu często wystarcza, a to wcale nie jest dużo.
Dwa z trzech blogów jakie przytoczyłem w pierwszym poście są prowadzone przez lekarzy, a jeden przez byłego pracownika WADA (o ile się nie mylę). Myślę że oni mają dość szeroki dostęp do badań, a stosują dietę niskowęglowodanową od lat.
Zrozumiałe że nikt nie robił długoterminowych badań, na to potrzeba dużych funduszy i generalnie poza rządem nikt takich badań nie finansuje, a rząd nie będzie sobie strzelał w stopę . W Polsce na przykład odmawia się na takie badania funduszy, była taka afera swego czasu. Ale z samej fizjologii wynika, że w diecie niskowęglowodanowej nie ma co obciążać wątroby i nerek, bo najbardziej je obciążają węglowodany w dużych ilościach. Białko ma wbudowany automatyczny system ograniczający - w momencie gdy wątroba nie wyrabia, to samopoczucie gwałtownie się pogarsza i traci się apetyt na jakiś czas. To nie jest jakieś uszkodzenie wątroby, po prostu czasowo nie nadąża przerabiać azotu z białka. Ale mimo że były już dni gdy jadłem 300g białka, to nie doszedłem do tego momentu. Trzebaby do tego jeść bardzo chude mięso, np indyka czy królika, ale dosłownie na kilogramy.
Dwa z trzech blogów jakie przytoczyłem w pierwszym poście są prowadzone przez lekarzy, a jeden przez byłego pracownika WADA (o ile się nie mylę). Myślę że oni mają dość szeroki dostęp do badań, a stosują dietę niskowęglowodanową od lat.
Zrozumiałe że nikt nie robił długoterminowych badań, na to potrzeba dużych funduszy i generalnie poza rządem nikt takich badań nie finansuje, a rząd nie będzie sobie strzelał w stopę . W Polsce na przykład odmawia się na takie badania funduszy, była taka afera swego czasu. Ale z samej fizjologii wynika, że w diecie niskowęglowodanowej nie ma co obciążać wątroby i nerek, bo najbardziej je obciążają węglowodany w dużych ilościach. Białko ma wbudowany automatyczny system ograniczający - w momencie gdy wątroba nie wyrabia, to samopoczucie gwałtownie się pogarsza i traci się apetyt na jakiś czas. To nie jest jakieś uszkodzenie wątroby, po prostu czasowo nie nadąża przerabiać azotu z białka. Ale mimo że były już dni gdy jadłem 300g białka, to nie doszedłem do tego momentu. Trzebaby do tego jeść bardzo chude mięso, np indyka czy królika, ale dosłownie na kilogramy.
The faster you are, the slower life goes by.