Wybacz, już się poprawiam:
biegam nadal, każdy weekend i wolne dni, raz nawet machnęłam sobie 32 km trasę (nie polecam, czułam 2 dni w nogach). Ale zazwyczaj biegam później, niż Ty, jestem tak wykończona po tygodniu, że nie ustawiam budzika a jak mam luźniejszy weekend to w ogóle już wyłażę z łóżka o 11 i to tylko ze względu na psa.
Trochę mi się ten las nudzi

ale nie chce mi się nigdzie jeździć samochodem, żeby pobiegać, nie mam aż tyle czasu, bo potem jeżdżę do konia.
Jak Twoja noga? Byłam przekonana, że odpisałam na tamten post- pewnie zaczęłam i mnie coś oderwało...
Moje kolana czasem odmawiają posłuszeństwa i staw biodrowy też siada, ale wydaje mi się, że to bardziej przez jazdę konną. Chociaż tyle km w górkach też robi swoje. No cóż, sport to zdrowie ;p
Jak tam Twoje starty? Może półmaraton machniesz?
