ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

katekate pisze:czuję się jak cyborg-praca, dwójka dzieci, gotuję codziennie,nie mam rodziny ani pani do sprzatania, biegam 3-4razy w tygodniu, ćwiczę w domu, czasem jeżdzimy na basen :sss:
to nie zazdroszczę. ja tam wolę po swojemu, mam czas na zbijanie bąków w necie ;-)
sprzątać nie lubię.
gotuję jak mam fantazję. ba, nawet chleb piekę :bleble:
rozkoszuję się swoim slow life
Obrazek
PKO
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

Matika, kolega mi kiedys powiedzial, ze zmiana z 0 dzieci na 1 to wielka zmiania i reogranizacja zycia. Ale zmiana z 1 na 2, to juz prawie nie ma znaczenia :bleble:
Jak ja bym chciala zeby mi ktos gotowal! :lalala:
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

jeszcze moze byc zmiana z 1 na 3. i rozne tego typu kombinacje ;-)
u nas gotujemy na zmianę. mąż też udziela się w kuchni. gotuje też przedszkole, więc na co dzień odpada konieczność 2-daniowego obiadu, ale cos cieplego zawsze jednak jest. chociaz ostatnio moje dziecko gardzi wszystkim więc frustrujące to gotowanie :bleble:
Obrazek
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

Matika wszystko jest kwestią organizacji :oczko: może nie uwierzysz, ale ja też mam czas na buszowanie w necie, ba, nawet na spotkania z przyjaciółkami
mam taki charakter, że nie cierpię mieć nadmiaru czasu, oszalałabym :hahaha: ale też nie czuję, jakbym pędziła przez życie :spoko:

denerwuje mnie tylko, jak ktoś mówi, że mu się czegoś nie chce, albo, że czasu nie ma :oczko:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Ma_tika, jak pisze Gryzzelda, przeskok z 1 na 2 nie jest znaczacy, choc ponoc zmiana na 3 juz jest mocno odczuwalna. U mnie przy korzystnej roznicy, 3 lata i w miare zaawansowanym wieku (mlodsze ma 2,5) bawia sie juz razem, czyli z dwojka jest nawet latwiej, niz bylo z jednym dzieckiem.
Ja w gotowaniu wybieram malo pracochlonne dania, np kurczak pieczony w brytfance w piekarniku, przygotowanie to jakies 5 minut, pozniej sie samo piecze, losos grillowany na patelni, tez idzie szybko.
No i sie wyjasnila moja niedzielna niemoc na treningu - obudzilam sie dzis z przeziebieniem. Tak juz mam, ze cialo daje mi znac na treningu z wyprzedzeniem 1, 2 dni, ze lapie mnie infekcja.
Stara Dama
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 405
Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Śląsk

Nieprzeczytany post

Mam podobnie jak Katekate, że nie lubię nadmiaru wolnego czasu. Syn ma 3-4 razy w tygodniu piłkę, raz tenis i raz angielski. Trzeba go zawieźć i przywieźć. Ja sama raz w tygodniu mam gram w tenisa, od lutego chcę jeszcze dołączyć do tego godzinę nauki. Czasami chodzimy na basen. Jestem sama, nie mam rodziny do pomocy, ani nikogo do sprzątania ani gotowania. Gotować lubię, ale przy dziecku niejadku, któremu nic nie smakuje, jest to spore wyzwanie. Natomiast sprzątać nienawidzę, ale nieład w moim mieszkaniu jest spowodowany właśnie owa niechęcią niż brakiem czasu.
Bieganie staram się załatwiać, gdy syn jest na treningu. Z jednej strony daje mi to czas, ale z drugiej sporo tego czasu w ten sposób marnuję, bo po bieganiu już nie opłaca mi się wracać do domu, więc patrzę, jak chłopcy grają lub łażę bezsensownie po sklepach.
Przy drugim dziecku już nie dałabym rady, bo nawet teraz mam czasami problemy, jak np. jutro gdy trening i zebranie w szkole są o tej samej godzinie. :trup:
Mam wrażenie, ze "nie mam czasu" to obecnie jakaś moda, niemająca nic wspólnego z rzeczywistością.
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

Stara Dama pisze:
Przy drugim dziecku już nie dałabym rady, bo nawet teraz mam czasami problemy, jak np. jutro gdy trening i zebranie w szkole są o tej samej godzinie. :trup:
Mam wrażenie, ze "nie mam czasu" to obecnie jakaś moda, niemająca nic wspólnego z rzeczywistością.
Stara Damo, jak mam zebrania w szkole, to na pierwsze 15 min ide do córki, później do syna :hahaha: przy kolejnym zebraniu na odwrót, n-le wiedzą, że się nie rozdwoję, jak eks jest w PL wtedy on chodzi na zebrania, czy odwozi/przywozi dzieci, ale to rzadkość
moje Miski też mają treningi, taniec i piłka, jak syn gra, to ja biegam, na szczęście są na tyle duże, że zostawienie ich na godzinę w domu nikomu nie szkodzi :oczko: i mówię wam-przy dwójce jest więcej czasu dla siebie, niż przy jednym dziecku
byłam na święta u siostry, oni mają tylko 4letnią córkę-nią trzeba się zajmowac cały czas, bo nie ma towarzystwa, moje Miśki zajmują się sobą cały czas, co nie oznacza, że nie robimy dużo razem :-)
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

katekate pisze: byłam na święta u siostry, oni mają tylko 4letnią córkę-nią trzeba się zajmowac cały czas, bo nie ma towarzystwa, moje Miśki zajmują się sobą cały czas, co nie oznacza, że nie robimy dużo razem :-)
To prawda. Rodzice jedynaka mają za przeproszeniem , przerąbane, bo z dziećmi jak z kotami.
Masz jednego to ciągle na Tobie siedzi, jesteś centrum jego wszechświata.
Masz 2 lub więcej- tworzą własny świat i zajmują się same sobą.

Jak widzę jak pojedyncze, nawet już duże dzieci moich znajomych wiszą na nich z każdą sprawą i dla samej ochoty bycia z kimś i robienia czegoś z kimś, to ja z 2 mam dużo łatwiej.
A ze mam je w odstępne niecałych 2 lat, to w pewnym momencie dzieci dosłownie zlazły z nas i zajęły się same sobą.

Razem chodziły i wracały ze szkoły, do koleżanek, na plac zabaw.

A teraz to już w ogóle mam luz. Dziewczyny rocznikowo już 12 i 14 lat, ogarniają dom zanim wrócimy z pracy, pranie powieszą, zmywarkę załadują, codziennie odkurzą, po zakupy takie codzienne skocza. A i herbatkę zrobią jak nam się zadu z kanapy nie chce ruszyć a jak pokwękać to i kolację całkiem zjadliwą. :hejhej:


No i uparcie mieszkamy w środku miasta, jak patrzę jak moja przyjaciółka od 13 lat robi za kierowce swoich dzieci (ma już 3 i mieszka za miastem) to prawda taka, ze ta kobieta nie ma życia. Nawet prace ograniczyła mocno, bo zwyczajnie nie wyrabia czasowo z wożeniem do przedszkoli, szkół (teraz jeden w przedszkolu, drugi w podstawówce a trzeci w gimnazjum- każdy w innym miejscu miasta a mieszkają kawałek za miastem) + zajęcia dodatkowe (A ambitna jest i dzieci chodzą "na wszytko" . I tym posobem żyją głównie w samochodzie a zarabiają na paliwo do niego. :/


Ja jestem leniem i obibokiem. Lubię mieć masę wolnego czasu, nie nudzi mi się, nie lubię mieć zorganizowane i wg. planu.
Nienawidzę harmonogramów i mieć zaplanowane na sztywno. :trup:
Otiku
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 26 lis 2013, 08:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jako mama jedynaka przyznaję rację, mój syn wisi ciągle na nas i dziadkach, na szczęście mieszkamy w jednym domu to nam bardzo pomagają przy synku. Moja teściowa gotuje a dziadek ogarnia wyjście i przyjście ze szkoły no i lekcje.
Czasu to mam sporo, bo w necie siedzę codziennie ale do ćwiczeń coś mi ciężko się teraz zmobilizować. Karnet mi się skończył a nie wiem czy kupować drugi, biegać nie mogę, bo się za bardzo przeziębiam, w domu mi się nie chce. Jedyne na co teraz będę chodzić to Zumba, jutro zaczyna się nowy kurs w szkole koło mojego domu to z sąsiadką się wybieramy. Jest jeszcze nauka i właśnie sesja się zbliża a ja za miast czytać na teorię i filozofię prawa to siedzę w necie i w pracy.
Awatar użytkownika
kambodja
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 287
Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cava - no to już masz pomoc z dzieciaków !

Katekate - nie jesteś cyborg tylko jesteś super zorganizowania ! Mnie też strasznie wkurza jak ktoś mówi, że się nie da bo nie znajdzie czasu, albo koleżanka w robocie głośno i dosadnie komentuje moje bieganie, że "ona by tak nie mogła bo to przecież kosztem dzieci jest. A sama ma pomoc teściowej, mamy etc. " Po prostu :wrrwrr:

U mnie był przeskok z zero dzieci na bliźniaki :hej: Ale to było 6,5 roku temu więc teraz już temat jest ogarnięty - dzieciaki bawią się razem i mam czas na ogarnianie. Chociaż widzę, że strasznie czasem rywalizują o "czas ze mną" - szczególnie synek najszczęśliwszy jest gdy przebywamy tylko we dwójkę. Najgorzej jak po szkole bywa, że są zmęczeni i dostają "głupawki" - ja zmachana po robocie a Ci szaleją :sss:

Ogólnie u nas jest tak, że temat domu i dzieci ogarniamy w 90% sami - rodzice starsi i raczej nie pomogą, gotuję ja (nie cierpię obiadków w pracy bo się źle po nich czuję). Staram się gotować jednogarnkowe obiady, jakieś szybkie pieczone mięso na dwa dni - żeby było łatwiej.
Zakupy robimy z dziećmi - też już fanie pomagają przy nich - wyciągają i pakują przy kasie, ostatnio ochrzaniłam towarzystwo bo się wzięli za przenoszenie zgrzewek wody coby matce pomóc :spoko:
Raz w miesiącu przyjdzie Pani do sprzątania poogarniać mieszkanie dokładniej, na co dzień ja walczę.

Ask - my też jesteśmy bardzo aktywni - nie siedzimy w weekendy w domu - zawsze gdzieś jeździmy, coś robimy. To niestety przedkłada się na brak czasu i gotowanie/ sprzątanie/ pranie po nocach - jak mam słabszy dzień to narzekam mojemu M na to ale ogólnie takie działanie daje mi energię do życia nie mogłabym siedzieć w domu przed telewizorem :nienie: Ale jak Was czytam to widzę, że podobnie macie :oczko:
Dlatego biegam głównie w noc po 21-ej - bo wtedy dzieci w łóżkach a ja wyrzucam z siebie stresik :ble:
M jest niebiegowy ale chodzi na siłownię raz w tygodniu i raz w tygodniu wszyscy idziemy na basen.
Czasem mam wrażenie, że mamy w czwórke ADHD :hahaha:
Czasem w szkole jakaś Mama innego dziecka wyskakuje z propozycją wizyty "na już dziś" - ja wyciągam kalendarz i musze to zaplanować bo dziś mamy np. (niepotrzebne skreślić): ortodontę/ odrabianie lekcji/ basen/ rowery/ spacer/ zakupy. Potem inne matki dziwią się, że my tacy zajęci jesteśmy. Ale ja uwielbiam mieć wszystko zaplanowane po prostu nie cierpię niespodzianek.
Wszystko kwestia organizacji - staramy się poukładać wszystko w kalendarzu jak się da.
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

OMG !!!!!! Ja mieszkam na wsi pod miastem Gdynia, mam swoją miko rolę - szklarnię i warzywnik, ogród do ogarnięcia, ale teraz od początku grudnia mam free time. Chociaż zaraz w lutym zaczynam wysiew, pikowanie, hartowanie i tak do wiosny, żeby nie było był to pomysl męża na lepsze życie dopełnienie sportu żywieniem eko, mieliśmy robić to razem, wyszło jak zawsze. Mam psa i 3 koty, kilka wolnożyjących, które doglądam.

Męża który dopiero od 3 miesięcy robi cokolwiek w domu. Poza tym sprzątanie, gotowanie i cały domowy świat z remontami włącznie na mojej głowie. Oraz praca zawodowa. Niestety mam taki zawód że nie mogę sobie nic zaplanować, pracuję na zlecenie i nigdy nie wiem kiedy będzie klient i ile czasu zajmie mi kolejny projekt. Np ten weekend miałam pracujący.
To trochę komplikuje planowanie, dlatego staram się biegać rano bo wiem, że potem będę miała telefony i upierdliwych ludzi ciągle na głowie, więc nie będzie opcji, a o 18 będę już padać na ryjek.

Mam małą siłownię w domu (pokój dziecięcy) :hej: tak więc ćwiczę jeżeli nie mam opcji jechać na siłownię, albo robię tam dywanówkę. Szkoda mi czasu na siłce na leżenie na macie, mogę robić w domu.
Teraz bieżnia wywędrowała na piętro przed tv i mogę chodzić, chcę rozbudować mięśnie nóg i pośladków, jako ćwiczenie wspomagające dostałam polecenie chodzenia pod górę, nastawiam bieżnie na któryś z wysokich poziomów i chodzę póki co 30 min, przedłużę do min godziny. Potem będę zwiększać nachylenie.

Nie wyobrażam sobie posiadania dzieci i tej reorganizacji, najbardziej tego że dziecko właśnie cały czas wisi na rodzicu. Nie wiem jakby to było ale małż nie wykazuje po prostu zainteresowania w takich tematach. Pomijam koty które to on przywleka do domu i może 2 razy w życiu kuwetę im posprzątał, ja zajmuję się wszystkim zaopatrzeniem, leczeniem zabawianiem. Pies był na próbę przed dzieckiem. Długo nie wytrzymał 3 dni i wywędrowałam spać z psem do innego pokoju. On musi się wyspać, ja nie... jestem typem człowieka który robi co musi, jak jest 10 h snu to świetnie jak są 3 tez musi wystarczyć. Jednym słowem nie zdał egzaminu, ale uważa że pies to pies a nie dziecko. Więc wszystkie 4- 5 spacerów dziennie, karmienie i szkolenie, leczenie etc na mojej głowie. Ryzykować nie będę zwłaszcza że nie czuję potrzeby wewnętrznej posiadania dziecka. Za to czuję obowiązek społeczny, chociaż ludzie patrząc na nas już przestają pytać chyba myślą ze nie możemy mieć dzieci. Ale zostaliśmy wykluczeni ze środowiska , bo każdy posiada od 1 do 3 pociech, a my nie. Mimo że nie buszujemy po klubach nocnych, nie pijemy i nie prowadzimy typowego życia pary bezdzietnej, która korzysta z życia jak może.
Ale nasi znajomi się odizolowali spotykają z innymi rodzicami... na kinderbalach i kawie w sali zabaw. W sumie się nie dziwię bo większość rodziców rozmawia tylko o dzieciach. Mam koleżanki które poza dzieckiem nie mają nic, praca i dom na zmianę, mimo że cierpliwie słucham to jednak rozmówcą dobrym nie jestem, bo o czym mam opowiadać, a ze poszłam biegać, potem do pracy i na siłownię, wieczorem do kina... a ona jezu w kinie byłam jak byłam w 1 ciąży potem już nie było kiedy, alb że pojechaliśmy w nocy się wykąpać nad zatokę bo był mega upał. Mamy mnóstwo takich pomysłów i cała wiosna do jesieni właśnie tak żyjemy poza pracą, ciągle nas nie ma i coś robimy.
tak to wygląda niestety...
Nie wiem czy będę miała dzieci teraz mam co robić, czasem mój tata się zajmuje domem jak jedziemy gdzieś i jest urobiony a i tak zostawiam mu 30 % mojej "pracy". Mówi że z dzieckiem miałabym mniej roboty niż z tym wszystkim. Póki co dziecko gdzieś wewnętrznie traktuję jak intruza i zamachowca na mój komfort życiowy, póki to się nie zmieni pewnie dalej będę dokarmiać koty i sprowadzać do domu bezdomniaki :) uszczypliwi czasem mówią na mnie Wioletka. :hahaha:
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Jeszcze muszę dopisać, że ja Was podziwiam i nie takie tam puste "jezu jak Ty to robisz!?!?!"
Tak wszystkie tu zebrane matki, które znajdują czas i w dzień czy po 21, każdą wolną chwilę. A najbardziej podziwiam że Wam się chce, bo ja obawiam się, że bym nie znalazła w sobie motywacji i chęci, że dziecko zagarnęłoby mój świat i po 10 latach gdy ono miałoby już swój ja nie miałabym nic. Poza tym Wasze dzieci patrząc na Was inaczej się rozwijają, mają lepsze wzorce!
I podziwiam bieganie niemal w nocy, ja jestem typowym skowronkiem rano mam energię a o 15 już jestem flakiem.

I nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że robicie coś kosztem dzieci, po 1 macie do tego prawo, po 2 obowiązek. W końcu szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko!!!!!
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

ło matko, Papillon, najbardziej mnie zaskoczyło to wyznanie:
papillon pisze:Pies był na próbę przed dzieckiem. Długo nie wytrzymał 3 dni i wywędrowałam spać z psem do innego pokoju. On musi się wyspać, ja nie...
że próba ok, jasne, też miałam najpierw psa (i nadal mam). ale że musisz spać z psem w innym pokoju? :orany:
a że tak powiem, pies nie ma swojego legowiska gdzieś tam poza waszą sypialnią?

PS. dziecko wisi na rodzicu, to fakt, szczególnie jedynak, ale ja to akceptuję, bo to jest stan przejściowy. jeszcze chwilę, pojdzie do szkoly, zacznie miec wlasne zycie, a ja bede tesknila do czasów bluszczowania ;-) poza tym na dobrą relację z dzieckiem trzeba pracować od urodzenia.
Ostatnio zmieniony 14 sty 2014, 11:17 przez Ma_tika, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Stara Dama
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 405
Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Śląsk

Nieprzeczytany post

Papillon, niestety u nas ciągle jeszcze pokutuje mit matki-Polki, która musi się poświęcać dla dzieci i rodziny, dla której ważniejsze są wyprasowane majtki niż własne zadowolenie. Taka jest właśnie moja siostra, która tez nigdy nie ma na nic czasu, a jak ja zapytać, co robi całymi dniami, to jest bardzo obrażona, bo przecież zajmuje się domem. Pamiętam, jak mało nie pękła z oburzenia, gdy kuzynka zostawiła tygodniowe dziecko z mężem i odciągniętym mlekiem i poleciała na 2 dni do Londynu na wieczór panieński. A pytanie "Czy oglądałaś?" to dla niej najgorsza obraza, bo ktoś posądza ją, że ona ma czas na oglądanie telewizji. :orany:
Tymczasem osoba pracująca poświęca na pracę z dojazdem 9 godzin, do tego 7 godzin snu i zostaje jeszcze codziennie 8 godzin na "życie". Nie wiem, co musiałabym robić, aby dzień w dzień spędzać tyle czasu na pracach domowych. Oczywiście nie mówię o osobach, które całe życie spędzają w pracy, zajmują się malutkimi dziećmi czy osobami obłożnie chorymi itd.
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

Ale nasi znajomi się odizolowali spotykają z innymi rodzicami... na kinderbalach i kawie w sali zabaw. W sumie się nie dziwię bo większość rodziców rozmawia tylko o dzieciach. Mam koleżanki które poza dzieckiem nie mają nic, praca i dom na zmianę, mimo że cierpliwie słucham to jednak rozmówcą dobrym nie jestem, bo o czym mam opowiadać, a ze poszłam biegać, potem do pracy i na siłownię, wieczorem do kina... a ona jezu w kinie byłam jak byłam w 1 ciąży potem już nie było kiedy, alb że pojechaliśmy w nocy się wykąpać nad zatokę bo był mega upał. Mamy mnóstwo takich pomysłów i cała wiosna do jesieni właśnie tak żyjemy poza pracą, ciągle nas nie ma i coś robimy.
rzeczywiście na początku macierzyństwa moż eto tak wyglądac, jednak, jak się ma troszku oleju w głowie :oczko: i wsparcie przyjaciół, rodziny, to zycie z dziecmi wcale nie musi tak wyglądac
ja w pracy, z przyjaciółmi nie daję w ogóle po sobie poznac, że mam jakiekolwiek dzieci-wszyscy z mojej byłej pracy byli bezdzietni, więc samo gadanie o moich dzieciach/problemach byłoby dziwne :hahaha: jak mnie nikt nie rozumie
mam ogrom zainteresowań muzycznych, ksiązkowych, sportowych, zawodowych, czasem wrecz ludzie się dopominają o dzieci-jak zyją i czy wszystko w porządku,bo nic nie wspominam, z tego powodu np. teściowa mnie nie znosiła, bo uważała, że jestem wyrodna :hahaha:
moim zdaniem TRZEBA MIEC W ŻYCIU PASJE, ja inaczej sobie tego nie wyobrażam :taktak:
a jak dzieci widzą, że masz pasje, hobby, to widzą, że można i trzeba byc w zyciu niezależnym, szanują to, że musisz miec chwilę dla siebie i nie wiszą na tobie, bo mają WŁASNE zainteresowania i własnych przyjaciół, i to jest świetne :)
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ