12.01.2014
Dzisiaj w planach była wycieczka biegowa w górach. W nocy lało, pojawił się wiatr, rano jedząc śniadanie zastanawiałem się jaką podjąć decyzje, jechać czy biegać w okolicach domu. No nic jadłem i czekałem na znak od pogody, w końcu gdzieś w dywanie chmur pojawił się przebłysk niebieskiego nieba- jadę ( jak się potem okazało jedyny tego dnia).
Zdecydowałem się na trasę, którą znam z 2 przyczyn:
1. Byłem dzisiaj sam
2. Wiatr z prędkością 90 km'h i śnieg trochę odstraszały, dlatego wolałem trzymać się znanych mi szlaków
Wybór padł na Beskid Makowski i szlak z Zarabia, przez Uklejne i Śliwnik do Schroniska na Kudłaczach, tam miałem zastanowić się co dalej.
Planowałem zrobić 25-27 km, po dobiegu do schroniska stwierdziłem, że granicy 1000m wolę nie przekraczać bo tam szlak robi się juz odkryty ,a wiatr momentami sprawiał, że biegłem w miejscu. Dodatkowo schronisko było zamknięte, na trasie spotkałem całego jednego myśliwego

aż dziwne pustki w tych rejonach.
W sumie wyszło 22km z kawałkiem w tempie 5'48,
przewyższenie 1400m
Biegałem dzisiaj w nowych Salomonach, wszystko bardzo fajnie, ale trochę zaskoczony jestem (negatywnie) trwałością tych butów, po powrocie do domu i wyczyszczeniu ich z błota przyjrzałem się podeszwie- po 80km z czego 2x w trudnym kamienistym terenie jest juz sporo zdeformowanej pianki. No chyba, że nazwa ultra odnosi się do tego, że robimy w nich jeden bieg, potem markerem piszemy miejsce i czas, a na koniec stawiamy na półce dla potomnych
Wieczorem basen- 1300m spokojnego kraula
W sumie w tym tygodniu
77km ( mniej ze względu na start)
8km ergo
3km albo więcej pływania
3x siłownia
2x sauna