Krzychu M - walczymy z dychami
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
10.12.2013
Interwały 6x1 km (3'44"/km)/p.3'
1. 3'38"
2. 3'42"
3. 3'40"
4. 3'45"
5. 3'41"
------------
5,0 km - 18'26" (3'41"/km)
---------------
16,0 km (1:19'25") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miałem obawy jadąc na Błonia czy po wczorajszych opadach deszczu i nocnym przymrozku da radę szybko biegać.
Po dojechaniu na miejsce okazało się,że jest oki.Najlepiej na ścieżce rowerowej,gdzie nie było śladu po zamarzniętej wodzie.I tam też biegałem ten trening.
Jak się okazało problem tkwił gdzie indziej....mianowicie w GPS-ie,który wyczyniał cuda.
Pogoda wymarzona na szybsze polatanie,zero wiatru(na parzystych odcinkach czuć było przeciąg charakterystyczny dla pogody wyżowej,ale to nie miało wpływu na czas),piękne słońce i stopień na minusie.
Nie mogłem się dogrzać,przez to rozgrzewka z przebieżkami to ok.5km.
Krótkie rozciąganie i jazda.
Już na pierwszym powtórzeniu z Garminem coś było nie tegez.
Tempo od 4:10 do 3:30 skakało,potem lekka stabilizacja na 3:42-3:45 choć czułem,że jest raczej szybciej.
No i było.Zamknięcie kilometra w 3:38...dużo za szybko.3 minuty w truchcie i 2-ie powtórzenie w przeciwnym kierunku.
Tutaj tempo 3:50-3:55 więc przyspieszam,czuję,że jest szybko a GPS milczy,dalej to samo.
Jak zamknąłem kilometr to się okazało,że znów za szybko.
Zmęczenia jeszcze nie czułem,więc znowu 3 minuty truchciku i do roboty!
Kolejne wariactwo Garminu,który pokazywał tempo ponad 4:00 a na końcu mnie uświadomił,że kilos wyszedł w 3'40".
Nie powiem,że nie byłem wkurwiony,po prostu czułem,że biegnę szybciej ale o ile to trudno wyczuć.
Czwarty interwał to przegięcie w drugą stronę,gdzie do 500m miałem tempo 3:30!
Postanowiłem biec na wyczucie zmęczenia i pomimo,że do samego końca Garmin uświadamiał mnie,że biegnę po 3:38
kilometr zamknąłem idealnie w 3'45".
Ostatni odcinek to powtórka z rozrywki,GPS 3:50-3:52, ja cisnę,ostatnie 300-400m jeszcze dociskam a on dalej swoje.
Poszło w 3'41" znowu za szybko,teraz to już byłem zmęczony,zgięło mnie delikatnie,przez 10 sekund pooglądałem swe obuwie i postanowiłem nie biec 6-tego powtórzenia.
Wystarczy,że pięć kilometrówek było o 3-4 sek za szybko.
Porównując do 1200m z przed tygodnia,gdzie przechodziłem w marsz ten trening nie zmęczył mnie tak fizycznie...
natomiast psychicznie wyprowadził z równowagi.
Pierwszy raz na Błoniach miałem takie wariactwo GPS-owe.
Za tydzień interwały biegam TYLKO NA STOPER na AWF-ie.
Interwały 6x1 km (3'44"/km)/p.3'
1. 3'38"
2. 3'42"
3. 3'40"
4. 3'45"
5. 3'41"
------------
5,0 km - 18'26" (3'41"/km)
---------------
16,0 km (1:19'25") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miałem obawy jadąc na Błonia czy po wczorajszych opadach deszczu i nocnym przymrozku da radę szybko biegać.
Po dojechaniu na miejsce okazało się,że jest oki.Najlepiej na ścieżce rowerowej,gdzie nie było śladu po zamarzniętej wodzie.I tam też biegałem ten trening.
Jak się okazało problem tkwił gdzie indziej....mianowicie w GPS-ie,który wyczyniał cuda.
Pogoda wymarzona na szybsze polatanie,zero wiatru(na parzystych odcinkach czuć było przeciąg charakterystyczny dla pogody wyżowej,ale to nie miało wpływu na czas),piękne słońce i stopień na minusie.
Nie mogłem się dogrzać,przez to rozgrzewka z przebieżkami to ok.5km.
Krótkie rozciąganie i jazda.
Już na pierwszym powtórzeniu z Garminem coś było nie tegez.
Tempo od 4:10 do 3:30 skakało,potem lekka stabilizacja na 3:42-3:45 choć czułem,że jest raczej szybciej.
No i było.Zamknięcie kilometra w 3:38...dużo za szybko.3 minuty w truchcie i 2-ie powtórzenie w przeciwnym kierunku.
Tutaj tempo 3:50-3:55 więc przyspieszam,czuję,że jest szybko a GPS milczy,dalej to samo.
Jak zamknąłem kilometr to się okazało,że znów za szybko.
Zmęczenia jeszcze nie czułem,więc znowu 3 minuty truchciku i do roboty!
Kolejne wariactwo Garminu,który pokazywał tempo ponad 4:00 a na końcu mnie uświadomił,że kilos wyszedł w 3'40".
Nie powiem,że nie byłem wkurwiony,po prostu czułem,że biegnę szybciej ale o ile to trudno wyczuć.
Czwarty interwał to przegięcie w drugą stronę,gdzie do 500m miałem tempo 3:30!
Postanowiłem biec na wyczucie zmęczenia i pomimo,że do samego końca Garmin uświadamiał mnie,że biegnę po 3:38
kilometr zamknąłem idealnie w 3'45".
Ostatni odcinek to powtórka z rozrywki,GPS 3:50-3:52, ja cisnę,ostatnie 300-400m jeszcze dociskam a on dalej swoje.
Poszło w 3'41" znowu za szybko,teraz to już byłem zmęczony,zgięło mnie delikatnie,przez 10 sekund pooglądałem swe obuwie i postanowiłem nie biec 6-tego powtórzenia.
Wystarczy,że pięć kilometrówek było o 3-4 sek za szybko.
Porównując do 1200m z przed tygodnia,gdzie przechodziłem w marsz ten trening nie zmęczył mnie tak fizycznie...
natomiast psychicznie wyprowadził z równowagi.
Pierwszy raz na Błoniach miałem takie wariactwo GPS-owe.
Za tydzień interwały biegam TYLKO NA STOPER na AWF-ie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
11.12.2013
16,0 km - 1:26'42"(5'25"/km)
Rano tylko zdążyłem kawe wypić,potem córkę do szkoły i do dentysty.Z rok mnie tam nie było.
A zaraz jak wyszedłem z gabinetu przebrałem się w ciuchy biegowe i do roboty.
Miałem nie pić 1,5h czyli akurat podczas treningu,który był regeneracyjny po wczorajszych "beztlenowych" interwałach.
Dziwnie się biega po znieczuleniu jak się pół gęby nie czuje.
Po 10km zrobiłem się mega głodny i rozmyślałem sobie co mogę sobie zjeść niestandardowego.
Pomyślałem,zaleję wrzątkiem płatki owsiane,w międzyczasie roztrzepię 3 jaja,wymieszam i dodam brzoskwinie,które
żona zawekowała.Według niej wyszły za słodkie,więc na taki omlet się jak najbardziej nadały.
Powiem więcej,lepsze to było niżbym dodał dżem.
To takie rozmyślania podczas biegu o jedzeniu jak człek wyjdzie na czczo a godzina już 11-ta.
Jutro coś krótkiego,trzeba ciułać te kilometry.
16,0 km - 1:26'42"(5'25"/km)
Rano tylko zdążyłem kawe wypić,potem córkę do szkoły i do dentysty.Z rok mnie tam nie było.
A zaraz jak wyszedłem z gabinetu przebrałem się w ciuchy biegowe i do roboty.
Miałem nie pić 1,5h czyli akurat podczas treningu,który był regeneracyjny po wczorajszych "beztlenowych" interwałach.
Dziwnie się biega po znieczuleniu jak się pół gęby nie czuje.
Po 10km zrobiłem się mega głodny i rozmyślałem sobie co mogę sobie zjeść niestandardowego.
Pomyślałem,zaleję wrzątkiem płatki owsiane,w międzyczasie roztrzepię 3 jaja,wymieszam i dodam brzoskwinie,które
żona zawekowała.Według niej wyszły za słodkie,więc na taki omlet się jak najbardziej nadały.
Powiem więcej,lepsze to było niżbym dodał dżem.
To takie rozmyślania podczas biegu o jedzeniu jak człek wyjdzie na czczo a godzina już 11-ta.
Jutro coś krótkiego,trzeba ciułać te kilometry.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
12.12.2013
10,4 km - 51'07"(4'55"/km) 6 podbiegów po 30" (3'18"-3'31"/km)
Dzisiaj miał być jeden krótki trening i tyle.Ale plany planami a życie życiem.
Szwagier zadzwonił,że przyjedzie w sobotę w odwiedziny zobaczyć malca.
Więc 30-tka niedzielna musi być przełożona na sobotę.
W związku z tym reorganizacja treningów tak by to wszystko zamknąć zgodnie z planem.
Sporo tego wyjdzie,bo licząc od zeszłej niedzieli 120km jednym ciągiem.
Dawno podbiegów nie biegałem i postanowiłem,że dziś w lekkiej wersji sobie trzasnę.
A co,pospałem dziś jak nigdy.Wstyd się przyznać,że prawie 9h,to i chęci do treningu były.
Po 6km rozgrzewkowych poszło sześć 30 sekundowych podbiegów pod dość stromą górkę tempem rytmowym.
Oj dało mi po płucach zdrowo! Nogi spoko,ale zadyszka na końcu takiego powtórzena większa niż po
kilometrówkach.
Wyszło prawie kilometr pod górkę tempem poniżej 3:30,więc dość mocno.Taki pół-akcent.
Po pracy jeszcze krótkie rozbieganie.
10,4 km - 51'07"(4'55"/km) 6 podbiegów po 30" (3'18"-3'31"/km)
Dzisiaj miał być jeden krótki trening i tyle.Ale plany planami a życie życiem.
Szwagier zadzwonił,że przyjedzie w sobotę w odwiedziny zobaczyć malca.
Więc 30-tka niedzielna musi być przełożona na sobotę.
W związku z tym reorganizacja treningów tak by to wszystko zamknąć zgodnie z planem.
Sporo tego wyjdzie,bo licząc od zeszłej niedzieli 120km jednym ciągiem.
Dawno podbiegów nie biegałem i postanowiłem,że dziś w lekkiej wersji sobie trzasnę.
A co,pospałem dziś jak nigdy.Wstyd się przyznać,że prawie 9h,to i chęci do treningu były.
Po 6km rozgrzewkowych poszło sześć 30 sekundowych podbiegów pod dość stromą górkę tempem rytmowym.
Oj dało mi po płucach zdrowo! Nogi spoko,ale zadyszka na końcu takiego powtórzena większa niż po
kilometrówkach.
Wyszło prawie kilometr pod górkę tempem poniżej 3:30,więc dość mocno.Taki pół-akcent.
Po pracy jeszcze krótkie rozbieganie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
12.12.2013 - drugi trening
8,5 km - 44'59"(5'17"/km)
Bardzo odstresowujący trening po ciężkim dniu w pracy.Miałem zabawę z GPS-em.
Na odmierzonym kilometrze testowałem swojego Garmina latając 4 razy ten odcinek.
Raz trafił w punkt,2 razy niedomierzył ze 2-3m a raz ze 7m przestrzelił.
Coraz trudniej z czasem i dzisiaj wskoczył ten drugi trening.Odkąd malec się urodził a mijają 4 tygodnie
to jest mój drugi podwójny trening w ciągu jednego dnia.Strasznie się obijam.
Przeraża mnie Danielsowska III faza jak ja to wszystko pogodzę.Na domiar złego nie zawsze aura będzie
tak sprzyjająca do biegania.Kiedyś ten śnieg spadnie.
Jeśli jutro pobiegam,to znowu będzie to klepanko kilometrów.
8,5 km - 44'59"(5'17"/km)
Bardzo odstresowujący trening po ciężkim dniu w pracy.Miałem zabawę z GPS-em.
Na odmierzonym kilometrze testowałem swojego Garmina latając 4 razy ten odcinek.
Raz trafił w punkt,2 razy niedomierzył ze 2-3m a raz ze 7m przestrzelił.
Coraz trudniej z czasem i dzisiaj wskoczył ten drugi trening.Odkąd malec się urodził a mijają 4 tygodnie
to jest mój drugi podwójny trening w ciągu jednego dnia.Strasznie się obijam.
Przeraża mnie Danielsowska III faza jak ja to wszystko pogodzę.Na domiar złego nie zawsze aura będzie
tak sprzyjająca do biegania.Kiedyś ten śnieg spadnie.
Jeśli jutro pobiegam,to znowu będzie to klepanko kilometrów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
13.12.2013
30,2 km - 2:33'23"(5'05"/km)
Zwowu zmiana planów.Musiałem dziś wcześniej wstać,aby zrobić co było zrobienia i o 12-tej wyruszyłem.
Piękne słonko,kilka stopni na plusie,ale był jednak spory przeciąg na Bulwarach.Plan do wykonania...30km.
Po pierwszej rundce 13km do auta,batonik,picie i coś się ciężko biegło.
Pomyślałem,że jak po drugiej pętli będę musiał te 4 kaemki dobiegać to może być ciężko.
To zboczyłem z trasy i jedno kółeczko na Błoniach machnąłem i akurat wyszło te 30km.
Oj bolało dziś nie powiem.Dawno w samotności longów nie dziubałem,a dzisiaj psycha siadała.
Pierwszy raz od dawna czuję się zmęczony!Nie dziwne to,bo od poniedziałku wybiegałem 91km.
Teraz 2 dni wolnego...no chyba,że w niedzielę zrobię 30 minut rozruchu przed poniedziałkowymi interwałkami.
30,2 km - 2:33'23"(5'05"/km)
Zwowu zmiana planów.Musiałem dziś wcześniej wstać,aby zrobić co było zrobienia i o 12-tej wyruszyłem.
Piękne słonko,kilka stopni na plusie,ale był jednak spory przeciąg na Bulwarach.Plan do wykonania...30km.
Po pierwszej rundce 13km do auta,batonik,picie i coś się ciężko biegło.
Pomyślałem,że jak po drugiej pętli będę musiał te 4 kaemki dobiegać to może być ciężko.
To zboczyłem z trasy i jedno kółeczko na Błoniach machnąłem i akurat wyszło te 30km.
Oj bolało dziś nie powiem.Dawno w samotności longów nie dziubałem,a dzisiaj psycha siadała.
Pierwszy raz od dawna czuję się zmęczony!Nie dziwne to,bo od poniedziałku wybiegałem 91km.
Teraz 2 dni wolnego...no chyba,że w niedzielę zrobię 30 minut rozruchu przed poniedziałkowymi interwałkami.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
14.12.2013
10,2 km - 54'44"(5'22"/km) 6Px100m
Po 4h rwanego snu musiałem dziś jeszcze jechać do pracy i trochę innych rzeczy pozałatwiać.
A,że ciuchy biegowe mam zawsze w aucie to zdążyłem jeszcze chwilkę polatać.
Dzisiaj dla odmiany biegało mi się rewelacyjnie!Ale,co za dużo nie zdrowo.
Ostatnio BS-y wychodzą w strasznie ślamazarnym tempie.Jednak wychodzę z założenia,że wolne treningi
lepiej biegać wolno a szybkie szybko.Zupełnie tempo wybiegań mnie nie interesuje.(kiedyś to było ważne!)
Ten tydzień o kilka kilometrów większy od zakładanego.Nic to w przyszłym zmniejszę o te 5-7km i wyjdzie
naturalne luzowanie przed Sylwestrową Dychą.
Jutro totalne opieprzanie się jeśli chodzi o wysiłek fizyczny,pomijając noszenie na rękach malca,który potrafi
zrobić niezłą stabilizaję grzbietu.
Tydzień 101,3 km (8:41')
10,2 km - 54'44"(5'22"/km) 6Px100m
Po 4h rwanego snu musiałem dziś jeszcze jechać do pracy i trochę innych rzeczy pozałatwiać.
A,że ciuchy biegowe mam zawsze w aucie to zdążyłem jeszcze chwilkę polatać.
Dzisiaj dla odmiany biegało mi się rewelacyjnie!Ale,co za dużo nie zdrowo.
Ostatnio BS-y wychodzą w strasznie ślamazarnym tempie.Jednak wychodzę z założenia,że wolne treningi
lepiej biegać wolno a szybkie szybko.Zupełnie tempo wybiegań mnie nie interesuje.(kiedyś to było ważne!)
Ten tydzień o kilka kilometrów większy od zakładanego.Nic to w przyszłym zmniejszę o te 5-7km i wyjdzie
naturalne luzowanie przed Sylwestrową Dychą.
Jutro totalne opieprzanie się jeśli chodzi o wysiłek fizyczny,pomijając noszenie na rękach malca,który potrafi
zrobić niezłą stabilizaję grzbietu.
Tydzień 101,3 km (8:41')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
16.12.2013
Interwały 8x1 km (3'46"/km)/p.3'
1. 3'45"
2. 3'46"
3. 3'46"
4. 3'46"
5. 3'47"
6. 3'46"
7. 3'46"
8. 3'44"
--------------
8,0 km - 30'06" (3'46"/km)
---------------
17,2 km (1:24'03") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Zaliczyłem weekendowe lekkie obżarstwo i waga rano o 2kg większa niż zwykle.
Ale interwały trza było biegać.Jeszcze wizyta u dentysty po której pojechałem na trening.
Nie mogłem godzinę pić ani jeść,to akurat sobie zrobiłem 4,5km rozgrzewkę ze znieczuloną połówką twarzy.
Piękne słońce,8 stopni na plusie,normalnie wiosna!
Po rozgrzewce zdjąłem bluzę i biegałem resztę treningu na krótko plus lekkie rękawiczki.
Nie chciałem już jaj z GPS-em i przy tej pięknej pogodzie wybrałem się na Bulwary i na odmierzonym kilometrze
biegałem tam i z powrotem.
Dzisiaj Garmin spisywał się znakomicie.Dzięki temu biegałem to równo!
Butelka z wodą ratowała życie co 2 interwały,bo naprawdę było mi gorąco pomimo krótkiego rękawka.
A same interwały?Przyjąłem założenie,że biegam o 2sek/km wolniej niż tabelkowo ze względu na spory przeciąg
na Bulwarach.Przy nieparzystych powtórzeniach trzeba było bardziej spiąć pośladki i mocniej popracować nogami.
Jednak nie był to ciężki trening.Przerwy 3 minutowe w truchcie,tylko po 7-tym powtórzeniu tym pod wiatr przeszedłem
na chwilę w marsz.W ostatnim pozwoliłem sobie na lekkie przyspieszenie w końcówce.
Zmęczenie nieporównywalnie mniejsze jak tydzień temu.Nie no,łatwo nie było,ale i nie specjalnie ciężko jak mawiał
nasz kolega Mihumor.
Wybiegałem 30 minut w tempie I,czyli maksymalną zalecaną dawkę u Danielsa.Plan wykonany.
Za tydzień już ostatni trening w tempie interwałów i chyba zapodam 1,2km na "dobicie się".
Interwały 8x1 km (3'46"/km)/p.3'
1. 3'45"
2. 3'46"
3. 3'46"
4. 3'46"
5. 3'47"
6. 3'46"
7. 3'46"
8. 3'44"
--------------
8,0 km - 30'06" (3'46"/km)
---------------
17,2 km (1:24'03") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Zaliczyłem weekendowe lekkie obżarstwo i waga rano o 2kg większa niż zwykle.
Ale interwały trza było biegać.Jeszcze wizyta u dentysty po której pojechałem na trening.
Nie mogłem godzinę pić ani jeść,to akurat sobie zrobiłem 4,5km rozgrzewkę ze znieczuloną połówką twarzy.
Piękne słońce,8 stopni na plusie,normalnie wiosna!
Po rozgrzewce zdjąłem bluzę i biegałem resztę treningu na krótko plus lekkie rękawiczki.
Nie chciałem już jaj z GPS-em i przy tej pięknej pogodzie wybrałem się na Bulwary i na odmierzonym kilometrze
biegałem tam i z powrotem.
Dzisiaj Garmin spisywał się znakomicie.Dzięki temu biegałem to równo!
Butelka z wodą ratowała życie co 2 interwały,bo naprawdę było mi gorąco pomimo krótkiego rękawka.
A same interwały?Przyjąłem założenie,że biegam o 2sek/km wolniej niż tabelkowo ze względu na spory przeciąg
na Bulwarach.Przy nieparzystych powtórzeniach trzeba było bardziej spiąć pośladki i mocniej popracować nogami.
Jednak nie był to ciężki trening.Przerwy 3 minutowe w truchcie,tylko po 7-tym powtórzeniu tym pod wiatr przeszedłem
na chwilę w marsz.W ostatnim pozwoliłem sobie na lekkie przyspieszenie w końcówce.
Zmęczenie nieporównywalnie mniejsze jak tydzień temu.Nie no,łatwo nie było,ale i nie specjalnie ciężko jak mawiał
nasz kolega Mihumor.
Wybiegałem 30 minut w tempie I,czyli maksymalną zalecaną dawkę u Danielsa.Plan wykonany.
Za tydzień już ostatni trening w tempie interwałów i chyba zapodam 1,2km na "dobicie się".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
17.12.2013
12,6km - 1:05'08"(5'10"/km) 6Px120m
Powiem tak,że te wczorajsze 30 minut w tempie interwałowym odcisnęło piętno w postaci
bolących czwórek przy przebieżkach i rozciąganiu.
Rano udało mi się jeszcze zrobić 15 minut stabilizacji,a po mniej więcej godzinie już byłem na treningu.
Dzisiaj mam luźniejszy dzień i chyba wskoczy jeszcze wieczorne krótkie rozbieganie na którym pęknie
pewna granica,która jeszcze nie tak dawno wydawała się nigdy nieosiągalna.
Za tydzień w planie ostatni trening interwałowy 5x1,2km.
I tak biegnąc myślałem,czy może nie zamienić na 3x2km T10.Miałbym od razu przetarcie przed Sylwestrowym a tempo
przelotowe dychy 3:55/km jest takim pośrednim pomiędzy P a I.
Chyba Daniels się nie obrazi?
12,6km - 1:05'08"(5'10"/km) 6Px120m
Powiem tak,że te wczorajsze 30 minut w tempie interwałowym odcisnęło piętno w postaci
bolących czwórek przy przebieżkach i rozciąganiu.
Rano udało mi się jeszcze zrobić 15 minut stabilizacji,a po mniej więcej godzinie już byłem na treningu.
Dzisiaj mam luźniejszy dzień i chyba wskoczy jeszcze wieczorne krótkie rozbieganie na którym pęknie
pewna granica,która jeszcze nie tak dawno wydawała się nigdy nieosiągalna.
Za tydzień w planie ostatni trening interwałowy 5x1,2km.
I tak biegnąc myślałem,czy może nie zamienić na 3x2km T10.Miałbym od razu przetarcie przed Sylwestrowym a tempo
przelotowe dychy 3:55/km jest takim pośrednim pomiędzy P a I.
Chyba Daniels się nie obrazi?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
17.12.2013 - drugi trening
7,0 km - 33'49"(4'50"/km)
Drugi trening,krótki.Jedyne godne uwagi to to,że na tym rozbieganiu przekroczyłem 4000 km w tym roku.
Sam w to nie bardzo wierzę.
Za to następny rok będzie z mniejszym przebiegiem a popracuje trochę więcej nad szybkością.
Po prostu czasu tyle nie będzie na bieganie.
7,0 km - 33'49"(4'50"/km)
Drugi trening,krótki.Jedyne godne uwagi to to,że na tym rozbieganiu przekroczyłem 4000 km w tym roku.
Sam w to nie bardzo wierzę.
Za to następny rok będzie z mniejszym przebiegiem a popracuje trochę więcej nad szybkością.
Po prostu czasu tyle nie będzie na bieganie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
18.12.2013
6,2 km - 33'03"(5'20"/km)
Krótki rozruch plus 20 minut core po bieganiu.Taki dietetyczny trening.
Ten tydzień bez klasycznego longa i chcąc mieć jeden dzień wolny od biegania to ciężko
jest wybiegać 95km bez biegu długiego.
Jutro co prawda wpadnie progowy z godzinnym BS-em,ale to ok.20-21km.
W 3 dni przebiegłem 43km i głowię się jak to niedzieli dalej pociągnąć?
6,2 km - 33'03"(5'20"/km)
Krótki rozruch plus 20 minut core po bieganiu.Taki dietetyczny trening.
Ten tydzień bez klasycznego longa i chcąc mieć jeden dzień wolny od biegania to ciężko
jest wybiegać 95km bez biegu długiego.
Jutro co prawda wpadnie progowy z godzinnym BS-em,ale to ok.20-21km.
W 3 dni przebiegłem 43km i głowię się jak to niedzieli dalej pociągnąć?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
19.12.2013
20,1 km - 1:32'05"(4'35"/km) - Interwały tempowe i BS
3,0 km - 14'12"(4'44"/km)
2x3,0 km/p.2' (4'00",3'59"/km) 6,0 km - 23'57" (3'59"/km)
10,8 km - 51'58"(4'49"/km)
Trudno coś napisać.Wstałem trochę za wcześnie,weszło 20 minut stabilizacji porannej.To już trzeci dzień z rzędu
ćwiczeń i nogi są trochę przemęczone,co odczułem na dzisiejszym trenie.
Po solidnym śniadaniu miałem 3h na załatwienie wszystkich spraw i wylądowałem na Błoniach.
Godzina 10.30 -3st i mgła jak cholera!Ale....zero wiatru!Warunki wyśmienite.
Na górę ubrałem się bardzo lekko,ale na łapy wziąłem podwójne rękawice.Dopiero te cieplejsze zdjąłem na drugim
progowym.Masakra z tymi dłońmi.Jak ja będę biegał przy -10st!
Po szybkiej rozgrzewce zacząłem pierwszą 3-kę.Cały czas Garmin wskazywał okolice 4:00/km a dla mnie to właśnie było
tempo progowe.Biegłem to na samopoczucie,myśląc,że Garmin tam coś przekłamuje,pewnie przez gęstą mgłę.
Pierwszy interwalik to tak jakby go w ogóle nie było.
Przerwa w truchcie to niecałe 2 minuty i ruszamy dalej.Znowu cały czas tempo w okolicy 4:00 czasem 3:59 a u mnie
wydolnościowo rewelacyjnie,gorzej z nogami.Trochę te 3 dni core i siły czułem.
Jak skończyłem 2-gie powtórzenie pomyślałem,że w tym tempie dzisiaj to bym 2x5km trzasnął.
Nawet ostatnie 200-300m nie podniosły mi tętna ani oddechu jak to zazwyczaj mam kończąc ostatni interwał progowy.
Teraz czekał mnie godzinny BS i na odmierzonym odcinku 1km chciałem sprawdzić o ile oszukał mnie GPS?
Zanim 5 razy nie przebiegłem tego odcinka w dwie różne strony myślałem,że moje dzisiejsze progowe
biegałem w granicach 4:08-4:10 i że zafundowałem sobie lżejszy trening.
Jak duże było moje zdziwienie gdy za każdym razem 1km to był 1km.
Co mam o tym myśleć? Nie biegałem dziś za szybko to pewne.Znam swój organizm i tempo P mam przerobione.
Chyba to taki jednorazowy wybryk natury i wzrost formy połączony ze świetnymi warunkami.
Na BS-ie znowu musiałem założyć grube rękawiczki
20,1 km - 1:32'05"(4'35"/km) - Interwały tempowe i BS
3,0 km - 14'12"(4'44"/km)
2x3,0 km/p.2' (4'00",3'59"/km) 6,0 km - 23'57" (3'59"/km)
10,8 km - 51'58"(4'49"/km)
Trudno coś napisać.Wstałem trochę za wcześnie,weszło 20 minut stabilizacji porannej.To już trzeci dzień z rzędu
ćwiczeń i nogi są trochę przemęczone,co odczułem na dzisiejszym trenie.
Po solidnym śniadaniu miałem 3h na załatwienie wszystkich spraw i wylądowałem na Błoniach.
Godzina 10.30 -3st i mgła jak cholera!Ale....zero wiatru!Warunki wyśmienite.
Na górę ubrałem się bardzo lekko,ale na łapy wziąłem podwójne rękawice.Dopiero te cieplejsze zdjąłem na drugim
progowym.Masakra z tymi dłońmi.Jak ja będę biegał przy -10st!
Po szybkiej rozgrzewce zacząłem pierwszą 3-kę.Cały czas Garmin wskazywał okolice 4:00/km a dla mnie to właśnie było
tempo progowe.Biegłem to na samopoczucie,myśląc,że Garmin tam coś przekłamuje,pewnie przez gęstą mgłę.
Pierwszy interwalik to tak jakby go w ogóle nie było.
Przerwa w truchcie to niecałe 2 minuty i ruszamy dalej.Znowu cały czas tempo w okolicy 4:00 czasem 3:59 a u mnie
wydolnościowo rewelacyjnie,gorzej z nogami.Trochę te 3 dni core i siły czułem.
Jak skończyłem 2-gie powtórzenie pomyślałem,że w tym tempie dzisiaj to bym 2x5km trzasnął.
Nawet ostatnie 200-300m nie podniosły mi tętna ani oddechu jak to zazwyczaj mam kończąc ostatni interwał progowy.
Teraz czekał mnie godzinny BS i na odmierzonym odcinku 1km chciałem sprawdzić o ile oszukał mnie GPS?
Zanim 5 razy nie przebiegłem tego odcinka w dwie różne strony myślałem,że moje dzisiejsze progowe
biegałem w granicach 4:08-4:10 i że zafundowałem sobie lżejszy trening.
Jak duże było moje zdziwienie gdy za każdym razem 1km to był 1km.
Co mam o tym myśleć? Nie biegałem dziś za szybko to pewne.Znam swój organizm i tempo P mam przerobione.
Chyba to taki jednorazowy wybryk natury i wzrost formy połączony ze świetnymi warunkami.
Na BS-ie znowu musiałem założyć grube rękawiczki
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
20.12.2013
10,6 km - 58'32"(5'31"/km)
Zużycie materiału.Chyba za ciężki sezon.Totalna niechęć mnie dziś ogarnęła.
Dużo spraw do załatwienia od samego rana i myślałem,że trening mnie odstresuje.
A gdzież tam,po 500m chciałem zawrócić,potem po kolejnych...
Zacząłem wmawiać sobie,że jeszcze trochę.
Potem musisz ku...a,musisz jak chcesz ten maraton pobiec,to nie ma lekko.
Nie pamiętam kiedy nie zrobiłem rozciągania po treningu,a dziś nie zrobiłem.
Jak dotrwam w jednym kawałku do Orlenu i wybiegam przyzwoity wynik czyli tak w okolicach 3:03-3:05
to będzie cud i robię dłuuuugie roztrenowanie.Czas bawić się bieganiem a cisnąć non stop na wynik.
Jutro wolne a w niedzielę będę miał motywatora Wojtka.
Razem zawsze fajnie się biega.Może trzaśniemy podbiegi?
10,6 km - 58'32"(5'31"/km)
Zużycie materiału.Chyba za ciężki sezon.Totalna niechęć mnie dziś ogarnęła.
Dużo spraw do załatwienia od samego rana i myślałem,że trening mnie odstresuje.
A gdzież tam,po 500m chciałem zawrócić,potem po kolejnych...
Zacząłem wmawiać sobie,że jeszcze trochę.
Potem musisz ku...a,musisz jak chcesz ten maraton pobiec,to nie ma lekko.
Nie pamiętam kiedy nie zrobiłem rozciągania po treningu,a dziś nie zrobiłem.
Jak dotrwam w jednym kawałku do Orlenu i wybiegam przyzwoity wynik czyli tak w okolicach 3:03-3:05
to będzie cud i robię dłuuuugie roztrenowanie.Czas bawić się bieganiem a cisnąć non stop na wynik.
Jutro wolne a w niedzielę będę miał motywatora Wojtka.
Razem zawsze fajnie się biega.Może trzaśniemy podbiegi?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
22.12.2013
16,7 km - 1:28'35"(5'19"/km) 6 podbiegów po 150m (3'24"-3'36"/km)
Po wczorajszym wolnym dniu od aktywności fizycznej dzisiaj wybieganie z Wojtkiem i zaliczenie podbiegów.
Odmierzyliśmy odcinek ok.150m i wbiegaliśmy w dość żwawym tempie,a potem wolniutkim truchcikiem zbiegaliśmy.
Tydzień temu bardziej czułem takie podbiegi,chyba to kwestia przyzwyczajeniu organizmu.
Jeszcze kilka takich treningów i trzeba byłoby wydłużyć odcinek albo zwiększyć ilość.
Ale to nie miałbyć akcent tylko dodatek do treningu,bo jutro czeka mnie ostatnia dawka interwałów.
W piątym tygodniu II fazy Danielsowego planu zaliczyłem 7 treningów biegowych i 3 jednostki siłowo-stabilizacyjne.
Oczywiście nie liczę codziennych wspięć na palcach,które zalecane przez fizjo na achillesy aplikuje od maja.
Tydzień 90,4 km (7:35')
16,7 km - 1:28'35"(5'19"/km) 6 podbiegów po 150m (3'24"-3'36"/km)
Po wczorajszym wolnym dniu od aktywności fizycznej dzisiaj wybieganie z Wojtkiem i zaliczenie podbiegów.
Odmierzyliśmy odcinek ok.150m i wbiegaliśmy w dość żwawym tempie,a potem wolniutkim truchcikiem zbiegaliśmy.
Tydzień temu bardziej czułem takie podbiegi,chyba to kwestia przyzwyczajeniu organizmu.
Jeszcze kilka takich treningów i trzeba byłoby wydłużyć odcinek albo zwiększyć ilość.
Ale to nie miałbyć akcent tylko dodatek do treningu,bo jutro czeka mnie ostatnia dawka interwałów.
W piątym tygodniu II fazy Danielsowego planu zaliczyłem 7 treningów biegowych i 3 jednostki siłowo-stabilizacyjne.
Oczywiście nie liczę codziennych wspięć na palcach,które zalecane przez fizjo na achillesy aplikuje od maja.
Tydzień 90,4 km (7:35')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
23.12.2013
Interwały 5x1 km (3'42"/km)/p.3'
1. 3'38"
2. 3'37"
3. 3'37"
4. 3'37"
5. 3'38"
-------------
5,0 km - 18'07" (3'37"/km)
--------------
11,2 km (55'15") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Ponieważ w przyszłym tygodniu jest ważny dla mnie bieg na 10km to zamiast planowanych na ten tydzień 74km
postanowiłem wybiegać 60-63km i w związku z Danielsową zasadą mogłem tylko pięć kilometrówek zapodać.
Długo myślałem,czy nie pobiec 4x1,2km,ale daleko miałem do bieżni na AWF-ie,a nie chciałem tego biec na GPS-a.
Wyspałem się,zjadłem porządne śniadanie,załatwiłem kilka spraw i po 3h byłem na treningu.
Znowu z warunkami mi się udało. Bezwietrznie i 6 stopni na plusie.Po rozgrzewce zdjąłem długie spodnie i
biegałem to w długiej bluzie i krótkich spodenkach,a co najważniejsze w cieńkich rękawiczkach.
Aby myśleć o złamaniu 39 minut z moich wcześniejszych kalkulacji interwałowych wynikało,że powinienem kilometrówki
lecieć po 3:42.
Jakież było moje zaskoczenie jak przy pierwszym powtórzeniu Garmin pokazywał 3:30-3:35,musiałem zwalniać!
Drugi interwał również za szybko....i co tu począć,myślałem w 3 minutowym truchcie.
Biec to wolniej czy już trzymać tempo do końca.Wybrałem drugą opcję.Już trzecie powtórzenie lekkie nie było.
Po czwartym przeszedłem na chwilę w marsz i zrobiłem 3 i pół minutową przerwę.
Ostatnie powtórzenie to już ostry beztlen na ostatnich 400-500m.Sapałem,warczałem,nawet krzyknąłem do siebie:
Trzymaj!Dasz radę! No i dałem,ale kosztowało to trochę zdrowia.Minutę dochodziłem do siebie,po czym
wykonałem 1,5km struchtanie.
Oczywiście,że ten trening był wykonany za szybko!Wyszła niemiecka zajezdnia!
Niemniej jeszcze jakiś czas temu nie byłbym wstanie tak szybko pobiec kilometrówek,więc jakiś tam postęp jest.
Myślę,że 3:40-3:42 na dziś było tempem w sam raz.
Jutro wolne wybieganie z Wojtkiem i na pewno za szybko nie będzie.
Interwały 5x1 km (3'42"/km)/p.3'
1. 3'38"
2. 3'37"
3. 3'37"
4. 3'37"
5. 3'38"
-------------
5,0 km - 18'07" (3'37"/km)
--------------
11,2 km (55'15") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Ponieważ w przyszłym tygodniu jest ważny dla mnie bieg na 10km to zamiast planowanych na ten tydzień 74km
postanowiłem wybiegać 60-63km i w związku z Danielsową zasadą mogłem tylko pięć kilometrówek zapodać.
Długo myślałem,czy nie pobiec 4x1,2km,ale daleko miałem do bieżni na AWF-ie,a nie chciałem tego biec na GPS-a.
Wyspałem się,zjadłem porządne śniadanie,załatwiłem kilka spraw i po 3h byłem na treningu.
Znowu z warunkami mi się udało. Bezwietrznie i 6 stopni na plusie.Po rozgrzewce zdjąłem długie spodnie i
biegałem to w długiej bluzie i krótkich spodenkach,a co najważniejsze w cieńkich rękawiczkach.
Aby myśleć o złamaniu 39 minut z moich wcześniejszych kalkulacji interwałowych wynikało,że powinienem kilometrówki
lecieć po 3:42.
Jakież było moje zaskoczenie jak przy pierwszym powtórzeniu Garmin pokazywał 3:30-3:35,musiałem zwalniać!
Drugi interwał również za szybko....i co tu począć,myślałem w 3 minutowym truchcie.
Biec to wolniej czy już trzymać tempo do końca.Wybrałem drugą opcję.Już trzecie powtórzenie lekkie nie było.
Po czwartym przeszedłem na chwilę w marsz i zrobiłem 3 i pół minutową przerwę.
Ostatnie powtórzenie to już ostry beztlen na ostatnich 400-500m.Sapałem,warczałem,nawet krzyknąłem do siebie:
Trzymaj!Dasz radę! No i dałem,ale kosztowało to trochę zdrowia.Minutę dochodziłem do siebie,po czym
wykonałem 1,5km struchtanie.
Oczywiście,że ten trening był wykonany za szybko!Wyszła niemiecka zajezdnia!
Niemniej jeszcze jakiś czas temu nie byłbym wstanie tak szybko pobiec kilometrówek,więc jakiś tam postęp jest.
Myślę,że 3:40-3:42 na dziś było tempem w sam raz.
Jutro wolne wybieganie z Wojtkiem i na pewno za szybko nie będzie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
24.12.2013
16,6 km - 1:23'56"(5'03"/km)
Poranne krosowe wybieganie z Wojtem po pagórach.Było tego ponad 160m do góry i tyle samo w dół.
Wojtek jest na etapie biegania tylko BS-ów i czasami tylko wplata krótkie odcinki w tempie maratońskim.
I po krótkich ustaleniach pobiegliśmy jedyny w miarę płaski odcinek 3,8km w okolicach maratońskiego po 4:24/km.
Oddech to się może delikatnie przyspieszył,ale rozmowa była dalej kontynuowana w najlepsze.
Na zbiegach czułem delikatnie czwórasy i to na bank przez wczorajsze "dojechałki".
Jutro też BS,w czwartek interwały progowe a potem do Sylwestrowej Dychy już tylko 30-40 minutowe rozruchy.
O regeneracje się nie martwię,gorzej aby w święta nie popuścić zanadto pasa i nie stanąć na starcie
zawodów o 3 kilo cięższym.
Wtedy mogę pomarzyć o dobrym wyniku.
Wszystkim forumowiczom i ich rodzinom życzę dużo zdrowia,pomyślności i spędzenia Świąt Bożego Narodzenia w rodzinnej atmosferze.
P.S Święta,świętami ale nie zapomnijcie się coś poruszać.
16,6 km - 1:23'56"(5'03"/km)
Poranne krosowe wybieganie z Wojtem po pagórach.Było tego ponad 160m do góry i tyle samo w dół.
Wojtek jest na etapie biegania tylko BS-ów i czasami tylko wplata krótkie odcinki w tempie maratońskim.
I po krótkich ustaleniach pobiegliśmy jedyny w miarę płaski odcinek 3,8km w okolicach maratońskiego po 4:24/km.
Oddech to się może delikatnie przyspieszył,ale rozmowa była dalej kontynuowana w najlepsze.
Na zbiegach czułem delikatnie czwórasy i to na bank przez wczorajsze "dojechałki".
Jutro też BS,w czwartek interwały progowe a potem do Sylwestrowej Dychy już tylko 30-40 minutowe rozruchy.
O regeneracje się nie martwię,gorzej aby w święta nie popuścić zanadto pasa i nie stanąć na starcie
zawodów o 3 kilo cięższym.
Wtedy mogę pomarzyć o dobrym wyniku.
Wszystkim forumowiczom i ich rodzinom życzę dużo zdrowia,pomyślności i spędzenia Świąt Bożego Narodzenia w rodzinnej atmosferze.
P.S Święta,świętami ale nie zapomnijcie się coś poruszać.