14 października 2013
Uzupełnienie ![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Pn - stepy plus 3.5km po 5:34
Wt - zumba plus 4km po 5:35
Śr - 10km po 5:13
Czw - 2km po 5:51
No i niedziela -
Poznań Maraton
W sobotę odbierałam pakiet startowy. Najpierw odbierałam jednak Kanas i Wolfa z Górczyna. Po odbiorze pakietu spotkanie z Tomkiem w Sklepie Biegowym.com. Nabyłam fajną bieliznę termiczną, chciałam jeszcze buty, bo w Adasiach Responsach po 980km zdziera mi się podeszwa i nie biegnie się fajnie. Ech, a Mizuno Lexusy 6 dopiero po 1500km zaczęły się rozpadać...
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
no ale nie kupiłam, choć zastanawiam się nad jednym modelem.
Po chwili dołączył Piotrek, przewinęli się też chłopacy z Klubu.
Ok 16 wracałam do domu, już prawie byłam na dworcu, kiedy zadzwonił jeden z Kosynierów - wypatrzyli mnie na Moście Dworcowym i mają miejsce w aucie. No to się wróciłam i pojechałam z nimi.
Wieczorem ze spokojem uszykowałam sobie wszystko, co miało mi być potrzebne w niedzielę, coby rano nie latać nerwowo. Ale nie mogłam zasnąć, a jak już mi się udało, to i tak się wybudzałam, gupie takie spanie
Nicto, w niedzielę zapakowałam się do auta, podjechałam po chłopaków i do Pozka. Plany, kto jedzie, jak wracamy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Stanęło na tym, że ja biorę auto i wracam z Mamą, która specjalnie przyjechała na metę, żeby mnie i brata starszego mego dopingować
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Dobra, dojechaliśmy, poszłam się przebrać i kierunek - start.
Trochę truchtu na rozgrzewkę. Umówiliśmy się, że jak któreś z nas (miałam biec z kolegą, drugi miał plan na 3:30, więc biegł sam) czuje że woli biec samo (szybciej-wolniej) to rzuca hasło i już.
9, w głośnikach Rydwany. Biegniemy.
Założenie - 5:40 przez co najmniej 10km. Najlepiej 20. Co się oczywiście nie udaje. Po każdym kaemie spoglądam na tempo, a ono zwykle poniżej 5:40. Kumpel dwa kroki przede mną, przez cały czas. Mówię mu, że ma lecieć, bo on zwalnia, ja przyspieszam - na nic takie tempo. Ok 15km rozstajemy się w zgodzie i leci do przodu, po chwili tracę go z oczu. Dobra decyzja, bo nie czułam żadnej lekkości. Biegnę sobie dalej i zastanawiam się, czy uda mi się połamać znów 4h, bo wizja 3:55 którą mieliśmy ze znajomym poszła sobie w siną dal - nie ten dzień, nie ta kondycja. Bez żalu
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Ok 16 km widzę kibicującego Adiego - zapowiadał, że tam się spotkamy.
Biegnę sobie dalej, trochę czuję paznokcie u stóp, ale staram się nie myśleć co się z nimi dzieje
Trasa pofałdowana, lekko nie jest. Na półmetku międzyczas pokazuje 1:59, ale nie zapowiada się żeby udało mi się złamać 4h.
Ok 22km przebiegam obok Bratowej - spotkanie znajomków i rodziny na trasie - super motywacja
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Ok chyba 23 doganiają mnie zające na 4h. Zając główny mówi - "Zapraszamy Kosynierkę do naszej grupy". Na co ja odpowiadam, że Kosynierka miałam ambitny plan 3:55, a skończy chyba na 4:15
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
na co on: "Tam tez jest sympatyczna grupa" Odp: "W to nie wątpię".
Zastanawiam się, czy jest z nimi Wolf, bo się minęliśmy na agrafce jakiś czas wcześniej.
No i za jakiś czas dobiegamy do wiaduktu w Antoninku, przebiegamy pod nim, podbieg kolejny i wbiegamy na Warszawską. Tam to się ciągnie ten odcinek, łomatkorudo
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
i nie jest z górki
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Na 30-31 stoi Łukasz i pstryka zdjęcia - tak jak zapowiadał. Zauważam, że jakoś super ciężko mi się nie biegnie, tempo dużo wolniejsze od zakładanego, ale who cares, zwłaszcza jeżeli udaje mi sie wyprzedzać, co poniektórzy maszerują.
Docieram do Śródki, a tam Gife - przybijamy piąteczkę. Po tym, jak się skręca w Zawady wbiega się w szpaler utworzony przez kibiców, to naprawdę niesie - w zeszłym roku też tak było.
Na 33km Bratowa, podbiega i pyta się czy chcę wodę. Mówię, że nie, za 2km przecież punkt. Obok stoi Janek i Marcin. Janek kurczę biegać ostatnio nie może, szkoda. Lubię jego spokój, zawsze kiedy się widzimy i rozmawiamy o bieganiu - to co mówi daje motywację. Bez napinki na wyniki, spokojne wsparcie.
Biegnę dalej, ten podbieg jest naprawdę długi, na tym odcinku, kiedy zmęczenie jest już spore...No ale nadal biegnę, nie mam ochoty przejść w marsz, wciąż udaje mi się wyprzedzać. To buduje, zwłaszcza że do 20-25km to mnie wszyscy mijali
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Zastanawiam się nad tym biegiem - pierwsze 20km poleciałam w sumie szybko. Zastanawiam się, czy warto mieć jakieś wyrzuty sumienia, ale stwierdzam, że to nie ostatni maraton i po prostu kolejne doświadczenie, ze warto jednak ufać swojemu samopoczuciu i skoro czuję, że na 15km nie mam lekkości, to jednak nie będę tym tempem biegła dalej. Ale też - skoro od 30km wyprzedzałam, to jednak dobrze, że zwolniłam, bo gdybym tego nie zrobiła - ściana nieunikniona, a jej właśnie najbardziej chciałam uniknąć.
35km za mną, po drodze Łukasz na rowerze, chwilę gadamy.
Czekam na Serbską. W zeszłym roku mnie pokonała, w tym nie dam jej satysfakcji
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Patrzę na nią i myślę - "Hm, no jest mocna, ale damy radę". Po tym, jak na nią wbiegam jest punkt. Przystaję na chwile i piję - dwa kubki wody, dwa izo, szybko ale nie w truchcie - jeśli czuję, że muszę przystanąć żeby się napić, po prostu to robię. Zaczynam biec, docieram do Ronda Solidarności, za nim Michał i Maniacy. Fajnie
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
po chwili Łukasz, uśmiecham się do obiektywu, dobra poza nie jest zła
I dobiegam do 38km, punktu na który czekałam cały maraton, odliczając kilometry. Tam ma czekać Młody z Zuzią
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
rozglądam się, patrzę - nie ma ich. Nagle widzę, jak Młody leci po pasie trawnika z Zuzką na rękach, przejęty cały
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Wskazuję mu miejsce, żeby przystanął - witam się z nimi, ściskam małą - oszołomiona, tyle ludzi biegnie. Pytam - czy trzyma kciuki, kiwa głową - tak
![:taktak:](./images/smilies/taktak.gif)
Pytam się, czy bije brawo - bije
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Spędzam z nimi chwilę, Brat mnie ściska i mówi, że zostały mi tylko 4km. Lecę jak na skrzydłach
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
dosłownie, zaczynam przyspieszać, doganiam tych, którzy mnie wyminęli jak rozmawiałam z bratem i Zuzką. Lecę dalej, zaczyna się robić z górki. Dobiegamy do Pułaskiego, to ulica związana z Tatą, więc ten no...
Zaczyna się ostatni odcinek, znów pod górkę. Dobiegamy do Poznańskiej, skręt w lewo a tam zapowiadany bruk. Nie pomaga. Tempo zwalnia, nie biegnie się fajnie. W końcu asfalt. Patrzę na maszynę - zbliżam się do 42km. Standardowo ponad 200m więcej. Tempo 30-39km oscylowało mi wokół 5:50-6, na punkcie wodopoju Serbska nawet 6:53. Na 40km miałam 5:29, na 41 - 5:44. Kibice dopingują, 42km po 5:47. Zaczynam mieć syndrom mety, włącza mi się 6-ty bieg, wyciągam nogi od podłogi
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
i ostatnie 470m lecę po 4:06
Wpadam na metę po 4:04:11
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
(brutto 4:06:03)
Na mecie czeka kumpel, z planowanego 3:30 zrobił 3:26
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Szukamy kolegi, który zaczynał ze mną, nigdzie go nie ma, idziemy do auta. Tam tez go nie ma. Zostawiam kolegę, idę do depozytu po ciuchy. W drodze - jest, znalazł się
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
3:55, jak planował
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
idę po ciuchy, zastanawiam się czy kąpać się, czy nie, zaczyna mi być zimno. Dostaję smsa od Mamy: "Brawo! Widziałam Cię na mecie, krzyczałam, ale mnie nie zobaczyłaś"
Idę do chłopaków, a tam Cichy jako parkingowy, Jacek razem z nim
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Chwilę gadamy, ale strasznie mi zimno. Decyduję, że nie idę na jedzenie, nie idę się kąpać, nie czekam na Kanas/ Wolfa/ Piotrka, tylko zabieram Mamę i jedziemy do Młodego. Dzwonię, jeszcze nie wsiadła do tramwaju, będzie czekać na dworcu. Kurka, wyjechać - to był szał. Tu zakaz, tam zakaz, objechaliśmy Jeżyce, w końcu przy Poznańskiej śluza, do A. Niepodległości i na pkp. Mama wsiadła, jedziemy, myślę sobie, że przez Antoninek trzeba będzie jechać, bo na Śródce jeszcze biegną, ale jak dojechałyśmy, to już nikt nie biegł, zresztą kończył się limit
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Zimno mi strasznie, bo w sumie od śniadania i raptem 3-4 gryzów banana nic nie jadłam. Ogrzewanie włączone, ale i tak szczękam zębami, no ale co robić, się jedzie
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
szybko udało nam się dotrzeć, obolała wchodzę do Młodego, Zuzka śpi wyczerpana emocjami. Trzęsę się cała, pomagają mi zdejmować torbę, odpiąć numer startowy. W końcu wchodzę do ciepłej wody i myślę, że chyba z niej nie wyjdę
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
jednak trzeba. Na stole ciepły obiad, herbata. Czuję że żyję. Za chwilę kawa i ciasto, mmm - miód malina
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Rozmawiam z Młodym, mówi że jak biegłam spojrzałam na niego i nic, pobiegłam dalej. Jacie, a ja w ogóle tego nie kojarzyłam. To - mówi - wziął Zuzkę na ręce i leciał za mną
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
Mówi też, że bał się że ten czas, kiedy spotkaliśmy się na trasie, zabierze mi coś z wyniku...Ech - mówię Mu - co Ty, przecież to w ogóle nie jest ważne! Dla mnie ważniejsze było to, że wyszliście i czekaliście, od początku biegłam czekając na tę chwilę
Mała się budzi, po chwili dołącza. I pokazuje jak biegała maraton
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
to co, ciocia tez jej pokazała, truchcikiem drobnym
Posiedzieliśmy i trzeba się było zbierać, bom umówiona była na wieczorne nie-bycie-wierną-swoim-inicjałom
Dzisiaj trochę bolą mnie piszczele i dwugłowe, no i duże paznokcie u stóp, ale czy zmieniły kolor - tego dowiem się, gdy zmyję lakier
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
*******
Dziękuję wszystkim za wsparcie
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Bardzo
To był ostatni start w tym sezonie, który dość intensywny był. 9 biegów na dychę, jedna połówka, jedna 15-ka. 5 maratonów, z czego 4 w ciągu dwóch miesięcy - czasy--> 4:02:39/ 4:02:30/ 4:12:22/ 3:59:20/ 4:04:11.
Cele osiągnięte - złamanie 50min na dychę i 4h w maratonie.
*******
Ostatnio rzadko tu zaglądam. Wszystkim szczerze kibicuję i dziękuję za wsparcie, rady
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Chyba doszłam do momentu, kiedy czuję się zmęczona wszechobecną modą na bieganie - nawet w reklamach się pokazuje
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Muszę odpocząć. Teraz chcę po prostu sobie biegać, bez analizowania tempa, bez zastanawiania się ile i czy mogłam dać z siebie więcej, czy stać mnie na taki wynik, a nie inny...nie to jest najważniejsze.
Wczoraj w Antoninku przy trasie siedział pan na wózku, robił zdjęcia. Popatrzyłam i pomyślałam, że mam niesamowite szczęście, że mogę biegać.
Wciąż nie lubię parcia na wynik. Owszem, jest fajnie, kiedy się udaje, ale nie chcę żeby to się stało celem samym w sobie.
Dlatego też, wobec powyższych i tego że chcę od tematu biegania odpocząć (choć biegać nie przestanę
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
) zdecydowałam, że ten wpis będzie ostatnim. Na jak długo - nie wiem. Do odwołania
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
jako, że u mnie jak w kalejdoskopie czasem, mogę wrócić za kilka miesięcy, tygodni, ale i za kilka dni
A może będę pisać, ale nie o tempach, nie o dystansach?
W każdym razie - wszystkim czytającym i przeze mnie czytanym - fajnych biegowych chwil
ps. a jakbyśmy się nie widzieli, to wszystkiego dobrego w Nowym Roku
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)