Krzychu M - walczymy z dychami
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
24.11.2013
23,0 km - 2:00'42"(5'15"/km) 6Px100m
Bieg długi w lekkim deszczyku.Za ciepło się ubrałem,wypociło mnie jak trza.
Pogadaliśmy z Wojtem i tak zleciało weekendowe długie wybieganie.
W przyszłym tygodniu wg.planu nie ma longa.Są klasyczne interwałowe kilometrówki i 40 minutowy progowy jako drugi
akcent.Później będzie już co tydzień 22+km.
Ten tydzień zgodnie z planem zamknięty 84km w 6 treningach.Z powodu nowej sytuacji życiowej na core z siłą nie było już czasu.Tylko 2 jednostki,może dziś jeszcze będzie trzecia.
Przyszły tydzień z takim samym kilometrażem czyli dalej odpoczynkowo.
Tydzień 84,3 km (7:19')
23,0 km - 2:00'42"(5'15"/km) 6Px100m
Bieg długi w lekkim deszczyku.Za ciepło się ubrałem,wypociło mnie jak trza.
Pogadaliśmy z Wojtem i tak zleciało weekendowe długie wybieganie.
W przyszłym tygodniu wg.planu nie ma longa.Są klasyczne interwałowe kilometrówki i 40 minutowy progowy jako drugi
akcent.Później będzie już co tydzień 22+km.
Ten tydzień zgodnie z planem zamknięty 84km w 6 treningach.Z powodu nowej sytuacji życiowej na core z siłą nie było już czasu.Tylko 2 jednostki,może dziś jeszcze będzie trzecia.
Przyszły tydzień z takim samym kilometrażem czyli dalej odpoczynkowo.
Tydzień 84,3 km (7:19')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
25.11.2013
8,1 km - 39'52"(4'55"/km)
Odwiozłem córkę na 8-mą do szkoły,na szczęście już zdrowa i zostało trochę czasu aby pobiegać.
Spałem bite 8h także moc była i zanim o 10-tej zacząłem pracę wpadło rozbieganie i 15 min core.
Zimowo,silny wiatr,0 stopni i padający śnieg.Fajnie!
Robota w biurze kończy mi się o 18-tej,a następnych klientów mam umówionych od 19.30,więc najprawdopodobniej
drugi tren wskoczy.
Muszę do piątku wybiegać kilometraż.Weekend zapowida się mocno zakrapiany.
W piątek pępkowe z kolegami a w sobotę z rodziną.Co najwyżej zostawię sobie ze 7km na kaca.
Taki bieg po imprezie poprawia mi krążenie.
8,1 km - 39'52"(4'55"/km)
Odwiozłem córkę na 8-mą do szkoły,na szczęście już zdrowa i zostało trochę czasu aby pobiegać.
Spałem bite 8h także moc była i zanim o 10-tej zacząłem pracę wpadło rozbieganie i 15 min core.
Zimowo,silny wiatr,0 stopni i padający śnieg.Fajnie!
Robota w biurze kończy mi się o 18-tej,a następnych klientów mam umówionych od 19.30,więc najprawdopodobniej
drugi tren wskoczy.
Muszę do piątku wybiegać kilometraż.Weekend zapowida się mocno zakrapiany.
W piątek pępkowe z kolegami a w sobotę z rodziną.Co najwyżej zostawię sobie ze 7km na kaca.
Taki bieg po imprezie poprawia mi krążenie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
25.11.2013 - drugi trening
8,5 km - 44'57"(5'17"/km) 5Px120m
Nie ma czasu na jeden 16-17km trening to trzeba w ratach zrobić.
Te wieczorne wybiegania nie są przyjemne.Człowiek cały czas skupiony,aby nie wleźć w jakąś dziurę i nie zrobić sobie kuku.
Jutro miał być próg,jednak ze względu na ograniczenia czasowe i silny wiatr będzie ok.10km krosu.
W środe jak nie będzie wiało to chyba trzasnę interwały a ciągły w piątek.
8,5 km - 44'57"(5'17"/km) 5Px120m
Nie ma czasu na jeden 16-17km trening to trzeba w ratach zrobić.
Te wieczorne wybiegania nie są przyjemne.Człowiek cały czas skupiony,aby nie wleźć w jakąś dziurę i nie zrobić sobie kuku.
Jutro miał być próg,jednak ze względu na ograniczenia czasowe i silny wiatr będzie ok.10km krosu.
W środe jak nie będzie wiało to chyba trzasnę interwały a ciągły w piątek.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
26.11.2013
10,4 km - 53'35"(5'09"/km)
Dzisiaj kryzys jakiego dawno miałem.Nogi bolą a mnie po 5 minutach chciało się wracać z powrotem.
Zero radości z biegania.
Jutro ma być akcent.I albo mnie podbuduje albo zdołuje,a może i go w ogóle nie pobiegnę.
Zobaczymy co przyniesie jutro.Jest jeszcze opcja rzucenia biegania do odwołania.
Aż nie będę znowu na głodzie.
Do jutra lub.....kiedyś tam.
10,4 km - 53'35"(5'09"/km)
Dzisiaj kryzys jakiego dawno miałem.Nogi bolą a mnie po 5 minutach chciało się wracać z powrotem.
Zero radości z biegania.
Jutro ma być akcent.I albo mnie podbuduje albo zdołuje,a może i go w ogóle nie pobiegnę.
Zobaczymy co przyniesie jutro.Jest jeszcze opcja rzucenia biegania do odwołania.
Aż nie będę znowu na głodzie.
Do jutra lub.....kiedyś tam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
27.11.2013
Interwały 6x1 km (3'45"/km)/p.3'
1. 3'43"
2. 3'42'
3. 3'43"
4. 3'45"
5. 1'39" - 0,44km
6. 3'44" - wiatr
7. 3'43" - wiatr
--------------
6,44 km - 23'59" (3'43"/km)
--------------
14,1 km (1:09'27") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Zgodnie z planem dzisiaj interwały.Niestety jedynem terminem na bieganie to 8.15 rano.Wiatr z początku słaby i -3 st na termometrze.
Po 4km rozgrzewce,po której dalej za ciepło mi nie było trzeba było ruszyć dupsko i klepać te tysiące.
Założyłem tempo 3:45/km i 3 pierwsze powtórzenia trochę za szybko.
Przerwy w marszo-truchcie regenerowały mnie wystarczająco przed kolejnym powtórzeniem.
Na 5-tym odcinku zdarzyło coś dziwnego.
Zacząłem odczuwać coraz mocniejszy ból w lewej dwójce,aż stanąłem.Przestraszyłem się,że to koniec.Miałem w głowie kontuzje Sosika.
Początkowo chciałem zakończyć trening,ale po rozciągnięciu ból ustąpił,a przerwa nie przekraczała 2,5 minuty i postanowiłem dokończyć trening.
Dwa ostatnie interwałki ciut za szybko,pomimo wzmagającego się wiatru.Na ostatnim zmęczenie spore,walczyłem z wiatrem i ostatnie 300m to była męka.
Odczuwalność zmęczenia jak przed tygodniem,tylko teraz było minimalnie szybciej.
Nogi kręciły bardzo ładnie,aż musiałem włączać hamulec,wydolność też bez zarzutu.
Najbardziej dziś przeszkadzało mi mroźne powietrze,które przy szybszym oddechu w końcówce interwałów trochę zatykało.
Ale to kwestia przyzwyczajenia,powoli idzie zima i to będzie norma.
Wieczorem rozbieganie.
Interwały 6x1 km (3'45"/km)/p.3'
1. 3'43"
2. 3'42'
3. 3'43"
4. 3'45"
5. 1'39" - 0,44km
6. 3'44" - wiatr
7. 3'43" - wiatr
--------------
6,44 km - 23'59" (3'43"/km)
--------------
14,1 km (1:09'27") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Zgodnie z planem dzisiaj interwały.Niestety jedynem terminem na bieganie to 8.15 rano.Wiatr z początku słaby i -3 st na termometrze.
Po 4km rozgrzewce,po której dalej za ciepło mi nie było trzeba było ruszyć dupsko i klepać te tysiące.
Założyłem tempo 3:45/km i 3 pierwsze powtórzenia trochę za szybko.
Przerwy w marszo-truchcie regenerowały mnie wystarczająco przed kolejnym powtórzeniem.
Na 5-tym odcinku zdarzyło coś dziwnego.
Zacząłem odczuwać coraz mocniejszy ból w lewej dwójce,aż stanąłem.Przestraszyłem się,że to koniec.Miałem w głowie kontuzje Sosika.
Początkowo chciałem zakończyć trening,ale po rozciągnięciu ból ustąpił,a przerwa nie przekraczała 2,5 minuty i postanowiłem dokończyć trening.
Dwa ostatnie interwałki ciut za szybko,pomimo wzmagającego się wiatru.Na ostatnim zmęczenie spore,walczyłem z wiatrem i ostatnie 300m to była męka.
Odczuwalność zmęczenia jak przed tygodniem,tylko teraz było minimalnie szybciej.
Nogi kręciły bardzo ładnie,aż musiałem włączać hamulec,wydolność też bez zarzutu.
Najbardziej dziś przeszkadzało mi mroźne powietrze,które przy szybszym oddechu w końcówce interwałów trochę zatykało.
Ale to kwestia przyzwyczajenia,powoli idzie zima i to będzie norma.
Wieczorem rozbieganie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
28.11.2013
15,9 km - 1:24'03"(5'17"/km)
Wczorajszego wieczornego rozbiegania nie było.Byłem zmęczony i zrobiłem tylko 15 minut stabilizacji.
Jednak interwały dały w kość.
Za to dziś zamiast planowanych 12km dobiegałem 4 kaemki,aby wybiegać tygodniowy dystans.
Czas miałem tylko wcześnie rano.Jadę autem,wieje jak cholera,na termometrze -2 stopnie a tu pada deszcz.
Jak wysiadłem i zacząłem biec to się przeraziłem.Szklaneczka,ślizgawka na całego.
Na szczęście na asfalcie było lepiej niż na kostce brukowej i dało się jakoś truchtać.
Najlepsze lodowisko było na podbiegu pod kładke Bernatke.Wyłączyłem GPS i prawie na czworakach się wdrapałem a jakiś gość z górki zjeżdżał na butach.
Potem wdłuż Bulwarów była trawa i biegło się super.Niemniej były miejsca gdzie biegłem 6:30/km i masakrycznie drobiłem z kadencją ok.220/min.
Pierwsze oznaki zimy.Jak wracałem pod wiatr to zmarzłem.Ale było fajnie,mam nadzieję,że kryzys za mną.
Jutro akcentos w wersji ciągłos progos.
15,9 km - 1:24'03"(5'17"/km)
Wczorajszego wieczornego rozbiegania nie było.Byłem zmęczony i zrobiłem tylko 15 minut stabilizacji.
Jednak interwały dały w kość.
Za to dziś zamiast planowanych 12km dobiegałem 4 kaemki,aby wybiegać tygodniowy dystans.
Czas miałem tylko wcześnie rano.Jadę autem,wieje jak cholera,na termometrze -2 stopnie a tu pada deszcz.
Jak wysiadłem i zacząłem biec to się przeraziłem.Szklaneczka,ślizgawka na całego.
Na szczęście na asfalcie było lepiej niż na kostce brukowej i dało się jakoś truchtać.
Najlepsze lodowisko było na podbiegu pod kładke Bernatke.Wyłączyłem GPS i prawie na czworakach się wdrapałem a jakiś gość z górki zjeżdżał na butach.
Potem wdłuż Bulwarów była trawa i biegło się super.Niemniej były miejsca gdzie biegłem 6:30/km i masakrycznie drobiłem z kadencją ok.220/min.
Pierwsze oznaki zimy.Jak wracałem pod wiatr to zmarzłem.Ale było fajnie,mam nadzieję,że kryzys za mną.
Jutro akcentos w wersji ciągłos progos.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
29.11.2013
9,26 km - 39'59"(4'19"/km)
-------------------
16,0 km (1:14'12") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Trening miał wyglądać następująco:20 minut rozgrzewy,potem 40 minut po 4:13/km i 15 minut roztruchtania.
A wyszło po 4:19 i to nie było łatwo!
Co potrafi zdziałać bardzo silny wiatr.
To moje teoretyczne maratońskie,gdzie w fazie budowania kondycji czasem tak się rozbiegiwałem i było lekko i swobodnie.
Dzisiaj pod wiatr to 4:30/km dawało nieźle po nogach a z wiatrem poniżej 4:10/km było lajtowo.
Niemniej trening wyszedł odczuciowo ciut za mocno.Tempo o 6 sek/km wolniejsze od zakładanego i bieganego w sierpniu przy bezwietrznej pogodzie.Wtedy po treningu byłem mniej zmęczony niż dzisiaj.
Może wydolnościowo jest jednak gorzej niż 3 miechy temu?
Przy takich warunkach bieganie z pulsometrem na pewno
daje pewną przewagę,żeby się nie zajechać.
Nie byłbym wstanie dziś połówki pobiec tym tempem.Straszna szarpanina.
No cóż,na warunki nie mamy wpływu i trza brać co jest.
Za tydzień dyszka Mikołajkowa i chciałbym to pobiec przy dobrych warunkach,aby precyzyjnie ustalić tempa treningowe.
Na życiówkę jak na razie nie ma szans,nie ta forma
9,26 km - 39'59"(4'19"/km)
-------------------
16,0 km (1:14'12") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Trening miał wyglądać następująco:20 minut rozgrzewy,potem 40 minut po 4:13/km i 15 minut roztruchtania.
A wyszło po 4:19 i to nie było łatwo!
Co potrafi zdziałać bardzo silny wiatr.
To moje teoretyczne maratońskie,gdzie w fazie budowania kondycji czasem tak się rozbiegiwałem i było lekko i swobodnie.
Dzisiaj pod wiatr to 4:30/km dawało nieźle po nogach a z wiatrem poniżej 4:10/km było lajtowo.
Niemniej trening wyszedł odczuciowo ciut za mocno.Tempo o 6 sek/km wolniejsze od zakładanego i bieganego w sierpniu przy bezwietrznej pogodzie.Wtedy po treningu byłem mniej zmęczony niż dzisiaj.
Może wydolnościowo jest jednak gorzej niż 3 miechy temu?
Przy takich warunkach bieganie z pulsometrem na pewno
daje pewną przewagę,żeby się nie zajechać.
Nie byłbym wstanie dziś połówki pobiec tym tempem.Straszna szarpanina.
No cóż,na warunki nie mamy wpływu i trza brać co jest.
Za tydzień dyszka Mikołajkowa i chciałbym to pobiec przy dobrych warunkach,aby precyzyjnie ustalić tempa treningowe.
Na życiówkę jak na razie nie ma szans,nie ta forma
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
01.12.2013
12,4 km - 1:02'56"(5'05"/km)
Dzisiaj w nocy pierwszy raz była masakra.Malec nie spał,kolki czy jaki diabeł i miałem 20 minut snu.
Póki byłem jeszcze na adrenalinie ubrałem się i pobiegłem do Krakowa po samochód.Po piątkowej pępkówce zostawiłem grata i teraz trzeba było autko przywieźć do chaty.Po drodze spotkałem Wojta,pogadali my,nawet zmęczony nie byłem.Ścięło mnie dopiero jak wróciłem i te 2h snu jako tako doprowadziło mnie do stanu używalności.
Na tą chwilę to nie chce mi się biec Mikołajkowego,bo i po co?
Listopad zamykam 404 km przebiegu.Nieźle,choć to prawie same izi.Tydzień planowo z 2 akcentami i 4 core z siłą.
Tydzień 85,4km (7:09')
12,4 km - 1:02'56"(5'05"/km)
Dzisiaj w nocy pierwszy raz była masakra.Malec nie spał,kolki czy jaki diabeł i miałem 20 minut snu.
Póki byłem jeszcze na adrenalinie ubrałem się i pobiegłem do Krakowa po samochód.Po piątkowej pępkówce zostawiłem grata i teraz trzeba było autko przywieźć do chaty.Po drodze spotkałem Wojta,pogadali my,nawet zmęczony nie byłem.Ścięło mnie dopiero jak wróciłem i te 2h snu jako tako doprowadziło mnie do stanu używalności.
Na tą chwilę to nie chce mi się biec Mikołajkowego,bo i po co?
Listopad zamykam 404 km przebiegu.Nieźle,choć to prawie same izi.Tydzień planowo z 2 akcentami i 4 core z siłą.
Tydzień 85,4km (7:09')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
02.12.2013
22,3 km - 1:47'44"(4'50"/km) - interwały tempowe i BS
3,2 km - 17'10"(5'22"/km)
5x1,3 km/p.1' (4'04",4'05",4'03",4'04",4'03"/km) 6,5km - 26'24" (4'04"/km)
12,17 km - 59'56"(4'56'/km)
Jeszcze wczoraj myślałem,że pobiegnę godzinke BS-a.Niemniej jak spojrzałem na meteo,że od czwartku ma mocno wiać,a
dzisiaj ładna pogoda i 2h wolnego czasu....to postanowiłem zrobić akcent.
Kilka stopni na plusie,słoneczko i słaby wiatr,co na Błoniach jest rzadkością.Warunki idealne na akcencik.
Rozgrzewkowe 3km w bluzie,kurtce i grubych rękawicach.Potem kilka łyków izo i wody,zamiana kurtki na koszulkę,rękawiczki też zmieniłem na "cieniaski".
A jak się biegło progi?....Wyśmienicie!
Jeszcze tak łatwo nie wszedł mi żaden akcent jak dzisiejsze interwały progowe.
Miałem jeszcze jedno utrudnienie.Moja 110-tka ma lapowanie co 400,500,800m...a ja potrzebowałem 1,3km.
Po ustawieniu na 0,5km musiałem w trakcie biegu zmienić na 0,8km żeby wszystko grało.
Założyłem,że biegnę to na samopoczucie nie szybciej niż po 4:03 a nie wolniej jak po 4:08/km.
Pierwsze 3 interwały to specjalnie tętna nie podniosły.O dziwo przerwy minutowe były aż za długie!
Jak w lipcu biegałem podobny trening to po 5-tym powtórzeniu ledwo żyłem,a tylko po 4:11/km szło.
Teraz ostatnie metry 5-ego powtórznia były aż za "lajtowe".
Na samopoczucie powinienem to biec ciut szybciej.Ale to trening,że lepiej za wolno niż za szybko.
Cieszy bardzo równe tempo,prawie wszystkie powtórzenia identyczne.
Czy dziś był dzień konia?Czy jest aż tak dobrze?
Fakt,wyspałem się dzisiaj,miałem wielkie parcie na trening.
Najgorsze w tym wszystkim,że jak w kwietniu moja forma będzie na granicy "trójki" to pewnie będę próbował ją
złamać i ....skończy się jak zawsze w maratonie.
A jak to będzie w okolicy 3:03-3:06 to sobie zacznę spokojnie,bez przypału na 2:59 i w końcu byłaby szansa
pobiec maraton na NS.
Jest jeszcze nadzieja w Wigim....który biega M perfekcyjnie.
22,3 km - 1:47'44"(4'50"/km) - interwały tempowe i BS
3,2 km - 17'10"(5'22"/km)
5x1,3 km/p.1' (4'04",4'05",4'03",4'04",4'03"/km) 6,5km - 26'24" (4'04"/km)
12,17 km - 59'56"(4'56'/km)
Jeszcze wczoraj myślałem,że pobiegnę godzinke BS-a.Niemniej jak spojrzałem na meteo,że od czwartku ma mocno wiać,a
dzisiaj ładna pogoda i 2h wolnego czasu....to postanowiłem zrobić akcent.
Kilka stopni na plusie,słoneczko i słaby wiatr,co na Błoniach jest rzadkością.Warunki idealne na akcencik.
Rozgrzewkowe 3km w bluzie,kurtce i grubych rękawicach.Potem kilka łyków izo i wody,zamiana kurtki na koszulkę,rękawiczki też zmieniłem na "cieniaski".
A jak się biegło progi?....Wyśmienicie!
Jeszcze tak łatwo nie wszedł mi żaden akcent jak dzisiejsze interwały progowe.
Miałem jeszcze jedno utrudnienie.Moja 110-tka ma lapowanie co 400,500,800m...a ja potrzebowałem 1,3km.
Po ustawieniu na 0,5km musiałem w trakcie biegu zmienić na 0,8km żeby wszystko grało.
Założyłem,że biegnę to na samopoczucie nie szybciej niż po 4:03 a nie wolniej jak po 4:08/km.
Pierwsze 3 interwały to specjalnie tętna nie podniosły.O dziwo przerwy minutowe były aż za długie!
Jak w lipcu biegałem podobny trening to po 5-tym powtórzeniu ledwo żyłem,a tylko po 4:11/km szło.
Teraz ostatnie metry 5-ego powtórznia były aż za "lajtowe".
Na samopoczucie powinienem to biec ciut szybciej.Ale to trening,że lepiej za wolno niż za szybko.
Cieszy bardzo równe tempo,prawie wszystkie powtórzenia identyczne.
Czy dziś był dzień konia?Czy jest aż tak dobrze?
Fakt,wyspałem się dzisiaj,miałem wielkie parcie na trening.
Najgorsze w tym wszystkim,że jak w kwietniu moja forma będzie na granicy "trójki" to pewnie będę próbował ją
złamać i ....skończy się jak zawsze w maratonie.
A jak to będzie w okolicy 3:03-3:06 to sobie zacznę spokojnie,bez przypału na 2:59 i w końcu byłaby szansa
pobiec maraton na NS.
Jest jeszcze nadzieja w Wigim....który biega M perfekcyjnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
03.12.2013
8,1 km - 40'39"(5'01"/km) 7Px100m
Znowu piękna,słoneczna pogoda.Brak zmęczenia wczorajszym longo-progiem i jak spojrzałem na prognozy,gdzie od czwartku ma piździć wiatrem to przyszła myśl,że dziś stuknę interwały.
Życie zweryfikowało moje plany,brak czasu i wszedł krótki BS z siedmioma żwawymi przebieżkami.
Ten tydzień to wg.planu tylko 74km i nie więcej jak 6% tempa interwałowego.
Nawet 4x1,2 km to jest ponad norme,ale na mniej to chyba nie warto się przebierać.
8,1 km - 40'39"(5'01"/km) 7Px100m
Znowu piękna,słoneczna pogoda.Brak zmęczenia wczorajszym longo-progiem i jak spojrzałem na prognozy,gdzie od czwartku ma piździć wiatrem to przyszła myśl,że dziś stuknę interwały.
Życie zweryfikowało moje plany,brak czasu i wszedł krótki BS z siedmioma żwawymi przebieżkami.
Ten tydzień to wg.planu tylko 74km i nie więcej jak 6% tempa interwałowego.
Nawet 4x1,2 km to jest ponad norme,ale na mniej to chyba nie warto się przebierać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
04.12.2013
Interwały 4x1,2 km (3'45"/km)/p.3'45"
1. 4'30" (3'45"/km)
2. 4'30" (3'45"/km)
3. 4'30" (3'45"/km)
4. 4'30" (3'45"/km)
------------------------
4,8 km - 18'00" (3'45"/km)
------------------------
10,8 km (53'47") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miałem duże obawy przed tym treningiem.Raz,że to ciężka jednostka a dwa,że spałem tylko 4h.
Pogoda wymarzona,zero wiatru,temperatura też zero i słoneczko.
Po 3km rozgrzewce i rozciąganiu trzeba było wziąć się do roboty.
Pierwsze dwa powtórzenia poszły gładko,powiedziałbym za lekko.Odpoczynek w truchcie,nogi same rwały się do pracy.
Miałem ochotę skrócić przerwę do 3 minut...i dobrze,że tego nie zrobiłem.
Trzeci odcinek od połowy już był trudny,a końcówka domknięta na beztlenie.
Tutaj przeszedłem na chwilę w marsz,żeby nabrać więcej powietrza.
Dobrze,że 4-te powtórzenie było ostatnim,bo już po 400m miałem dość.Nogi były cały czas w porządku,ale oddech
już nie.Sapałem,dyszałem,było ciężko.
1,2km to nie tysiączki.W moim odczuciu trening sporo trudniejszy,gdyż nie ostatnie 200-300m jest trudne a całe
pół kilometra.Dobrze,że w tym tygodniu zgodnie z Danielsowym planem miałem biegać tylko 4 powtórzenia...
5-te by mnie dobiło!
Niemniej interwały tak powinny wyglądać,łatwe być nie mogą,a mnie cieszy,że biegam je na poziomie VDOT 53.
Interwały 4x1,2 km (3'45"/km)/p.3'45"
1. 4'30" (3'45"/km)
2. 4'30" (3'45"/km)
3. 4'30" (3'45"/km)
4. 4'30" (3'45"/km)
------------------------
4,8 km - 18'00" (3'45"/km)
------------------------
10,8 km (53'47") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miałem duże obawy przed tym treningiem.Raz,że to ciężka jednostka a dwa,że spałem tylko 4h.
Pogoda wymarzona,zero wiatru,temperatura też zero i słoneczko.
Po 3km rozgrzewce i rozciąganiu trzeba było wziąć się do roboty.
Pierwsze dwa powtórzenia poszły gładko,powiedziałbym za lekko.Odpoczynek w truchcie,nogi same rwały się do pracy.
Miałem ochotę skrócić przerwę do 3 minut...i dobrze,że tego nie zrobiłem.
Trzeci odcinek od połowy już był trudny,a końcówka domknięta na beztlenie.
Tutaj przeszedłem na chwilę w marsz,żeby nabrać więcej powietrza.
Dobrze,że 4-te powtórzenie było ostatnim,bo już po 400m miałem dość.Nogi były cały czas w porządku,ale oddech
już nie.Sapałem,dyszałem,było ciężko.
1,2km to nie tysiączki.W moim odczuciu trening sporo trudniejszy,gdyż nie ostatnie 200-300m jest trudne a całe
pół kilometra.Dobrze,że w tym tygodniu zgodnie z Danielsowym planem miałem biegać tylko 4 powtórzenia...
5-te by mnie dobiło!
Niemniej interwały tak powinny wyglądać,łatwe być nie mogą,a mnie cieszy,że biegam je na poziomie VDOT 53.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
05.12.2013
6,6 km - 38'04"(5'46"/km)
Bardzo nietypowy trening.Zastanawiałem się wczoraj jak odebrać dzisiaj samochód z serwisu.I wpadł mi taki o to pomysł.
Zostawiłem wczoraj wieczorem po pracy teczkę i laptopa u siebie w biurze i wróciłem autem żony do domu.
A dziś rano z plecakiem załadowanym ciężkimi zimowymi rzeczami wyruszyłem do Krakowa.
Ciężar nie był taki mały,zimowa kurtka,buty,sweter,trochę to wszystko ważyło.
Dodatkowo ślisko,trochę śniegu a reszta błoto pośniegowe.Tak więc coś tam siły w nogi weszło.
W tym tygodniu tylko same wybiegania.Zostało mi na 3 dni tylko 25km do wybiegania,czyli bardzo odpoczynkowo.
Ze względu na nieciekawą jutrzejszą aurę rezygnuję z biegu Mikołajkowego.
6,6 km - 38'04"(5'46"/km)
Bardzo nietypowy trening.Zastanawiałem się wczoraj jak odebrać dzisiaj samochód z serwisu.I wpadł mi taki o to pomysł.
Zostawiłem wczoraj wieczorem po pracy teczkę i laptopa u siebie w biurze i wróciłem autem żony do domu.
A dziś rano z plecakiem załadowanym ciężkimi zimowymi rzeczami wyruszyłem do Krakowa.
Ciężar nie był taki mały,zimowa kurtka,buty,sweter,trochę to wszystko ważyło.
Dodatkowo ślisko,trochę śniegu a reszta błoto pośniegowe.Tak więc coś tam siły w nogi weszło.
W tym tygodniu tylko same wybiegania.Zostało mi na 3 dni tylko 25km do wybiegania,czyli bardzo odpoczynkowo.
Ze względu na nieciekawą jutrzejszą aurę rezygnuję z biegu Mikołajkowego.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
06.12.2013
9,5 km - 50'35"(5'20"/km)
Jak się dziś obudziłem,wstałem i poczułem lewą dwójkę to ma moment struchlałem.Ja pierd... tylko nie teraz.
Jednak za chwilę zorientowałem się,że to są "zakwasy".Na prawej dwójeczce słabsze.
Wczoraj uskuteczniłem bieg z ciężkim plecakiem a wieczorem jeszcze ćwiczenia siłowe.
Dzisiaj na całym rozbieganiu czułem nogi.Wybrałem taką trasę,że wiatr nie bardzo przeszkadzał.
Pomiędzy blokami i do tego w większości wiał z boku.Ale na jednym kilomerowym odcinku poczułem jego siłę.
W dodatku ładowało po pysku lodem.
Nie spotkałem żadnego biegacza,choć ta trasa jest często uczęszczana przez amatorów przebierania nogami.
Czyżby wystraszył ich wiaterek?
Rowerzyści są widać bardziej zaprawieni,ich z kilkunastu mijałem.
Fajny trening w leniwym tempie.Wczoraj i dzisiaj krótko,jutro wolne a w niedzielę 16-17km z Wojtem.
Ostatni raz taki luźny tydzień miałem po MW.Ale plan rzecz święta.
Trza zbierać siły na przyszły tydzień,żeby znowu setkę machnąć.
9,5 km - 50'35"(5'20"/km)
Jak się dziś obudziłem,wstałem i poczułem lewą dwójkę to ma moment struchlałem.Ja pierd... tylko nie teraz.
Jednak za chwilę zorientowałem się,że to są "zakwasy".Na prawej dwójeczce słabsze.
Wczoraj uskuteczniłem bieg z ciężkim plecakiem a wieczorem jeszcze ćwiczenia siłowe.
Dzisiaj na całym rozbieganiu czułem nogi.Wybrałem taką trasę,że wiatr nie bardzo przeszkadzał.
Pomiędzy blokami i do tego w większości wiał z boku.Ale na jednym kilomerowym odcinku poczułem jego siłę.
W dodatku ładowało po pysku lodem.
Nie spotkałem żadnego biegacza,choć ta trasa jest często uczęszczana przez amatorów przebierania nogami.
Czyżby wystraszył ich wiaterek?
Rowerzyści są widać bardziej zaprawieni,ich z kilkunastu mijałem.
Fajny trening w leniwym tempie.Wczoraj i dzisiaj krótko,jutro wolne a w niedzielę 16-17km z Wojtem.
Ostatni raz taki luźny tydzień miałem po MW.Ale plan rzecz święta.
Trza zbierać siły na przyszły tydzień,żeby znowu setkę machnąć.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
08.12.2013
16,4 km - 1:26'03"(5'15"/km)
Wstałem przed 6-tą i już te pół godzinki nie opłacało się dosypiać,więc zrobiłem core.
Planowaliśmy dzisiaj z Wojtem uskutecznić podbiegi,ale za duże ryzyko,na śliskim podłożu można zaliczyć
glebę,więc ostatecznie pobiegaliśmy po pagórch.
Tydzień zamknięty planowo z 2 treningami specjalistycznymi i 3 ćwiczeniami siłowo-stabilizacyjnym.
Jutro godzinka BS-u.
Tydzień 73,7 km (6:17')
16,4 km - 1:26'03"(5'15"/km)
Wstałem przed 6-tą i już te pół godzinki nie opłacało się dosypiać,więc zrobiłem core.
Planowaliśmy dzisiaj z Wojtem uskutecznić podbiegi,ale za duże ryzyko,na śliskim podłożu można zaliczyć
glebę,więc ostatecznie pobiegaliśmy po pagórch.
Tydzień zamknięty planowo z 2 treningami specjalistycznymi i 3 ćwiczeniami siłowo-stabilizacyjnym.
Jutro godzinka BS-u.
Tydzień 73,7 km (6:17')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
09.12.2013
10,0 km - 50'41"(5'04"/km) 8Px80m
Poza krótkimi przebieżkami na płaskim w środku treningu biegane w krosie.
Deszcz,silny wiatr,średnio przyjemnie.
Jutro jedyny szybszy tren w tym tygodniu....kilometrówki na 3 minutowej.
Oby to co dziś napada jutro rano nie przymarzło,bo będzie musiała nastąpić zmiana planów.
10,0 km - 50'41"(5'04"/km) 8Px80m
Poza krótkimi przebieżkami na płaskim w środku treningu biegane w krosie.
Deszcz,silny wiatr,średnio przyjemnie.
Jutro jedyny szybszy tren w tym tygodniu....kilometrówki na 3 minutowej.
Oby to co dziś napada jutro rano nie przymarzło,bo będzie musiała nastąpić zmiana planów.