ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Ja wiem co to są dzieci, tzn. miałam 17 lat jak moja siostra zaszła w ciążę, ciąża zagrożona ona zarażona wirusem cytomegalii, Mikołaj urodził się z lekkim wodogłowiem był wcześniakiem, błędy lekarskie spowodowały liczne powikłania, niedosłuch przez ponad 2 lata, problemy z nauką mówienia w efekcie. Problemy ze zrastaniem czaszki i różne inne przypadłości. W efekcie latałam po trójmieście szukając ubranek dla Baby Born (dzięki Bogu za tą zabawkę i ówczesny szał na nią) bo Miki miał ledwo 1300 g jak się urodził...

Siostra była sama tzn ze mną, na usg jeździłyśmy razem, na patologii ciąży ja przywoziłam siaty z gazetami, owocki soczki i dotrzymywałam jej towarzystwa, nigdy nie zapomnę widoku nogi Mikiego gdy był jeszcze w brzuchu, ale twierdził że czas na stretching :hejhej:

Potem doszliśmy do wniosku, że nie ma opcji by zajmowała się chorym małym dzieckiem obca osoba w postaci niani, więc do 4 urodzin uczestniczyłam w jego życiu codziennie jako 2 noga rodzicielska.

Nie wspominam tego jako traumy, nie podjęłam decyzji świadomie bo co może wiedzieć ledwo upieczona osiemnastolatka... żałuję że wtedy nie miałam dzisiejszych doświadczeń i spostrzeżeń bo może miałabym więcej siły wtedy.

Miki był dzieckiem z zaburzeniami na podłożu neurologicznym potrafił płakać bez opamiętania 2 h siedząc na podłodze aż padał ze zmęczenia. Ale był też słodkim dzieckiem które dawało wiele emocji i frajdy. Mój mąż uważa, że mnie to skrzywdziło, że nie powinnam się wtedy nim zajmować bo dziś nie chcę mieć swoich dzieci. Ale to nie prawda, ja dzisiaj mam świadomość co to jest dziecko i czego wymaga on niestety małe dzieci widuje w marketach i może ze 3 razy w roku u znajomych. Ja nie demonizuję tego czasu choć było ciężko i sama się dziwię jak czasami wytrzymałam, jak kreatywną osobą musiałam być przy Mikołaju żeby nauczyć go czegokolwiek. Do dziś ma tak dziwne problemy ze względu ze ma zespół Aspergera np nie umie sznurować butów, ma problem z niektórymi ćwiczeniami fizycznymi, nie jest w stanie nauczyć się grać na flecie czego pani od muzyki nie może pojąć. Rozwija się inaczej niż "normalne dzieci".

Może zabrzmi to dziwnie, ale nie jestem osobą która nie nadaje się by mieć dzieci i wiem że doskonale bym sobie poradziła z wychowaniem, jestem niestety typem człowieka który musi przeczytać najpierw 38 książek, zrobić doktorat i upewnić się ze wszystko umie i wszystko wie zanim za coś się zabierze - mam taki defekt, ale walczę z tym :hahaha:

Natomiast to co odbiera mi chęć posiadania dziecka to ciąża, poród, połóg. Nasze szpitale, lekarze te noce nieprzespane, kolki etc.
Myślałam o adopcji w zasadzie odkąd pamiętam, stwierdziłam że nie mam potrzeby by dziecko było moim kolonem, ważniejsze dla mnie jest to że w domach dziecka jest za dużo dzieci, które źle trafiły. Mam mnóstwo znajomych i osób w rodzinie które adoptowały dzieci i jest to dla mnie bardzo naturalna forma rodzicielstwa. Całe życie myślałam, że właśnie dziecko adoptuję w odpowiednim czasie. Jednak mój mąż kategorycznie odmówił współpracy w tym temacie.

Tym trudniej mi się zdecydować nawet jeśli przełknęłabym bycie ciężarówką to potem niestety nie wiem co mnie spotka. Tak jak PaulinaJ która chce mocno dziecka i wpędza to ją w stan depresyjny niechęć posiadania dziecka jest równie straszna dla kobiety.
Wszyscy wokół bombardują nas już teraz mnie radami, nakazami, pytaniami... czuję się z tego powodu niekompletna, wybrakowana...
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 10:31 przez papillon, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
PKO
Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Przepraszam za elaborat, ale ten temat mnie boli od paru lat i skoro poruszyłyście ten wątek... już będę pisać na tematy biegowe!

Dzisiaj miałam biegać po przerwie łydkowej jak to nazywam, ale dom ważniejszy, ogród trzeba ogarnąć przed zimą, ale jutro idę na bank!!!
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

papillonku głowa do góry, nie każdy musi być matką i nie każdy się do tego nadaje :hej:
moja sis planowała dwójeczkę
najpierw mieli problem z zajściem, pózniej ogromne problemy okołociążowe i okołoporodowe, na koniec dzidzia po urodzeniu chorowała
teraz sis mówi, że nigdy by się na dziecko nie zdecydowała, chociaż ich córunia jest słodka jak miód
oczywiście drugiego nie planują
także widzicie...wszystko zależy od punktu 'siedzenia'
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
PaulinaJ
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 423
Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
Życiówka na 10k: 40:22
Życiówka w maratonie: 3:15:22

Nieprzeczytany post

Miałam iść dziś biegać ale mój M wciąż śpi a Młodego nie zostawię samego.
Czekam jeszcze chwile, jeśli nie to jadę na zakupy.
Jak nie dzis to jutro ale potrzebuje tego długiego wybiegania :-)
Mam o czym rozmyślać!
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Hej Papillon. W sumie to bardzo smutne co piszesz.... Jakkolwiek to glupio nie zabrzmi (choć wlasciwie to oczywiste), to za wiele przemyślen w tym temacie Ci nie pomoże. Tylko sobie glowę zawalasz takimi rozważaniami. W niektorych sprawach warto iść na żywioł, na zasadzie "jakoś to będzie". Adopcja też nie jest łatwym rozwiązaniem i cały proces trwa latami, jak pewnie wiesz, i IMO wymaga dużo więcej siły psychicznej niż urodzenie wlasnego dziecka....
Obrazek
Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Póki co idziemy do przodu!!! Realizujemy się na wielu płaszczyznach, każde z nas ma wiele pasji im więcej tym temat dziecka się oddala, więcej jest do stracenia.

Ma_tika w spontanicznych wyczynach to ja mocna nie jestem, jakoś to będzie wiadomo :hejhej: ale jak? Tzn. gdybym była ojcem już miałabym dziecko, ale mój punkt siedzenia nie jest w tej całej sytuacji wygodny. Jaki ojciec by nie był, jak cudowny i mający dobry kontakt, to matka jest od brudnej roboty!

A ja moje życie lubię i nie chcę zmian z 2 strony przy dziecku wszystko się zmienia.

Chyba też jest tak, że nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko!

Rozmyślać nie zamierzam, dołować się też nie... :)

Jutro ma być ciepło więc bieeeegaaaamyyyyyyy!!!!!!! :hej:
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

papillon pisze:Jutro ma być ciepło więc bieeeegaaaamyyyyyyy!!!!!!! :hej:
u nas pogoda do dupy, ja też czuję się do dupy, więc nie biegamy. cały tydzien czułam, że cos mnie bierze, ale uporczywie odganiałam te mysli - az sie dorobilam na weekend :lalala: Wlasciwie to nawet dobrze, ze pada. Mam mniejsze wyrzuty sumienia, że nie biegam ;-)
Obrazek
Awatar użytkownika
franklina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1395
Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!

Nieprzeczytany post

a mnie boli biodro tzn ...strzela :hej: tzn jak strzelało to looz,tylko sobie strzelało i przeskakiwało ale teraz dosżło takie ćmienie,taki ból jakis dziwny...nie mocny ale dziwny ,ze az wzięłam i się zapisałam do lekarza :bum: 12 grudnia mam wizyte :spoczko: poki co smaruje Altresanem i wygrzewam....a Fitneska mi mowi ze to moze "strzelające biodro"-taka nazwa adekwatna do przypadlości :oczko:
No nic...
Az tak mocno nie boli zebym nie poszła rano na pilates a popołudniu na maluskie szuranko :bum: Do Młodego dziadki przyszły wiec skorzystałam :hejhej:
Obrazek
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

jesu jak mi sie chce polatać :chlip: już 1,5 tygodnia NIC
ale jak jutro noga będzie w miarę pójde na rolki, chociaz na 10km :lalala: tylko żeby nie padało, bo zęby stracę :bleble:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

katekate pisze:jesu jak mi sie chce polatać :chlip: już 1,5 tygodnia NIC
ale jak jutro noga będzie w miarę pójde na rolki, chociaz na 10km :lalala: tylko żeby nie padało, bo zęby stracę :bleble:
Łączę się w boleściach z Tobą.
Od 11 listopada zero biegania. :/ Już kota na mózgu dostaję. :/

Ale poważne tematy przerabiacie.
Chyba juz oderwałam się mentalnie od tematyki małych dzieci. Jak sobie pomyślę, że miałabym znów zajśc w ciążę i mieć niemowlaka, to autentycznie biją na mnie ósme poty z przerażenia. Już sobei tego nie wyobrażam, choć jeszcze ze 2-3 lata temu zastanawialiśmy się czy nie zmajstrowac trzeciego "orła".
Ale jak sobie teraz pomyślę o małym dziecku, że znów przerabiać pieluchy, przedszkole, podstawówkę, cywilizować żmudnie kolejną "dzicz"... to chyba już tylko w roli rozpieszczającej od święta babci. :ble:
Awatar użytkownika
Asiula
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1027
Rejestracja: 29 maja 2012, 09:45
Życiówka na 10k: 45:37
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Śląsk

Nieprzeczytany post

Ja mam dwójkę jeszcze małych córek... i nie też nie wyobrazam sobie ponownie ładować się w pieluchy, nieprzespane noce, itd... i przy mojej chorej tarczycy ciąża nie wskazana więc produkcja zakonczona prawie 4 lata temu :oczko: Z roku na rok coraz łatwiej, małe coraz bardziej samodzielne, bawią się razem, wcześnie chodzą spać... wiec mam coraz więcej czasu dla siebie :taktak:

Tak więc dziś strzeliłam sobie wybieganie 24km i czuję się jak nowo narodzona, po cięzkim piątku było mi to bardzo potrzebne :taktak:

Współczuje wam dziewczyny, że nie możecie biegać :smutek:
Endo

10km: Życiowa Dycha - Krynica 7.09.2013 45:37
21km: Półmaraton Silesia 12.05.2013 1:47:35
Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Ja nie mam ani pół bejbiszona i też sobie nie wyobrażam pieluch butelek, wózków, podgrzewaczy do mleka, przerywanego snu, braku czasu na treningi i siłownię, braku możliwości by pójśc do kina jak co środę... o życiu codziennym które stanęłoby na głowie w ogóle nie myślę. Wydaje mi się że jak osiągniemy pewien etap w życiu, uporządkowanie spraw oraz wiek to już ciężko się wpakować dobrowolnie w taki "stan wojenny"... Wygoda i harmonia trybu życia ma tu też duże znaczenie. My mamy tak wszystko poukładane i strasznie cieszymy się z tego, bo zawirowań jak u każdego mieliśmy wiele, więc teraz cieszymy się spokojem. I wiek już nie ten u mnie pół biedy chociaż byłoby łatwiej gdybym miała 25 lat :hej: ale mój małż 40 stuka do drzwi i teraz niemowlę sobie sprawić. Małż mówi, że nie chce być dziadkiem dla swojego dziecka, a ja mu na to to trzeba było myśleć zawczasu! No ale wtedy takich mądrości i doświadczeni nie mieliśmy.

Tak więc dziś pobiegałam w deszczu i wietrzysku, opuściłam przez łydkę 4 treningi i odczułam to na dzisiejszym wybieganiu, wydolność osłabła. Poza tym miałam mega migrenę, ale poszłam umyślnie biegać z pieśnią na ustach albo ból przejdzie albo się porzygam. Tak więc po przepaleniu wydechu na przebieżkach ból ustąpił i zostało lekkie ćmienie, ale to już jest pikuś!

:hej:
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
PaulinaJ
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 423
Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
Życiówka na 10k: 40:22
Życiówka w maratonie: 3:15:22

Nieprzeczytany post

ja nie do końca się zgodzę, że dziecko, pieluchy i wszystko co z nim związane to aż TAKA CIĘŻKA i PRZERĄBANA sprawa.
wszystko zależy od zorganizowania i zaangażowania ojca dziecka.
ja miałam i mam czas na wszystko a przez to moje dziecko nie jest ani zaniedbane ani nieszczęśliwe.

ja dziś zrobiłam prawie 16km i czuję, że żyję :-)
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

nie każdy ma pomoc męża/rodziny
ja miałam 2 razy silną depresję :lalala:
mimo to kocham dzieci, kocham moich siostrzeńców, uwielbiam dzieciaki w pracy, może nawet jakbym miała odpowiedniego dawcę zdecydowałabym się na jeszcze jedno :hej: :hahaha:


jak czytam te wasze przebiegane kilometry to mi sie ryczeć chce :ech:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

PaulinaJ pisze:ja nie do końca się zgodzę, że dziecko, pieluchy i wszystko co z nim związane to aż TAKA CIĘŻKA i PRZERĄBANA sprawa.
wszystko zależy od zorganizowania i zaangażowania ojca dziecka.
ja miałam i mam czas na wszystko a przez to moje dziecko nie jest ani zaniedbane ani nieszczęśliwe.

ja dziś zrobiłam prawie 16km i czuję, że żyję :-)
Dzięki Ci za ten wpis, bo aż się czasami przykro robiło jak się niektóre rzeczy czytało.

Ale, żeby było biegowo to wrzucam zdjęcie z dzisiejszej wycieczki. Był las, podbiegi, zbiegi, górki, doliny. Trójmiejski Park Krajobrazowy jest naprawdę ekstra. Jakby ktoś miał ochotę polatać to zapraszam :) W grupie zawsze raźniej.
Obrazek
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ