PODSUMOWANIE SEZONU 2013:
A więc, tak jak wcześniej wspominałem, czas najwyższy na podsumowanie sezonu. Im szybciej owe podsumowanie napiszę, tym szybciej będę mógł się skupić na przyszłości.
Wspomnę raz jeszcze, że jestem niebywale szczęśliwy, że mogę sobie w końcu odpuścić i odpocząć. Praktycznie co drugi dzień dręczą mnie bardzo silne skurcze łydek, po których zwijam się z bólu, a poza tym zdążyłem się trochę nadwyrężyć. Zmęczenie materiału daje mi się we znaki.
Do sezonu 2013 podchodziłem z założeniem skupienia się na poprawieniu krótszych dystansów, zrezygnowania z wysokoobjętościowego treningu, i poprawieniu szybkości. Przed wejściem w sezon 2013, moje życiówki wyglądały następująco:
10KM - 38:12
21,1KM - 1:26:18
42,2KM - 3:10:51
-----------------
W tym sezonie miałem tak naprawdę 4 ważne starty. Mowa o:
1. Łódź APPTEKA 10K - 38:21, 14.04.2013
2. Orlen 10K - 38:10, 21.04.2013 PB
3. 1500m AWF - 4:53, 28.06.2013 PB
4. Bieg Niepodległości - 38:49, 11.11.2013
----------------------------------------
Przygotowania do sezonu zacząłem gdzieś pod koniec listopada 2012, po ponad tygodniowym roztrenowaniu. Swoje poczynienia rozpocząłem z pomocą Marcin Nagórka, który od razu stwierdził, że byłoby dobrze gdybym zrezygnował z maratonu na rzecz 10km. Nie miałem żadnych oporów przed taką koncepcją, sam chciałem taką zaproponować. Zaczęliśmy więc zabawę. Samą współpracę oceniam dość pozytywnie. Biegałem dużo mniejsze objętości niż dawniej, a przy tym czułem się mocniejszy. Być może to był jakiś bodziec psychologiczny, ale przez cały ten okres czułem się dużo mocniejszy. Faktem natomiast jest to, że nie potrafiłem tego swojego odczucia dobitnie przełożyć na wyniki. Trzeba to jasno powiedzieć.
Podczas lata dorobiłem się dość poważnej kontuzji. Problem z plecami, który nastąpił gdzieś pod koniec lipca wykluczył mnie na 10dni. Do tego cierpiałem na bliżej nieokreślony, ciągle pogłębiający się, problem z prawą nogą, który zmniejszał zakres moich ruchów. Był to pierwszy raz, kiedy doznałem tak głębokich urazów podczas treningu. A więc nowość. Kolejną nowością była ilość ogólnorozwojówki w tym roku. Czasami musiałem odpuszczać ćwiczenia stabilizacyjne ze względu na urazy z prawą nogą czy plecami, ale mimo wszystko ćwiczeń było naprawdę dużo, a najbardziej męczące i miażdżące psyche z tego wszystkiego było chyba rozciąganie

Po powrocie do treningu powoli zaczynało ze mnie schodzić powietrze. Długo nie mogłem wrócić do siebie. Robiłem sondy na pobliskim ParkRunie, które mnie jedynie demotywowały. Jakiś czas potem zrezygnowałem z pomocy przy układaniu treningu. Dlaczego? Przez cały okres współpracy z M.Nagórkiem, miałem poczucie, że jestem prowadzony zbyt asekuracyjnie. Aspekt finansowy też nie był bez znaczenia. Zacząłem więc przygotowania do Biegu Niepodległości, aby po raz ostatni spróbować poprawić życiówkę i przebić się przez barierę 38min. W okresie przygotowawczym było kilka pobocznych startów na 10km, które określałem mianem "szybszego progowego". Nie były one biegane do porzygu, ale jakichś ogromnych rezerw też nie było. Sygnały z tych "szybszych progowych" oceniam jako niejednoznaczne, ale z lekkim przechyleniem na pozytywne. Bywało różnie. Problemem przy przygotowaniach był czas. Chyba większość swoich treningów robiłem bardzo późno, w godzinach 21-22. Trochę się to odbiło na moim rytmie dnia. Ostatnie 10dni przed startem w Biegu Niepodległości skopiowałem z zeszłego roku, a sam bieg mi nie wyszedł, albo po prostu byłem źle do niego przygotowanym.
Był to mój najgorszy, najmniej efektywny, sezon w "karierze". Próba poprawienia szybkości przy tym treningu nic mi tak naprawdę nie dała. Owszem, udało się poprawić życiówkę na 10km, ale jedynie o 2 sekundy. A trzeba pamiętać, że dawna życiówka na 10km była robiona głównie z własnego treningu pod maraton. Wiązałem z tym sezonem duże nadzieje, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
----------------------------------------
Jutro postaram się napisać co dalej. Roztrenowanie w pełni.
Ahoj!