Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"
Moderator: infernal
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
12.11.2013 - Roztrenowanie
PODSUMOWANIE SEZONU 2013:
A więc, tak jak wcześniej wspominałem, czas najwyższy na podsumowanie sezonu. Im szybciej owe podsumowanie napiszę, tym szybciej będę mógł się skupić na przyszłości.
Wspomnę raz jeszcze, że jestem niebywale szczęśliwy, że mogę sobie w końcu odpuścić i odpocząć. Praktycznie co drugi dzień dręczą mnie bardzo silne skurcze łydek, po których zwijam się z bólu, a poza tym zdążyłem się trochę nadwyrężyć. Zmęczenie materiału daje mi się we znaki.
Do sezonu 2013 podchodziłem z założeniem skupienia się na poprawieniu krótszych dystansów, zrezygnowania z wysokoobjętościowego treningu, i poprawieniu szybkości. Przed wejściem w sezon 2013, moje życiówki wyglądały następująco:
10KM - 38:12
21,1KM - 1:26:18
42,2KM - 3:10:51
-----------------
W tym sezonie miałem tak naprawdę 4 ważne starty. Mowa o:
1. Łódź APPTEKA 10K - 38:21, 14.04.2013
2. Orlen 10K - 38:10, 21.04.2013 PB
3. 1500m AWF - 4:53, 28.06.2013 PB
4. Bieg Niepodległości - 38:49, 11.11.2013
----------------------------------------
Przygotowania do sezonu zacząłem gdzieś pod koniec listopada 2012, po ponad tygodniowym roztrenowaniu. Swoje poczynienia rozpocząłem z pomocą Marcin Nagórka, który od razu stwierdził, że byłoby dobrze gdybym zrezygnował z maratonu na rzecz 10km. Nie miałem żadnych oporów przed taką koncepcją, sam chciałem taką zaproponować. Zaczęliśmy więc zabawę. Samą współpracę oceniam dość pozytywnie. Biegałem dużo mniejsze objętości niż dawniej, a przy tym czułem się mocniejszy. Być może to był jakiś bodziec psychologiczny, ale przez cały ten okres czułem się dużo mocniejszy. Faktem natomiast jest to, że nie potrafiłem tego swojego odczucia dobitnie przełożyć na wyniki. Trzeba to jasno powiedzieć.
Podczas lata dorobiłem się dość poważnej kontuzji. Problem z plecami, który nastąpił gdzieś pod koniec lipca wykluczył mnie na 10dni. Do tego cierpiałem na bliżej nieokreślony, ciągle pogłębiający się, problem z prawą nogą, który zmniejszał zakres moich ruchów. Był to pierwszy raz, kiedy doznałem tak głębokich urazów podczas treningu. A więc nowość. Kolejną nowością była ilość ogólnorozwojówki w tym roku. Czasami musiałem odpuszczać ćwiczenia stabilizacyjne ze względu na urazy z prawą nogą czy plecami, ale mimo wszystko ćwiczeń było naprawdę dużo, a najbardziej męczące i miażdżące psyche z tego wszystkiego było chyba rozciąganie
Po powrocie do treningu powoli zaczynało ze mnie schodzić powietrze. Długo nie mogłem wrócić do siebie. Robiłem sondy na pobliskim ParkRunie, które mnie jedynie demotywowały. Jakiś czas potem zrezygnowałem z pomocy przy układaniu treningu. Dlaczego? Przez cały okres współpracy z M.Nagórkiem, miałem poczucie, że jestem prowadzony zbyt asekuracyjnie. Aspekt finansowy też nie był bez znaczenia. Zacząłem więc przygotowania do Biegu Niepodległości, aby po raz ostatni spróbować poprawić życiówkę i przebić się przez barierę 38min. W okresie przygotowawczym było kilka pobocznych startów na 10km, które określałem mianem "szybszego progowego". Nie były one biegane do porzygu, ale jakichś ogromnych rezerw też nie było. Sygnały z tych "szybszych progowych" oceniam jako niejednoznaczne, ale z lekkim przechyleniem na pozytywne. Bywało różnie. Problemem przy przygotowaniach był czas. Chyba większość swoich treningów robiłem bardzo późno, w godzinach 21-22. Trochę się to odbiło na moim rytmie dnia. Ostatnie 10dni przed startem w Biegu Niepodległości skopiowałem z zeszłego roku, a sam bieg mi nie wyszedł, albo po prostu byłem źle do niego przygotowanym.
Był to mój najgorszy, najmniej efektywny, sezon w "karierze". Próba poprawienia szybkości przy tym treningu nic mi tak naprawdę nie dała. Owszem, udało się poprawić życiówkę na 10km, ale jedynie o 2 sekundy. A trzeba pamiętać, że dawna życiówka na 10km była robiona głównie z własnego treningu pod maraton. Wiązałem z tym sezonem duże nadzieje, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
----------------------------------------
Jutro postaram się napisać co dalej. Roztrenowanie w pełni.
Ahoj!
PODSUMOWANIE SEZONU 2013:
A więc, tak jak wcześniej wspominałem, czas najwyższy na podsumowanie sezonu. Im szybciej owe podsumowanie napiszę, tym szybciej będę mógł się skupić na przyszłości.
Wspomnę raz jeszcze, że jestem niebywale szczęśliwy, że mogę sobie w końcu odpuścić i odpocząć. Praktycznie co drugi dzień dręczą mnie bardzo silne skurcze łydek, po których zwijam się z bólu, a poza tym zdążyłem się trochę nadwyrężyć. Zmęczenie materiału daje mi się we znaki.
Do sezonu 2013 podchodziłem z założeniem skupienia się na poprawieniu krótszych dystansów, zrezygnowania z wysokoobjętościowego treningu, i poprawieniu szybkości. Przed wejściem w sezon 2013, moje życiówki wyglądały następująco:
10KM - 38:12
21,1KM - 1:26:18
42,2KM - 3:10:51
-----------------
W tym sezonie miałem tak naprawdę 4 ważne starty. Mowa o:
1. Łódź APPTEKA 10K - 38:21, 14.04.2013
2. Orlen 10K - 38:10, 21.04.2013 PB
3. 1500m AWF - 4:53, 28.06.2013 PB
4. Bieg Niepodległości - 38:49, 11.11.2013
----------------------------------------
Przygotowania do sezonu zacząłem gdzieś pod koniec listopada 2012, po ponad tygodniowym roztrenowaniu. Swoje poczynienia rozpocząłem z pomocą Marcin Nagórka, który od razu stwierdził, że byłoby dobrze gdybym zrezygnował z maratonu na rzecz 10km. Nie miałem żadnych oporów przed taką koncepcją, sam chciałem taką zaproponować. Zaczęliśmy więc zabawę. Samą współpracę oceniam dość pozytywnie. Biegałem dużo mniejsze objętości niż dawniej, a przy tym czułem się mocniejszy. Być może to był jakiś bodziec psychologiczny, ale przez cały ten okres czułem się dużo mocniejszy. Faktem natomiast jest to, że nie potrafiłem tego swojego odczucia dobitnie przełożyć na wyniki. Trzeba to jasno powiedzieć.
Podczas lata dorobiłem się dość poważnej kontuzji. Problem z plecami, który nastąpił gdzieś pod koniec lipca wykluczył mnie na 10dni. Do tego cierpiałem na bliżej nieokreślony, ciągle pogłębiający się, problem z prawą nogą, który zmniejszał zakres moich ruchów. Był to pierwszy raz, kiedy doznałem tak głębokich urazów podczas treningu. A więc nowość. Kolejną nowością była ilość ogólnorozwojówki w tym roku. Czasami musiałem odpuszczać ćwiczenia stabilizacyjne ze względu na urazy z prawą nogą czy plecami, ale mimo wszystko ćwiczeń było naprawdę dużo, a najbardziej męczące i miażdżące psyche z tego wszystkiego było chyba rozciąganie
Po powrocie do treningu powoli zaczynało ze mnie schodzić powietrze. Długo nie mogłem wrócić do siebie. Robiłem sondy na pobliskim ParkRunie, które mnie jedynie demotywowały. Jakiś czas potem zrezygnowałem z pomocy przy układaniu treningu. Dlaczego? Przez cały okres współpracy z M.Nagórkiem, miałem poczucie, że jestem prowadzony zbyt asekuracyjnie. Aspekt finansowy też nie był bez znaczenia. Zacząłem więc przygotowania do Biegu Niepodległości, aby po raz ostatni spróbować poprawić życiówkę i przebić się przez barierę 38min. W okresie przygotowawczym było kilka pobocznych startów na 10km, które określałem mianem "szybszego progowego". Nie były one biegane do porzygu, ale jakichś ogromnych rezerw też nie było. Sygnały z tych "szybszych progowych" oceniam jako niejednoznaczne, ale z lekkim przechyleniem na pozytywne. Bywało różnie. Problemem przy przygotowaniach był czas. Chyba większość swoich treningów robiłem bardzo późno, w godzinach 21-22. Trochę się to odbiło na moim rytmie dnia. Ostatnie 10dni przed startem w Biegu Niepodległości skopiowałem z zeszłego roku, a sam bieg mi nie wyszedł, albo po prostu byłem źle do niego przygotowanym.
Był to mój najgorszy, najmniej efektywny, sezon w "karierze". Próba poprawienia szybkości przy tym treningu nic mi tak naprawdę nie dała. Owszem, udało się poprawić życiówkę na 10km, ale jedynie o 2 sekundy. A trzeba pamiętać, że dawna życiówka na 10km była robiona głównie z własnego treningu pod maraton. Wiązałem z tym sezonem duże nadzieje, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
----------------------------------------
Jutro postaram się napisać co dalej. Roztrenowanie w pełni.
Ahoj!
Ostatnio zmieniony 14 lis 2013, 15:20 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
13.11.2013 - Roztrenowanie
Miałem coś napisać, ale przesuniemy to na za kilka dni. Roztrenowanie(absolutne) będzie trwać do 25.11, więc mam czas. Poza tym, po ostatnim biegu pojawiły się wątpliwości i wcześniejsza koncepcja mi się po części wykruszyła. Nie mam też na razie czasu na zagłębienie się w kilka tematów. No i moje wszelkie plany na wiosnę muszą brać pod uwagę potencjalny brak warunków na szybsze bieganie od grudnia do połowy marca. Muszę to wszystko jakoś poukładać w głowie. Dobranoc.
Odezwę się za jakiś czas.
Pozdrawiam!
Miałem coś napisać, ale przesuniemy to na za kilka dni. Roztrenowanie(absolutne) będzie trwać do 25.11, więc mam czas. Poza tym, po ostatnim biegu pojawiły się wątpliwości i wcześniejsza koncepcja mi się po części wykruszyła. Nie mam też na razie czasu na zagłębienie się w kilka tematów. No i moje wszelkie plany na wiosnę muszą brać pod uwagę potencjalny brak warunków na szybsze bieganie od grudnia do połowy marca. Muszę to wszystko jakoś poukładać w głowie. Dobranoc.
Odezwę się za jakiś czas.
Pozdrawiam!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
14.11.2013 - Roztrenowanie
Znalazłem okienko.
Pytanie brzmi: Jak ugryźć 2014?
Koncepcje są dwie. Pierwsza wynika z faktów, czyli z tego, że mój cały postęp w wynikach brał z treningu stricte pod maraton. Druga koncepcja natomiast wynika bardziej z ideologii, czyli z przekonania, że jeżeli chcę w dłuższej perspektywie biegać naprawdę szybko, to muszę skupić się na poprawieniu krótszych dystansów. Niezależnie od wybranej przeze mnie koncepcji, to już teraz wiem, że będzie to trening oparty na Amerykańszczyźnie. Oba plany zakładają 24 tygodniowy cykl, oraz 7dni treningowych w tygodniu ( ). Bieganie codziennie u mnie nie wchodzi w grę, ten jeden dzień wolny w tygodniu muszę dla siebie mieć. Na szczęście dla mnie oba plany są skontrowane tak, że mogę wykopać jedno mniej znaczące rozbieganie. Czyli trening na pewno będzie zakładać 6dni/tydz.
A tutaj takie małe zestawienie, czyli dobre i złe strony poszczególnych planów:
PLAN MARATON
PLUSY:
+ Mniej pracy na odcinkach w okresie zimowym. Jeżeli zima i globalne ocieplenie będzie równie upierdliwe co ostatnio, to ten plan będzie o wiele łatwiejszy do wykonania od strony logistycznej. Druga faza zacznie się w styczniu, czyli zima jak diabli.
+ Plan skończyłby się w połowie maja, idealnie pod Cracovię. Dawno tam nie byłem.
+ Zwiększenie objętości treningowej jest najmniej wyrafinowanym, ale najpewniejszym środkiem do lepszych wyników.
+Plan zakłada jedynie 15 sekundowe podbiegi. Duży plus logistyczny.
+ Zawsze działał i zawsze prowadził mnie do życiówek.
MINUSY:
- Urazy. Boję się o plecy. Do tej pory bywało tak, że po dłuższym wybieganiu zaczynałem narzekać na plecy. Odzywała się dawna kontuzja.
- Mam 24lata. Jest to ostatni dzwonek do zrobienia czegoś, co może zaprocentować na przyszłość. Będę żałować poświęcenia tego czasu na trening do maratonu.
- Znowu będę wyglądać jak anorektyk. Wypalę mięśnie.
- Technika podupadnie.
----------------------
PLAN 5-15KM
PLUSY:
+ Plan powinien być dla mnie bardziej rozwojowy, teoretycznie.
+ Otwiera furtkę do częstego uczestniczenia w zawodach od dwunastego tygodnia.
+ Chyba dość zdrowy kompromis (w pewnym momencie brałem pod uwagę plan Danielsa na 1500-3000m).
+ Zdążyłem się odzwyczaić od treningu typu 60min E + 60min TM.
MINUSY:
- Zima nastręczy więcej problemów podczas wykonywania treningów.
- Potrzeba minutowego podbiegu.
- Brak startu docelowego w połowie maja.
- Trochę zwątpiłem, że ten model treningu na mnie działa. Jestem raczej jednym z tych wytrzymałościowców.
----------------------
Oba plany przez pierwsze 6 tygodni za bardzo od siebie się nie różnią, więc gdyby nawet coś mi się odwidziało w trakcie jego wykonywania, to nie będzie z tym problemów. Na razie nie wiem co z tego wyniknie i skupiam się na odpoczynku. W sumie to nie robię teraz prawie nic, jedynie jakieś tam pompki i brzuszki, może jakaś stabilizacja raz na jakiś czas.
Ahoj
Znalazłem okienko.
Pytanie brzmi: Jak ugryźć 2014?
Koncepcje są dwie. Pierwsza wynika z faktów, czyli z tego, że mój cały postęp w wynikach brał z treningu stricte pod maraton. Druga koncepcja natomiast wynika bardziej z ideologii, czyli z przekonania, że jeżeli chcę w dłuższej perspektywie biegać naprawdę szybko, to muszę skupić się na poprawieniu krótszych dystansów. Niezależnie od wybranej przeze mnie koncepcji, to już teraz wiem, że będzie to trening oparty na Amerykańszczyźnie. Oba plany zakładają 24 tygodniowy cykl, oraz 7dni treningowych w tygodniu ( ). Bieganie codziennie u mnie nie wchodzi w grę, ten jeden dzień wolny w tygodniu muszę dla siebie mieć. Na szczęście dla mnie oba plany są skontrowane tak, że mogę wykopać jedno mniej znaczące rozbieganie. Czyli trening na pewno będzie zakładać 6dni/tydz.
A tutaj takie małe zestawienie, czyli dobre i złe strony poszczególnych planów:
PLAN MARATON
PLUSY:
+ Mniej pracy na odcinkach w okresie zimowym. Jeżeli zima i globalne ocieplenie będzie równie upierdliwe co ostatnio, to ten plan będzie o wiele łatwiejszy do wykonania od strony logistycznej. Druga faza zacznie się w styczniu, czyli zima jak diabli.
+ Plan skończyłby się w połowie maja, idealnie pod Cracovię. Dawno tam nie byłem.
+ Zwiększenie objętości treningowej jest najmniej wyrafinowanym, ale najpewniejszym środkiem do lepszych wyników.
+Plan zakłada jedynie 15 sekundowe podbiegi. Duży plus logistyczny.
+ Zawsze działał i zawsze prowadził mnie do życiówek.
MINUSY:
- Urazy. Boję się o plecy. Do tej pory bywało tak, że po dłuższym wybieganiu zaczynałem narzekać na plecy. Odzywała się dawna kontuzja.
- Mam 24lata. Jest to ostatni dzwonek do zrobienia czegoś, co może zaprocentować na przyszłość. Będę żałować poświęcenia tego czasu na trening do maratonu.
- Znowu będę wyglądać jak anorektyk. Wypalę mięśnie.
- Technika podupadnie.
----------------------
PLAN 5-15KM
PLUSY:
+ Plan powinien być dla mnie bardziej rozwojowy, teoretycznie.
+ Otwiera furtkę do częstego uczestniczenia w zawodach od dwunastego tygodnia.
+ Chyba dość zdrowy kompromis (w pewnym momencie brałem pod uwagę plan Danielsa na 1500-3000m).
+ Zdążyłem się odzwyczaić od treningu typu 60min E + 60min TM.
MINUSY:
- Zima nastręczy więcej problemów podczas wykonywania treningów.
- Potrzeba minutowego podbiegu.
- Brak startu docelowego w połowie maja.
- Trochę zwątpiłem, że ten model treningu na mnie działa. Jestem raczej jednym z tych wytrzymałościowców.
----------------------
Oba plany przez pierwsze 6 tygodni za bardzo od siebie się nie różnią, więc gdyby nawet coś mi się odwidziało w trakcie jego wykonywania, to nie będzie z tym problemów. Na razie nie wiem co z tego wyniknie i skupiam się na odpoczynku. W sumie to nie robię teraz prawie nic, jedynie jakieś tam pompki i brzuszki, może jakaś stabilizacja raz na jakiś czas.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
23.11.2013
Dzień dobry
Rzadko tutaj ostatnio zaglądałem.
Za dwa dni koniec dwutygodniowego roztrenowania.
Całe te dwa tygodnie spędziłem (i w sumie wciąż spędzam) poza domem. Przez cały ten czas nie przebiegłem więcej niż jakieś 3km. Dwukrotnie przebiegłem z puntu A do B jakiś półtora kilometrowy odcinek. Czyli absolutne rozstanie z bieganiem.
Niby powinienem przez to być wypoczętym, ale prawda jest taka, że jestem raczej zmęczony, głównie psychicznie Cały ten okres walczę z samochodem i mam już tego serdecznie dość. Niesamowicie się to przedłuża.
We wtorek rozpocznę 24-tygodniowy trening. Który? W sumie jeszcze nie podjąłem decyzji.
Przez okres roztrenowania robiłem trochę ćwiczonek:
- 760 Pompek
- 870 Brzuchów na górne partie
- 480 Wzniesień nóg przy użyciu łóżka (coś a la nożyce, ale w w powietrzu - ta, ciężko to zobrazować)
- Z 4-5 sesji rozciągania po 40min
Do wtorku jeszcze trochę czasu, więc coś tam jeszcze wpadnie.
Nie czuję żadnych dolegliwości. Jedynie ten smród lakieru za mną chodzi... Aż się we łbie kręci.
Widzimy się we wtorek.
Ahoj!
Dzień dobry
Rzadko tutaj ostatnio zaglądałem.
Za dwa dni koniec dwutygodniowego roztrenowania.
Całe te dwa tygodnie spędziłem (i w sumie wciąż spędzam) poza domem. Przez cały ten czas nie przebiegłem więcej niż jakieś 3km. Dwukrotnie przebiegłem z puntu A do B jakiś półtora kilometrowy odcinek. Czyli absolutne rozstanie z bieganiem.
Niby powinienem przez to być wypoczętym, ale prawda jest taka, że jestem raczej zmęczony, głównie psychicznie Cały ten okres walczę z samochodem i mam już tego serdecznie dość. Niesamowicie się to przedłuża.
We wtorek rozpocznę 24-tygodniowy trening. Który? W sumie jeszcze nie podjąłem decyzji.
Przez okres roztrenowania robiłem trochę ćwiczonek:
- 760 Pompek
- 870 Brzuchów na górne partie
- 480 Wzniesień nóg przy użyciu łóżka (coś a la nożyce, ale w w powietrzu - ta, ciężko to zobrazować)
- Z 4-5 sesji rozciągania po 40min
Do wtorku jeszcze trochę czasu, więc coś tam jeszcze wpadnie.
Nie czuję żadnych dolegliwości. Jedynie ten smród lakieru za mną chodzi... Aż się we łbie kręci.
Widzimy się we wtorek.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
26.11.2013
Przedłużyło mi się roztrenowanie o jeden dzień. Peszek. Jutro będzie próba zrobienia jakichś 30-40min.
Zmęczyłem się kapkę
Umiem jeszcze biegać?
Ahoj
Przedłużyło mi się roztrenowanie o jeden dzień. Peszek. Jutro będzie próba zrobienia jakichś 30-40min.
Zmęczyłem się kapkę
Umiem jeszcze biegać?
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
27.11.2013
Start: Godzina 20:00, -1°C, wietrznie
40min E (4:58min/km)
Łączny dystans: 8,1KM
Pierwsze bieganie po 15 dniach roztrenowania. Nadal umiem biegać. To cieszy. Jestem w sumie w szoku, że nie odczułem żadnych dolegliwości. Rok temu, po 8 dniowym roztrenowaniu, po blisko 10 minutach nie byłem w stanie biegać przez ból łydek. Ciekawa sprawa. Prawie dwukrotnie dłuższa przerwa, a brak jakichkolwiek negatywnych objawów, tych mięśniowych, jak i oddechowych.
Oj wypościłem się na tej przerwie. Oby ten głód był na tyle silny, aby utrzymał się przez całą zimę
A więc, już oficjalnie, rozpoczynamy przygotowania pod sezon 2014. Będzie to również trzeci sezon serialu pt "Być jak Tommy Lee Jones w Ściganym"
Zapraszam do wspólnej zabawy
Jutro się określę +/- co do przyszłorocznych startów.
Ahoj!
Start: Godzina 20:00, -1°C, wietrznie
40min E (4:58min/km)
Łączny dystans: 8,1KM
Pierwsze bieganie po 15 dniach roztrenowania. Nadal umiem biegać. To cieszy. Jestem w sumie w szoku, że nie odczułem żadnych dolegliwości. Rok temu, po 8 dniowym roztrenowaniu, po blisko 10 minutach nie byłem w stanie biegać przez ból łydek. Ciekawa sprawa. Prawie dwukrotnie dłuższa przerwa, a brak jakichkolwiek negatywnych objawów, tych mięśniowych, jak i oddechowych.
Oj wypościłem się na tej przerwie. Oby ten głód był na tyle silny, aby utrzymał się przez całą zimę
A więc, już oficjalnie, rozpoczynamy przygotowania pod sezon 2014. Będzie to również trzeci sezon serialu pt "Być jak Tommy Lee Jones w Ściganym"
Zapraszam do wspólnej zabawy
Jutro się określę +/- co do przyszłorocznych startów.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
28.11.2013
Start: Godzina 21:00, 4°C, wicher, deszcz, grad (kaliber: pestki winogron)
45min E (4:59min/km)
Łączny dystans: 9,1KM
Grad napędzany silnym wiatrem atakował twarz na tyle mocno, że musiałem zakrywać ją dłońmi. "Wicher" momentami mnie wręcz zatrzymywał
Mam duże zaległości w czytaniu blogów. Sorry. Niedługo sytuacja się trochę poprawi.
Ahoj!
Start: Godzina 21:00, 4°C, wicher, deszcz, grad (kaliber: pestki winogron)
45min E (4:59min/km)
Łączny dystans: 9,1KM
Grad napędzany silnym wiatrem atakował twarz na tyle mocno, że musiałem zakrywać ją dłońmi. "Wicher" momentami mnie wręcz zatrzymywał
Mam duże zaległości w czytaniu blogów. Sorry. Niedługo sytuacja się trochę poprawi.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
29.11.2013
Start: Godzina 21:00, 4°C,
60min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Ahoj
Start: Godzina 21:00, 4°C,
60min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
30.11.2013
Zakładałem dzisiaj z 50min E, ale się przeliczyłem. Mam za bardzo otępiałe uda, czwórki. Zrobimy dzień przerwy. Z konieczności. Mięśnie muszą mieć trochę więcej czasu, aby podołać wyzwaniom po roztrenowaniu.
Ale... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wykorzystamy ten czas na wpis odnośnie startów. Piszę to na telefonie, więc może być pokracznie.
-------------------
Popracowałem wczoraj troszkę z kalendarzem i doszedłem do wniosku, że pobawię się w maraton. Boję się trochę o plecy, ale cóż, ryzyk fizyk. Najwyżej potem będzie płacz i będziecie czytać mój lament. Plan treningowy zakłada 25 tygodni, więc idealnie mi się to wpisuje w Cracovię. Dawno tam nie byłem. Chcą zrobić start i metę na rynku. Przejadę się. Powinno być fajnie.
W trakcie przygotowań pobiegam trochę w Grand Prix Warszawy, czy w innych Park Run'ach.
Nie będę ukrywać, że ostrzę sobie również zęby na dychę i liczę, że z tego treningu uda mi się trochę zejść z aktualnej życiówki. Mówiłem, że nie wystartuję w maratonie jeszcze długo, ale moje ostatnie poczynania zweryfikowały te plany. Po prostu zmieniłem zdanie. Ugryziemy temat dychy od dupy strony, przy okazji.
Lato. Ahh... Tutaj będzie coś innego. Ostatnio spędzam trochę czasu i pieniędzy na strzelnicy i pomyślałem, że fajnie by było wziąć udział w tzw Letnim Biatlonie. Wiem, że są organizowane quasi Mistrzostwa Polski, ale mam wrażenie, że są one otwarte. Zagłębie się w temat. Pewnie będę ostatni i nie trafię ani razu, ale konkurencja mi się niebywale podoba. Z chęcią spróbuję swoich sił, a zabawa będzie przednia.
Jesień. Wybieram się do Wilna. Na maraton Będzie to mój pierwszy zagraniczny start. Może uda mi się jeszcze kogoś namówić na taką wycieczkę. Wszyscy się zachwycają Berlinem czy inną Austrią, to ja pójdę pod prąd Poza tym, fajnie będzie zobaczyć ostrą bramę. Sprawdzimy też na ile prawdziwe są telewizyjne doniesienia o rzekomej nienawiści Litwinów do Polaków.
-------------------
Będzie też nieco startów pośrednich. Pewnie skorzystam z zimowego Biegu Chomiczówki na 15km, wypadałoby też polecieć jakiś półmaraton przed samym Krakowem.
To tyle. Idę ćwiczyć. Do jutra.
Ahoj!
Zakładałem dzisiaj z 50min E, ale się przeliczyłem. Mam za bardzo otępiałe uda, czwórki. Zrobimy dzień przerwy. Z konieczności. Mięśnie muszą mieć trochę więcej czasu, aby podołać wyzwaniom po roztrenowaniu.
Ale... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wykorzystamy ten czas na wpis odnośnie startów. Piszę to na telefonie, więc może być pokracznie.
-------------------
Popracowałem wczoraj troszkę z kalendarzem i doszedłem do wniosku, że pobawię się w maraton. Boję się trochę o plecy, ale cóż, ryzyk fizyk. Najwyżej potem będzie płacz i będziecie czytać mój lament. Plan treningowy zakłada 25 tygodni, więc idealnie mi się to wpisuje w Cracovię. Dawno tam nie byłem. Chcą zrobić start i metę na rynku. Przejadę się. Powinno być fajnie.
W trakcie przygotowań pobiegam trochę w Grand Prix Warszawy, czy w innych Park Run'ach.
Nie będę ukrywać, że ostrzę sobie również zęby na dychę i liczę, że z tego treningu uda mi się trochę zejść z aktualnej życiówki. Mówiłem, że nie wystartuję w maratonie jeszcze długo, ale moje ostatnie poczynania zweryfikowały te plany. Po prostu zmieniłem zdanie. Ugryziemy temat dychy od dupy strony, przy okazji.
Lato. Ahh... Tutaj będzie coś innego. Ostatnio spędzam trochę czasu i pieniędzy na strzelnicy i pomyślałem, że fajnie by było wziąć udział w tzw Letnim Biatlonie. Wiem, że są organizowane quasi Mistrzostwa Polski, ale mam wrażenie, że są one otwarte. Zagłębie się w temat. Pewnie będę ostatni i nie trafię ani razu, ale konkurencja mi się niebywale podoba. Z chęcią spróbuję swoich sił, a zabawa będzie przednia.
Jesień. Wybieram się do Wilna. Na maraton Będzie to mój pierwszy zagraniczny start. Może uda mi się jeszcze kogoś namówić na taką wycieczkę. Wszyscy się zachwycają Berlinem czy inną Austrią, to ja pójdę pod prąd Poza tym, fajnie będzie zobaczyć ostrą bramę. Sprawdzimy też na ile prawdziwe są telewizyjne doniesienia o rzekomej nienawiści Litwinów do Polaków.
-------------------
Będzie też nieco startów pośrednich. Pewnie skorzystam z zimowego Biegu Chomiczówki na 15km, wypadałoby też polecieć jakiś półmaraton przed samym Krakowem.
To tyle. Idę ćwiczyć. Do jutra.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
01.12.2013
Start: Godzina 15:30, 5°C, wicher.
60min E (4:50min/km)
Łączny dystans: 12,4KM
Za szybko.
Długo nie musiałem czekać. Ubieram się do biegania, robię kilka wymachów rękoma, skrętów tułowia, bioder i nagle... TRACH! Czuję ucisk wychodzący z odcinka lędźwiowego kręgosłupa, z dokładnie tego samego miejsca, co kilka miesięcy temu, który mnie wręcz poddusza. Nie mam zbyt wiele do powiedzenia i ulegam schodząc na kolana, kładę się na ziemi i leżę tak 15min. Potem trochę badam sytuację, robię kilkukrotnie zalecane ćwiczenia, które mają odciążać ten odcinek i po ok godzinie zabawy jestem w stanie stać, poruszać się i biegać. W sumie to podczas biegania właśnie najmniej czuję dyskomfort tych pleców. Jest to jedyny moment, kiedy nie czuję się niepełnosprawny, wystarczy po prostu, że się dobrze ułożę i pochylę. Czas wrócić do ćwiczeń rehabilitacyjnych co 1-2h. Ajuż myślałem, że mam ten problem z głowy
Zapowiada się bardzo przyjemny sezon.
Ahoj
Start: Godzina 15:30, 5°C, wicher.
60min E (4:50min/km)
Łączny dystans: 12,4KM
Za szybko.
Boję się trochę o plecy, ale cóż, ryzyk fizyk. Najwyżej potem będzie płacz i będziecie czytać mój lament.
Długo nie musiałem czekać. Ubieram się do biegania, robię kilka wymachów rękoma, skrętów tułowia, bioder i nagle... TRACH! Czuję ucisk wychodzący z odcinka lędźwiowego kręgosłupa, z dokładnie tego samego miejsca, co kilka miesięcy temu, który mnie wręcz poddusza. Nie mam zbyt wiele do powiedzenia i ulegam schodząc na kolana, kładę się na ziemi i leżę tak 15min. Potem trochę badam sytuację, robię kilkukrotnie zalecane ćwiczenia, które mają odciążać ten odcinek i po ok godzinie zabawy jestem w stanie stać, poruszać się i biegać. W sumie to podczas biegania właśnie najmniej czuję dyskomfort tych pleców. Jest to jedyny moment, kiedy nie czuję się niepełnosprawny, wystarczy po prostu, że się dobrze ułożę i pochylę. Czas wrócić do ćwiczeń rehabilitacyjnych co 1-2h. Ajuż myślałem, że mam ten problem z głowy
Zapowiada się bardzo przyjemny sezon.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
02.12.2013
Start: Godzina 20:00, 4°C
60min E (4:53min/km)
Łączny dystans: 12,3KM
Przez najbliższy czas, ciekawych rzeczy u mnie się raczej nie uświadczy. Zwykłe rozbiegania, nawet na przebieżki przyjdzie trochę poczekać.
Ahoj
Start: Godzina 20:00, 4°C
60min E (4:53min/km)
Łączny dystans: 12,3KM
Przez najbliższy czas, ciekawych rzeczy u mnie się raczej nie uświadczy. Zwykłe rozbiegania, nawet na przebieżki przyjdzie trochę poczekać.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
03.12.2013
Start: Godzina 17:30, 0°C
50min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 10,1KM
Kupiłem sobie rękawiczki, z myślą o długich wybieganiach przy tych najgorszych mrozach. Cztery dyszki w Go Sport. Były też podobne w Lidlu, ale jednak lżejsze. Nie chcę już nawet liczyć, która to już para rękawiczek w moim posiadaniu Te są bezkompromisowe, powinny zapewnić trochę więcej ciepła.
Już teraz, mimo dość grubych rękawiczek ("biegowych") i zaledwie 0°C, dość solidnie cierpię.
Lecim w tango z ćwiczeniami.
Ahoj!
Start: Godzina 17:30, 0°C
50min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 10,1KM
Kupiłem sobie rękawiczki, z myślą o długich wybieganiach przy tych najgorszych mrozach. Cztery dyszki w Go Sport. Były też podobne w Lidlu, ale jednak lżejsze. Nie chcę już nawet liczyć, która to już para rękawiczek w moim posiadaniu Te są bezkompromisowe, powinny zapewnić trochę więcej ciepła.
Już teraz, mimo dość grubych rękawiczek ("biegowych") i zaledwie 0°C, dość solidnie cierpię.
Lecim w tango z ćwiczeniami.
Ahoj!
Ostatnio zmieniony 20 gru 2014, 23:33 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
04.12.2013
Start: Godzina 13:00, 2°C, bardzo słonecznie.
70min E (4:58min/km)
Łączny dystans: 14,1KM
Miałem poczucie, że biegnę o wiele wolniej. Zapuściłem się w jakieś nadwiślańskie chaszcze i bagna. Będzie to pierwszy raz w przygotowaniach do następnego sezonu, kiedy wychylam nochal za granicę 60min Aktualnie nie wyobrażam sobie dwugodzinnych wybiegań. Głowa będzie potrzebować jeszcze trochę czasu, aby przyzwyczaić się do tych późniejszych objętości. Fajnie by było, gdybym mógł trenować w tych godzinach na co dzień
Wieczorkiem jeszcze ćwiczenia i kolejny dzień za mną.
Ahoj
Start: Godzina 13:00, 2°C, bardzo słonecznie.
70min E (4:58min/km)
Łączny dystans: 14,1KM
Miałem poczucie, że biegnę o wiele wolniej. Zapuściłem się w jakieś nadwiślańskie chaszcze i bagna. Będzie to pierwszy raz w przygotowaniach do następnego sezonu, kiedy wychylam nochal za granicę 60min Aktualnie nie wyobrażam sobie dwugodzinnych wybiegań. Głowa będzie potrzebować jeszcze trochę czasu, aby przyzwyczaić się do tych późniejszych objętości. Fajnie by było, gdybym mógł trenować w tych godzinach na co dzień
Wieczorkiem jeszcze ćwiczenia i kolejny dzień za mną.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
05.12.2013
No i wypadł mi trening. Spodziewałem się tego, że może mi się przedłużyć w pracy i chciałem poświęcić dwugodzinne "okienko", które wcześniej miałem w ciągu dnia, ale - jak na złość - dopadło mnie jakieś energetyczne zejście i całe okienko przespałem w diabły Godzina jest jeszcze wczesna i dałoby radę spokojnie jeszcze wyjść na trening, ale jestem na tyle głodny, że nie dam rady
Mam teraz pewien okres przejściowy z nowym zajęciem i muszę sobie wszystko poukładać. Jest natomiast w tym wszystkim jeden OGROMNY pozytyw. Będę miał dużo częściej okazję do tego, aby biegać w godzinach 11-15 Jest to cholernie wielki plus, szczególnie biorąc pod uwagę zbliżające się mrozy i wczesną ciemnicę. Zobaczymy jak się to wszystko rozwinie.
Ponoć przedzierają się jakieś wichury w głąb kraju. Oby nie było tak źle, bo mam jutro zamiar zrobić pierwsze 90 minutowe wybieganie od niepamiętnych czasów.
Ahoj!
No i wypadł mi trening. Spodziewałem się tego, że może mi się przedłużyć w pracy i chciałem poświęcić dwugodzinne "okienko", które wcześniej miałem w ciągu dnia, ale - jak na złość - dopadło mnie jakieś energetyczne zejście i całe okienko przespałem w diabły Godzina jest jeszcze wczesna i dałoby radę spokojnie jeszcze wyjść na trening, ale jestem na tyle głodny, że nie dam rady
Mam teraz pewien okres przejściowy z nowym zajęciem i muszę sobie wszystko poukładać. Jest natomiast w tym wszystkim jeden OGROMNY pozytyw. Będę miał dużo częściej okazję do tego, aby biegać w godzinach 11-15 Jest to cholernie wielki plus, szczególnie biorąc pod uwagę zbliżające się mrozy i wczesną ciemnicę. Zobaczymy jak się to wszystko rozwinie.
Ponoć przedzierają się jakieś wichury w głąb kraju. Oby nie było tak źle, bo mam jutro zamiar zrobić pierwsze 90 minutowe wybieganie od niepamiętnych czasów.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
06.12.2013
Start: Godzina 13:30, 1°C, ZAMIEĆ ŚNIEŻNA.
89min L (5:14min/km)
Łączny dystans: 17KM
Ahh, cóż to były za warunki...
Ahoj
Start: Godzina 13:30, 1°C, ZAMIEĆ ŚNIEŻNA.
89min L (5:14min/km)
Łączny dystans: 17KM
Ahh, cóż to były za warunki...
Ahoj