szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Podsumowanie sezonu
Dość dużo się działo, więc z przyjemnością przejrzałem mój dzienniczek treningowy i skonfrontowałem swoje wrażenia z liczbami.
W ciągu roku przebiegłem 1928 kilometrów. Miałem jedną dłuższą przerwę spowodowaną kontuzją (3,5 tygodnia) w lutym. W lipcu dwa tygodnie odpuściłem w czasie wakacji. Poza tym udało się trenować regularnie. Wyszło średnio 41 km na tydzień (nie licząc "pustych" tygodni).
Ogólnie zasada była taka, że im więcej trenowałem, tym gorzej mi szło. Szczyt formy osiągnąłem wiosną. Życiówkę na dychę nabiegałem praktycznie z samych easy (które biegam wolniej niż wychodzi z tabelek Danielsa). Wydawało mi się, że w tym czasie mocno szlifowałem szybkość, ale przed startem na 10 km zrobiłem w sumie... 3 treningi klasycznych R (licząc od powrotu po kontuzji). Żadnych interwałów, ciągłych tyle co kot napłakał. Siły biegowej zero, za to regularne treningi judo.
W maju i czerwcu ćwiczyłem repsy już w miarę regularnie i zdarzyło mi się biegać dwusetki po 33". Nie robiłem ich więcej niż 2400m w czasie jednego treningu. Na wiosnę też osiągnąłem moje najlepsze wyniki na średnich dystansach.
Od lipca wprowadziłem do treningu interwały. Mówiąc szczerze, to ani ich nie lubię, ani mi nie wychodzą. Ponoć trzeba ćwiczyć właśnie to co nie wychodzi, ale moje pierwsze podejście do interwałów skończyło się 3,5-tygodniową kontuzją (naciągnąłem łydkę właśnie w czasie tego akcentu), a drugie zbiegło się ze spadkiem formy. Chyba trudno mi się dziwić, że nie podzielam wiary w cudowną moc tego elementu.
Jakieś dwa tygodnie przed wiosenną dychą zaczął się atak pokrzywki. Zazwyczaj trwało to u mnie kilka dni, tym razem całe lato brałem leki, bo alergia wyjątkowo mnie polubiła i wracała aż do października. Ciężko powiedzieć, czy miało to jakikolwiek wpływ na wyniki. Raczej słaba wymówka, skoro pylenie się skończyło, a forma nie poszła w górę.
Dopiero po biegu w Kleszczewie całkowicie zmieniłem trening i zacząłem biegać dwa ciągłe w tygodniu (lub ciągły i zawody) i dwa razy ćwiczyłem na podbiegach. Na efekty tego treningu trzeba będzie jednak poczekać. Przez zimę chciałbym sporo popracować nad siłą biegową, tym bardziej, że ostatnio często chodzę do pracy na popołudnie i musiałem zrezygnować z treningów judo.
Dlaczego zaliczyłem regres? Tego nikt nie jest w stanie stwierdzić na pewno. Dla mnie najważniejsze, że udało się uniknąć poważniejszych kontuzji i nie straciłem zapału do biegania. A słabsze wyniki tylko zaostrzają apetyt i podrażniają ambicję!
Teraz dwa tygodnie roztrenowania. Potem do końca roku głównie easy i starty na piątkę, jak się trafią.
Przynajmniej tytułu bloga nie muszę zmieniać
Dość dużo się działo, więc z przyjemnością przejrzałem mój dzienniczek treningowy i skonfrontowałem swoje wrażenia z liczbami.
W ciągu roku przebiegłem 1928 kilometrów. Miałem jedną dłuższą przerwę spowodowaną kontuzją (3,5 tygodnia) w lutym. W lipcu dwa tygodnie odpuściłem w czasie wakacji. Poza tym udało się trenować regularnie. Wyszło średnio 41 km na tydzień (nie licząc "pustych" tygodni).
Ogólnie zasada była taka, że im więcej trenowałem, tym gorzej mi szło. Szczyt formy osiągnąłem wiosną. Życiówkę na dychę nabiegałem praktycznie z samych easy (które biegam wolniej niż wychodzi z tabelek Danielsa). Wydawało mi się, że w tym czasie mocno szlifowałem szybkość, ale przed startem na 10 km zrobiłem w sumie... 3 treningi klasycznych R (licząc od powrotu po kontuzji). Żadnych interwałów, ciągłych tyle co kot napłakał. Siły biegowej zero, za to regularne treningi judo.
W maju i czerwcu ćwiczyłem repsy już w miarę regularnie i zdarzyło mi się biegać dwusetki po 33". Nie robiłem ich więcej niż 2400m w czasie jednego treningu. Na wiosnę też osiągnąłem moje najlepsze wyniki na średnich dystansach.
Od lipca wprowadziłem do treningu interwały. Mówiąc szczerze, to ani ich nie lubię, ani mi nie wychodzą. Ponoć trzeba ćwiczyć właśnie to co nie wychodzi, ale moje pierwsze podejście do interwałów skończyło się 3,5-tygodniową kontuzją (naciągnąłem łydkę właśnie w czasie tego akcentu), a drugie zbiegło się ze spadkiem formy. Chyba trudno mi się dziwić, że nie podzielam wiary w cudowną moc tego elementu.
Jakieś dwa tygodnie przed wiosenną dychą zaczął się atak pokrzywki. Zazwyczaj trwało to u mnie kilka dni, tym razem całe lato brałem leki, bo alergia wyjątkowo mnie polubiła i wracała aż do października. Ciężko powiedzieć, czy miało to jakikolwiek wpływ na wyniki. Raczej słaba wymówka, skoro pylenie się skończyło, a forma nie poszła w górę.
Dopiero po biegu w Kleszczewie całkowicie zmieniłem trening i zacząłem biegać dwa ciągłe w tygodniu (lub ciągły i zawody) i dwa razy ćwiczyłem na podbiegach. Na efekty tego treningu trzeba będzie jednak poczekać. Przez zimę chciałbym sporo popracować nad siłą biegową, tym bardziej, że ostatnio często chodzę do pracy na popołudnie i musiałem zrezygnować z treningów judo.
Dlaczego zaliczyłem regres? Tego nikt nie jest w stanie stwierdzić na pewno. Dla mnie najważniejsze, że udało się uniknąć poważniejszych kontuzji i nie straciłem zapału do biegania. A słabsze wyniki tylko zaostrzają apetyt i podrażniają ambicję!
Teraz dwa tygodnie roztrenowania. Potem do końca roku głównie easy i starty na piątkę, jak się trafią.
Przynajmniej tytułu bloga nie muszę zmieniać
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
26 XI
45' E
Dwa tygodnie zupełnej laby. Pierwszy raz zrobiłem sobie takie zaplanowane roztrenowanie i muszę przyznać, że bardzo mi się podobało. Jakiejś rozdzierającej duszę potrzeby biegania szczerze mówiąc nie czułem, ale miło wraca się do utartych nawyków.
Co ciekawe praktycznie nie kłopotałem się żadną aktywnością fizyczną, a mimo to nieco schudłem.
Tak jak pisałem wcześniej do końca roku raczej samo easy. W sobotę GP, bez żadnej presji na wynik.
45' E
Dwa tygodnie zupełnej laby. Pierwszy raz zrobiłem sobie takie zaplanowane roztrenowanie i muszę przyznać, że bardzo mi się podobało. Jakiejś rozdzierającej duszę potrzeby biegania szczerze mówiąc nie czułem, ale miło wraca się do utartych nawyków.
Co ciekawe praktycznie nie kłopotałem się żadną aktywnością fizyczną, a mimo to nieco schudłem.
Tak jak pisałem wcześniej do końca roku raczej samo easy. W sobotę GP, bez żadnej presji na wynik.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
27 XI
45' E
Z tymi minutami trochę strzelam, bo nie brałem zegarka, ale trasa ta sama co wczoraj. Odwykłem od męczenia się na takich treningach. Łydki ciągną niemiłosiernie - jak zawsze po powrocie. Rozciąganie i kijek powinny załatwić sprawę.
45' E
Z tymi minutami trochę strzelam, bo nie brałem zegarka, ale trasa ta sama co wczoraj. Odwykłem od męczenia się na takich treningach. Łydki ciągną niemiłosiernie - jak zawsze po powrocie. Rozciąganie i kijek powinny załatwić sprawę.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
28 XI
9,6 km E
Mój zapis nie grzeszy konsekwencją, ale co tam. Trzeci raz pod rząd easy nad Wartę i z powrotem. Z nudów wziąłem dziś pasek od pulsometru i zmierzyłem sobie średni puls. Wyszło około 150 uderzeń na minutę przy w pełni komfortowym tempie. Czy dużo to czy mało nie powiem, bo nie znam swojego tętna maksymalnego, więc ciężko to do czegokolwiek odnieść. Ot, taka ciekawostka.
Pierwsze dziesięć minut to totalne drewno przez bolące nogi. Przynajmniej przy rozciąganiu łatwo ustalić, czy pracuje odpowiedni mięsień, bo czuć go bardzo wyraźnie
Jutro wolne, w sobotę GP.
9,6 km E
Mój zapis nie grzeszy konsekwencją, ale co tam. Trzeci raz pod rząd easy nad Wartę i z powrotem. Z nudów wziąłem dziś pasek od pulsometru i zmierzyłem sobie średni puls. Wyszło około 150 uderzeń na minutę przy w pełni komfortowym tempie. Czy dużo to czy mało nie powiem, bo nie znam swojego tętna maksymalnego, więc ciężko to do czegokolwiek odnieść. Ot, taka ciekawostka.
Pierwsze dziesięć minut to totalne drewno przez bolące nogi. Przynajmniej przy rozciąganiu łatwo ustalić, czy pracuje odpowiedni mięsień, bo czuć go bardzo wyraźnie
Jutro wolne, w sobotę GP.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
30 XI
GP Poznania, bieg drugi, 5 km
19:14
Ten start potraktowałem zdecydowanie ulgowo. Od początku do końca spokojnie, co nie znaczy że jakoś lekko lub z wielką rezerwą.
Jak zwykle najważniejszy był element towarzyski i okazja do spotkania biegowych kompanów i kompanek(?)
Po roztrenowaniu czuję się bardzo dobrze i mam nadzieję, że stopniowo wrócę do "szybszego" biegania.
GP Poznania, bieg drugi, 5 km
19:14
Ten start potraktowałem zdecydowanie ulgowo. Od początku do końca spokojnie, co nie znaczy że jakoś lekko lub z wielką rezerwą.
Jak zwykle najważniejszy był element towarzyski i okazja do spotkania biegowych kompanów i kompanek(?)
Po roztrenowaniu czuję się bardzo dobrze i mam nadzieję, że stopniowo wrócę do "szybszego" biegania.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
1 XII
13,8 km E (~5:20)
Spokojne, długie (jak na mnie) wybieganie. Nogi na początku bardzo bolały, dopiero po około dwóch kilometrach mięśnie rozgrzały się na tyle, że pozwalały na normalny bieg. Bardzo przyjemna wycieczka do Lasu Dębińskiego i wałami wzdłuż Warty. Dorze, że na razie mało błota i da się jaszcze latać w zenkach
13,8 km E (~5:20)
Spokojne, długie (jak na mnie) wybieganie. Nogi na początku bardzo bolały, dopiero po około dwóch kilometrach mięśnie rozgrzały się na tyle, że pozwalały na normalny bieg. Bardzo przyjemna wycieczka do Lasu Dębińskiego i wałami wzdłuż Warty. Dorze, że na razie mało błota i da się jaszcze latać w zenkach
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
3 XII
60'E
Dzisiaj wybrałem się w poszukiwaniu nowych ścieżek w Lasku Dębińskim. Na mapie teren wygląda fenomenalnie, ale ponieważ właśnie stamtąd czerpana jest woda dla Poznania (tak przynajmniej twierdzą tabliczki informacyjne), spora część jest ogrodzona płotem z drutu kolczastego. Dzisiaj spróbowałem przekraść się ścieżynką nad samą rzeką, ale nie udało mi się nigdzie dotrzeć. Fakt, że biegłem w zenkach po błotnistej ścieżce nad samą wodą dodawał nieco uroku, lecz i tak emocji większych nie było.
60'E
Dzisiaj wybrałem się w poszukiwaniu nowych ścieżek w Lasku Dębińskim. Na mapie teren wygląda fenomenalnie, ale ponieważ właśnie stamtąd czerpana jest woda dla Poznania (tak przynajmniej twierdzą tabliczki informacyjne), spora część jest ogrodzona płotem z drutu kolczastego. Dzisiaj spróbowałem przekraść się ścieżynką nad samą rzeką, ale nie udało mi się nigdzie dotrzeć. Fakt, że biegłem w zenkach po błotnistej ścieżce nad samą wodą dodawał nieco uroku, lecz i tak emocji większych nie było.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
4 XII
60' E
Ło matko, ale pogoda. Przemoczyłem ciuchy i buty, ale mam nadzieję, że nic mnie nie złapie. Wódki z pieprzem nie wypiję, bo na rano do pracy, ale grzane piwo powinno pomóc. Tylko że nie mam miodu, więc nawet nie ma co grzać tego piwa...
60' E
Ło matko, ale pogoda. Przemoczyłem ciuchy i buty, ale mam nadzieję, że nic mnie nie złapie. Wódki z pieprzem nie wypiję, bo na rano do pracy, ale grzane piwo powinno pomóc. Tylko że nie mam miodu, więc nawet nie ma co grzać tego piwa...
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
5 XII
55'E
Raz z wiatrem, raz pod wiatr. Raz zaliczyłem też glebę (tym razem nie udało mi się zgrabnie paść i po prostu się wy....em )
Patrzę za okno i bardzo się cieszę, że nie muszę już dzisiaj nigdzie wychodzić, a tym bardziej pobiegać.
55'E
Raz z wiatrem, raz pod wiatr. Raz zaliczyłem też glebę (tym razem nie udało mi się zgrabnie paść i po prostu się wy....em )
Patrzę za okno i bardzo się cieszę, że nie muszę już dzisiaj nigdzie wychodzić, a tym bardziej pobiegać.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
7 XII
zabawa BBLowa:
8x40"/40" + 10x30"/30" + 15x20"/20" + 10x20"/10"
trochę roztruchtania
9 XII
55'E
W sobotę trening w grupie. Na papierze wygląda niewinnie, ale można się było bardzo fajnie wymęczyć w śniegu. Piękna pogoda, bajeczna sceneria i miłe towarzystwo. Kuba po drodze uknuł plan oczerniania mnie, ale skubany za mocny był żeby go zgubić Maciek ewidentnie chciał szybciej, ale na szczęście się powstrzymał Marcin dał mocną zmianę, chociaż nikt nie był tego dnia tak mocny jak Sudan, który połączył bieganie z morsowaniem.
Dementuję też jakobym miał używać zdań złożonych w trakcie biegu, może oprócz "Uwaga, Jacek patrzy!".
Po treningu bardzo przyjemne roztruchtanie z brygadą. Nawet udało się załapać na podwózkę z Pawłem i Maćkiem do domu i przy okazji przyjemnie pogawędzić.
Dzisiaj easy po pracy, a przed obiadem. Najlepszy wypoczynek po ciężkim dniu
zabawa BBLowa:
8x40"/40" + 10x30"/30" + 15x20"/20" + 10x20"/10"
trochę roztruchtania
9 XII
55'E
W sobotę trening w grupie. Na papierze wygląda niewinnie, ale można się było bardzo fajnie wymęczyć w śniegu. Piękna pogoda, bajeczna sceneria i miłe towarzystwo. Kuba po drodze uknuł plan oczerniania mnie, ale skubany za mocny był żeby go zgubić Maciek ewidentnie chciał szybciej, ale na szczęście się powstrzymał Marcin dał mocną zmianę, chociaż nikt nie był tego dnia tak mocny jak Sudan, który połączył bieganie z morsowaniem.
Dementuję też jakobym miał używać zdań złożonych w trakcie biegu, może oprócz "Uwaga, Jacek patrzy!".
Po treningu bardzo przyjemne roztruchtanie z brygadą. Nawet udało się załapać na podwózkę z Pawłem i Maćkiem do domu i przy okazji przyjemnie pogawędzić.
Dzisiaj easy po pracy, a przed obiadem. Najlepszy wypoczynek po ciężkim dniu
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
10 XII
48' E
Nie jestem stworzony do porannego treningu. Dzisiaj jednak nie miałem czasu po pracy, więc trzeba było potruchtać o nietypowej dla mnie porze. W sumie nie było tak źle, tylko potem w ciągu dnia zastanawiam się, czy właściwie byłem już biegać, czy nie
48' E
Nie jestem stworzony do porannego treningu. Dzisiaj jednak nie miałem czasu po pracy, więc trzeba było potruchtać o nietypowej dla mnie porze. W sumie nie było tak źle, tylko potem w ciągu dnia zastanawiam się, czy właściwie byłem już biegać, czy nie
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
11 XII
10,7 E
13 XII
10,7 E
14 XII
zabawa biegowa BBL
2x 3'/3', 3x2'/2', 4x1'/1', 2x1'/30"
W tym tygodniu rozkład dni treningowych jakiś taki nietypowy. W poniedziałek poszedłem biegać, bo nie byłem w niedzielę, a potem przesunąłem jeszcze z czwartku na piątek. Akurat w tej fazie przygotowań mogę sobie chyba bezkarnie przerzucać treningi.
Wczoraj kolejna odsłona zabawy biegowej na BBL. Tym razem raczej trzymałem się innych, bo nie czułem się mocny, ale bez problemu dałem radę. Potem jeszcze Jacek zabrał nas nad Maltę, żeby pokazać trening siłowy na schodach. Fajna rzecz, tylko trzeba uważać, żeby nie wybić sobie jedynek.
Jak zwykle najmilszym elementem treningu jest wspólne bieganie w grupie. Naprawdę fajna rzecz!
10,7 E
13 XII
10,7 E
14 XII
zabawa biegowa BBL
2x 3'/3', 3x2'/2', 4x1'/1', 2x1'/30"
W tym tygodniu rozkład dni treningowych jakiś taki nietypowy. W poniedziałek poszedłem biegać, bo nie byłem w niedzielę, a potem przesunąłem jeszcze z czwartku na piątek. Akurat w tej fazie przygotowań mogę sobie chyba bezkarnie przerzucać treningi.
Wczoraj kolejna odsłona zabawy biegowej na BBL. Tym razem raczej trzymałem się innych, bo nie czułem się mocny, ale bez problemu dałem radę. Potem jeszcze Jacek zabrał nas nad Maltę, żeby pokazać trening siłowy na schodach. Fajna rzecz, tylko trzeba uważać, żeby nie wybić sobie jedynek.
Jak zwykle najmilszym elementem treningu jest wspólne bieganie w grupie. Naprawdę fajna rzecz!
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
15 XII
12 E
17 XII
9,7 E
Spokojne rozbiegania. Fajna ta zima. Jak dla mnie to mogłoby tak zostać do wiosny
12 E
17 XII
9,7 E
Spokojne rozbiegania. Fajna ta zima. Jak dla mnie to mogłoby tak zostać do wiosny
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
18 XII
10,7 E
19 XII
9 E
21 XII
BBL
15x 1'/1' + 3x1'/30"
~6 E
22 XII
11E
W tygodniu powolne kulanie po pracy.
W sobotę kolejna odsłona wspólnej zabawy biegowej na BBL. Wyszło naprawdę mocno. W połowie treningu trochę zwątpiłem w swoje siły,ale udało się wytrzymać do końca. Pod koniec Mariusz prowadził bardzo mocno, dzięki czemu wyjechałem się do cna. Po treningu Paweł zabrał jeszcze mnie, Magdę i Maćka na wycieczkę biegową po okolicy i gadając zrobiliśmy pętelkę bo bardzo ładnym terenie.
Dzisiaj z kolei wybrałem się z Michałem nad Strzeszynek i z powrotem. Bardzo przyjemny trening. Przy okazji spróbowaliśmy zamęczyć jego psa rzucając mu piłkę, ale mały jest niezmordowany i drzemie w nim spory potencjał sprinterski
10,7 E
19 XII
9 E
21 XII
BBL
15x 1'/1' + 3x1'/30"
~6 E
22 XII
11E
W tygodniu powolne kulanie po pracy.
W sobotę kolejna odsłona wspólnej zabawy biegowej na BBL. Wyszło naprawdę mocno. W połowie treningu trochę zwątpiłem w swoje siły,ale udało się wytrzymać do końca. Pod koniec Mariusz prowadził bardzo mocno, dzięki czemu wyjechałem się do cna. Po treningu Paweł zabrał jeszcze mnie, Magdę i Maćka na wycieczkę biegową po okolicy i gadając zrobiliśmy pętelkę bo bardzo ładnym terenie.
Dzisiaj z kolei wybrałem się z Michałem nad Strzeszynek i z powrotem. Bardzo przyjemny trening. Przy okazji spróbowaliśmy zamęczyć jego psa rzucając mu piłkę, ale mały jest niezmordowany i drzemie w nim spory potencjał sprinterski
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
24 XII
10,6 E
Poranne wybieganie po ciemaku i na czczo.
Życzę wszystkim wesołych i spokojnych Świąt! I żeby świąteczne obżarstwo poszło... w łydki
10,6 E
Poranne wybieganie po ciemaku i na czczo.
Życzę wszystkim wesołych i spokojnych Świąt! I żeby świąteczne obżarstwo poszło... w łydki