A ja na ogólne pobudzenie i lepsze samopoczucie zaproponuję coś zupełnie przeciwnego.
1.Wysypiać się w stałych godzinach!
2. Odstawić wszytkie używki : kawa, herbata czarna i zielona, Yerba itp.
Pierwsze 2-3 dni nie będa miłe, jeśli ktos na codzień praktykuje, ale to sie bardzo opłaca na dłuższą metę.
Zamiast tego- witamina C w naturalnej postaci (czyli rosliny) i odkwaszanie.
- rano od razu po wstaniu:
- szklanka lekko ciepej wody z łyżka eko(!!!) octu jabłkowego i łyżeczką miodu
ocet ma być koniecznie eko- niefiltrowany: żółty, mętny z fusami, pod zapachem octu ma mieć aromat jabłek
- albo zamiast octu sok z cytryny, też z miodem Ale to trzeba przetestowac co komu bardziej służy.
Wiele osób jest wrazliwa na cytrusy i zareaguje alergicznie: sluz z nosa, kichanie, itp. Z cytryną ostrożnie.
I UWAGA: jesli z cytryną, to "lemoniadkę" robimy wieczorem, ma stać przez całą noc i rano wypijamy . Przed wypiciem dodajemy troche gorącej wody zeby było letnie a nie zimne!!!
- lub zamiast octu i cytryny- ciniutko pokrojony w plastry imbiru. Tez nastwiamy na noc z miodem jak cytrynę.
Do śnaidania jakies owoce, lub od razu z grubej rury: szejki owocowo- warzywne.
Nie oszukujcie się szklarniowymi (kupnymi nie swojskimi ) pomidorami, ogórkami. To taka trochę ściema, niby jest warzywo, a wartości odzywczych ma tyle co nic.
I te szejki owocowo - warzyne których bazą będzie :
- nać pietruszki, jabłko ze skórką, bardzo polecam zamiast pobudzaczy typu kawa, yerba, herbata.
natkę można na początku dawać w niewielkiej ilości bo ma intensywny smak, ja lubię i od razu wrzucałam cały pęczek.
Do tego co kto zachce. 2gie jabłko, seler naciowy, avocado, mango, roszponka, szpinak, ananas (świezy, nie z puszki), banan, sliwki , pomarańcze, cukinia, brokuł, gruszki ( gruszki niektóre lepiej obrać, jak mają wyjątkowo twarde skóry, np. konferencje), kaki, buraki, marchew, dynię - no co do głowy strzeli. Można tez dawac troche imbiru ale on jest agresywny w smaku, wiec najpierw z umiarem czy "wejdzie"

Na gół wychodzi za gęste to wlewam jakos tak 3/4 szklanki wody.
Teraz moim hitem jest dość wytrwna w smaku mieszanka: pęczek natki, duża kwaśna szara reneta, banan, avokado, ze 2 łodygi selera naciowego. Wychodzą z tego 3 duze ikeowskie szklanice bardzo gęstego szejka (mimo dolania szklanki wody)
Teraz już trochę po ptokach, ale wczesną jesienią szalałam z mieszanką żółtą:
mango, brzoskwinie/morele + duża garśc żurawiny. No po prostu niebo w gębie. Wymiata nawet miksy na bazie truskawek i brzoskwiń czy truskawek z bananem.
I jeszcze bonusik: bazę jabłkowo- pietruszkową na grin-monstery podpatrzyłam u Aliny Rose jako "eliksir" stymulujący wzrost młodych włosów.
i to DZIAŁA!!!!
I w dodatku jest to bomba przeciw choróbskom i infekcjom.

wiosną mozna zbierać młode pokrzywy i tez do szejka wrzucać.
Acha, łaczenie warzyw/owoców zielonych z czerwonymi, daje paskudny, nieapeetyczny kolor, lepiej unikać i łaczyć żółte z czerwonymi, żólte z zielonymi.
I dołącze do kwękania.
jestem załamana. po tym biegu 11tego, mam chyba zapalenie okostnej i to takie, że nawet chodzić nie mogę od tygodnia.

W sumie to noga bolałam nie już od jakieegoś miesiąca jak nie dłużej, ale jakoś tak z boku, że nie przeszkadzało mi to biegać. A teraz dramat.
Nie wiem kiedy ja się naucze rozumu, ale zdrugiej strony juz mnie to wk...a. Nie zwiększam dystansu miesięcznego od wiosny, nie zwiększam obciązeń, macham ćwiczenia adan przez rehabilitantó, robię core, chodze na basen, a w kółko jkieś kontuzje. Rzygać mi się już chce. Do dupy to bieganie. W zyciu nie uparwiałam bardziej kontuzjogennego sportu. :/
Na razie jestem obrażona na cały świat i jak pomyślę, ze w piwnicy czekaja biegówki, urlop w Szklarskiej zaklepany a ja być moze dalej będe na "jednej nodze" to mam ochotę walić głową w ścianę.
DLACZEGO!!! ja jestem już taka stara i koślawa?!!!!