Stara Damo i tu Cię nie zawiodę, Twoja 1 teoria się nie sprawdziła, 2 natomiast w 100%. Zbieram siły żeby Wam napisać o tym! Ma_tika nie doszukuj się negacji wydarzenia ja chyba mam taki pesymistyczny styl pisania ;p ale nawet jak krzyczysz to Cię uwielbiam! :uuusmiech:
No więc, wstałam rano nadal z zakwasami i mówię do małża nie dam rady! On swój komentarz puścił, ale o 11.30 wzięłam się za siebie ubrałam i o 12.30 byłam na zapisach. Pomyślałam o Tobie Stara Damo i o tym co pisałaś.
Spanikowana (bo nigdy z nikim nie biegłam) wiedziałam że będę startować z końca kolejki jako żółw. Obwiesiłam się elektroniką co było moim 2 największym błędem zaraz po piątkowym treningu.
No i czekam rozgrzaliśmy się i okazało się że od planowanego startu do naszego minęła godzina, ludzie zamarzali! No ale nic w końcu ustawiłam się z koleżanką.
I teraz muszę opisać uczestników

szkoła sportowa damska część i żadnej amatorki prócz mnie i koleżanki ze zdjęcia (tej w krótkich włosach).
Ale koleżanka też biega długo i jej siostra ją trenuje, która biega jak gazela :D Do tego był 1 amatorski Pan a reszta z klubów sportowych. Może łącznie było nas z 25 osób nie więcej.
No dobra czas przyjąć to na klatę :D liczyłam na wynik dobrze ponad 30 minut.
Ruszyłam i tu zonk jak mówi młodzież, nogi nie idą!!! WTF!!!!!! Panika w oczach oni biegną ja nie mogę, słowa Ma_tiki dźwięczały mi w uszach, mam za swoje !!! Bieg z zakwasami po wyczerpującym treningu. No ale wystartowałam więc muszę dobiec do mety. Byłam ostatnia wszyscy z koleżanką włącznie złamali 25 minut... Ci pierwszi to w ogóle w okolicach 13 min... a ja przezywałam katusze emocjonalne, 2 razy chciałam zdezerterować ale mnie służba techniczna niemal za kaptur ciągnęła.
po drodze wszystkie urządzenia nawaliły, ze stresu w pulsometrze zamiast pulsu leciała stretching play lista nie wiem jak ją włączyłam
telefon dzwonił nagle cała rodzina stwierdziła że chce sobie pogadać i nie rozumieją ze jak ktoś nie odbiera to nie może rozmawiać.
Dobiegłam na metę ostatnia, spełnił się mój koszmar!!! Było mi tak wstyd... ja wiem, że nie powinnam bo pobiegłam z zakwasami i 1 raz w życiu i mam nową życiówkę, wiem że powinnam się cieszyć z medalu !!!! No ale uciekłam do domu, nie patrząc nikomu w oczy, nie czekałam na swojego rogalika i herbatę. Schowałam się w krzakach przy aucie nawet się nie rozciągnęłam.
No i spędziłam wieczór w wewnętrznym poczuciu porażki. Co pogłębiła moja rodzina, która miała ubaw nie z tej ziemi!!! smsy od siostry i szwagraw stylu: "gratuluję medalu, a nie chciałaś zostać sprinterem buahahahah" rozwaliły mnie dokumentnie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!