Jiggaboo pisze:Dla tych co uważają, że profesjonaliści nie biegają Gallowayem, cytuję z książki (której prawie nikt z wypowiadających się tutaj nie czytał)
Relacje z pierwszego maratonu olimpijskiego na igrzyskach w Atenach w 1986 roku dowodzą, że wszyscy uczestnicy zawodów - w tym również zwycięzca Spiros Louis - pokonywali znaczne odcinki trasy, maszerując. [Edit: teraz zorientowałem się, że w książce jest bład, chodziło o rok 1896]
Czołowi maratończycy wciąż stosują przerwy na marsz. Wielki amerykański maratończyk Bill Rodgers opowiadał wielokrotnie, że przy punktach z wodą na trasie wygranych przez niego maratonów w Bostonie i w Nowym Jorku przechodził do marszu, aby woda mogła spokojnie dostać się do jego żołądka (zamiast trafić na podkoszulek).
Wspominany tutaj (filmik był tylko z końcówki) Fabian Roncero zrobił sobie kilka przerw na marsz w trakcie zwycięskiego dla niego maratonu w Rotterdamie w 1998 roku, po to, żeby oszczędzać swoje siły. Ukończył ten bieg z czasem 2h 7m 26s, ustanawiając nowy rekord świata.
Najlepszy podopieczny Gallowaya przebiegł maraton w 2h 28.
To nadal pewnie dla was mało. Adrian pewnie teraz śmieje się z nich i nie może zrozumieć jak tak postąpili. Ktoś tam inny nie może zrozumieć jak ktoś miał czelność maszerować podczas picia. Naprawdę żal mi was ludzie.
To i ja Ci przytoczę jeden przykład:
Kipsang w Berlinie nie maszerował po rekord świat - on go nabiegał
Pozdrawiam i miłego dnia życzę