majak biega
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
2 październik 2013 godz 18,30 zimno
Plan na dzisiejszy dzień był niezwykle ambitny i obiecujący. Na 17-ą miałem jechać do Płońska na wspólny trening, a potem na 19-ą pograc w piłkę.
Niestety wszystko wzięło w d.... , byłem zły bo nic nie wypaliło. Wyszedłem pobiegać sam! Miałem sobie spokojnie potruchtać na dystansie 13km ale dosłownie w ostatniej chwili skręciłem na trasę 10-ciu km , chciałrm sprawdzić się jak realnie mogę pobiec w Warszawie? a przy tym wyładować z siebie złośc.
Okazało się, że biegłem średnim tempem 4,57 na km
Naprawdę nie wiem jak to zrobiłem ale z tego co widać to na biegnij Warszawo jeszcze nie wszystko stracone
Obym tylko nie zagubił się w tłumie na początku...
Wniosek z tego taki,że na złośc najlepsze jest bieganie
Plan na dzisiejszy dzień był niezwykle ambitny i obiecujący. Na 17-ą miałem jechać do Płońska na wspólny trening, a potem na 19-ą pograc w piłkę.
Niestety wszystko wzięło w d.... , byłem zły bo nic nie wypaliło. Wyszedłem pobiegać sam! Miałem sobie spokojnie potruchtać na dystansie 13km ale dosłownie w ostatniej chwili skręciłem na trasę 10-ciu km , chciałrm sprawdzić się jak realnie mogę pobiec w Warszawie? a przy tym wyładować z siebie złośc.
Okazało się, że biegłem średnim tempem 4,57 na km
Naprawdę nie wiem jak to zrobiłem ale z tego co widać to na biegnij Warszawo jeszcze nie wszystko stracone
Obym tylko nie zagubił się w tłumie na początku...
Wniosek z tego taki,że na złośc najlepsze jest bieganie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
3 październik 2013 godz. 17,00 zimno
Pobiegłem sobie 10,5 km w czasie około 55 minut.
Dorzuciłem jeszcze po tym dystansie 5x100m przebieżek, i to by było na tyle...
To ostatni trening przed moim najważniejszym startem sezonu.
Nic już więcej nie jestem wstanie zrobić...
Nie! nie obniżam sobie poprzeczki! moje założenie jest nadal aktualne, chcę złamać 50 minut.
Jak mi się uda, będę s..... ze szczęścia, jeśli nie, potraktuję to jako lekcję i postaram się wyciągnąć wnioski.
Wszystko w Waszych kciukach i moich nogach...
Pobiegłem sobie 10,5 km w czasie około 55 minut.
Dorzuciłem jeszcze po tym dystansie 5x100m przebieżek, i to by było na tyle...
To ostatni trening przed moim najważniejszym startem sezonu.
Nic już więcej nie jestem wstanie zrobić...
Nie! nie obniżam sobie poprzeczki! moje założenie jest nadal aktualne, chcę złamać 50 minut.
Jak mi się uda, będę s..... ze szczęścia, jeśli nie, potraktuję to jako lekcję i postaram się wyciągnąć wnioski.
Wszystko w Waszych kciukach i moich nogach...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
BIEGNIJ WARSZAWO 06,10,2013
Czyli mój start sezonu.
Na początku chciałbym by każdy kto zechce przeczytać moją dość osobistą relację z tego startu, by uczcił minutą ciszy bo niestety ten bieg zabrał z naszej społeczności na pewno wspaniałego biegacza.
-----------------------------------
No więc, do Warszawy pojechałem już w piątek wieczorkiem. Cały weekend spędziłem u mojej kochanej rodzinki, którą pozdrawiam serdecznie
Chciałem powiedzieć, że naprawdę dzielnie znosili moje zrzędzenia i dyrdymały, że z czym ja się porywam, że na mój wymarzony czas jeszcze za wcześnie i takie typowe dla mnie zrzędzenia
Niedziela-obudził mnie budzik nastawiony na 8,40. Toaleta, na śniadanie na moją prośbę przygotowała moja ukochana siostrzyczka zupę pomidorową, tak, po pomidorówce biega mi się najlepiej na deser czekolada gorzka
Potem zacząłem się ubierać, naturalnie nr. startowy przypięła mi do koszulki moja siostrzyczka. Na start pojechałem z Jej mężem a moim największym Przyjacielem Marcinem.
Na miejscu zorganizowane były różnego rodzaju pokazy i występy taneczne. Generalnie było miło. Oczywiście tłum biegaczy w jednakowych koszulkach robił spore wrażenie.
Postałem troszkę w kolejce do WC, zrobiłem rozgrzewkę, poszedłem zwiedzić stadion Legii Warszawa-Pepsi Arena.
Na start poszedłem około 11,30 gdzie było już naprawdę sporo ludzi ale bez większych problemów zdołałem się ustawić mocno z przodu.
Od godziny 11,40 ustawiony w swoim miejscu startowym jeszcze skakałem rozgrzewałem stopę. Z ulgą odetchnąłem, gdy komentator powiedział, że będzie liczony czas netto.
Godzina 12,00 Start
Wiedziałem, że na początku z uwagi na dość sporą liczbę startujących będę miał niewielką stratę czasową, ale pierwszy kilometr minąłem z czasem 5,18 więc nie było tak źle ,no i wtedy się zaczęło cały czas biegło mi się bardzo ciężko, naprawdę miałem wrażenie, że wlokę się niesamowicie... nie miałem w sobie przysłowiowego Powera... na 4-tym km już pogodziłem się z myślami, że nie dałem rady, tłumaczyłem sobie, że i tak już dość sporo dokonałem i takie tam, pit-stop z wodą troszkę mnie ożywił ale nadal było ciężko i trudno, naprawdę każdy metr pokonywałem naprawdę na ogromnym zmęczeniu, miałem wrażenie, że na granicy moich możliwości...
Ale mając w głowie wszystkich, którzy mi kibicują, nie zatrzymałem się nawet na chwilkę
Na 8-mym km gdy zaczął się zbieg to nie wiem czy przyspieszyłem, czy z racji z zbiegu potoczyłem się w dół
Widząc metę na 200m nie wiadomo skąd przyspieszyłem na tyle ile Mama z Tatą mi dali
Przebiegając metę i widząc czas 46 minut pytałem wszystkich czy to aby nie pomyłka, czy organizator dobrze mierzy czas? Wiem,że brzmi to naprawdę śmiesznie ale tak było Pan z organizacji biegu stanowczo twierdził, że o żadnej pomyłce nie może być mowy!
Nie, nie dotarło to do mnie, byłem zbyt wyczerpany by się cieszyć. Po odebraniu medalu i długim odpoczynku na trawniku, zadzwoniłem do Marcina by zabrał to co ze mnie zostało do domu Niedługo potem dostałem sms-a w czasem 46,03 i miejscem 989 Yupi, chyba naprawdę się nie pomylili.
Pobiłem swoje marzenie o 4 minuty, pisząc do Was tą relację jestem pełen szczęścia i satysfakcji
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy się przyczynili do mojego sukcesu. Dziękuję z całego serca za doping, myśli, kciuki !
Kłaniam się nisko przed Wami
łukasz
Czyli mój start sezonu.
Na początku chciałbym by każdy kto zechce przeczytać moją dość osobistą relację z tego startu, by uczcił minutą ciszy bo niestety ten bieg zabrał z naszej społeczności na pewno wspaniałego biegacza.
-----------------------------------
No więc, do Warszawy pojechałem już w piątek wieczorkiem. Cały weekend spędziłem u mojej kochanej rodzinki, którą pozdrawiam serdecznie
Chciałem powiedzieć, że naprawdę dzielnie znosili moje zrzędzenia i dyrdymały, że z czym ja się porywam, że na mój wymarzony czas jeszcze za wcześnie i takie typowe dla mnie zrzędzenia
Niedziela-obudził mnie budzik nastawiony na 8,40. Toaleta, na śniadanie na moją prośbę przygotowała moja ukochana siostrzyczka zupę pomidorową, tak, po pomidorówce biega mi się najlepiej na deser czekolada gorzka
Potem zacząłem się ubierać, naturalnie nr. startowy przypięła mi do koszulki moja siostrzyczka. Na start pojechałem z Jej mężem a moim największym Przyjacielem Marcinem.
Na miejscu zorganizowane były różnego rodzaju pokazy i występy taneczne. Generalnie było miło. Oczywiście tłum biegaczy w jednakowych koszulkach robił spore wrażenie.
Postałem troszkę w kolejce do WC, zrobiłem rozgrzewkę, poszedłem zwiedzić stadion Legii Warszawa-Pepsi Arena.
Na start poszedłem około 11,30 gdzie było już naprawdę sporo ludzi ale bez większych problemów zdołałem się ustawić mocno z przodu.
Od godziny 11,40 ustawiony w swoim miejscu startowym jeszcze skakałem rozgrzewałem stopę. Z ulgą odetchnąłem, gdy komentator powiedział, że będzie liczony czas netto.
Godzina 12,00 Start
Wiedziałem, że na początku z uwagi na dość sporą liczbę startujących będę miał niewielką stratę czasową, ale pierwszy kilometr minąłem z czasem 5,18 więc nie było tak źle ,no i wtedy się zaczęło cały czas biegło mi się bardzo ciężko, naprawdę miałem wrażenie, że wlokę się niesamowicie... nie miałem w sobie przysłowiowego Powera... na 4-tym km już pogodziłem się z myślami, że nie dałem rady, tłumaczyłem sobie, że i tak już dość sporo dokonałem i takie tam, pit-stop z wodą troszkę mnie ożywił ale nadal było ciężko i trudno, naprawdę każdy metr pokonywałem naprawdę na ogromnym zmęczeniu, miałem wrażenie, że na granicy moich możliwości...
Ale mając w głowie wszystkich, którzy mi kibicują, nie zatrzymałem się nawet na chwilkę
Na 8-mym km gdy zaczął się zbieg to nie wiem czy przyspieszyłem, czy z racji z zbiegu potoczyłem się w dół
Widząc metę na 200m nie wiadomo skąd przyspieszyłem na tyle ile Mama z Tatą mi dali
Przebiegając metę i widząc czas 46 minut pytałem wszystkich czy to aby nie pomyłka, czy organizator dobrze mierzy czas? Wiem,że brzmi to naprawdę śmiesznie ale tak było Pan z organizacji biegu stanowczo twierdził, że o żadnej pomyłce nie może być mowy!
Nie, nie dotarło to do mnie, byłem zbyt wyczerpany by się cieszyć. Po odebraniu medalu i długim odpoczynku na trawniku, zadzwoniłem do Marcina by zabrał to co ze mnie zostało do domu Niedługo potem dostałem sms-a w czasem 46,03 i miejscem 989 Yupi, chyba naprawdę się nie pomylili.
Pobiłem swoje marzenie o 4 minuty, pisząc do Was tą relację jestem pełen szczęścia i satysfakcji
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy się przyczynili do mojego sukcesu. Dziękuję z całego serca za doping, myśli, kciuki !
Kłaniam się nisko przed Wami
łukasz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
7 październik 2013
Miałe sobie spokojnie potruchtać po naprawdę ciężkim boju w Warszawie, ale wyszło jakieś 14 km z niewielkimi akcentami.
--------------------------
8 październik 2013
Zrezygnowałem ze wspólnego treningu z kolegami z Płońska. Treningi z Nimi są oczywiście świetne, zdobywam tam sporo wiedzy o bieganiu i sam trening jest fajniejszy bo się nie nudzi ale bieganie z Nimi bardzo mnie obciąża, zwyczajnie nie nadążam za Nimi
Tak więc pobiegłem sobie na swoją górkę i zrobiłem sobie moje standardowe podbiegi, ale dołożyłem jedno powtórzenie
Wyszło 10 km + 6x200m na podbiegu
Ogólny czas treningu 68 minut
---------------------------
10 październik 2013
Standardowe podbiegi (jak wyżej)
To ostatni trening przed Tumską Dychą w Płocku.
Teraz już tylko regeneracja, no oczywiście jeśli można tak to nazwać, dźwigając drzewo w lesie i wymachując siekierą
ale już bez biegania
Miałe sobie spokojnie potruchtać po naprawdę ciężkim boju w Warszawie, ale wyszło jakieś 14 km z niewielkimi akcentami.
--------------------------
8 październik 2013
Zrezygnowałem ze wspólnego treningu z kolegami z Płońska. Treningi z Nimi są oczywiście świetne, zdobywam tam sporo wiedzy o bieganiu i sam trening jest fajniejszy bo się nie nudzi ale bieganie z Nimi bardzo mnie obciąża, zwyczajnie nie nadążam za Nimi
Tak więc pobiegłem sobie na swoją górkę i zrobiłem sobie moje standardowe podbiegi, ale dołożyłem jedno powtórzenie
Wyszło 10 km + 6x200m na podbiegu
Ogólny czas treningu 68 minut
---------------------------
10 październik 2013
Standardowe podbiegi (jak wyżej)
To ostatni trening przed Tumską Dychą w Płocku.
Teraz już tylko regeneracja, no oczywiście jeśli można tak to nazwać, dźwigając drzewo w lesie i wymachując siekierą
ale już bez biegania
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
TUMSKA DYCHA
Płocka 13 października
Do Płocka jechałem z pewnymi obawami... sam nie wiem jak to wyjaśnić... przecież tydzień temu startowałem w Warszawie, sam sobie zadawałem pytanie po co jadę ? Może dla kolejnej koszulki, których jeszcze mi do biegania brakuje... może dla medalu, też kolejnego... zacząłem się troszkę martwic o siebie czy nie za dużo tego? Czy nie idę w ilość a nie jakość. A może po prostu byłem troszkę podmęczony ciężkim tygodniem w pracy i szykowaniem drzewa na zimę. A ostatnie dwa dni przed startem spałem jakieś 6 godzin. Sam nie wiem...
No dobra ale jestem w Płocku skąd mam przepiękne wspomnienia, z połówki dwóch mostów, a poza tym obiecałem Ewelinie obecnośc więc jestem
Pojechałem tam z kolegami i koleżankami z Płońska. Zajechaliśmy na 9, odbiór pakietu poszedł dość sprawnie, po czym wróciliśmy do samochodu po ciuchy, no ale po dłuższych konwersacjach wymiany zdań jaki to ktoś jest cienki przebraliśmy się przy samochodzie było troszkę śmiechu
Zaczęliśmy się rozgrzewac, to była moja najporządniejsza rozgrzewka jaką dotychczas robiłem
Potem spokojny spacer koło katedry i stamtąd zobaczyliśmy z góry prawie całą trasę tumskiej dychy, i tu zapaliła mi się czerwona lampka, przecież my stoimy na wysokości mety! Ewelina teraz już rozumiem dlaczego tak bardzo obawiałaś się tego podbiegu.
No ale cóż trza było biec, nie ma innej rady. Wstąpiliśmy jeszcze na chwilkę do Kościółka na krótka modlitwę, akurat trafiliśmy na Ewangelię, wysłuchaliśmy czytania i poszliśmy na start.
Liczony czas brutto, więc powtórki z Warszawy nie będzie. Ale dumnie ustawiłem się na starcie 45-50 przed biegiem zakładałem sobie, że jak pobiegnę w granicach 47-48 to będzie naprawdę dobrze.
Wystartowaliśmy, pierwsze dwa kilometry płaskie i kolejny to spory zbieg, potem do piątego km. płasko i lekki podbieg, biegło mi się dość dobrze, naprawdę dobrze w ogóle nie ma co porównywać z Warszawą, tu było ciężko ale znośnie, no w końcu nie przyjechałem się opalac nie?
Na 8-ym km. zaczął się ten morderczy dla mnie podbieg, miał chyba z 1,5 km, ale było ciężko, chciałem się już zatrzymać ale wytrwałem jakoś...
Na ostatniej prostej, jak już widziałem zegar, na którym było 45,50 przyspieszyłem, ale nie na tyle by powtórzyć wynik z Warszawy.
Czas 46,13 127 miejsce
Jestem naprawdę zadowolony, patrząc na tą naprawdę trudną dla mnie trasę , to odebrałem naprawdę cenny medal (patrz obawy medalowe i koszulkowe)
Wcale się nie przejąłem tym, że pobiegłem gorzej niż tydzień temu
Dziękuję bardzo wszystkim za doping
Płock jest magiczny, zawsze będę go dobrze wspominał
Płocka 13 października
Do Płocka jechałem z pewnymi obawami... sam nie wiem jak to wyjaśnić... przecież tydzień temu startowałem w Warszawie, sam sobie zadawałem pytanie po co jadę ? Może dla kolejnej koszulki, których jeszcze mi do biegania brakuje... może dla medalu, też kolejnego... zacząłem się troszkę martwic o siebie czy nie za dużo tego? Czy nie idę w ilość a nie jakość. A może po prostu byłem troszkę podmęczony ciężkim tygodniem w pracy i szykowaniem drzewa na zimę. A ostatnie dwa dni przed startem spałem jakieś 6 godzin. Sam nie wiem...
No dobra ale jestem w Płocku skąd mam przepiękne wspomnienia, z połówki dwóch mostów, a poza tym obiecałem Ewelinie obecnośc więc jestem
Pojechałem tam z kolegami i koleżankami z Płońska. Zajechaliśmy na 9, odbiór pakietu poszedł dość sprawnie, po czym wróciliśmy do samochodu po ciuchy, no ale po dłuższych konwersacjach wymiany zdań jaki to ktoś jest cienki przebraliśmy się przy samochodzie było troszkę śmiechu
Zaczęliśmy się rozgrzewac, to była moja najporządniejsza rozgrzewka jaką dotychczas robiłem
Potem spokojny spacer koło katedry i stamtąd zobaczyliśmy z góry prawie całą trasę tumskiej dychy, i tu zapaliła mi się czerwona lampka, przecież my stoimy na wysokości mety! Ewelina teraz już rozumiem dlaczego tak bardzo obawiałaś się tego podbiegu.
No ale cóż trza było biec, nie ma innej rady. Wstąpiliśmy jeszcze na chwilkę do Kościółka na krótka modlitwę, akurat trafiliśmy na Ewangelię, wysłuchaliśmy czytania i poszliśmy na start.
Liczony czas brutto, więc powtórki z Warszawy nie będzie. Ale dumnie ustawiłem się na starcie 45-50 przed biegiem zakładałem sobie, że jak pobiegnę w granicach 47-48 to będzie naprawdę dobrze.
Wystartowaliśmy, pierwsze dwa kilometry płaskie i kolejny to spory zbieg, potem do piątego km. płasko i lekki podbieg, biegło mi się dość dobrze, naprawdę dobrze w ogóle nie ma co porównywać z Warszawą, tu było ciężko ale znośnie, no w końcu nie przyjechałem się opalac nie?
Na 8-ym km. zaczął się ten morderczy dla mnie podbieg, miał chyba z 1,5 km, ale było ciężko, chciałem się już zatrzymać ale wytrwałem jakoś...
Na ostatniej prostej, jak już widziałem zegar, na którym było 45,50 przyspieszyłem, ale nie na tyle by powtórzyć wynik z Warszawy.
Czas 46,13 127 miejsce
Jestem naprawdę zadowolony, patrząc na tą naprawdę trudną dla mnie trasę , to odebrałem naprawdę cenny medal (patrz obawy medalowe i koszulkowe)
Wcale się nie przejąłem tym, że pobiegłem gorzej niż tydzień temu
Dziękuję bardzo wszystkim za doping
Płock jest magiczny, zawsze będę go dobrze wspominał
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
14 październik 2013
Po niedzielnych zawodach miałem w planach spokojniutki truchcik.
Wybiegłem sobie na moją pierwszą, starą trasę, gdzie w marcu walczyłem z nadwagą, własnymi słabościami... biegnąc, wspominałem sobie jak bardzo się wtedy męczyłem, a jak teraz swobodnie sobie biegnę ech... Fajne takie wspomnienia
Wyszło 7,7 km w czasie 42,14
Średnie tempo, 5,27
---------------------------------------------------------------------------
15 październik 2013
Już normalny trening. 12,7 km w tym 8x200m przebieżek w ogólnym czasie 72,51.
Przebieżki myślę, że były dość mocne, ale co do dystansu i czasu to mam wątpliwości bo GPS troszkę się gubił, ale chyba już dorosłem do tego , że nie należy się przejmować takimi rzeczami, że ważniejszy jest mocny trening a niżeli skrupulatne liczenie kilometrów.
Jako, że chyba rzutem na taśmę zapisałem się na Bieg Niepodległości w Warszawie to skupiam się wyłącznie na nim(rozmyślania o maratonie na razie zawieszam ), będę chciał tam pobic wynik z biegnij Warszawo.
Fajnie , że kilkoro z Was się zapisało, więc nie będę sam
Po niedzielnych zawodach miałem w planach spokojniutki truchcik.
Wybiegłem sobie na moją pierwszą, starą trasę, gdzie w marcu walczyłem z nadwagą, własnymi słabościami... biegnąc, wspominałem sobie jak bardzo się wtedy męczyłem, a jak teraz swobodnie sobie biegnę ech... Fajne takie wspomnienia
Wyszło 7,7 km w czasie 42,14
Średnie tempo, 5,27
---------------------------------------------------------------------------
15 październik 2013
Już normalny trening. 12,7 km w tym 8x200m przebieżek w ogólnym czasie 72,51.
Przebieżki myślę, że były dość mocne, ale co do dystansu i czasu to mam wątpliwości bo GPS troszkę się gubił, ale chyba już dorosłem do tego , że nie należy się przejmować takimi rzeczami, że ważniejszy jest mocny trening a niżeli skrupulatne liczenie kilometrów.
Jako, że chyba rzutem na taśmę zapisałem się na Bieg Niepodległości w Warszawie to skupiam się wyłącznie na nim(rozmyślania o maratonie na razie zawieszam ), będę chciał tam pobic wynik z biegnij Warszawo.
Fajnie , że kilkoro z Was się zapisało, więc nie będę sam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
17 października 2013
11,8 km w czasie 76 minut, w tym przebieżki 7x200m na płaskim asfalcie.
Biegałem sobie z kolegą i koleżanką w Płońsku
----------------------------------
19 października 2013
W sobotę biegałem u siebie. Zrobiłem swoje standardowe podbiegi.
Wyszło 11,8 km w czasie 65 minut, w tym 6x200m przebieżki na podbiegu.
----------------------------------
20 października 2013
Jako, że przez kontuzję i starty w zawodach zaniedbałem swoje niedzielne dłuższe wybiegania, to na dziś miałem niezwykle ambitny plan pobiegnięcia do Płońska i z powrotem. Plan się udawał ale do pewnego momentu. Trzymałem się dzielnie do 16 km, po nim dopadł mnie naprawdę spory kryzys oczywiście nie wziąłem ze sobą wody, a dopadło mnie okropne pragnienie, tak myślę, że ten kryzys mógł być wywołany właśnie tym.Niestety aż pięć razy przechodziłem do marszu po 300m...
Może dobrze, że ta sytuacja ostudziła moją głowę, bo na 10 km jakoś sobie radzę, ale dłuższe dystanse zaczynają być problemem, może coś źle robię na treningach? a może po prostu miałem gorszy dzień? Podcięło mi to troszkę skrzydła ale nie na tyle by załamywać ręce
Trza wyciągnąć wnioski i jak najszybciej wyelliminowac ewntualne błędy treningowe.
Ewelina, na 11 listopada zapisana?
11,8 km w czasie 76 minut, w tym przebieżki 7x200m na płaskim asfalcie.
Biegałem sobie z kolegą i koleżanką w Płońsku
----------------------------------
19 października 2013
W sobotę biegałem u siebie. Zrobiłem swoje standardowe podbiegi.
Wyszło 11,8 km w czasie 65 minut, w tym 6x200m przebieżki na podbiegu.
----------------------------------
20 października 2013
Jako, że przez kontuzję i starty w zawodach zaniedbałem swoje niedzielne dłuższe wybiegania, to na dziś miałem niezwykle ambitny plan pobiegnięcia do Płońska i z powrotem. Plan się udawał ale do pewnego momentu. Trzymałem się dzielnie do 16 km, po nim dopadł mnie naprawdę spory kryzys oczywiście nie wziąłem ze sobą wody, a dopadło mnie okropne pragnienie, tak myślę, że ten kryzys mógł być wywołany właśnie tym.Niestety aż pięć razy przechodziłem do marszu po 300m...
Może dobrze, że ta sytuacja ostudziła moją głowę, bo na 10 km jakoś sobie radzę, ale dłuższe dystanse zaczynają być problemem, może coś źle robię na treningach? a może po prostu miałem gorszy dzień? Podcięło mi to troszkę skrzydła ale nie na tyle by załamywać ręce
Trza wyciągnąć wnioski i jak najszybciej wyelliminowac ewntualne błędy treningowe.
Ewelina, na 11 listopada zapisana?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ech zapomniałem dodać, że wczoraj wyszło 23,4 km w czasie 2,17,10, Średnie tempo 5,51.
21 października 2013
Oczywiście miałem dziś dzień wolny od treningu, ale Paweł napisał bym przyjechał do Płońska i jakoś nie umiałem Mu odmówić.
Wyszło 9,7 km w czasie 53,38 +przebieżki na bieżni 4x100 m skipem chyba A albo B no nie wiem, w każdym bądź razie kolanami w przód
21 października 2013
Oczywiście miałem dziś dzień wolny od treningu, ale Paweł napisał bym przyjechał do Płońska i jakoś nie umiałem Mu odmówić.
Wyszło 9,7 km w czasie 53,38 +przebieżki na bieżni 4x100 m skipem chyba A albo B no nie wiem, w każdym bądź razie kolanami w przód
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
22 października 2013
Kolejny wspólny trening z kolegami koleżankami w Płońsku, było miło i przyjemnie, każdy biegł sobie jak chciał
Ja zrobiłem około 10 km w bliżej nie określonym czasie, około godzinki (zapomniałem odpalić runtastica :/ ) jeszcze dorzuciłem do tego przebieżki 6x150m na płaskim.
Kolejny wspólny trening z kolegami koleżankami w Płońsku, było miło i przyjemnie, każdy biegł sobie jak chciał
Ja zrobiłem około 10 km w bliżej nie określonym czasie, około godzinki (zapomniałem odpalić runtastica :/ ) jeszcze dorzuciłem do tego przebieżki 6x150m na płaskim.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
24 października 2013
Trening (niestety ostatni) z kolegami w Płońsku. Biegło się jak zawsze miło i przyjemnie
Podczas biegu porozmawiałem sobie z niezwykle doświadczonym biegaczem na temat treningu pod maraton i bogatszy o tą wiedzę mam zamiar z niej skorzystać
A z biegu wyszło:
13,5 km w czasie 75,30 średnie tempo 5,35
Teram miałbym do Was ogromną prośbę.
Czy moglibyście polecić mi jakąs dobrą kurtkę do biegania na zimę? Kurde w tej kwestii nie mam niestety szerokiej wiedzy, zresztą jak i o bieganiu w zimę.
Wiem, że sa tematy o odzieży ale mam po przeczytaniu ich kompletny mętlik w głowie.
Potrzebuję kilka słów o ubiorze biegowym na zimę jak i linki do konkretnych egzemplarzy.
Z góry dziękuję i pozdrawiam
Trening (niestety ostatni) z kolegami w Płońsku. Biegło się jak zawsze miło i przyjemnie
Podczas biegu porozmawiałem sobie z niezwykle doświadczonym biegaczem na temat treningu pod maraton i bogatszy o tą wiedzę mam zamiar z niej skorzystać
A z biegu wyszło:
13,5 km w czasie 75,30 średnie tempo 5,35
Teram miałbym do Was ogromną prośbę.
Czy moglibyście polecić mi jakąs dobrą kurtkę do biegania na zimę? Kurde w tej kwestii nie mam niestety szerokiej wiedzy, zresztą jak i o bieganiu w zimę.
Wiem, że sa tematy o odzieży ale mam po przeczytaniu ich kompletny mętlik w głowie.
Potrzebuję kilka słów o ubiorze biegowym na zimę jak i linki do konkretnych egzemplarzy.
Z góry dziękuję i pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
27 października 2013
19,1 km w czasie 1,42 średnie tempo 5,20
Chciałem 11-eg listopada powalczyć o złamanie 46-u minut na dyszkę, ale chyba sobie odpuszczę, jak pobiegnę tak pobiegnę
Zaczynam treningi pod maraton, bo w tej chwili to jest mój główny cel, mam czas do 13 kwietnia 2014r.
A patrząc na powyższy dystans i czas to jest mnóstwo pracy przede mną, zwłaszcza jestem naprawdę zmęczony to tych 19-u km. I nie wiem ile jeszcze bym wytrzymał w tym tempie...
19,1 km w czasie 1,42 średnie tempo 5,20
Chciałem 11-eg listopada powalczyć o złamanie 46-u minut na dyszkę, ale chyba sobie odpuszczę, jak pobiegnę tak pobiegnę
Zaczynam treningi pod maraton, bo w tej chwili to jest mój główny cel, mam czas do 13 kwietnia 2014r.
A patrząc na powyższy dystans i czas to jest mnóstwo pracy przede mną, zwłaszcza jestem naprawdę zmęczony to tych 19-u km. I nie wiem ile jeszcze bym wytrzymał w tym tempie...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
28 października 2013
W moim obecnym kalendarzu biegowym poniedziałek to dzień wolny od treningu, ale dziś była tak piękna pogoda, że żal byłoby nie skorzystać
Pobiegłem więc na spokojnie do Sochocina załatwiłem przy okazji kilka spraw, wstąpiłem do ośrodka zdrowia, zapisałem się w końcu na badania, wróciłem sobie poprzez okoliczne wioski, biegłem troszkę lasem. Było niezwykle przyjemnie i spokojnie
Ogólnie wyszło 9,9 km w czasie 58 minut średnie tempo 5,53
W moim obecnym kalendarzu biegowym poniedziałek to dzień wolny od treningu, ale dziś była tak piękna pogoda, że żal byłoby nie skorzystać
Pobiegłem więc na spokojnie do Sochocina załatwiłem przy okazji kilka spraw, wstąpiłem do ośrodka zdrowia, zapisałem się w końcu na badania, wróciłem sobie poprzez okoliczne wioski, biegłem troszkę lasem. Było niezwykle przyjemnie i spokojnie
Ogólnie wyszło 9,9 km w czasie 58 minut średnie tempo 5,53
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
29 października 2013
Poleciałem na swoją górkę gdzie robie podbiegi. Zrobiłem 8x200 Musze się zmobilizować by nie było ich mniej jak osiem.
Dystansu i czasu nie podam bo runtastic troszkę zwariował :/ Ale było coś około 12 km w na pewno ponad godzinę.
--------------------------------------
Zaczynam zapisywać co jem przed bieganiem.
Na dwie godziny przed biegiem zjadłem porcję rosołu, a na chwilkę przed biegiem dwa kawałki czekolady gorzkiej.
W czasie biegu popijałem wodę. Nie miałem żadnych rewolucji żołądkowych, biegło się bardzo dobrze.
Poleciałem na swoją górkę gdzie robie podbiegi. Zrobiłem 8x200 Musze się zmobilizować by nie było ich mniej jak osiem.
Dystansu i czasu nie podam bo runtastic troszkę zwariował :/ Ale było coś około 12 km w na pewno ponad godzinę.
--------------------------------------
Zaczynam zapisywać co jem przed bieganiem.
Na dwie godziny przed biegiem zjadłem porcję rosołu, a na chwilkę przed biegiem dwa kawałki czekolady gorzkiej.
W czasie biegu popijałem wodę. Nie miałem żadnych rewolucji żołądkowych, biegło się bardzo dobrze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
31 października 2013
Poleciałem sobie troszkę dalej niż zakładał plan
Wyszło 17 km w czasie godzinka dwadzieścia dziewięć minut w średnim tempie 5.15
------------------------------
Na dwie godzinki przed biegiem zjadłem rosół i pół czekolady dorzkiej
Poleciałem sobie troszkę dalej niż zakładał plan
Wyszło 17 km w czasie godzinka dwadzieścia dziewięć minut w średnim tempie 5.15
------------------------------
Na dwie godzinki przed biegiem zjadłem rosół i pół czekolady dorzkiej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1 listopada 2013
Zrobiłem sobie moje podbiegi, biegało mi sie bardzo trudno, ciężko i mozolnie, może dlatego, że przed bieganiem nic nie jadłem :\
W liczbach wyszło coś takiego;
4.8 km biegu 8x200m przebieżek na podbiegu i powrót do domu 4.8 km nie wiem jaki czas biegu bo padał deszcz i zostawiłem telefon w domu
Zrobiłem sobie moje podbiegi, biegało mi sie bardzo trudno, ciężko i mozolnie, może dlatego, że przed bieganiem nic nie jadłem :\
W liczbach wyszło coś takiego;
4.8 km biegu 8x200m przebieżek na podbiegu i powrót do domu 4.8 km nie wiem jaki czas biegu bo padał deszcz i zostawiłem telefon w domu