Sam już nie wiem co o tym myśleć. Może nie potrzebnie łaziłem wczoraj na piętach i krawędziach stopy. Większość mięśni od kolana w dół czułem dzisiaj. Od czasu do czasu prądzik mnie po piszczelowym przeszedł  

  Nie ryzykowałem biegania po asfalcie.
10' potruchtałem w miejscu
5' przerwa, nogi w górze
20' to samo, tylko po miękkim 
Za pierwszym powtórzeniem dyskomfort, niby nie ból ale dziwnie jakoś.
Za drugim miało być 10', ale dużo przyjemniejsze odczucia niż wcześniej, to wydłużyłem, żeby wymasować nogi.
Chciałem po parku po trawie biegać, ale to nie rozwiązanie, chyba że 20' dziennie, bo nierówna i kostkę można skręcić albo coś ponaciągać.
Po asfalcie noga za słaba, bo nie daję rady, może żelazka by pomogły, ale nie mam zamiaru się uwsteczniać  
 
4 dni nie biegałem i trochę zeszło mi parcie. Upierdliwa ta dolegliwość, dlatego właśnie chce ją do końca wyleczyć, żeby nie wróciła.
Wkurzyłem się i poszedłem poczłapać 
 
4x10 minut trucht (6'45"-7'30" 
 ), przerwa 2 minuty spacer
po usunięciu spacerów śr. puls= 143[71%], śr. tempo= 7'12"
NAJWAŻNIEJSZE - póki co piszczele OK  
 
zobaczymy jutro...