Cieszę się, że się wam temat spodobał. Rzeczywiście miał być kontrowersyjny
Oczywiście to była prowokacja, bo sam nie biegałbym w butach za 30 złotych. Ale to nie z powodu „systemów” i amortyzacji ale z powodu wygody. Bo tak to już cholera jest, że wiodące firmy robią wygodniejsze buty, choć za tą dodatkową jakość trzeba opłacać im te wszystkie reklamy, płacić sponsorowanym sportowcom itd. Taka jest moim zdaniem prawda, której nie uświadamiają sobie niektórzy z nas.
No więc dodam taki oto przykład jakimi jesteśmy niewolnikami reklamy: w dyskusji o tzw. własnych liniach produktów różnych supermarketów (no wiecie Leader Price, Tesco, Aro) koleżanka mówi, że to produkty najtańsze bo najniższej jakości. Taki obiegowe zdanie w klasie nowobogackich rozpowszechniło się tak, że przeciętny snobek za uszczerbek na honorze przyjąłby, gdyby musiał do swojego koszyka w sklepie włożyć produkt marki Leader Price. No bo jeszcze kolega z pracy by to zauważył i wstyd. A tymczasem prawda jest taka, że choć rzeczywiście te produkty są z niższej pułki, to znaleźć wśród nich można prawdziwe rodzynki. Na przykład wspomniany Leader Price ma w swojej ofercie dżemy i konfitury produkowane przez Materne, a mąkę przez Zakłady w Szymanowie (spytajcie mam i babć, to wam powiedzą, ze najlepsza mąka jest szymanowska) – ten sam produkt co markowy, ale w innym opakowaniu i kosztuje 20% taniej. Polecam więc „inteligentne kupowanie” nawet butów biegowych i na zwracanie uwagi na, że tak powiem, użyteczność cenową produktu. Ja staram się to robić. Choć cieszę się, ze dzięki miłościwie nam panującemu panu Kołodce ludziom tak dobrze się powodzi, że stać nas na buty za 100 dolarów.
I tu taka może trochę naciągana analogia do produktów których jakości organoleptycznie nie jesteśmy w stanie ocenić. Są ludzie na świecie, którzy zanim kupią „numer jeden na świecie olej do silnika” zadadzą sobie proste pytanie: „czy wydając ekstra 100 złotych na ten olej za dwa lata sprzedam ten samochód drożej niż gdybym wlewał tani mineralny?