Gwyn - nie, no, bez przesady. Aż tak źle to ze mną nie jest
Moje podejście do biegania "sportowego" się nie zmieniło. Na wiatr we włosach przyjdzie czas tuż przed włosów wypadnięciem. W ostatnich miesiącach starałem się bardzo wiernie opisać moją chujową rzeczywistość okołobiegową. Wiedziałem, że jestem w czarnej dupie, ale nie wiedziałem, że to dupa rdzennego mieszkańca RPA zapierdalającego na przodku w kopalni.
Te dwa ostatnie starty były dla mnie wyzwaniem i wielką niewiadomą. Zrobiła się z tego wielka wiadoma - silnik bardzo dobry, cała reszta bardzo słaba. Przyznaję, że to mnie bardzo zmartwiło, bo nie sądziłem, że tak sobie układ jezdny rozklekotałem. Niemniej jednak, zarówno po halfie jak i po wczorajszym calaku nabrałem jeszcze większego apetytu na bieganie i na starty!
Oczywiście żegnam się na tym etapie z maratonem. Bywam nierozsądny, ale głupi to już rzadziej. Dopóki nie zamienię roboty na pracę, nie ma mowy o maratonie.
Teraz skupiam się na piłowaniu pod dychę i jej okolice. Aż mi się kopytka wyrywają, nawet jeśli jeszcze czują wczorajsze 42 kmetry. Głodu biegania nabrałem.
Co do patałachów biegowych, to jasne, że zabrakło tam kursywy, emotki, cudzysłowiu itp. Braćmi mi byli najbliższymi ci wszyscy poganiacze mułów, którzy mnie wczoraj wyprzedzali. Ja byłem mułem, ale pognać się nie dałem. Tyle.
Co do krytycznych uwag. No jasne, że nie lubię
Ale trafione - bardzo cenię!
A tak już na podsumowanie tej mojej pieprzonej roboty. Jestem w stanie przyjąć w każdej chwili takie wyzwanie - zapraszam każdą osobę, która biega teraz w przedziale 3:00 - 3:10, na pół roku do mnie do pracy. Po pół roku startujemy w maratonie. Stawiam na siebie całą kasę, którą bym zarobił w tym czasie.
Nie przyjmę tylko jednego zakładu - nie stanę na tych samych zasadach w szranki do walki z...wczorajszym zwycięzcą poznańskiego maratonu...Prawdopodobnie nie dożyłby tych 6 miesięcy. Więc to by było nie fair.
Wiem, że strasznie trudno zrozumieć moje zatarte biodra, ale takie teraz są. Liczę na to, że do dychy da się z nimi odpowiednio dogadać.
Nie obrażam się, bo nie widzę powodu.
Jutro albo pojutrze wracam do biegania. Teraz mi 4 latek i bliźniaki wchodzą na głowę, a głowa choć tęga, to tylko jedna...
Darz bór!
Q.