Hotmas - buduje bazę na wiosnę 2014

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

18.08.2013

Cz. I Samotne wybieganie
Dystans - 25.02 km
Czas - 2:28:29
Śr tempo - 5:56 min/km
HR śr/max - 158/237

Cz. II Zajęcia The Runners
Dystans - 6.55 km
Czas - 37:24 (1:39:23)
Śr tempo - 5:43 min/km

Dzień zaczął się wcześnie, a nawet bardzo wcześnie bo budzik odezwał się o 4:30 :orany: Powoli się pozbierałem, tradycyjna kawa, i o 5:30 jestem gotowy do wyjścia. Dziś dzień testów zarówno nowych New Balance 880 V3 oraz opasek kompresyjnych.
Na początku wacham się co do trasy, bo opcje są dwie, jednak w końcu wyruszam trasą którą kiedyś testowaliśmy z Jolą rowerami. Biegło się świetnie. Poranny chłód, piękny wschód słońca, na polach sarny, żurawie i wiele innych stworzeń, a sama trasa raz delikatnie w górę raz w dół. Plan był na tempo w okolicy 6:20, ale nie w sumie nogi niesły, ja próbowałem zwalniać, a nogi przyspieszały. W sumie cały dystans wszedł w miarę gładko.
Po szybkim odświeżeniu się na stacji, wciągnięciu hot-doga, ruszyliśmy na runnersowe spotkanie. Wyruszmy w stronę Deczna, an początku luźne tempo w towarzystwie dziewczyn. Jakieś 500 m przed ośrodkiem lekkie przyspieszenie dla odmulenia mięśni. Na paży najpierw gimnastyka, później orzeźwiająca kąpiel, a na koniec wiśnóweczka na torcie, czyli krótki kurs samoobrony
Obrazek

Powrót wychodzi jak na zmęczone już nogi bardzo żwawo, ale towarzystwo Owoca mobilizowało :)
Tak więc za mną dzień zarówno z najdłuższym moim biegiem ciągłym, oraz najdłuższym dystansem pokonanym jednego dni. Poza tym test nowych zakupów wypadł celująco :)
W przyszłym tygodniu trochę luzuję i w niedzielę start w Ciechocinku.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

20.08.2013

Dystans - 16.23 km
Czas - 1:34:59
Średnie tempo - 5:51 min/km
WB1 9 km + 4x1000/400 m + 1.6km

W dalszym ciągu domowy komputer w naprawie, więc korzystam od czasu do czasu, ze służbowego Joli. No, ale nie o tym miało być.
Budzę się ja wczoraj o piątej, parzę kawę i dopiero wtedy dociera do mnie, że pada deszcz :wrr: Ale nic tam postanowienie twarde, że to ostatni mocniejszy akcent przed startem w Ciechocinku. W planie WB1 6km + 6x1000m + 2 km WB1. Jako, że ostatnio tysiączki dobrze robiło mi się na stadionie wsiadam w auto i ruszam do Świecia. Ruszam w kierunku Sulnowa, następnie Sulnówka i tu dylemat wybrać krótszą, czy dłużą trasę na stadion. Wybieram tę dłuższą i w sumie pierwsza część wychodzi mi ok 9 km, czyli za dużo :sss: Jestem już cały przemoczony, ale na bieżni pusto więc interwały wchodzą bez większych problemów po 4:30 :orany: Jednak zamiast zaplanowanej serii sześciu powtórzeń skracam do czterech, bo nogi czują jeszcze niedzielne 31 km i prace ogrodowe. Na koniec jeszcze cztery kółeczka schłodzenia i mokry z obtartymi i piekącymi sutkami wracam do domu :hahaha:
Logistycznie wyjazd do Warszawy zaczyna się układać. Siostra zarezerwowała nam u siebie nocleg, więc w sumie pozostało tylko się przygotować :) Pomału podejmuję też decyzję co do tempa startu i myślę, że tempo 6:00 - 6:20 jest tym co jestem w stanie realnie wyciągnąć nie umierając przy tym na trasie. Fakt, że zmienił mi się cel tego maratonu, a mianowicie chcę po prostu zmierzyć się z dystansem, który na razie jest dla mnie kosmiczny, natomiast czas jest mniej ważny. Na bicie życiówek mam nadzieję jeszcze przyjdzie czas :taktak:
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

21.08.2013

Dystans - 11.16 km
Czas - 1:04:42
Śr tempo - 5:48 min/km
HR śr/max - 152/175

Po całym dniu odchwaszczania, przekopywania, grabienia w udach czuję każdy mięsień... Więc w ramach regeneracji zakwaszonych dwójek, czwórek i całej reszty wybrałem się wieczorkiem po niezliczonej ilości przysiadów troszkę potruchtać. A, że postanowione by luzować przed niedzielą więc wyszedł spokojny, relaksacyjny bieg zakończony kilkoma przebieżkami.
Jutro w planie kopania działki ciąg dalszy, a wieczorem zajęcia Runnersów. Piątek i sobota to przerwa od biegania, ale dalsza praca nad siłą, czyli wałowanie przyszłego trawnika :)
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

25.08.2013

II Półmaraton Termy Ciechocinek

Dystans - 21.1 km
Czas brutto/netto - 1:54:41/1:53:49
Śr. tempo brutto/netto - 5:26 min/km / 5:23 min/km

Wczorajsze zawody były swego rodzaju wyjątkowe. Mianowicie jak to ostatnio bywa, pojechaliśmy na nie naszą świecką ekipą, ale z jedną debiutantką :)

Obrazek

Start zaplanowany jest na godzinę 11, my w biurze zawodów meldujemy się około 8:45 unikając tłoku, no i mamy możliwość pospacerowania po Parku Uzdrowiskowym. W czasie przebierania się okazuje się, że sklerotyk ze mnie i dzisiejszy bieg będzie bolał... bo zapomniałem plastra :ojoj: No nic myślę jakoś to zniese, ale lekko nie będzie. W aucie sprawdzamy kolegi apteczkę i są plasty które mają uratować mój bieg :) Zaklejam sutki i pełen optymizmu udaję się na wspólną rozgrzewkę. Troche truchtamy, trochę ćwiczymy i udajemy się w kolejkę do tojtoja :) Przed startem gaworzymy jeszcze chwilkę z liczną ekipą sąsiadów zza Wisły czyli Akademią Biegania w Grudziądzu. Jeszcze, życzymy sobie powodzenia a debiutantce daję buziaka i biegniemy.
Początek trasy ciasny, więc trudno mi złapać tempo, ale już po chwili rozluźnia się i pierwszy kaem nieznacznie poniżej założeń . Drugi i trzeci kilometr biegnie przy tężniach od których czuć przyjemny chłodek. Dalej trasa wiedzie przez główny deptak w Ciechocinku na którym są tłumy kuracjuszy :) Cały czas pilnuję się by biec założonym wcześniej tempem, czyli w przedziale 5:25-5:30 i wychodzi to w miarę dobrze. Gdzieś w głowie liczę sobie też kilometry które powinna mieć za sobą Jola. Pierwsza dycha, mija w miarę spokojnie. Jest ciepło, ale nie gorąco a trasa płaska jak stół. Niestety już na trzecim kilometrze czuję, że plastry puściły, a koszulka zaczyna obcierać :echech: Ale co tam biec trzeba :) Od 12 km na koszulce pojawia się krew, i sutki zaczynają coraz bardziej dokuczać. Ludzie wokół dziwnie się na mnie patrzą, a ja odpowiadam im uśmiechem na tyle ile mogę :) Według wcześniejszych postanowień druga połówę dystansu przyspieszam i tu są założenia na tempo 5:15-5:20. I tu wychodzi już gorzej bo w granicach 5:20-5:25. Ale konsekwentnie biegnę swoje i zaczynam wyprzedzać, nie będąc wyprzedzanym. 17-19 km daje się we znaki niezłą patelnią i sił już troszkę brakuje. Jeszcze odświeżenie na 20 km i rozpoczynam finisz. Tu wyprzedzają mnie dwie osoby, ale gnam ile sił w nogach. Jakieś 200 m przed metą czeka na mnie świecka ekipa głośno dopingując. Ostatnie metry to wspólny z finisz z Jolą:
Obrazek
Wpadam na metę na wyrzygu, ale jest dobrze życiówka poprawiona o ponad 3 min, choć po cichu liczyłem na urwanie pięciu.
Podsumowując bardzo fajna impreza, z trasą idealną do bicia życiówek. Płasko, duża część trasy zacieniona i bardzo malownicza. Organizacyjnie też bardzo dobrze, choć troszkę wąsko na starcie i cholernie zimna woda pod prysznicem :hahaha: Z mojej strony zrobiłem chyba max tego, na co byłem przygotowany, więc pełnia zadowolenia z wyniku.
Aha później okazało się, że kobitka która mnie wyprzedziła w końcówce miała drugie miejsce w K40, wiec jakbym był kobietą miałbym pudło :hahaha:
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

%$%^$^&*%^%RR&*^^$%^##$QW^%TYTY*(

Pól godziny pisałem posta z podsumowaniem ostatnich dwóch tygodni i mi go skasowało :wrrwrr: Nie mam siły i chęci pisać go jeszcze raz więc zacznę w miejscu w którym skończyłem i tylko podsumowanie dzisiejszego treningu

8.09.2013
Dystans - 31.67 km
Czas - 3:15:40
Śr tempo - 6:11 min/km

W sumie ostatni czas na tak długie wybieganie przed startem w Warszawie. Wprawdzie w planach było tydzień temu, ale z powodu małej infekcji (pomiar zakwaszenia tydzień temu pokazał 15,6 mmol :orany: ) przełożony na ostatni możliwy termin. Muszę powiedzieć, że zaczęło się pięknie... Godz 6 rano, na dworze rześko (na termometrze 4 st :hahaha: ) Rozpościerająca się wokoło mgła i wschodzące słońce... Ehhhhh po porostu cudownie. Niestety czar szybko prysł :ble: Na 10 km sięgam po żel i okazuje się, że w saszetce zamiast włożonego tam banana mam mus bananowy... A w tym musie znajdują się moje żele, pieniądze i telefon... No nic chwila przerwy i po jako takim wyczyszczeniu lecim dali. Do 21 km jest dobrze, później zaczynam już czuć nogi (i nie chodzi o zapach) , ale staram się trzymać tempo. Po 25 km wkraczam na nieznane ścieżki moich biegowych możliwości. Energi już troszkę brak, ale na 27 km podejmuję decyzję i zamiast pobiec w miarę płaską trasą skręcam na ok 750 m podbieg w Kozłowie, który o dziwo wchodzi w miarę lekko i to na tyle, że następny kaem wchodzi dużo poniżej średniej. Od 30 km walka o dobiegnięcie... I czas na analizę , choć ta trwała większość dystansu. Przekonuję się, że jeszcze 10 km w tym tempie nie wytrzymałbym więc co dalej... Ano w Warszawie biegnę na 4:29:xx i tyle... Zaczynam chyba coraz realniej oceniać swoje siły i ta ocena nie zawiodła mnie w Ciechocinku i mam nadzieję, że nie zawiedzie w Warszawie. Plan jest taki, żeby przebiec w miarę dobrym zdrowiu, mając nawet dużą rezerwę. W razie czego zawsze po 32 km można przyspieszyć urywając co nie co :)
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

I znów podsumowanie tygodnia.

12.09.2013
Cz. I
Dystans - 19.32 km
Czas - 1:46:31
Śr tempo - 5:31 min/km

WB1 4 km + WT 3x4 km/500 m + 2 km trucht

Cz. II
Sala i godzina ćwiczeń ogólnorozwojowych.

Cz. III
Zajęcia The Runners
Dystans - 4.52 km
Czas - 30:35
Śr tempo - 6:46 min/km

Udany dzień. Interwały chodziły w miarę gładko po ok 5:10, jednak pod koniec brakowało już troszkę paliwa. Następnie popołudniu pierwszy trening ogólnorozwojowy na sali, który dał troszkę w kość. I na koniec rekreacyjne truchtanie w miłym towarzystwie.


14.09.2013
Dystans - 13.18 km
Czas - 1:19:26
Śr tempo - 6:02 min/km

W planie bieg na zaliczenie, bo nie miałem pomysłu co z sobą zrobić. Na początku nogi ciężkie i drewniane, ale z każdym kilometrem biegło się coraz lepiej. Po drodze spotkałem kupę znajomych. Ogólnie fajno było, ale.... źle się skończyło... Mianowicie powrót do domu, kąpiel i zaczyna lecieć mi z nosa. z każdą minutą coraz bardziej :wrrwrr: Wściekły jestem, bo zostały zaledwie dwa tygodnie, a ja jestem znów uziemiony. W planie na dziś było ostatnie 20 km wybieganie, a jest ból głowy, cieknący nos, koc i garść tabletek. Ehhh nie idą mi te przygotowania tak jak zaplanowałem...
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

Heloł Heloł. Pszczółki moje kochane... Jak mawiał klasyk.
Znów tydzień mnie nie było. I znów wiele się się działo. Od 14 września tydzień przerwy z powodu przeziębienia i w końcu 20 września postanowiłem po nocnej zmianie wyjść na mały rozruch. I wyszło:
Dystans - około 5 km
Czas - około 00:30:00
Śr tempo - około 6:00 min/km

Dlaczego wszystko "około". Mianowicie po treningu mój Garminika umarł... Umarł i zero w min oznak życia... Jak on mógł mi to zrobic na tydzień przed maratonem :sss: Więc popołudniu szybka jazda do Bydgoszczy reklamacja uznana, pani stwierdziła, że partia jakaś trefna i już chyba ze 40 szt takich przyjęła. Propozycja albo wysyłam do Garmina i oni mi go wymienia na nowy bez problemów, lub wymiana na OnMove 710. Nie uśmiechało mi się zostać bez zegarka na MW więc wybieram OM...

22.09.2013
The Runners
Dystans - 8.98 km
Czas - 50:22
Śr tempo - 5:36 min/km

Dzień wcześniej pojechaliśmy świecką ekipa na XXXII Biegi im. Bronisława Malinowskiego. Niestety wziąłem na siebie obsługę techniczną i foto. Ehhh dziwnie człek się czuje kiedy tłum rusza, a on zostaje w miejscu. Klucha w gardle, żal..
Ale niedzielne rozbieganie jak zwykle minęło szybko i wesoło. Tylko popołudniu wraca przeziębienie... Jestem wściekły, do maratonu został tydzień...

23.09.2013
Dystans - 12.27 km
Czas - 1:14:47
Śr tempo - 6:06 min/km

Mimo cieknącego nosa postanawiam nie poddawać się i wyjść. Początkowo nogi trochę ciężkie, ale z kilometra na kilometr coraz lepiej. Pod koniec troszkę prądu brakuje, ale to chyba wina ograniczenia węglowodanów.

25.09.2013
Dystans - 10.09 km
Czas - 1:05:35
Śr tempo - 6:30 min/km

Na ostatnie rozbieganie wybieramy się razem z Jolą. Czyli jest spokojnie, a nawet bardzo spokojnie. Ale tempo spacerowe mi odpowiada bo czuję się słabo i życia jakoś brak, na szczęście to ostatni dzień diety :) Na zakończenie sześć przebieżek i trzy kółeczka truchtu na schłodzenie.

A dziś... Ładuję się węglami, jestem już spakowany i jutro obieramy kierunek na stolyce. Powoli zaczyna się udzielać stres. Dużo, a nawet bardzo dużo treningów wypadło... Do tego jakoś nie ufam baterii w nowym OM, bo po godzinnym treningu pokazuje mi polowę naładowania... Ale co tam... Niech się dzieje wola nieba... Trzymcie kciuki :taktak:
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

29.09.2013
XXXV MARATON WARSZAWSKI

Długo już siedzę i myślę jak napisać tego posta. I nie wiem. Myślałem, że emocje opadną, a ja na spokojne dam radę napisać co przeżyłem tego dnia. Ale Wczorajszy dzień jest wciąż obecny. I to bardzo namacalnie :hahaha:
Zaczęliśmy wcześnie. Pobudka 5:00, toaleta, kawa i przygotowanie sprzętu. O 6:00 śniadanie, które mija nam podobnie jak kolacja dzień wcześniej, w raczej ponurej atmosferze. Stres daje się we znaki i humor jakoś nie dopisuje. Po śniadaniu wskakujemy w sprzęt, i ok 7:00 z Jola i bratem ruszamy na autobus. Trasa dobrze już znana, ale i tak motamy się chwilkę na chodach Poniatowskiego. Jest Stadion. W depozycie świetne dzieciaki zagadują by rozładować napięcie, życzą powodzenia :) Przez chwilę czekamy na kolegów z Runnersowej ekipy, jednak kiedy okazuje się, że nie ma ich jeszcze na stadionie, postanawiam wyjść już na zewnątrz, zjeść przygotowanego banana i zrobić troszkę gimnastyki na rozgrzewkę. W końcu dociera Jola z informacją, że koledzy postanowili czekać do ostatniej chwili w cieple. Jeszcze chwila rozmów ostatnie zdjęcia przed startem

Obrazek

W tle słyszę "Sen o Warszawie" i łzy stają w oczach, choć staram się je ukryć. Pada pierwszy strzał i lewa nitka mostu rusza... Jestem ustawiony pod koniec grupy na 4:20, ale już wiem, że pobiegnę na czuja...

Pada drugi strzał... Ruszamy... Odpalam OM oraz Endo (coby Jola wiedziała w którym szpitalu mnie szukać :hahaha: ). Początek spokojny, i według mnie nawet za spokojny. Patrze na OM i widzę, ze tempo co chwilę się zmienia... Ahaaaa, ustawione mam tempo bieżące :wrr: W garminie bez problemu zmienił bym na tempo okrążenia, ale w tym przypadku nie chcę ryzykować wyłączenia. Pierwsze kilometry wchodzą spokojnie i planowo. Czuję się świetnie pogoda idelana. Z tyłu słyszę krzyki grupy na 4:30 z przodu majaczą mi baloniki na 4:20, więc jest spoko. W tunelu OM traci łączność i zatrzymuje pomiar dystansu co skutkuje obcięciem dystnsu o jakieś 750 m. Przy Najbliższym oznaczeniu dystansu łapię lapa i w ten sposób dalej kontroluję tempo i dystans. Dobiegamy do Łazienek i w głowie pojawia się mój znienawidzony towarzysz... Jest 15 km a ja przestaje mieć ochotę na dalszy bieg. Pokusa zejścia jest wielka... Za 2 kilometry czeka Ania, przed domem w którym mamy kwaterę. Ciepły prysznic, suche ciuchy... Na szczęście szybko się ogarniam. W umówionym punkcie odbieram od Ani żele i wodę. Dalej jestem w grze. Baloniki na 4:20 są coraz bliżej, tych na 4"30 już nie widzę, więc chyba jest dobrze, choć od chyba 7 km daje o sobie znać troszkę pełny pęcherz... Nic to... Rozejrzę się za jakimiś krzakami, choć te jakoś nagle się. Wbiegamy na Wilanów a na nim pełno ludzi... Z resztą doping towarzyszy nam od samego początku. Ale tu zaczyna się naprawdę fajna atmosfera. Pęcherz coraz daje się we znaki, jedna trosze żal bo balonik na 4:20 jest tuż tuż, a ja mam jeszcze siły, choć cały czas obawiam się ściany. No właśnie... Jakiś dureń z Adidasa wymyślił i postawił na 30 km bramę z wielkim napisem ŚCIANA... Widziałem, że nie tylko mi opadły skrzydełka na jej widok... Ale nic to walczymy, choć już niedługo... Mianowicie widzę, że zwalnia się tojtoik więc wskakuję. Patrzę na stoper i mija 30 sek... 1 min... 1:30... Wyskakuje.... Ehhhh grupa na 4:20 odleciała... Jednak jest jeszcze ta na 4:30. Po wyjściu z kibelka troszkę ciężko złapać rytm, ale po chwili już biegnę swoim tempem. Gdzieś tu ma czekać na mnie Iwona, ale kompletnie nie mam pojęcia gdzie. Mamy Ursynów a na mim tłumy ludzi. Atmosfera świetna, co chwilę słyszę "Tomek dawajjjj" "Tomek nie poddawaj się". Dopada mnie Iwona. Daje przygotowane na ostatnie zażycie żelu wodę i izotonik, chwilę gawędzimy, biegnę dalej swoje. Na 33 i 34 km jeszcze raz spotykam się z Iwoną która już teraz podąża tramwajem wzdłuż trasy. Łapie drugi, a może nawet trzeci oddech. Postanawiam przyspieszyć. Zaczynam wyprzedzać, nie będąc wyprzedzanym. Gdzieś ok 38 km dociera do mnie, że jednak 4:20 jest realne. Biegnę coraz szybciej, ciągle wyprzedzając. W końcu jest palma, widzę stadion, 2 km do mety. Teraz już po prostu biegnę... Słyszę "TOMEK dawaj.... 400 metrów!!!" Ściągam czapkę, która parzy mnie w głowę... Są barierki.... Tunel... Stadion... Pojawiają się łzy... Jest .... META.... A ja... Jestem Maratończykiem...

Obrazek

Czas 4:18:34

Jest Łukasz, Ania... Idę do wyjścia. W tunelu, prawie nie mogę ustać na nogach, ale po chwili, jest ok. Medal, woda, depozyt... Czuję się trochę obco i samotnie, choć tłum wokół. Depozyt, uściski od dzieciaków z obsługi. Chwilę dochodzę do życia. Wyjście i porcja zimnego makaronu, którego pół porcji jednak trochę stawia mnie na nogi. Idę na trybuny. Tu miła niespodzianka i mała ceremonia dekoracji :)
Obrazek
Spotkanie z rodziną, kolegami...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podsumowując, było rewelacyjnie. Dzieciaki obsługujące punkty na rasie i depozyt rewelacyjne. Atmosfera na trasie, aszczególnie na Wilanowie i Ursynowie rewelacja. Finisz na Narodowym bezcenny, wart przeżytego bólu...
Minus, strefa mety i tyle. Ale ogólnie organizacja na wysokim poziomie.

Na koniec jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim dopingującym, naprawdę czułem Wasze wsparcie na trasie :)
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

03.10.2013

Dystans - 6.44 km
Czas - 42:36
Śr tempo - 6:37 min/km

Po czasie spacerów w środę mój chód wrócił do normy :hahaha: Wieczorkiem Jola namówiła mnie na pierwszy rozruch po maratonie. Ciężko było, oj ciężko. I wcale nie chodzi o sam bieg. Chyba głowa nie była jeszcze gotowa na jakikolwiek wysiłek. Jednak po jakiś 3 km wszystko wróciło do normy. Ogólnie fajny spokojny bieg z cyklu "nawet się nie spociłem" :spoczko: I całkiem fajnie przegadany :)


06.10.2013

Dystans - 9.01 km
Czas - 52:54
Śr tempo - 5:52 min/km

Dziś jak zwykle w niedzielę wspólne zajęcia z Runnersami. Było spokojnie, towarzysko i ogólnie luźno. Droga w obie strony minęła na rozmowach o ostatnim starcie, planach startowych na ten i pomału przyszły rok :) Organizm w pełni zregenerowany, więc było naprawdę przyjemnie. Do tego po treningu dostałem wiadomość "Widziałem Cię dziś w TV. Reklamowałeś Runnersów w Biegajmy razem :) " Za chwilę Jola była w Co za tydzień... :hahaha: Kurcze medialna rodzina się zrobiła :hahaha:
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

08.10.2013

Dystans - 11.38 km
Czas - 1:14:53
Śr tempo - 6:35 min/km

Miało być spokojnie i było. Spokojnie, towarzysko, rodzinnie... I tyle bez historii...
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

Gdzie to ja skończyłem....
Aha mam:

10.10.2013
Dystans - 8.17 km
Czas - 44:06
Śr tempo - 5:29 min/km

Chciałem zrobić coś szybszego, żeby troche rozruszać zamulone mięśnie. Na początek spokojne 2 km na rozgrzewkę po 5:45 i ruszam. Następne 3 km wchodzą po 5:10 i koniec, na więcej nie ma sił, chęci, zapału. Do tego nogi ciężkie. Ehhh nie poszło mi. A myślałem, że na połówce w Bydgoszczy gładko wejdzie mi nowa życiówka. Powrót do domu ze spuszczoną głową i odpuszczam wszelką aktywność do końca tygodnia.

14.10.2013
Dystans - 10.94 km
Czas - 1:08:51
Śr tempo - 6:18 min/km

Był czas na przemyślenia, oraz był czas na lekturę. Czego? Tu chyba nie będę oryginalny. Przybyła paczuszka z "Bieganiem metodą Danielsa". Chociaż już przed rozpoczęciem lektury postanowiłem sobie, że przynajmniej do końca miesiąca moje treningi to będą tylko spokojne i niezbyt długie rozbiegania.
Tak więc dziś rano pobudka, a za oknem mleko. Widoczność na oko ok 100 m. Cóż wokół wioski nie pobiegam bo zbyt niebezpiecznie. Więc szybka decyzja i wypad do Świecia, bo tam większość trasy po chodnikach. Wyszło zgodnie z planem. Spokojne 10 km, a na zakończenie 5 przebieżek na stadionie i 2 kółeczka na schłodzenie. Lekko, łatwo i przyjemnie.

Powolutku kształtuje mi się plan na przyszłość. Lektura Jacka, w połączeniu ze szklaneczką Jacka rozjaśnia umysł :hahaha: Tak więć na razie kontynuuje spokojne biegi w tlenie. Do połówki w Bydgoszczy podchodzę raczej na zasadzie długiego wybiegania, choć może powalczę o coś. Później kontynuacja biegów w I zakresie i 3 listopada kontrolny start w GP Z Biegiem Natury. Na podsawie tego tasrtu wyznaczenie VDOT, choć myślę, że nie będzie się różnić wiele od obecnego, które szczuję na 39/40, choć wynik w maratonie wskazuje nawet na 35. Jednak maraton przebiegłem zachowawczo, na luzie i z dość sporym zapasem sił, więc nie jest to jakiś wymierny wynik moich możliwości. Po kontroli VDOT do końca roku budowa bazy pod wiosnę. Raz w miesiącu testowe starty w GP i obserwacja postępów. A później zobaczymy. Pomału zaczynam myśleć o Łodzi w kwietniu... Dostałem nawet wstępną akceptację. Rozmienić 4h byłoby fajnie... Ale na razie to tylko plany.
Awatar użytkownika
hotmas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 889
Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: CSW

Nieprzeczytany post

16.10.2013

Dystans - 8.66 km
Czas - 46:11
Śr tempo - 5:20 mon/km

Na początku miało być spokojnie, jednak po 2 km postanowiłem pobiec coś szybszego. Ot dla odmulenia nóg i pokonania psychicznego dołka. Od czasu MW głowa buntuje się przeciwko szybszemu bieganiu. Nogi niosą, lecz głowa zwalnia. Czas coś z tym zrobić... Urwać??? :hahaha:
ODPOWIEDZ