Kwiat: Dycha w 40 minut z trenerem Kwiatkowskim ;)
Moderator: infernal
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: leśny las, choć tempówki były latane po asfalcie pośród szpaleru drzew.
POGODA: narzekać nie można - całkiem przyjemnie (22°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 (316 km przebiegu).
█ ROZGRZEWKA
█ SUMA: 16'54"/ 2,85 km = 05'56"
█ 4x 500 m po 4'40"/ p. 500 m
█ SUMA: 09'33"/ 2,08 km = 04'36" (przerwy: 10'14"/ 1,77 km = 05'58")
█ ► 4'39" (2:26)► 4'41" (2:25)► 4'35" (2:23)► 4'30" (2:18)
█ SCHŁODZENIE
█ SUMA: 07'46"/ 1,30 km = 05'59"
Dzisiaj była porcja szybszego biegania. W ramach walki o szybkość i zapoznawania organizmu z tempem poniżej 5'00" na kilometr Zaznaczyłem stertą patyków odcinek mierzący około 500 m (według późniejszych pomiarów był on dłuższy o jakieś 20-25 m) i mogłem zacząć robić tempówki. Założenia zmodyfikowałem w stosunku co biegałem z ojcem i co próbowałem biegać ostatnio sam - o jakieś 20 sekund, wolniej. Przy tempie 4'40" mogę nadal biegać na niezłym komforcie i to mnie cieszy.
Przy okazji rozpoczęcia dzisiejszego treningu, po pierwszych 500 m zacząłem biec nieco żwawiej kolejne pół kilometra (akurat co tyle ustawiłem autolap; też żeby nieco lepiej kontrolować swoje tempo) i wyszło tempo 5'25", w którym czułem się bardzo dobrze. To dodało mi nieco animuszu przed szybszymi interwałami
A jutro jakiś easy run.
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: asfalt, miejscami kostka brukowa; trasa z jednym sporym wzniesieniem i dwoma zbiegami.
POGODA: pół dnia padało, chociaż w momencie biegu było już po wszystkim, więc jeden plus (--°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 (325 km przebiegu).
█ EASY LONG
█ SUMA: 50'49"/ 8,66 km (plus ok. 1 km bez pomiaru = 9,66) = 05'52"
█► 5'57"
█► 5'45"
█► 5'54"
█► 5'55"
█► 6'01"
█► 5'55"
█► 5'52"
█► 5'47"
█► 5'30"
Dzisiaj miał być easy i w sumie był, choć i tak wyszło tempo dużo lepsze niż myślałem, że a) wyjdzie i b) wychodzi z odczytów zegarka (ustawiłem autolapy na 500 m, ale wynikało z nich, że przed większą część trasy biegliśmy z ojcem średnio 6'00"/km lub wolniej...). Przed przedostatni kilometr to wspinaczka na wiadukt nad torami - dość długi i żmudny podbieg okraszony równie długim zbiegiem. W tym momencie zostawiłem ojca nieco za plecami i przyśpieszyłem - ostatni kilometr to już mistrzostwo świata emerytów
Wczoraj zajrzałem na kalendarz biegów na Śląsku i z bodaj dwóch dostępnych z racji terminu i odległości imprez wybrałem bieg na pożegnanie lata w Gliwicach w najbliższą sobotę (daleko więc mieć nie będę ) - trzy pętle po lesie o długości ok. 3,3 km. Pomiar ręczny, brak atestu i wpisowe dychę. Alternatywą był bieg w Tychach, ale 50 zł wpisowego skutecznie mnie zniechęciło...
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: bieg ulicami dzielnicy; powtórzenia robione na drodze będącej obecnie dojazdem do budowy DTŚ.
POGODA: deszczowo, sporo wody na ulicach, trochę wietrznie (~15°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 (331 km przebiegu).
█ ROZGRZEWKA
█ SUMA: ~18'20"/ ~3,30 km = ~05'51"
█ 2x ~750 m/ p. ~750 m
█ SUMA: --'--"/ ~1,50 km = ~4'45"
█ SCHŁODZENIE - 700 m po drugim powtórzeniu
Dzisiaj były lekkie tempówki. Wyszły dwie w tempie, z tego co pamiętam, po około 4'45", choć mogło być szybciej. Niestety dane z zegarka zostały skasowane w trakcie mojej dzisiejszej walki o import danych z OnMove 500 do komputera. Nadal nie udało mi się tego zrobić (a danych z dzisiaj już nie odzyskam, więc wszelkie przytoczone dane pochodzą z mojej pamięci ). Zegarek zmierzył mi, że odcinek, który pokonywałem miał między 720 a 740 metrów, mapa Google pokazuje 770...
Oprócz oczywistej irytacji jestem zadowolony z treningu, bo biegło mi się lekko. Tempo poniżej 5'00" staje się dla mnie coraz bardziej komfortowe, mimo że biegane w nim odcinki są coraz dłuższe. Po drugim powtórzeniu miałem dylemat: biec dalej czy sobie podarować. No i wybrałem druga opcję, bo choć miałem jeszcze dosyć pary w nogach, to powroty po interwale w tempie easy na linię startu mnie dobijały. Dlatego zdecydowałem iść do domu. Wniosek - zabrakło drugiej osoby do treningu
Na koniec jeszcze kilka zdjęć moich Merrelli. Dzisiaj podczas czyszczenia butów z błocka zauważyłem, że w cholewce po wewnętrznej stronie prawego buta zrobiła się mała dziura. Mam nadzieję, że nie oznacza to początku rozpadania się Bare Access 2, bo biega mi się w nich znakomicie. Ponadto widać jak przetarł się materiał na pięcie - taki stan towarzyszy mi pewnie już ze 100 km i jakoś się nie pogarsza, więc oprócz estetyki nie wpływa na użytkowanie. Gorzej z dziurą - o tę się boję.
No i na koniec moje oczojebne pomarańczowe sznurówki! Zdecydowanie dodały ikry butom*.
*Po kliknięciu na zdjęcie można je obejrzeć w oryginalnym rozmiarze - 800x600.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: szerokie leśne alejki, część z nich była utwardzana.
POGODA: chłodno, dłonie marzły i dość pochmurnie (14°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 (341 km przebiegu).
█ BIEG NA POŻEGNANIE LATA ~10 KM
█ SUMA: 52'01"/ 9,35 km = 05'33"
█► 5'40"
█► 5'44"
█► 5'36"
█► 5'41"
█► 5'53"
█► 5'26"
█► 5'18"
█► 5'30"
█► 5'27"
█► 4'46"
Po dotarciu na miejsce, krótki spacer do biura zawodów - usytuowany w parku/lesie, w którym mieliśmy biegać. Odbiór numeru startowego i może po 10 minutach zaczęliśmy się z ojcem rozgrzewać. Kilka minut truchtu, dwie przebieżki i to by było na tyle. On wziął jedzie udział w rozgrzewce organizowanej przez jednego z partnerów zawodów - trochę poskakał, powyginał się i tym podobne. Ja sobie podarowałem tę część. Na starcie staliśmy kilka minut, przedstawiciel organizatora chciał nam coś przekazać, ale z mojego miejsca nie było go zbyt dobrze słychać - mówił bez jakiegokolwiek nagłośnienia, a zawodnicy wokół woleli rozmawiać między sobą.
Co do samego biegu, to nie wiedziałem na co mnie stać w realiach zawodów, więc postanowiłem wystartować w tempie trochę szybszym niż to z ostatniego dłuższego treningu, w którym czułem się bardzo dobrze - czyli po ok. 5'45"/km - a do tego mieć tyle siły, żeby móc przyspieszyć w drugiej części dystansu. Nie więc miałem parcia na dobre miejsce przy starcie, bo to nie ta forma, poza tym wolałem stracić kilkanaście sekund teraz niż później kuleć na trasie. Efekt był taki, że pobiegłem spokojnie, a sporo ludzi startujących za mną wzięło się za galop i w efekcie mnie wyprzedziło. Do 7-8 kilometra wyprzedziłem chyba większość z tych, którzy przesadzili z tempem, a sam nie zostałem minięty przez nikogo. To zaliczam do plusów tego dnia.
Biegło się średnio, ale po kolei.
Gdzieś w okolicach punktu startu/mety złapany przez obiektyw aparatu trzymanego i obsługiwanego przez moją rodzicielkę
Organizator zadbał o oznaczenie trasy (choć nie była ona wyłączona z ruchu, to osoby postronne jak już chciały przejść daną ścieżką, decydowały się poczekać aż biegnąca hołota przemieści się dalej, a przy tym klaskać i dopingować uczestników biegu - to było niezwykle miłe i dawało lekkiego kopa ).
A co do kopa, to przez większą część dystansu biegłem sam - kilkanaście metrów przede mną grupa, kilkanaście metrów za mną grupa. Może na kilometr przed końcem drugiej pętli (miały być po 3,3 km, ale skończyło się na tym, że cała trasa miała ok. 9,4 km - taki pomiar dał OnMove 500, ale na run-logu kilka innych osób ma podobne dane) udało mi się dobiec do jednego jegomościa. W mocnym tempie dobiegłem z nim do końca pętli, mijając przy tym parę osób. Potem przyszły kolejne dwa kaemy pokonane samotnie, bo łepek przyspieszył na tyle, że nie miałem co gonić, bo padłbym po kilkuset metrach. Na 2,5 km do mety złapałem dwóch gości i biegłem za ich plecami. Na ostatnim kilometrze zdecydowałem się ich wyprzedzić, wejść na wyższe obroty i jakoś dobiec do mety, choć miałem już dość i tylko wizja mety za 700... 500... 400 metrów ciągnęła nogi. Na ostatnich 100-200 m musiałem jeszcze wykrzesać dodatkowe siły i przyspieszyć, bo znajomi panowie zdecydowali się na mocny finisz, a ja nie chciałem minąć mety za ich plecami, skoro tak się wyrywałem do przodu chwilę wcześniej
Cieszę się, że pierwsze zawody od powroty do biegania za mną, a pierwsza prawie dycha w ogóle. Osiągnąłem wynik, który chodził mi po głowie i był realnym założeniem. Na trasie miałem lekkie problemy z oddechem - miejscami brakowało tchu, ale wchodziłem na prędkości znane mi tylko z mocnych akcentów treningowych, które zacząłem robić niedawno i nie byłem gotowy biec w tempie 5'10"-5'15"/km ciągle. W każdym razie ostatnie prawie 400 m zrobiłem w tempie mocno poniżej pięciu minut. Fakt, że udało się włączyć jeszcze wyższy bieg podbudowuje. Na plus była także atmosfera zawodów i mini bufet zafundowany przez organizatora - gliwicki klub Pędziwiatr (ciasto było pyszne! ).
Minusem natomiast jest wynik starcia z ojcem. Na treningu pod koniec 6 km zostawiłem go daleko w tyle, on sam mówił, że nie miał z czego pobiec szybciej, a ja kończyłem w tempie ok. 5'20"/km. Na starcie zawodów ojciec ustawił się bliżej pierwszych rzędów zawodników i tyle go widziałem. Miałem nadzieję, że może na drugim, no, na trzecim okrążeniu w końcu go dopadnę, ale nieee, nic takiego nie miało miejsca. To on przywitał mnie na mecie, sącząc już przygotowany przez organizatorów napój...
Aha, i takiego bólu łydek jeszcze nie miałem. Zaczął mi doskwierać na ostatniej pętli, pod koniec biegu myślałem, że niedługo stanę na chwilę i odsapnę, a po jego zakończeniu ledwo szedłem - czułem szpilki jak cholera. Teraz jeszcze trochę pobolewa, ale jest znacznie lepiej
Trochę o zegarku: Od momentu kiedy wysiadłem z auta do złapania fixa przez zegarek minęło... no właśnie ile, z 20 minut. Na początku chciałem ustalić koordynaty, ale nic z tego, mimo że robiłem to na odsłoniętej polanie. Później zacząłem truchtanie po alejkach z włączonym trybem "free run" i czekałem aż zegarek złapie jakieś satelity. Na szczęście zdążyłem przed startem... Dla odmiany dzisiaj nie miałem żadnych problemów ze zgraniem danych na komputer. i bądź tu człowieku mądry.
Po testowaniu Geonaute OnMove 500 przez blisko 2,5 miesiąca zdecydowałem, że dzisiejsze zawody będą moim ostatnim kontaktem z tym sprzętem. Jutro jadę do Decathlonu zwrócić zegarek.
Jeszcze nie wiem czym wypełnię powstającą lukę: powrót do komórki wydaje się teraz opcją mocno średnią, albo rozejrzę się za innym zegarkiem z GPS, albo kupię tańszy pulsometr, który będzie miał również możliwość łapania międzyczasów (a w domu narysuję trasę danego treningu i obliczę poszczególne tempa (no, wtedy żegnajcie statystyki poszczególnych kilometrów, ale w przypadku interwałów nie powinno być większych problemów).
Merrell Bare Access 2: buty sprawdzają się świetnie, biega mi się w nich doskonale, a po dzisiejszych zawodach w miejscu prezentowanej w poprzednim wpisie dziurki po wewnętrznej stronie prawego buta, zauważyłem dwie dodatkowe - jedną w najbliższym sąsiedztwie tej pierwszej, a druga centymetr dalej i zaczynam poważnie obawiać się o dalszy żywot butów... a jeszcze 350 km w nich nie przelatałem
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: pobliski las, który przywitał i pożegnał błotem i kałużami.
POGODA: pochmurno, wcześniej trochę padało (17°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 (346 km przebiegu).
█ EASY RUN
█ SUMA: 34'51"/ 5,50 km = 06'20" (170 = 86%)
Ostatni bieg po lesie na długie miesiące. Lada dzień wracam do Rzeszowa na nową miejscówkę, więc będę musiał znaleźć nowe trasy, ale w każdym razie lasu tam nie uświadczę, a i o większe połacie zieleni ciężko, więc zostanie bieganie po mieście, tartanie na Resovii i ścieżkami wzdłuż Wisłoka. Tymczasem dziś zafundowałem sobie easy, może nie strasznie spokojny, ale też nie było żadnych ciężkich momentów - ot, spokojny i w miarę równy bieg (nie licząc skoków między kałużami i błockiem).
Był to pierwszy trening z nowym zegarkiem. Tym razem będę polegać na pulsometrze, choć jak widać średnia tętna wyszła strasznie wysoka jak na spokojny bieg. Dane o tętnie do zegarka wprowadziłem trochę na czuja: HRmax - 197 (ze wzoru, w Rzeszowie zrobię test progresywny, jeśli dam radę go pobiec), a tętno spoczynkowe oparłem o wyniki jakie dawał pulsometr, czyli 50 bpm.
Po bieganiu zafundowałem sobie z moimi paniami także godzinę na basenie. Trochę popływałem, doszedłem do wniosku, że to w cholerę męczące i wolę pobiegać niż się zarzynać w wodzie płynąc jakieś 250 m Poza tym, wyszło spokojnie i relaksacyjnie.
Trochę o zegarku: Geonaute OnRhythm 410 budowa taka sama jak w przypadku wersji 310, więc wyświetlacz jest moim zdaniem trochę do bani - o ile tętno widać dobrze, to już odczyt ze stopera może sprawić małe trudności (bo i małe cyfry się na niego składają). Producent, nie wiem czemu, zakrył tarczę wypukłym szkłem i to powoduje, że odbijane przez nie światło może utrudniać obserwacje tego, co wyświetla zegarek. Aczkolwiek na plus liczę pas do pomiaru tętna - pasek jest cały materiałowy, a to, co najważniejsze mocuje się na dwu uchwytach na nim. Mniej plastiku jest zawsze na plus
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2013, 17:08 przez Kwiat, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: trochę pobocza, większość to asfalt - miejscami baaardzo pagórkowaty, trochę schodów na koniec i drewniana przeprawa przez rzekę.
POGODA: temperatura w biegu całkiem przyjemna, lekki wiatr (16°C).
OBUWIE: Asics Gel 1120 (91 km przebiegu).
█ ROZGRZEWKA
█ SUMA: 25'02"/ 3,97 km = 05'18" (175 = 88%)
█ 4x 700 m po 4'40"/ p. 700 m
█ SUMA: 13'15"/ 2,83 km = 04'41" (przerwy: 18'51"/ 2,80 km = 06'43")
█► 4'44" (3:22) (184)
█► 4'42" (3:19) (187)
█► 4'35" (3:16) (186)
█► 4'41" (3:18) (184)
█ SCHŁODZENIE
█ SUMA: 06'05"/ 0,97 km = 06'15"
Stworzenie zapisu z tego treningu to mały koszmarek. Nie chce wiedzieć ile to minut pochłonęło... Zgrywanie danych z dwóch aplikacji GPS na Android, do tego przepisywanie tętna i czasu odcinków z zegarka, no i na koniec podsumowanie temp, dystansu w ST. Mamo, tato! Pod choinkę porządniejszy zegarek z GPS? (A tak poważnie chyba go sam kupię za kilka miesięcy, nie zważając na zdanie połowicy, bo bieganie z pulsometrem i nieszczęsnym telefonem po epizodzie z OnMove 500 jest tragiczne)
Dzisiejszy trening był dla nie trochę niewiadomą z trzech względów. Po pierwsze, nigdy nie biegałem po okolicy, gdzie mieszkają moi przyszli i niedoszli teściowie, a która składa się z ruchliwej drogi krajowej, braku chodników i sporych wzniesień. Po drugie, nie miałem pojęcia na ile jest przygotowany mój organizm na mocniejszy akcent. Na pierwszym treningu po zawodach, mimo spokojnego biegu, czułem od połowy trasy łydki. Dzisiaj okazało się, że łydki czuję dopiero od momentu zakończenia treningu, a biegać szybko dało się całkiem nieźle. Z kolei ostatnim powodem było włożenie po długiej przerwie starych żelazek Asicsa. Gruba podeszwa sprawdziła się doskonale na kamienistym terenie. Pewnie moje stopy dziękują mi, że to nie były Merrelle, które obecnie wędrują pocztą w ramach reklamacji
Tempówki robione były na odcinku lekko pofałdowanym, ale przy innych można go uznać za prawie płaski Do tego miałem sporo asfaltu i mały ruch samochodowy, więc nie było tak źle. Owe 700 m w praktyce biegły od jednego znaku ostrzegawczego do drugiego, więc gdybym chciał biegać częściej w tych okolicach, to GPS nie jest już potrzebny do niczego Po drugim powtórzeniu miałem myśli czy by już nie skończyć tej zabawy, ale w momencie, gdy wypoczywałem po skończonym powtórzeniu koło mnie przebiegła para równie młodych biegaczy. A po słowa pana: "Co, dzisiaj tempóweczki?" po prostu nie mogłem nie zrobić kolejnych dwóch powtórzeń Ostatnie 700 metrów to chyba wszystko na co było mnie dziś stać, tym bardziej, że na 200 m przed końcem złapała mnie lekka kolka. Myślałem, że tempo siadło, ale okazało się, że było niemal idealne, jeśli spojrzeć na wcześniejsze założenia. Co ciekawe, jeśli pulsometr nie kłamie, to muszę nieco zrewidować moje HRmax, które zgodnie z prostym wzorem 220-wiek było na poziomie 197 uderzeń na minutę. Dziś najwyższy puls wyniósł... 199 bpm. Nie wiem, w którym momencie wszedłem na takie tempo, bo najwyższe, które zauważyłem wynosiło 193. Jestem ciekaw jaki jest mój prawdziwy HRmax, bo 199 przy bieganiu 4'30" z pewnością nim nie jest.
Powrót do domu to w połowie asfalt prowadzący z górki, następnie mało stabilna drewniana przeprawa przez Wisłok (dziwnie się po tym biegło!), a na koniec najtrudniejszy etap: najpierw strome i liczne schody prowadzące od rzeki do głównej drogi (wyplułem tam płuca), a później bieg miękkim, choć kamienistym poboczem i zaliczenie dwóch największych drogowych wzniesień w okolicy. Ale było przyjemnie
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 22 paź 2013, 15:26 przez Kwiat, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: asfalt, ale ten górski; miejscami kamieniście.
POGODA: pochmurnie, lekki wiatr, ale biegło się ok (17°C).
OBUWIE: Asics Gel 1120 (98 km przebiegu).
█ PAGÓRKOWATE EASY (wysokość: 322 m/247 m, 136 m w górę i 135 m w dół)
█ SUMA: 47'55"/ 7,57 km = 06'20" (170 = 85%)
█► 6'33"
█► 6'30"
█► 6'05"
█► 6'52"
█► 5'55"
█► 6'14"
█► 5'58"
█► 6'36"
Dzisiaj w planie miałem spokojny bieg. Chociaż ciężko biec spokojnie po takich górkach... Miejscami na trasie robiło się naprawdę stromo. Nie były to najłatwiejsze chwile - nie tylko dzisiaj, ale również od momentu powrotu do biegania w kwietniu Z drugiej strony dzisiejsze zbiegi były równie strome, więc prędkości na treningu mocno się różniły. Cieszy mnie, że pomimo 7,5 km w trudnym terenie, biegło mi się całkiem przyjemnie, a na końcu - pewnie ze względu na długie wypłaszczenie trasy - miałem poczucie, że do dyszki mógłbym spokojnie dobić
Jeszcze nie wymyśliłem, jak będzie wyglądać bieganie pojutrze, ale skłaniam się do szybszych akcentów, choć może nie w tempie 4'40", a bardziej w okolicach tempa z drugiej połówki ostatnich zawodów, czyli ok. 5'20".
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: pagórkowaty asfalt i jego miękkie pobocze, drewniana przeprawa przez rzekę, trochę kamienistej dróżki.
POGODA: słonecznie, ale z mocnymi podmuchami wiatru (18°C).
OBUWIE: Asics Gel 1120 (106 km przebiegu).
█ KILOMETRÓWKI: SPOKOJNIE I ŻWAWO
█ SUMA: 46'43"/ 7,56 km = 06'10" (173 = 87%)
█► 6'25"
█► 5'36"
█► 6'25"
█► 5'38"
█► 6'20"
█► 5'56"
█► 6'34"
█► 6'34"
Po eksporcie danych z treningu do ST międzyczasy różnią się znacząco od tych ze strony Runtastic (i te tutaj widzicie). Niestety, słoneczny dzień spowodował, że niewiele widziałem na telefonie schowanym w opasce na ramię, a Runtastic PRO przy interwałach, mimo ustawionych stref tempa, nie sprawdza się najlepiej - pani miłym głosem dosłownie co dwa kroki mówi raz, że za wolno, a raz, że za szybko. Takiej czułości nie ma chyba żaden zegarek GPS do 1200 zł
Ogólny zamysł dzisiejszego treningu był taki, że co kilometr zmieniam tempo biegu: najpierw spokojnie, a następnie nieco mocniej, tak by tempo było zbliżone do średniej z ostatnich zawodów, czyli w okolicach 5'30"/km. Biegło się średnio przyjemnie - pewnie w dużej mierze ze względu na pagórkowatą okolicę, która powodowała, że wolny odcinek mógł wypaść na względnie płaskiej trasie, a akcent na podbiegach. Dużo lepiej byłoby zrobić ten trening na kilometrowym odcinku płaskiego asfaltu (jak ostatnio), jednak na to tempo byłoby to za nudne
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: trochę asfaltu, trochę kostki brukowej i przede wszystkim miękkie (czasami trawiaste) pobocze drogi.
POGODA: lekki wiatr, padający deszcz, chłodno (11°C).
OBUWIE: Asics Gel 1120 (110 km przebiegu).
█ 30' EASY RUN
█ SUMA: 30'00"/ 4,47 km = 06'42" (155 = 78%)
Postanowiłem rozpocząć realizację czerwonego planu Danielsa. Zaczynam od IV fazy - więcej o planie i założeniach w poście poniżej.
W planie było 30' biegu spokojnego, czyli - zgodnie z tabelkami - w tempie 6'47"-6'37"/km. Wczoraj plan minutowy przeliczyłem na kilometry, bo taka postać przemawia do mnie dużo bardziej i daje punkt odniesienia do tego, co biegałem do tej pory.
Na trening pobiegłem tylko z pulsometrem - komórkę zostawiłem w domu, bo przy padającym deszczu i tak nie byłoby z niej pożytku. Ustawiłem wcześniej strefę tętna, która odpowiada mniej więcej planowanemu tempu i tyle. Biegłem spokojnie, bardzo spokojnie, przez 15', a w międzyczasie kilka razy policzyłem swoją kadencję - bazując na paru 20" próbkach wyszło mi średnio 160 kroków na minutę. Po kwadransie zwyczajnie zawróciłem i wyszło, że w punkcie startu znalazłem się co do sekundy po kolejnych 15'. W domu obliczyłem trasę przy pomocy Mapometera i... przez 30' utrzymywałem tempo 6'43"/km.
Biegło się bardzo przyjemnie, wręcz rześko. Deszcz, mimo że na początku chłodny, to z czasem stworzył przyjemną i odprężającą atmosferę. (A tych kilku ludzi, których minąłem, patrzyło jak na idiotę ). Co jakiś czas zerkałem na zegarek, by zobaczyć, jak tam trzymanie się wyznaczonej strefy (nic nie pikało, więc albo dźwięk zagłuszyły sunące samochody, albo nie wystarczyło włączenie strefy i trzeba było włączyć alert w opcjach) i tyle. Zero zmęczenia, maks odprężenia i dobrego humoru
NAJBLIŻSZE ZAWODY:
Bieg Niepodległościowy I Rzeszowska Dycha: 44 dni
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 02 paź 2013, 14:31 przez Kwiat, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
I Rzeszowska Dycha już za sześć tygodni, więc myślę, że to dobry czas, by porwać się na usystematyzowany trening i odrzucić dotychczasową taktykę "jak mam ochotę + szybkie interwały". Na realizację planu decyduję się z trzech powodów:
- 1. wyniku z ostatnich zawodów - 52'03" (5'33"/km) na niecałą dychę w Gliwicach,
2. samopoczucia w trakcie i po biegu (uczucia mocnego kłucia w łydkach pod koniec ścigania, problemów oddechowych przy utrzymywaniu tempa 5'20"-5'15"),
3. ostatniego wybiegania z ojcem - średnie tempo 5'50"/km. Ojca zostawiłem na 2,5 km przed końcem trasy daleko w tyle i zrobiłem dwukilometrowy finisz w tempie ok. 5'25"/km. Czułem się dobrze, była moc na więcej, choć nogi po treningu lekko bolały. Kilka dni później ojca widziałem tylko na linii startu - ostatecznie przybiegł 5' przede mną (54 lata na karku, od dwu lat trenuje sporadycznie, pracuje fizycznie).
VDOT = 36:
E-pace = 6'57"-6'37"/km,
M-pace = 6'00"/km,
T-pace = 5'34"/km,
I-pace = 5'07"/km,
R-pace = 4'52"/km.
Kilometraż tygodniowy: 27-29 km (trening 4x w tygodniu).
Największą różnicą będzie stosowanie zupełnie innych intensywności niż w ostatnich tygodniach - bieg spokojny jest naprawdę wolnym truchtaniem (do tej pory rzadko kiedy schodziłem do tempa w granicach 6'20"-6'15"/km), interwały również będą wolniejsze niż te, które zacząłem wykonywać w ostatnim czasie (głównie 500 m i 700 m po ok. 4"40"/km). Widać jak na dłoni zwiększoną rozpiętość pomiędzy tempem E a tempem z zawodów (ponad minuta), która w moim treningu była naprawdę niewielka (trening robiłem zwykle w tempie 6'00"/km, a nawet w okolicach 5'50"/km) - wizja Danielsa idealnie wpisuje się w zdanie mojego ojca, o tym, że: "za szybko młody robisz te treningi".
Co do prędkości zobaczymy, jak będę się czuć po kolejnym treningu - w planie trochę biegania w tempie I. Jeśli uznam, że dla mnie to zbyt wolno, poczekam trzy tygodnie i albo dołożę powtórzeń, albo zwiększę tempa.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2013, 16:50 przez Kwiat, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: asfalt, drewniana przeprawa przez rzekę, trochę schodów.
POGODA: trochę deszczu, ale przede wszystkich chłodno (10°C).
OBUWIE: Asics Gel 1120 (119 km przebiegu).
█ ROZGRZEWKA + PRZEBIEŻKI 4x 30"/ 1'
█ SUMA: 13'36"/ 2,02 km = 06'44"
█ 2x (5' I/ 3' E + 3' I/ 3' E)
█ SUMA: 28'00"/ -- km = --'--"
█ SCHŁODZENIE
█ SUMA: 13'38"/ 1,86 km = 07'20"
(Zarówno w czasie rozgrzewki, jak i schłodzenia musiałem pokonywać drewnianą kładkę nad Wisłokiem oraz poradzić sobie z dojściem do niem, co było równoznaczne z przejściem w marsz )
Dziś pierwszy szybki trening. Docelowe tempo interwałów z tabelki to 5'07"/km. W praktyce okazało się, że pulsometr + komórka w pofałdowanym terenie są niewiele warte przy tego typu bieganiu. Nie dość, że w Run-Logu i Runkeeperze trasa rozlazła się niemiłosiernie poza drogę, na której robiłem tempówki, to jeszcze wyczucie tempa u mnie dość słabe. Co ciekawe obie aplikacje pokazują skrajnie różne tempo dla kilku odcinków, np. dla pierwszego powtórzenia trwającego 5' w jednej apce mam tempo 4'17"/km, a w drugiej 5'05"/km. Obłęd i kompletne zdezorientowanie, choć skłaniam się ku temu, co pokazał Run-Log, bo po pierwszych pięciu minutach myślałem, że mnie coś trafi. A kolejnych powtórzeń nie zdołam zrobić.
Ostatecznie jakoś się przemogłem, zrobiłem cały zaplanowany trening, zwolniłem na wyczucie i w końcówce nie było najgorzej, choć i drugą pięciominutówkę zrobiłem zdecydowanie za szybko.
Wnioski są następujące: by mniej nerwów było, a i trzymania się planu, jedynym wyjściem jest robienie tych treningów na bieżni, skoro zegarka z GPS, który pomógłby tempo w ryzach utrzymać, nie mam. Jutro wracam do Rzeszowa, więc będę mógł korzystać z tartanu na Resovii. Ciekawe tylko, jak będzie z dostępem do stadionu późną jesienią oraz zimą (do której godziny będzie można wejść i trenować, no i czy tartan będzie odśnieżany), gdy zmrok zapada w okolicach 16:00.
NAJBLIŻSZE ZAWODY:
Bieg Niepodległościowy I Rzeszowska Dycha: 43 dni
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: miejska kostka brukowa, trochę asfaltu i przede wszystkim tartan na Resovii.
POGODA: (6°C).
OBUWIE: Asics Gel 1120 (130 km przebiegu).
█ ROZGRZEWKA
█ SUMA: 17'12"/ 2,57 km = 06'42"
█ 3x 2000 m T/ p. 3'
█ SUMA: 32'16"/ 6,00 km = 05'23"
█ SCHŁODZENIE
█ SUMA: 15'05"/ 2,27 km = 06'39"
Szybkie bieganie z obecnym sprzętem, czyli telefon + zegarek, najlepiej wychodzi na tartanie, a tak się składa, że ten na Resovii jest ogólnodostępny i, jak się przekonałem, nawet w godzinach nocnych można z niego śmiało korzystać, choć nie ma co liczyć na blask świateł. Poniżej mała ilustracja tego, co mam na myśli
W planie było docelowo 2x 2 mile, czyli 3,2 km, ale w praktyce okazało się, że na ten moment - a przynajmniej dzień - to było zbyt wiele, więc postanowiłem wykonać ten trening w nieco zmodyfikowanej formie. Po dwóch seriach miałem lekko dość, bardziej psychicznie niż fizycznie. Głowa jednak wyprowadziła mnie na prostą i zrobiłem ostatnią serię, a trening zakończyłem z satysfakcją jak po udanej robocie.
Dane z poszczególnych okrążeń zaprzepaściłem edytując post...
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 22 paź 2013, 15:25 przez Kwiat, łącznie zmieniany 4 razy.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRENING Z 3.10.2013
TRASA: miejska kostka brukowa, trochę asfaltu.
POGODA: wieczorami jest już chłodno, w dodatku wietrznie (9°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 black/parrot (9 km przebiegu - pierwszy trening).
█ 50' EASY LONG
█ SUMA: 56'09"/ 8,47 km = 06'38"
Z lekkim opóźnieniem wpis o ostatnim treningu przed przerwą weselną (wesele to w sumie też trening, tylko innych mięśni ), który był pierwszym w trakcie realizacji mini-Danielsa wybieganiem. Przy moim tabelkowym tempie powinno wyjść nieco mniej niż 8 km, ale co zrobić - akurat trasa nie chciała się zakończyć po 50 minutach w miejscu, z którego wystartowałem. Przypadkowo to samo miejsce jest moim legowiskiem, choć pełni również inne zaszczytne funkcje.
Biegło się miło i przyjemnie, choć w planie miałem bieg nieco inną trasą. Pech chciał, że:
- wymarzyłem sobie bieg wzdłuż Wisłoka, po którego obu stronach ciągną się piękne, równe i asfaltowe ścieżki dla pieszych oraz rowerów... kompletnie nieoświetlone nocą!
- remont-poszerzanie mostu w połowie trasy powoduje, że obie ścieżki po obu brzegach zostały zagrodzone kawałami blachy i wyłączone ze wszelkiego ruchu.
Mniej więcej tak za dni prezentują się owe ścieżki.
A o współpracy z nową (bo od dnia zakup nieużywaną) parą Merrell BA 2 w kolejnym poście
NAJBLIŻSZE ZAWODY:
Bieg Niepodległościowy I Rzeszowska Dycha: 33 dni
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 07 paź 2013, 16:24 przez Kwiat, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRENING Z 6.10.2013
TRASA: miejska kostka brukowa, trochę asfaltu.
POGODA: dzień i wieczór dość ciepłe, minimalny wiatr(--°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 black/parrot (15 km przebiegu).
█ 30' EASY + 8x 30"/ p. 1'
█ SUMA: 42'05"/ 6,63 km = 06'21"
Trening w dzień po weselu, więc dobrze, że trafiło na coś spokojniejszego Zacząłem od 30 minut spokojnego biegu, by później w końcu zrobić przebieżki jak wujek Jacek nakazuje. Summa summarum, zbyt szybkie tempo tych przebieżek sobie narzuciłem - po powrocie do domu doczytałem, przeglądając kolejny raz książkę Danielsa, że tempo przebieżek odpowiada teoretycznie temu, co biegamy na milę (i to wiedziałem) albo, nieco inaczej, powinno odpowiadać wysiłkowi trwającemu 10-12 minut (czyli w moim przypadku testowi Coopera, który pobiegnę w sobotę). Tutaj tempo wyszło zdecydowanie poniżej 5'00"/km, jednak przez cały czas czułem się dobrze; przerwy były na tyle długie, że kolejne powtórzenie byłem w stanie wykonać z tą samą intensywnością.
Powyżej moje nowe, choć stare, Merrell Bare Access 2. Kupione na Zalando, pod impulsem promocji, tuż po tym, jak dostałem przesyłkę z pierwszą parą tych butów. Różnice między jednym a drugim egzemplarzem są widoczne gołym okiem (wersja charcoal vs. black/parrot ze zdjęcia), jednak obie pary różnią się również po założeniu na nogi.
Wersja black/parrot ma jakby luźniejszą cholewkę, która w okolicy kostek niezgrabnie odstaje od stóp. Pod tym względem buty ze sklepu "Byle do mety" były lepiej dopasowane. Co ciekawe, mimo tego samego rozmiaru, czuję różnicę w dopasowaniu buta do stopy - black/parrot są luźniejsze i choćby nie wiem jak ciasno zawiązać sznurówki, to moje pięty swobodnie pracują w bucie, aczkolwiek po dwóch biegach nie zauważyłem, żeby ten luz przeszkadzał... Może wszelkie "dolegliwości" tego egzemplarza przejdą, jak podparcie dla łuku stopy, które w drugim egzemplarzu BA 2 uklepałem tak, że go nie czułem. Dopiero po założeniu nowych BA 2 uświadomiłem sobie, że poprzednie również takie były, co powodowało przez pewien czas lekki dyskomfort - obecnie trochę cierpi prawa stopa.
Póki co, jedynym niechlujstwem produkcyjnym jest ostro zakończony szew przy nasadzie języka w lewym bucie, który zdążył otrzeć do krwi jeden z moich paluchów. Gada nieco przyciąłem i mam nadzieję, że od tej pory będzie już OK.
NAJBLIŻSZE ZAWODY:
Bieg Niepodległościowy I Rzeszowska Dycha: 33 dni
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 22 paź 2013, 15:25 przez Kwiat, łącznie zmieniany 2 razy.
- Kwiat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 693
- Rejestracja: 09 sie 2007, 02:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gelsenkirchen
- Kontakt:
TRASA: miejska kostka brukowa, trochę asfaltu i przede wszystkim tartan na Resovii.
POGODA: cieplutko! (13°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 black/parrot (24 km przebiegu).
█ ROZGRZEWKA + 4x 30"/ p. 1'
█ SUMA: 21'16"/ 3,32 km = 06'24"
█ 2x (1000 m I/ p. 3' E + 600 m I/ p. 3')
█ SUMA: 15'56"/ 3,20 km = 04'59"
█► 4'47" (1:50, 1:57, 1:00)
█► 5'03" (2:03, :59)
█► 5'05" (2:01, 2:06, :59)
█► 5'03" (2:01, 1:01)
█ SCHŁODZENIE
█ SUMA: 15'20"/ 2,22 km = 06'54"
Po dobiegnięciu na stadion Resovii - jeszcze widno było! - oczom mym ukazał się tłum biegaczy i truchtaczy, który jednak po kilku minutach zmienił się w przedstawienie jednego, no, może dwóch aktorów. Już na tartanie wykonałem cztery, wolniejsze niż wczoraj, przebieżki i po krótkiej przerwie przeszedłem do sedna dzisiejszego treningu.
Pierwsze 400 m - myślę sobie pod koniec: "Ło matko, to dzisiaj nie wejdzie". Po chwili przekraczam linię mety, zerkam na międzyczas i widzę... 1'50". Nie dziwię się, że przy dzisiejszej ogólnej dyspozycji i lekko bolących nogach, miałem takie trudności z tym tempem. Zwolniłem, ale i tak nadal pierwsza tempówka wychodziła zbyt szybka. Później było już tylko lepiej Co prawda w dalszym ciągu ciut za szybko, ale bardzo równo i niemal dokładnie wg tabelki Danielsa.
Cieszę się z tego treningu, bo, co tu ukrywać, nie za bardzo wchodził. Po pierwszym tysiączku pomyślałem, że spróbuję dokończyć pierwszą serię i padnę. Z pomocą przyszedł jednak głos w głowie, który od jakiegoś czasu trenuję (swego czasu wysłałem go nawet na szkolenie "Jak skutecznie motywować"). Rzekł: "Wujek uprzedzał, że interwały wchodzą ciężko, każdemu bez różnicy", "no pain, no gain, jedziesz dalej!", a zaraz potem "pamiętasz tę tabelkę ze stopniowym wzrostem "fitness level"? żeby ci urosło, musisz to skończyć!" i tak dalej, i tak dalej. Drugi tysiączek zmęczyłem i bylem w domu, bo z 600-metrówkami nie było kłopotu; jednak na bieżni zrobienie 1,5 okrążenia jest dużo przyjemniejszą wizją niż męczenie się na prostym asfaltowym odcinku - te ostatnie 200 m po prostu się leci
NAJBLIŻSZE ZAWODY:
Bieg Niepodległościowy I Rzeszowska Dycha: 33 dni
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
EDIT: Idiota! nowy wpis zrobiłem na starym poście z treningiem 3x 2000m/ p. 3'00" - jakimś cudem zapomniałem zrobić magicznej formułki ctr+c, a następnie ctr+v...
Ostatnio zmieniony 22 paź 2013, 15:24 przez Kwiat, łącznie zmieniany 2 razy.