Choć pełna obaw - zaczynam

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
_dorota_
Wyga
Wyga
Posty: 127
Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam. Chcę zacząć biegać. Kondycję mam dość dobrą, przejście szybkim marszem ok 9-10 km czy jazda rowerem po umiarkowanie pagórkowatym terenie na dystansie ok 30 km nie sprawia mi większych trudności, pomimo mojej otyłości. Ważę ok 100kg/165cm (nikt mi nie wierzy, jak nie spojrzy na wskazówkę wagi :hahaha: ). Kiedyś 10 lat i 20 kg temu zaczynałam biegać z sąsiadką. Początki były masakryczne. Po 100m ból w klatce, kolka, brak tchu... Ale nasza determinacja była ogromna, walczyłyśmy codziennie i wkońcu biegałyśmy po ok 1h plotkując jak najęte :taktak: . Potem przeprowadzka, kilka poważnych zawirowań, masa stresu i jest jak jest... Ale czasami śni mi się jak biegnę cały czas przed siebie i czuję tą radość i siłę w sobie. Pamiętam to uczucie i cholernie za nim tęsknię. No ale mam kilka obaw. Po pierwsze właśnie moja waga, czy aby nie jest za duża i czy nie zrobię sobie krzywdy biegając. No i jeszcze kwestia pory biegania. Najbardziej by mi odpowiadała 5.30, a więc biegałabym na czczo, czy to dobry pomysł?
Buty mam - jakieś adidasy wygodne w sumie na rower ale nie wiem jak się sprawdzą w bieganiu.
Pierwsze kroki poczyniłam :ble: - kupiłam stanik do biegania (mina męża co najmniej dziwna) oraz spodnie do biegania w chłodniejsze dni grubsze i cieplejsze przednie strony nogawek.
No i nagryzmoliłam tu na forum :hej:
Pozdrawiam i trzymajcie za mnie mocno kciuki :jatylko:
PKO
_dorota_
Wyga
Wyga
Posty: 127
Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zaczęłam :hejhej:
Dzisiaj pierwszy raz biegałam, wybrałam plan dla początkujących z odchudzaniem. 1-szy dzień 10' biegu i 1 seria spr. Biegłam ze stoperem w ręku, 2 razy przeszłam do szybkiego marszu na jakieś 30 -45 sekund, bo miałam pod górkę i nie dawałam rady. Nie było źle, jestem z siebie bardzo dumna :hej: .
ps. biegałam szarym świtem zamaskowana w kapturze, żeby mnie ludzie we wsi nie poznali :hahaha: .
krakow2000
Wyga
Wyga
Posty: 140
Rejestracja: 12 sie 2013, 20:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No i gratulacje... ja mam 162 i 84 kg (facet), zacząłem od planu 6 tygodniowego (ucinając pierwsze 2 tygodnie gdyż jeździłem na rowerku i nie sprawiało mi problemu bieganie z 2 tygodnia). Tak więc po 4 tygodniach (no 5 bo 1 miałem 2 dni biegu gdyż nabawiłem się lekkiej kontuzji) jestem w stanie przebiec około 30 min (po 15 min przerwa na rozciąganie itp około 2-3 min) ale więcej niż 30 min nie wydolę... z czasem to się poprawi ale zawsze... tak więc gratulacje za start i oby ci szybko nie minął ten zapał...
Co do obuwia to zależy po czym biegasz... ja pierwsze próby robiłem w zwykłych butach (takie adidasy za 30-40 zł u ruskich) ale po 1 biegu bolały mnie nogi. Zakupiłem buty do biegania z amortyzacją i od razu różnica, nie dość iż nogi mniej bolały to do tego przyjemnie się biegało (pierwsze 2-3 biegi były katorgą bo noga musiała się przyzwyczaić). Więc butki był polecał zwłaszcza jak mamy nadwagę ;) (to z mojego doświadczenia). Moje buty niby są zalecane do 85kg maxx ale spokojnie np. na allegro znajdziesz takie dla siebie. Za swoje dałem 100 zł (Joma) i jest naprawdę bardzo dobrze... Joma i Kalenji to takie niskobudżetowe buty. Tak więc inwestuj w buty aby nie nabawić się kontuzji która może cię na dłużej wykluczyć z biegania a i przyjemność nogi będzie większa.
Strój to już kto co lubi... ja np. teraz bez ciuchów typu obcisła koszulka, koszula/bluza i wiatrówka dla biegaczy nie mogę się obejść gdzie np. kumpel nie cierpi takich ciuchów i jemu biega się lepiej w zwykłych rzeczach z szafy (do tego crossfit i inne sporty też w takich rzeczach z szafy robi) a jedynie buty ma do biegania.
_dorota_
Wyga
Wyga
Posty: 127
Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziękuję za miłe słowa wsparcia :usmiech: . O dziwo te moje adidasy całkiem nieźle sobie poradziły. Oglądałam wczoraj w necie buty do biegania i te moje mają bardzo podobny kształt, konstrukcję, podeszwa dobrze wyprofilowana, lekkie i przewiewne. Biegałam dziś w zwykłych bawełnianych legginsach, bawełnianej koszulce i bluzie z kapturem. Mam zamiar jednak zacząć kompletować odzież typową dla biegaczy, ale tak powolutku, najpierw pokażę innym (mężowi), że to nie jest jakiś tam jednorazowy zryw i słomiany zapał. Cała zima przede mną, a wiosną widzę już siebie w obcisłej koszulce i króciutkich spodenkach :hej: I już nie będę się chować pod kapturem :hej:
krakow2000
Wyga
Wyga
Posty: 140
Rejestracja: 12 sie 2013, 20:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nooo to zależy czy zastosujesz również Dietę to tego :)... niestety bez Diety raczej zbyt dobrych rezultatów w wyglądzie nie osiągniesz, chociaż jak się ma dobry metabolizm to się wszystko strawi... z drugiej strony każdy powinien wyglądać tak aby się sobie podobać.
Zapał ma każdy, chodzi o to aby ten zapał szybko nie wyparował. Najtrudniej jest w zimie... przynajmniej na rowerku miałem problemy w mroźne dni znaleźć w sobie siłę aby się wybrać... w tym roku będzie bieganie, zobaczymy czy takie same problemy będą ;) tak więc liczę iż mój zapał nie minie szybko... oby twój też długo się utrzymał ;) ... powodzenia
Co do butów to zobaczysz po kilku biegach czy nogi będą cię boleć tudzież czy nie będzie jakichś problemów. Ja zmieniłem w momencie jak zaczął mnie boleć piszczel. Po zmianie obuwia znacznie lepiej się czuję i znacznie rzadziej cosik mnie boli ;)
Awatar użytkownika
agi-suomi
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 15
Rejestracja: 21 wrz 2013, 12:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Olsztyn

Nieprzeczytany post

Gratuluje najtrudniejsze są początki podobno 3tygodnie regularnego biegu (3x w tyg) wystarczą by się zarazić bieganiem. U mnie się sprawdziło ;) nie jestem jeszcze wyczynowym biegaczem nadal walczę ze słomianym zapałem :chrap: i dlatego poinformowałam wszystkich wkoło, że biegam :P żeby mnie to motywowało a ostatnio jeszcze kupiłam sobie koszulkę do biegania w nagrodę :P ehh takie tam babskie zachcianki :hejhej: . Aha nie wiem jak Ty ale ja się ubieram wg zasady żeby się ubierać na bieganie tak jakby na podwórku było o 10stopni więcej. Czyli jeśli jest 10st na podwórku to ubieram się tak jak by było 20st :jatylko:
Zakochałam się w biegu po każdym biegu planuję następną trasę i następna, ponieważ nie chce się przeciążyć biegam co drugi dzień np wt-czw-sob-niedz. i tak np
w poniedziałek 8km szybkim tempem
we wtorek około 10km ale spokojne tempo ale z krótkimi przebieżkami
w sobotę więcej jest ćwiczeń i przebieżek pod górkę niż zrobionych kilometrów (skipy, przeplatanki, wymach nóg -wszystko co wzmocni nogi) proponuję trening z Biegam Bo Lubię - ja jestem zachwycona :)
w niedzielę - dłuższe wybieganie około 15km bardzo spokojne tempo (konwersacyjne)

na następnych tygodniach planuję zwiększanie dystansu :) wszystko w swoim czasie

Powodzenia w bieganiu i mam nadzieję, ze będziesz na bieżąco informowała o swoich postępach :) powodzenia
_dorota_
Wyga
Wyga
Posty: 127
Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziękuję za wsparcie :usmiech:
Ja dopiero pierwszy tydzień mam za sobą, ale jest super. W środę 15' a dzisiaj 20', teren trochę pagórkowaty, biegnę bez postojów i bez przechodzenia do marszu, dla mnie to duży sukces. Dzisiaj biegała ze mną córka, 12 lat, dobra w sporcie, biegach, startuje we wszystkich zawodach, przełajach i sztafetach. I choć na początku miała dużo energii, byłam i tak lepsza :hej:
Awatar użytkownika
Aherus
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 24 wrz 2013, 17:32
Życiówka na 10k: 45:46
Życiówka w maratonie: 4:08:20
Lokalizacja: Katowice

Nieprzeczytany post

Przy Twojej wadze musisz uważać na kolana, zbyt duży i intensywny wysiłek może doprowadzić do przeciążenia. Pamiętaj o odpowiedniej rozgrzewce i nie narzucaj od razu szybkiego tempa - tak w biegu jak i przed nim. Przyda się także zadbać o dietę - ograniczyć tłuszcze, słodycze, napoje, alkohol - to na początek, a z czasem będziesz miała problem przybrać na wadze i nawet duża kremówka do kawy ze śmietanką będzie nic nie znaczącą ilością kalorii ;)

Życzę powodzenia i wytrwałości. Trzymam kciuki!
Obrazek
rufuz

Nieprzeczytany post

Gratuluje, wytrwałości i konsekwencji w dalszych treningach życzę. Acha i nie sluchaj "specjalistow", ktorzy nie raz beda biadolic, ze po co biegasz, po co w ogole sie meczysz, ze lepiej posiedziec w cieplym domku itp W wiekszosci beda tak biadolic z zazdrosci, ze ruszylas "cztery litery" i cos robisz a oni nadal siedza i trenuja "miesnie piwne" lub palce na pilotach TV :ble: Ty rob swoje i tyle a za jakis czas fajnie bedzie przed tymi biadolcami pokazac plaski brzuch niczym kaloryfer lub wejsc na 10 pietro bez "wypruwania flaków". A jak cos to zawsze pisz na forum a ludzie Ci pomogą. W kupie sila :ble:
Jeszcze raz gratuluje :ble:
_dorota_
Wyga
Wyga
Posty: 127
Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć. Dziękuję za wsparcie :usmiech:
Jak na razie nic mnie nie boli, kolana ok, może trochę dolna część łydek na początku. Biegam wolno, ale w zróżnicowanym terenie, choć wczoraj z córką parę razy biegłyśmy chwilę sprintem. Wg planu biegnę dopiero w pn i tego się będę trzymać, choć nie mogę się doczekać. Jedyny problem miałam z brakiem tchu, ale już nie jest tak źle, tylko powietrze rano jest tak zimne, że boję się, żeby się nie przeziębić, biegam ok 6.00. Ubieram się dość lekko, legginsy, koszulka i bluza z kapturem, z butów jestem zadowolona. Mimo mojej wagi o przeciążenia się nie martwię, zawsze "coś" robiłam, dużo maszeruję, jeżdżę rowerem, kiedyś była siłownia i to nałogowo, potem różne zajęcia jak step, aerobik. Ciężka zawsze byłam, mocno umięśniona, tyle, że teraz te mięśnie są pod tłuszczem :grr: . Zawsze też miałam problem z kupnem kozaków, na chwilę obecną obw mojej łydki to 47,5 cm. No i stąd też pytanie do ekspertów od biegania, czy moje łydki rozrosną się jeszcze bardziej? Ja wiem, że tłuszczu tam warstwa też jest, i to mam nadzieję wyeliminować, ale nie chciałabym bardziej rozbudować mięśni, zwłaszcza, że nie jestem wysoka, mam 165cm. Co do diety...tłuszczów zwłaszcza zwierzęcych jem mało, na co dzień nie używam cukru, jedynie czasami miód lub ksylitol do herbaty. Nie jem ziemniaków ani makaronów, gubi mnie chyba nasz zwykły chleb powszedni :ojoj: , bo zwykle w pośpiechu i głodzie robię na szybko kanapkę. Ale w sumie jest ok, znam zasady odżywiania, półtorej roku temu pękł mi wrzód w żołądku, miałam metaplasię, w rok samą dietą wszystko wyleczyłam. Cholesterol mam 157. Wiem, że tą moją dietę muszę bardziej zdyscyplinować :tonieja: . Zastanawiałam się nad zastosowaniem jakiegoś spalacza, np LipoBurn czy coś w tym stylu, ale nie jestem pewna, jednak znam swój organizm, wiem jak już nie raz ciężko pracowałam i jak trudno mi zrzucić kg. Mój mąż wystarczy, że przez trzy dni z rzędu zje jakiś lichy obiad i już ze 3 kg w dół. A ja to masakra jakaś :wrrwrr: . No nic, walcze, a moim nadrzędnym celem nie jest w sumie utrata wagi i ładna sylwetka tylko zdrowie, w moim wieku system wartości i priorytety wyglądają nieco inaczej niż u nastolatki :taktak:
Pozdrawiam :usmiech:
Awatar użytkownika
Aherus
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 24 wrz 2013, 17:32
Życiówka na 10k: 45:46
Życiówka w maratonie: 4:08:20
Lokalizacja: Katowice

Nieprzeczytany post

Odradzam wszystkie spalacze i całą chemię. Najlepsze są zawsze naturalne środki. Popracuj też nad przyspieszeniem metabolizmu, jest kilka złotych zasad, których warto się trzymać i z własnego doświadczenia powiem, że działają. Zrzucając swoje 20kg, prócz intensywnego ruchu podczas biegania i roweru, piłem zieloną herbatę, jadłem mało, ale często, dużo węglowodanów po wysiłku (o dziwo też makarony ;)) jak i stosowałem ostre dodatki z zawartością kapsaicyny, bo uwielbiam taką kuchnię - jednak ze względu na Twoją przebytą chorobę upewniłbym się, czy jest to bezpieczna metoda. Grzebiąc w internecie znajdziesz jeszcze więcej sposobów na przyspieszenie metabolizmu. Co do chleba to zamień biały na razowy, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś. :)

O łydki bym się nie martwił, tłuszczu na pewno nagromadziło się więcej niż mięśni, więc będziesz zadowolona z efektów. Moje się umięśniły, a zarazem stopniały o 2cm. Dla szybszych efektów możesz w dni niebiegowe jeździć na rowerze. :)
Obrazek
_dorota_
Wyga
Wyga
Posty: 127
Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzięki za rady. Niestety nie mogę ostrych przypraw, moja dieta musi być bardzo łagodna i gotowana, nie mogę też cytrusów i niektórych warzyw :ech: . Do niedawna jeździłam rowerem do pracy 15km w jedną stronę. Jednak teraz na rower jak dla mnie za zimno, dlatego też zaczęłam biegać. No i chyba odkurzę rowerek stacjonarny, choć szczerze za nim nie przepadam, wolę tradycyjny :hejhej: . Herbatę piję zieloną i białą, za czarną nie przepadam, poza tym niesłodzona kawa z chudym mlekiem 2, 3 kubki i woda niegazowana. Zastanawiam się nad wizytą u dietetyka, ale nie wiem czy nie będzie to tylko strata kasy, bo wiedzy na temat odżywiania mam i sporo i wiele można się choćby stąd dowiedzieć, gorzej z praktyką :ojoj:
emes
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 06 paź 2013, 04:01
Życiówka na 10k: 55:07
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Za zimno na rower? To chyba jakieś żarty! :) Teraz właśnie zaczyna się najlepsza pora, bo się człowiek tak koszmarnie nie poci. Od 2006 jeżdżę rowerem cały rok i mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że w każdych warunkach, jakie oferuje polski klimat, da się to robić.

Trzeba się dobrze ubrać. Ja preferuję lekki strój i szybką jazdę: koszulka i na to wiatrówka z membraną. Spodnie cienkie ale luźne, poliestrowe. Oczywiście obowiązkowo trzeba założyć do tego rękawiczki i czapkę (nim mróz nadejdzie wystarczą polary, potem na głowę wełna). W takim zestawie śmigam ze średnią 16-20km/h.

Prawdziwe niedogodności na rowerze zaczynają się w trzech przypadkach:
1. Gdy pada deszcz lub topnieje śnieg. To najgorsze, co może nas spotkać, a niestety dość częste. Jedyne sensowne wyjście to zapakować się w membrany i nieprzemakalne buty, a po dojechaniu do celu wejść w tym wszystkim pod prysznic.
2. Gdy skuje lodem. Trzeba być ostrożnym po prostu. Spuścić trochę powietrza z kół, jechać powoli, przed zakrętami zwalniać. Są tez opony z kolcami, ale jeszcze nie sprawdzałem. Generalnie wszystko da się ograć. Ostatniej zimy zaliczyłem tylko jedną glebę, bez żadnych strat.
3. Gdy temperatura spada do -10 albo niżej. Wtedy ciężko się rozgrzać samą jazdą, ale cienka bielizna termiczna już pomoże. Najbardziej cierpią jednak stopy i dłonie. Grube skarpety i rękawice niewiele pomagają, jest już naprawdę niemiło.

15km w jedną stronę to wspaniały dystans by utrzymać formę przez zimę. Doroto, nie odstawiaj roweru!
Awatar użytkownika
Aherus
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 24 wrz 2013, 17:32
Życiówka na 10k: 45:46
Życiówka w maratonie: 4:08:20
Lokalizacja: Katowice

Nieprzeczytany post

Mam znajomego co też rowerem cały sezon do pracy jeździ. Kwestia ubioru na jesień/wiosnę jest znacząca. Syntetyki chroniące przed wiatrem i ocieplenie kończyn to podstawa, szczególnie ręce żeby utrzymać kierownicę. :)
Obrazek
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

emes pisze:Za zimno na rower? To chyba jakieś żarty! :) Teraz właśnie zaczyna się najlepsza pora, bo się człowiek tak koszmarnie nie poci. Od 2006 jeżdżę rowerem cały rok i mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że w każdych warunkach, jakie oferuje polski klimat, da się to robić.

Trzeba się dobrze ubrać. Ja preferuję lekki strój i szybką jazdę: koszulka i na to wiatrówka z membraną. Spodnie cienkie ale luźne, poliestrowe. Oczywiście obowiązkowo trzeba założyć do tego rękawiczki i czapkę (nim mróz nadejdzie wystarczą polary, potem na głowę wełna). W takim zestawie śmigam ze średnią 16-20km/h.

Prawdziwe niedogodności na rowerze zaczynają się w trzech przypadkach:
1. Gdy pada deszcz lub topnieje śnieg. To najgorsze, co może nas spotkać, a niestety dość częste. Jedyne sensowne wyjście to zapakować się w membrany i nieprzemakalne buty, a po dojechaniu do celu wejść w tym wszystkim pod prysznic.
2. Gdy skuje lodem. Trzeba być ostrożnym po prostu. Spuścić trochę powietrza z kół, jechać powoli, przed zakrętami zwalniać. Są tez opony z kolcami, ale jeszcze nie sprawdzałem. Generalnie wszystko da się ograć. Ostatniej zimy zaliczyłem tylko jedną glebę, bez żadnych strat.
3. Gdy temperatura spada do -10 albo niżej. Wtedy ciężko się rozgrzać samą jazdą, ale cienka bielizna termiczna już pomoże. Najbardziej cierpią jednak stopy i dłonie. Grube skarpety i rękawice niewiele pomagają, jest już naprawdę niemiło.

15km w jedną stronę to wspaniały dystans by utrzymać formę przez zimę. Doroto, nie odstawiaj roweru!
Tak jak wspomniałeś po za ekstremalnymi wypadkami pogodowymi a tych jest góra kilka w roku to spokojnie da się śmigać. Nie ma złej pogody są źle ubrani ludzie ;)
Zima nie wybacza błędów w technice trzeba kręcić równo bez szarpania bo to na śliskim zazwyczaj kończy się fajnym poślizgiem ( kiedyś nie zwróciłem uwagi na "błyszczącą" kostkę i położyło mnie bokiem, szedłem ślizgiem i liczyłem sobie mijane ekrany, było ich sześć :)
Dobre nieprzewiewne rękawiczki to połowa sukcesu a na buty dobre ochraniacze z membraną i polarem lub z neoprenu to druga połowa.
Od wyjścia z domu do do pracy max 30 minut raz 45 ale wtedy miasto było sparaliżowane a koleżanka która wyszła z pracy godzinę wcześniej była w połowie drogi gdy ja już byłem w domu. Dojście do tramwaju i dojazd nim do pracy to minimum 45 minut autem 50 czyli rower bezkonkurencyjny i w tej kategori jedyny minus to czasami komfort termiczny ( czsem z rękawów wypadały kawałki zamarźnietego potu) ale za to jaka satysfakcja.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ