rubin - SOG-U 2019 < 24h

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wtorek, 3 września

BC 11,5 km śr. 5:16
trochę asfaltu, trochę łąki, późne rześkie popołudnie

poza ramami biegu spokojnego, ale luźno, przyjemnie, bez stresu i bez zadyszki;
fajnie :) 4,5 miesiąca temu biegłam swoje pierwsze zawody; 10 km; wtedy średnio 5:28, a na mecie prawie zemdlałam, tak mi się kręciło w głowie :)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sama nie wiem co napisać, bo tyle wrażeń, że książka by wyszła, a nie chcę przynudzać

sobota, 7 września

36 km wspaniałej przygody - biegu górskiego w Krynicy, po Beskidzie Sądeckim :)

a tak się bałam, że nie ukończę w limicie
a tu jeszcze 1,5 godziny w zapasie mi zostało
i wcale nie żyłowałam, ot tak, luźno, z nogi na nogę, pyk, pyk i jakoś poszło
i wcale mi się przez te 4 i prawie pół godziny nie nudziło

klimatycznie
przecudne widoki, ale to dopiero po jakiejś godzinie biegu
bo wcześniej było ciemno, ciemniutko
ale wtedy też wrażenie robił sznur ludzi z włączonymi czołówkami - taki ognisty wąż : ))) na początku zwarty, potem coraz to luźniejszy, : ))) pięęęknie :)
parę minut po 5tej byłam już gdzieś tam wysoko; ciemnogranatowe niebo, miliony gwiazd i widok w dolinę - a tam , przy horyzoncie, fioletowo purpurowe niebo - znak, że jeszcze trochę i zacznie świtać : )))

zimno mi było jak cholera - biegłam w 3 warstwach, rękawiczki + buff na głowie
dopiero po 7-8 kmie zdecydowałam się te rękawiczki ściągnąć
pod nogami szron, para z ust : )))
jak wbiegałam na Jaworzynę Krynicką - już jasno - wtedy pięknie odsłoniły się Tatry, Beskidy,
wierzchołki gór wyłaniały się znad gęstej mgły
kurcze, jak to pięknie wyglądało :)
wiele osób zatrzymywało się na zdjęcia, albo tylko popatrzeć
ja jedynie zerkałam na boki, bo nie biegam szybko i żal mi było minut, tym bardziej, że czułam się na prawdę wybornie : )))

na 22 km - punkt żywieniowy, czyli Hala Łabowska (czy jakoś tak : )) )
tam już zostałam w cienkiej koszulce bez rękawów; czołówkę zamieniłam na okulary przeciwsłoneczne, łyknęłam gorącej herbaty, napakowałam herbatników i rodzynek do kieszeni i ruszyłam dalej
widziałam, że większość się tam rozsiada, konsumuje kanapki przy ławkach - mi było szkoda czasu bo ciągle czułam się świetnie i bałam się, że jak wystygnę to zaczną tężeć mi mięśnie i dalej się nie ruszę
w sumie 2-3 minuty przerwy i w drogę
po drodze wcinałam herbatniki, rodzynki, popijałam muszyną
pogaduchy jak nie ze współbiegaczami to telefonicznie :)
ostatni telefon dzwonił do mnie na finiszu : ))) ale tego już, hahahah, nie odbierałam;
biegli pewien czas za mną tacy dwaj goście ... ale ryczeli ze śmiechu gdy po raz kolejny usłyszeli dzwonek :hahaha:
gdzieś na 28 kilometrze zaczęły mnie nieśmiało łapać kurcze w łydkach; wtedy zwalniałam, przechodziłam do marszu albo starałam się tak prowadzić nogi by jak najlepiej rozluźniać mięśnie łydek podczas wymachu; żadnego kryzysu na szczęście nie było;
ostatni ostry zbieg to masakra :) kręta, skalisto-kamienisto-błotnista wąska ścieżka; dało mi to popalić : ))
w dół schodziłam a nie zbiegałam tylko w jednym miejscu - ale tam był na prawdę trudny fragment; na szczęście dość krótki :)

najtrudniejszy dla mnie odcinek to końcówka i nie dlatego, że człek zmęczony - ale tam był taki monotonny a-s-f-a-l-t-o-w-y :trup: podbieg, jakieś 5 km;
tu spotkałam po drodze znajomego, z którym widuję się na Perłach Małopolski - biegł na 100 km, więc się nie spieszył - poholował mnie do mety i jakoś tam dotarłam :)
w całkiem niezłym, uważam, jak na moje skromne możliwości, czasie : ))))

czas netto 4:23:44
miejsce open 113/244;
K 7/47

już ogarnięta, wymasowana stanęłam na deptaku czekając na pierwszych prawdziwych ultrasów: Nemeth Csaba, potem Gediminas Grinius i jako trzeci Józek Pawlica
dwóch ostatnich poznałam już w maju, na zawodach w Ojcowskim Parku Narodowym - biegli Koniczynka Trail Marathon - Grinius również był pierwszy, Pawlica chyba drugi - obaj po przybyciu na metę wyglądali, jakby mogli tę setkę pyknąć jeszcze raz :)
Csaba sprawiał wrażenie bardziej zmęczonego, dość szybko się zmył, ale dłoń zdążyłam uścisnąć ;)
po jakimś czasie na metę wbiegł Piotrek Szczupła Kość :) a pod wieczór mój holownik - Madej, pozdrawiam :) !!

Największą bohaterką dnia była dla mnie jednak Magda Łączak :) niesamowita!!! i wcale nie padła na mecie - energia i radość rozpierały ją jeszcze dłuuugo :taktak:

bardzo bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tym wspaniałym święcie biegowym; jak będzie zdrowie - postaram się tu powrócić za rok :)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wiem, że to dziecinne tak się chwalić, ale kurcze, dopiero rok minął jak zaczęłam marszo-biegać a tu taka miła niespodzianka :) msc 150/718
klasyfikacja generalna MLBG :)
a miesiąc temu było 230 miejsce na 644

nie wiem jak wytrzymam, ale do piątku nie biegam; odpoczywamy ja i mój achilles ;)


kolega podesłał :)
na prawdę było ładnie :)
podbieg na Jaworzynę ... widać szron i te mgły ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sobota, 14 września

12 km BS śr. 5:52
trochę łąki, ale głównie asfalt;
+/- 219m przewyższeń - płasko???

jeszcze w niedzielę lekko czułam achillesa, w poniedziałek już nic; nawet się zdziwiłam; najbardziej bałam się problemów z kolanami, schodzeniem po schodach ... kilka dni jedynie czwórki, ale tylko trochę

po sześciu dniach odpoczynku spodziewałam się, że będzie albo bardzo lekko, albo drętwo;
wstrzeliłam się w to drugie; pierwsze parę kilometrów zupełnie jak drewniana kukła; do tego w połowie drogi łąka i piachy - zaczęły drętwieć łydki i stopy; dawno tego nie miałam, o co chodzi? wystarczyło poluzować sznurówki ...

mimo wszystko przyjemnie - na zegarek wgrałam wszystkie kawałki z filmiku z Zawoi; tak mnie wzięło nostalgicznie ... organizatorzy obiecują piękną trasę w Gorczańskim Parku Narodowym
do tego znane już są terminy przyszłorocznych zawodów :)
już nie mogę się doczekać - na prawdę gorąco polecam cały cykl Pereł Małopolski - pięknie, klimatycznie, trailowo i górsko
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

niedziela, 15 września

13,7 km śr. 5:45
głównie asfalt; +/-250 przewyższeń

w tym pierwsze 6 km luźno i swobodnie, następne 7 również, ale każda pierwsza minuta każdego kilometra żwawiej;
o wiele lżej i przyjemniej niż wczoraj; choć nie zapowiadało się; dziwne, bo wczoraj się zapowiadało, a było zaś drewniano :hahaha: ; pewnie to ta chłodniejsza, dżdżysta pogoda ... lubię taką :)
...
nie wiem co, ale coś muszę zrobić z "podbiegową górką" - jak obserwuję ostatnio - więcej przewyższeń mam na krosach i rozbieganiach niż wtedy, gdy trenuję podbiegi
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wtorek, 17 września

"zabiegana czołówka trial",
czyli 12,5 km bardzo spokojnego nocnego krosu
śr. 6:12, suma przewyższeń +/- 220m
lasek aniołowski, łąki

w strugach deszczu i wodzie po kostki
dla nas nie nowość; bardzo przyjemnie :taktak:
na starcie było nas aż dwoje; a z łapanki nawet troje :)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

czwartek, 19 września

15' rozgrz. śr. 6:06
8x800m /3' przerwy w marszu, bo tętno ... ; śr. tempa: 4:51/4:51/4:42/4:54/4:49/4:50/4:47/4:50 (nieparzyste lekko z góry, parzyste lekko pod górę)
dotrucht do domu 1,3 km śr. 5:32

+/- 170m;
jakoś nawet :taktak:
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sobota, 21 września

12 km BS śr. 5:55
chwila przerwy i 5x rytm 100m/p. w truchcie + spokojnie do domu
wszystkiego razem 14 km; +/-176m

kros, łąki; rytmy po asfalcie

luźno było, ale tylko trochę;
w nogach czuć czwartkowe interwały; w zasadzie to nawet nie w nogach, tylko w ... pośladkach; zwykle czuję je po biegach górskich - więc może faktycznie tempa powinnam biegać po bardziej płaskim;

A! miałam kibica na łące :uuusmiech:
starszy dziadzio o laseczce - stał sobie podparty i za każdym razem jak go mijałam na pętli - bił mi brawo i coś tam wołał; na koniec to nawet czapką podrzucał do góry; ale miał radochę, ja zresztą też :uuusmiech:
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

niedziela, 22 września

3 km rozgrz. 5:51
3x2 km/2' p. trucht : 5:07/5:14/5:13
2 km śr. 5:44

asfalt, kawałkami polne drogi; +/- 180m; chłodny, duszny wieczór

pierwsze i drugie powtórzenie lekko i bez problemu; te zaczęły się na trzecim: nie dość, że pod górę, pod wiatr to i trochę po piachu :trup: ;
ja tu dociskam, a przez cały pierwszy kilometr ekran zegarka jak nic pokazuje śr. tempo 5:20; przyblokował się, czy co?? na drugim nadrobiłam, kosztowało mnie to jednak trochę :taktak:

tydzień minął pod znakiem krótszych treningów; podsumowań nigdy nie robiłam i robić nie lubię, ale tak sobie wyjątkowo policzyłam, że na razie, we wrześniu nazbierałam ok. 4200m przewyższeń; w sierpniu zaś było tego jakieś 5100m
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wtorek, 24 września

17 km nocnego trailu; śr. 6:17

tyle już razy byłam na spływach kajakowych, obozach żeglarskich na suwalszczyźnie i na mazurach, a dzisiaj wieczór ... pierwszy raz widziałam bobry myszkujące nad brzegiem rzeki ...

bardzo przyjemna wycieczka; wałem i ścieżkami wzdłuż Warty;
oczywiście całą drogę padało; zaraz po tym jak wybiegliśmy z asfaltu w teren - w butach zrobiło się mokro i tak już zostało na resztę drogi;
trasa niby-łatwa, praktycznie płasko (+/-145m na całym dystansie) ale ścieżki tak nierówne, tak przeorane wąskimi a głębokimi rowami, że trzeba było się narobić, by utrzymać równowagę; tym bardziej, że dookoła sporo stojącej wody i błota

tempo konwersacyjne, to więc pokonwersowaliśmy; znowu o Bieszczadach; wszyscy z grupy, prócz mnie już tam biegli; twierdzą, że dam radę; więc może już w przyszłym roku?
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

czwartek, 26 września

4 km rozgrz. śr. 5:56
3x1km/3'p w marszu 4:58/4:57/4:57
1,2 km 6:00

późny wieczór, asfalt, płasko, 5st.C

bardzo krótki, lekki i przyjemny trening; korciło, by trochę bardziej przycisnąć, ale się powstrzymałam :)
w sobotę jeszcze krócej, a w niedzielę kolejna runda Ossona CUP; chyba będzie ślisko ...
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sobota, 28 września

5,5 km rozruchu przed jutrzejszą rundą na Ossonie; śr. 5:52

kiepsko się widzę na jutro ... tyle drewna w nogach co dzisiaj jeszcze nie miałam; przez słuchawki słyszałam jak człapię; ale co tam, przecież nie jadę się ścigać, bo i tak z wojakami nie wygram - znaczy się nie zawody a trening siły biegowej sobie zrobię;
szkoda tylko, że nie będzie tak dynamicznie :lalala: ; za to będzie ślisko i mokro, czyli nie ma tego złego - jak zabawa to zabawa

a, chyba zostanę przy 8 kilometrach; przynajmniej jest szansa, że od czasu do czasu kogoś zobaczę na tej krętej drodze :)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

niedziela 29 września

cóż znaczy moje skromne, niecałe 8 km w świetle dzisiejszego maratonu koleżanek i kolegów; ale że przebiegnięte, odnotować wypada
trasa na Ossonie delikatnie zmieniona - szron na niektórych zbiegach sprawiał, że było niebezpiecznie ślisko; skutkiem czego miast 8 mieliśmy 7,72 km; ok. +/- 450 m przewyższeń
czas brutto 45:03 - 10 minut lepiej niż na poprzedniej rundzie, ale nic dziwnego, bo pogoda łaskawa i dziś wszyscy biegli lepiej, no i te brakujące 300 metrów; jak zapowiadałam - treningowo, bez żyłowania, choć i tak zmęczyłam się trochę na podbiegach :)

miło było spotkać forumowego kolegę - tomasir był szybszy ode mnie o 4 minuty :) gratuluję i pozdrawiam :) !
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wtorek, 1 października

chyba mało siły było w niedzielę, bo co innego by mnie podkusiło, by dziś znowu?
8 km spokojnego rozbiegania śr. 6:00 a potem 10x100m podbieg na przerwie w baaardzo spokojnym truchcie;
rozbieganie spokojne tylko z nazwy; tzn. powoli było, ale zdziadziały mi nogi po niedzieli i drętwe takie znowu :ojoj: ; dopiero na podbiegach puściło i fajnie by było gdyby nie to, że zamiast nóg - płuca wypluwałam; a powinno być dzisiaj odwrotnie, chyba ...
no ale bardziej strome nachylenie to ja mam ale w lesie, a po nocy to tylko z zabieganymi

... a właśnie ... dziś czołówki nie było, tak wyszło; ale za to za dwa tygodnie będzie nocnego biegania, że hoho - całą noc spędzimy na ścieżkach Złotego Potoku i okolic ; fajnie, prawda :hej: ?
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

czwartek, 3 października

15' rozgrz. śr 6:10
ZB 1'/2'/3'/4'/3'/2'/1' na takich samych przerwach w żółwim truchcie (4:27/4:34/4:41/4:45/4:44/4:44/4:20)
+ 1,5km truchtem do domu

wreszcie za tzw. dnia; czyli widziałam po czym depczę - a jak tak to kros po dziurawej łące; +/- 180 m; bardzo przyjemna pogoda i takiż bieg; lekko, luźno, luz, blues i w ogóle;

nie lubię biegać po chodnikach i asfalcie; niby szybciej, niby łatwiej, niby niby ... tylko dlaczego, gdy biegam na zawodach - i mamy przelotówkę, kawałek choćby asfaltowy, i niechby nawet płasko - mam ochotę usiąść w rowie i tam zostać? nawet iść mi się po tym nie chce :hahaha:
ODPOWIEDZ