darek284 pisze:Daliśmy radę, GSB pokonany. W sumie Garmin zmierzył 527 km i 19303 m przewyższenia, Zrobiliśmy to w 16 dni.
Ładnie, gratulacje!
U mnie w Słowenii w 10 dni górskich wyszło ok. 13 tys.m, liczone z mapy, ale tylko w górę - suma podejść. Ile km - nie wiem, ale pewnie mniej, bo w Słowenii chodzi się bardziej w górę

.
Moim zdaniem jest to świetny pomysł na urlop. Tak bardzo nam się podobało wędrowanie, że dzieliliśmy dłuższe etapy na krótsze, żeby trwało to dłużej. Już myślimy nad kolejnym przejściem górskiego odcinka w najbliższym czasie.

Że wędrowanie jest fajne, stwierdziłam już dawno. Co więcej - uważam, że trudniejsze, niż bieganie: na trening, nawet w deszczu, wychodzi się, maks 2h pomoknie i wraca do ciepłego mieszkania.
W górach trzeba sobie radzić czasem cały dzień i napierać niezależnie od warunków. A czasem w deszczu trzeba rozbić namiot i ugotować kolację. Rano założyć mokre buty albo nawet wyjść na śnieg i napierać dalej. Po kilku takich dniach człowiek wraca i cieczy się, że ma dach nad głową i wodę w kranie, a różne wydumane problemy przestają jakoś mieć znaczenie.
Ja ub. weekend plus jeden spędziłam w Wysokich Tatrach, pozaszlakowo-hardcoro, było super, choć po powrocie zastanawiałam się, czy jest jakaś część ciała, która mnie nie boli

. Wkleję później kilka fot.
Na jesień jeszcze trochę planów jest

.
Na razie jednak bolą nie plecy, ech.