W lesie Kabackim niebezpiecznie

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

mafik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 305
Rejestracja: 19 sty 2013, 20:04
Życiówka na 10k: 43:52
Życiówka w maratonie: 3:59:06
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

krokomierz pisze:Biegałem wczoraj między 18 a 19 po Lesie Kabackim. Było inaczej niż zwykle. Nie spotkałem żadnej samotnie biegającej kobiety.
Jedyne co ze swej strony mogę zrobić żeby sytuacja kiedyś wróciła do tej sprzed kilku dni to biegać jak najwięcej po Lesie Kabackim i namawiać jak najwięcej osób (tych co się nie boją) by robili to samo. Im nas biegających będzie więcej tym będzie bezpieczniej. Wczorajszy las jak na wrześniowe popołudnie był mocno wyludniony. Kto może niech biega po Lesie Kabackim.
Część osób "przeniosło się na rano". Wczoraj przed 7:00 było zdecydowanie więcej osób niż zazwyczaj w tygodniu. I pojawiły się Panie, których rano jest zazwyczaj bardzo mało ...
Często z "obstawą". Zresztą ja też robiłem za "obstawę" ...
Co do namawiania ... jako mąż biegającej kobietki muszę powiedzieć że rozumiem Panie, którym nie spieszy się teraz do biegania w Kabatach. Nie po to wychodzi się pobiegać, żeby się cały czas bać i oglądać za siebie. Chyba że ktoś lub ciągłą adrenalinę (tego typu). Naprawdę jest niewesoło.
Wiem, że to "tylko psychika" i "czym się realnie różni sytuacja dziś od tej sprzed tygodnia?". Tak naprawdę nic się nie zmieniło - data wydarzenia to pewnie czysty przypadek. W praktyce pewnie bezpieczniej jest dzisiaj niż przed tygodniem, gdyż ryzyko dla potencjalnego wykolejeńca - gdyby chciał znów kogoś zaatakować - zwiększyło się znacznie.
Ale teraz wszyscy sobie zdali sprawę, że TO się naprawdę może wydarzyć ...
Obrazek
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Ginger
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 190
Rejestracja: 02 wrz 2013, 10:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Ja też się powoli szykuję do biegania rano.
Dota de Guapa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 180
Rejestracja: 28 lis 2011, 10:35
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

tutaj link do informacji o biegu/marszu:

http://oneginetatopa.blogspot.com/2013/ ... ofira.html

a tu moje zdanie bo nie chę się powtarzać- tak bieganie jest niebezpieczne ale jest bardziej cudowne niż straszne:)

http://oneginetatopa.blogspot.com/2013/ ... ganie.html
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A skąd w Was to przekonanie, że rano to nie napadają, nie gwałcą, jest bezpiecznie :niewiem:

Bo tak nie bardzo rozumiem.
Awatar użytkownika
kambodja
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 287
Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

cava pisze:A skąd w Was to przekonanie, że rano to nie napadają, nie gwałcą, jest bezpiecznie :niewiem:

Bo tak nie bardzo rozumiem.
podpinam się do pytania :niewiem:
rano o 6-ej w lesie kabackim prawie nikogo nie ma (sprawdzone) za to o 19-ej na głównych ścieżkach jest sporo rowerzystów i biegaczy (też sprawdzone)
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
mafik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 305
Rejestracja: 19 sty 2013, 20:04
Życiówka na 10k: 43:52
Życiówka w maratonie: 3:59:06
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

kambodja pisze:
cava pisze:A skąd w Was to przekonanie, że rano to nie napadają, nie gwałcą, jest bezpiecznie :niewiem:
Bo tak nie bardzo rozumiem.
podpinam się do pytania :niewiem:
rano o 6-ej w lesie kabackim prawie nikogo nie ma (sprawdzone) za to o 19-ej na głównych ścieżkach jest sporo rowerzystów i biegaczy (też sprawdzone)
Trochę "gdybam" ale myślę, że wiele się nie mylę - wynika to najprawdopodobniej ze statystyk pory występowania takich zdarzeń. Jedna sprawa to czy są na ścieżkach biegacze i rowerzyści, a drugie to czy pojawiają się o tej porze tego rodzaju bandyci.
Może to naiwność, ale mimo wszystko liczę na to, że nie plączą się o 7 rano ...
Wiem, że statystyka ma to do siebie, że można się stać "wyjątkiem potwierdzającym regułę", ale na czymś trzeba się opierać - inaczej to w ogóle strach by było wyjść z domu.

A poza tym to jednak o 6 czy 7 rano w Kabatach jest zupełnie inne oświetlenie i widoczność niż o 19:00. Widać wszystko naprawdę nieźle - również między drzewami.
A o 19-tej to w lesie jest już zmrok i chociaż nie jest ciemno to widoczność w głąb lasu jest bardzo mocno ograniczona.
Obrazek
bianka
Wyga
Wyga
Posty: 73
Rejestracja: 13 sty 2012, 18:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Zgadzam sie, rano pustki w lesie.. dopiero po 9:00 mozna spotkac wiecej ludzi, przewaznie panie z kijkami.
Moze jakby sie zebrala jakas grupka to byloby nam razniej? Nawet jak biegamy w roznym tempie to I tak w rozciagnietej grupie bezpieczniej. Ja bardzo chetnie sie dolacze, sama sie nie odwaze, nawet rano czy poludnie w niedziele..

A tak wogole to straszna ta historia, bardzo bardzo wspolczuje tej dziewczynie... to mogla byc kazda z nas..
joanna1012
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 252
Rejestracja: 24 cze 2010, 12:25
Życiówka na 10k: 58:30

Nieprzeczytany post

Z moich obserwacji
6 rano w sobotę czy niedzielę rano
(wiem brzmi okropnie ale przy malutkim dziecku tylko o takiej godzinie mogłyśmy)
jest pełno niedopitego wałęsającego się towarzystwa - które moim skromnym zdaniem wcale nie jest przyjemne i cholera wie co takiemu strzeli do głowy.

zaczynam pracę o 6:30 więc nie wiem jak jest w tygodniu ale stawiam na to że dla tego towarzystwa każdy dzień jest dobry na imprezę nie tylko weekend :(

może paranoiczka jestem ale jak zaczynałam biegać to biegałam z kamieniem w ręce - potem trochę wyluzowałam ale teraz kupuję gaz - oby nigdy nie zdarzyła się sytuacja żebym musiała go użyć
ale dla psychicznego komfortu coś muszę zrobić bo nie zamierzam iść za radą niektórych i biegać w burce
bieganie o 12 w południe jest nie możliwe a biegać po ulicach między samochodami to żadna przyjemność - a panikara jestem i nie potrafię tak po prostu "wyluzować"
mafik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 305
Rejestracja: 19 sty 2013, 20:04
Życiówka na 10k: 43:52
Życiówka w maratonie: 3:59:06
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

joanna1012 pisze:Z moich obserwacji
6 rano w sobotę czy niedzielę rano
(wiem brzmi okropnie ale przy malutkim dziecku tylko o takiej godzinie mogłyśmy)
jest pełno niedopitego wałęsającego się towarzystwa - które moim skromnym zdaniem wcale nie jest przyjemne i cholera wie co takiemu strzeli do głowy.

zaczynam pracę o 6:30 więc nie wiem jak jest w tygodniu ale stawiam na to że dla tego towarzystwa każdy dzień jest dobry na imprezę nie tylko weekend :(
W tygodniu biegam ok. 6:45-8:00 - niedopitego towarzystwa nie widziałem.
Najwięcej jest ludzi spieszących się do pracy (głównie rowerzyści) + biegacze + "kijkarze".
Może podejrzane towarzystwo czai się po krzakach, ale na alejkach ich nie widziałem.
Co do sobót to nie wiem - mam dzień wolny od biegania ...
W niedzielę wybiegam po 7, a nawet po 7:30. I wtedy niedopitych też już nie ma. Chociaż jak patrzę na chlew pozostawiony na terenie "piknikowym" w Powsinie i zmagające się z nim służby miejskie (zawsze się zastanawiam się jaką trzeba być świnią, żeby zostawić coś takiego po sobie ...), to mogę sobie wyobrazić, że o 6 rano to jeszcze mogą się wałęsać ... faktycznie nieprzyjemne. Rozwiązaniem jest więc pewnie wybieganie w niedzielę ciut później (jeżeli to możliwe).

Trochę z innej "beczki" ... a dzików się nie boicie? Bo ja kiedyś zimą wieczorem dostałem niezłego przyspieszenia jak zobaczyłem ślady na śniegu, który padał od 3 minut ...
Obrazek
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Raz mi się zdarzyło zostać przyatakowaną przez jakieś popaprańca.
Nic mi się nie stało i nie o gwałcenie mu chyba chodziło w sumie, tylko mnie nastraszył mocno.

I było to trochę po 7 rano, niby w lasku- ale ten lasek to bardziej taki skwerek w środku miasta z szeroką alejką przez środek prowadzącą na stację miejskiej PKP, obok ruchliwa droga, zakłady pracy.


Mozę dlatego dziwi mnie to przekonanie, ze rano jest bezpieczniej.
IMO- rano każdy leci byle prędzej do pracy, zaspany, zestresowany, nikt się nie będzie rozglądał na boki czy coś się komuś nie dzieje.

A popapraniec może akurat wraca z 3 zmiany, imprezy, na ryby idzie czy jak teraz, masa jakichś dziwnych ludzi łazi po lasach i laskach w poszukiwaniu grzybów. Ale czy wszyscy grzybów tam szukają, to w sumie nie wiem.



Innym razem, na koniu po lesie jeździłam też rano. Tyle że na koniu to czułam się bezpieczna- ludzie się boją a i jakby co to bestia kopa strzeli i uciekniemy. ;)
A tu o 9 rano, późną jesienią, w masakryczna pogodę- mżawka, wiatr, zimnica i szarówa, a tu patrzymy... a po lesie leci facet: wielki, gruby, włochaty i praktycznie GOŁY!!!
W samych slipkach i klapkach japonkach. No jeszcze wielki kosz wiklinowy miał jak na grzyby.

Ale grzyby w październiku? W samych slipkach w temperaturze koło max 5 st. w wietrze i deszczu?

Nawet koń się przeraził :hahaha:


Kolejnym razem też konno, tez rano całkiem- środek lasu, przedzieramy się z koniem na szagę do drogi- a w krzakach samochód osobowy - nie mam pojęcia jak on tam w ogóle wjechał musiał jechać po prostu miedzy drzewami bo drogi tam nie było, otwarta klapa i jakiś facet coś tam niby naprawia.
W środku lasu?!
Ja się zatrzymałam i gapię, krzyczę, : "dzień dobry!"
Jeźdźcy mają taki odruch- koń stąpa po lesie bezszelestnie, więc żeby ludzi nie straszyć to się do nich krzyczy cokolwiek.
facet skoczył jakby go diabeł widłami dźgnął, ale patrzy cały zadowolony i co proponuje?
- Może by pani zeszła z tego konia, poszukamy tu razem grzybów. :orany:

Nic nie powiedziałam, tylko popukałam się w głowę i uciekliśmy. Bo jasne, o niczym nie marzę tylko zejść z konia gdzie dość bezpiecznie i z durniem w krzaki leźć. :trup:

I to wszytko było RANO.
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2013, 14:34 przez cava, łącznie zmieniany 1 raz.
Hanna77
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 18 cze 2013, 14:13
Życiówka na 10k: 43:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ja mialam nieprzyjemne zdarzenie podczas samotnej wycieczki rowerem. gdyby nie to, ze mam pare w nogach nie wiem jakby sie to zakonczylo, ale ok. 10 km czulam jego oddech na plecach. i nie wiem, czy chcial mnie nastraszyc, czy cokolwiek innego ale mialam szczescie i zdolalam uciec. jednak od tamtego czasu nie jezdze juz samotnie rowerem po odludnych miejscach i w ogole wiecej sie boje.
biegac moge tylko wieczorami, najwczesniej o godz. 19,00. jesli jest juz ciemnawo biegam po chodnikach (tak, tak, powinno sie po miekkim podlozu, bla, bla, bla) na dlugie wybiegania biegaam z mezem i sa to weekendy. za cholere sama nie pobiegne do lasu a 20 km zrobic w malym miasteczku nie jest latwo :) jednym slowem: przekichane ;)
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

bjj pisze:Wydaje mi się ,że takie rzeczy każdy wie i nie potrzeba do tego żadnego kursu co z resztą potwierdziło się w tej dyskusji (nie biegać po zmroku po lesie, biegać w grupie, głośno krzyczeć itd.) Takie kursy to nabijanie kasy i ludzi w butelkę. Jak ktoś Cię napadnie to nie będziesz przecież próbowała sobie przypomnieć co było na 2 dniowym kursie pół roku wcześniej tylko działała odruchowo. Żeby odpowiednie techniki samoobrony stały się dla nas naturalnym odruchem trzeba je trenować kilka razy w tygodniu przez kilka lat z odpowiednim trenerem. W przypadku normalnych- niewytrenowanych osób znaczenie ma tylko nasz charakter a nie śmieszny kurs. Jedna napadnięta kobieta wpadnie w szał zacznie krzyczeć i tłuc napastnika, druga zacznie uciekać ile sił w nogach a jeszcze inna nie będzie w stanie się ruszyć, zacznie płakać itd.
Pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Pewne rzeczy wie się "teoretycznie" i naprawdę dobrze jest sobie pójść gdzieś, gdzie ktoś kompetentny to usystematyzuje. Po drugie, skoro na wytrenowanie odruchów trzeba kilka lat (tu też się nie zgodzę, ja odruchowo walnęłam torebką faceta straszącego ludzi w zamku strachów na wesołym miasteczku po paru miesiącach uczęszczania na trening :bum: ), to co, mam w ogóle nic nie zrobić, siąść i zapłakać? Po trzecie, często sam fakt pójścia na taki kurs zmienia nastawienie psychiczne i kobieta idzie pewniejszym krokiem i nie wysyła sygnałów, że jest słaba i bojąca się - to też jest ważne, bo wtedy unika się wielu zaczepek. Po czwarte, jak już wspominałyśmy, wiele kobiet (i facetów też) nie jest w stanie się przełamać i na kogoś wydrzeć lub kogoś mocno uderzyć. Jeśli uda się przełamać na weekendowym kursie, będzie później łatwiej to zrobić w sytuacji zagrożenia.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Cava, wybacz, ale uśmiałam się z Twoich przygód :tonieja:

Ale w ogóle to spanikowana jestem. Mimo że wolałabym się nie nakręcać...
Obrazek
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

cava pisze: a po lesie leci facet: wielki, gruby, włochaty i praktycznie GOŁY!!!
W samych slipkach i klapkach japonkach. No jeszcze wielki kosz wilklinowy miał jak na grzyby.
To na 100% był Dziadek Leśny z Sapkowskiego.
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6509
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

W Lesie Kabackim, na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, podobnych zdarzeń było niestety kilka, tylko wcześniej nie były tak nagłaśniane.

Popaprańcy zdarzają się wszędzie i o każdej porze.

W Kabatach, wcześnie rano, spotykałam: towarzystwo poimprezowe (kompletnie pijane, zatem raczej niegroźne), poimprezowego pana w samych slipkach, który pytał, którędy do Warszawy (też kompletnie pijany, zatem raczej było mi go żal, niż miałabym się bać), panów kradnących drewno, pana, który został napadnięty w mieszkaniu, W-wie, wywieziony do lasu i przywiązany do drzewa (serio, jak go spotkałam, zdołał się właśnie wyplątać i bardzo nerwowo pytał, czy mam telefon, był mocno zdenerwowany, a chwilę wcześniej widziałam jadący przez las ów samochód ...), ścigające się auta, jakieś zaparkowane auta w tym taksówki ;), i temu podobne.
Nie panikuję, biegam dalej, ale warto mieć się jednak na baczności.
ODPOWIEDZ