Mieso i nabiał wyniszcza nasz organizm? - prof Campbell

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Obrazek

Hmm. Ja tu otyłości nie widzę. Co do długości życia, ludność Grenlandii ma średnią długość życia ponad 71 lat, nie wiem czy to tak mało.
Na pewno Inuici mają większą podskórną warstwę tłuszczu niż Kenijczycy - bo jej potrzebują, chodzi tu o izolację termiczną. Ale nie byli otyli. W tej chwili często już są, bo żywią się w dużym stopniu przetworzoną żywnością.
Tak samo z budową ciała - wysoki wzrost i szczupła budowa pozwala na wydalanie większej ilości ciepła niż budowa krępa i niski wzrost. To przecież oczywiste, że różne warunki życia powodują ciśnienie ewolucyjne w innych płaszczyznach.
To zwykłe różnice genetyczne - z tego samego powodu bydło ras mlecznych jest zawsze chude, ile by nie zjadło, bo wszystko przerabia na mleko. A rasy mięsne potrafią przybierać kilogram dziennie pięknego tłustego boczusia ;). A jedzą porównywalnie.
Dlatego będę się upierał, że dieta nie może istnieć w oderwaniu od tego gdzie i jak żyjemy, co i ile robimy.
Tu się zgodzę. Ale można jednak jakieś uniwersalne prawdy znaleźć, na przykład taką, że ludzie jedzący dużo przetworzonych węglowodanów mają podwyższony poziom insuliny.
Albo taką, że podyższony poziom insuliny jest czynnikiem ryzyka przy nadciśnieniu, insulinooporności, jest skorelowany z wysokim LDL, niskim HDL i wysokim poziomem trójglicerydów. To są fakty z którymi raczej nikt nie dyskutuje, ale mało kto te dwa zdanie łączy w jedną całość.
The faster you are, the slower life goes by.
PKO
tatanga
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 14
Rejestracja: 04 lip 2013, 09:08
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:Jeżeli jak na dłoni widać efekty tych zaleceń (a ściśle piramidy żywieniowej WHO, gdzie gros kalorii powinien pochodzić ze zboża, a minimum z tłuszczu) w postaci ogromnej otyłości społeczeństwa amerykańskiego, a ostatnio też meksykańskiego, to trzeba mieć klapki na oczach, żeby nie zauważyć, że coś tu nie gra :). Szczególnie porównując ze Szwecją, gdzie dieta lchf (low carbohydrate high fat) jest bardzo popularna, a zdrowie społeczeństwa ciągle się polepsza. Statystyki zapadalności na choroby układu krążenia w Stanach i Szwecji są zupełnie odwrotne do powszechnego mniemania o tym co jest zdrowe dla serca, a co niezdrowe.
Trochę samodzielności w myśleniu.
Zalecenia dietetyczne WHO i innych organizacji zajmujących się odżywianiem a otyłość w Ameryce to dwie rożne rzeczy. Większość osób nie ma odpowiedniej świadomości co do prawidłowego odżywiania, jeszcze większej ilości osób nie chce się przestrzegać tych zaleceń oraz jest jeszcze grupa która samodzelne myślenie stawia wyżej niż racjonalizm.
7arema pisze: Eskimosi jedzą tłusto i choć unikają wielu chorób to żyją krócej i są otyli (pomijam, że fenomen eskimosa to ponoć ogromne ilości kwasów omega-3).[/i]
Żyją krócej, są otyli no i u nas podstawą diety nie są ryby morskie z wysoką ilością omega 3 tylko zwierzęta hodowlane.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

tatanga, kiedyś ludzie byli jeszcze mniej świadomi w sprawach odżywiania, właściwie nie mieli żadnej wiedzy, w dodatku jeszcze w latach siedemdziesiątych idea uprawiania sportu dla zdrowia budziła co najwyżej pełen politowania uśmiech :). A obejrzyj sobie jakiś amerykański film z lat siedemdziesiątych - według dzisiejszych norm spora część ludzi jest wręcz chorobliwie chuda, dziś pewnie uznalibyśmy ich za narkomanów albo chorych na raka :). Co się zmieniło? Właśnie wtedy zdobywał przewagę pogląd, że tłuszcze szkodzą, a węglowodany są "zdrowe dla serca". Przedtem, do lat mniej więcej sześćdziesiątych sądzono coś wręcz przeciwnego.
A jeszcze w latach trzydziestych i czterdziestych podręczniki żywienia dla sportowców kładły nacisk na to żeby jedzenie sportowca było świeże, i nie zawierało zbyt wiele produktów słodkich i mącznych. Jak gdzieś znajdę ten cytat to przytoczę w całości, jest ciekawy.
The faster you are, the slower life goes by.
rudnickir
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 723
Rejestracja: 23 mar 2013, 22:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jeśli już przytaczacie WHO jako autorytet to ja podziękuje:))
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Przepraszam że się wcinam w tak zażartą dyskusję, ale chciałbym się dowiedzieć
co jest nie tak z dzisiejszym nabiałem dostępnym tu i ówdzie (spotkałem się kilka razy na forum
z opiniami, że to syf). Rozumiem że żółty ser z dolnej półki może być syfiasty, ale czy to się
tyczy również twarogu? Tam chyba nie ma za bardzo możliwości, żeby coś spieprzyć? ;)
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Poza tym, że twaróg nie ma ani wapnia, ani żadnych specjalnych wartości odżywczych poza białkiem i kazeiną, bo jest produkowany z pasteryzowanego mleka? To nie, nie ma co tam spieprzyć ;).
Twaróg, szczególnie chudy to jeden z mniej wartościowych produktów mlecznych. Oczywiście jeśli mówimy o twarogu przemysłowym, jeśli sobie np kupisz mleko z mlekomatu, sam zakwasisz i zrobisz twaróg (to bardzo proste), to jak najbardziej, choć wapnia dalej nie będzie miał, to chociaż będzie miał jakieś normalne kultury bakterii.
Twaróg przemysłowy to takie samo jałowe źródło białka, jak "zdrowy" tuńczyk z puszki. W oleju roślinnym ;).
The faster you are, the slower life goes by.
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tutaj jest dość ciekawa publikacja, która wskazuje, że nabiał nie w każdej postaci jest tak samo "dobry" dla naszych kości (dobry w sensie, że wpływa na poprawę jakości kości itd, jeden z czołowych argumentów zachęcających do jedzenia produktów mleczarskich).
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23371478

Tutaj, choć badanie było robione nieco w innym celu, wyniki również wskazują, że nie wszystko co produkuje się z mleka jest tak samo dobrym źródłem wapnia dla kości - wyniki wskazują, że najlepiej na tym polu wychodzi mix mleka i jogurtu.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22894751
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Kolego ,a choć przez chwile się zastanowiłeś co ty pleciesz ,czy to ten twój Guru takie farmazony zapodaje w swej książce
Ty nie rozumiesz kolego. Walisz do mnie jakbym wysuwał zdecydowane twierdzenia - a przecież wyraźnie pytam o zdanie na dany temat o czym świadczy to, co napisałem.
białko to budulec i nie powinno z niego czerpać się energii
Tak to jest jak się w ślepo krytykuje bezmyślnie. A jakbyś czytał, to zorientowałbyś się, że to samo o białku pisze Campbel. Siejesz zamieszanie, brechtasz innych a założę się, że pewnie pozycji książkowych w temacie masz na swoim koncie zero, zaś 'wiedzy' z Onetu zapewne dużo więcej. Powinieneś zaprzestać brać udział w tej dyskusji. MĄCISZ
Kolego ile to trzeba spożyć dziennie nabiału ,aby ta kazeina stała się szkodliwa 2 kilogramy twarogu 5 litrów mleka , i kilogram żółtego sera i zapić kefirem z jogurtem czy widzisz nonsens takiego uzasadnienia myślenie nie boli to jedynie wrażliwość na dociekanie prawdy robi z nas ludzi nie idiotów do głosowania co cztery lata czy inaczej w zależności od propagowanej demokracji.
Popadasz w totalne wartości, skrajnie przejaskrawiasz z tymi ilościami. Spójrz, że sam kredujesz nonsens. Co do meritum dot kazeiny - badania pokazały, że gdy udział kazeiny w dziennej diecie wzrasta ponad 10% to uruchamia potężnie aktywność hormonu IGF-1 (znasz takowy?), który to w skrócie odpowiada za silną promocję zmian nowotworowych.


Z innego źródła niż Campbel (ktróego teraz nie mam pod ręką, ale te informacje prowadzą do takiego samego wniosku. Jednak dla pełnej wiedzy odsyłam do książki):
"Przekonanie Jane Plant, że produkty mleczne mogą powodować raka wynika z analizy złożonego składu chemicznego mleka. Mleko ludzi oraz innych ssaków jest środkiem transportu wielu chemicznych składników. To silny, biochemiczny roztwór zaprojektowany specjalnie dla zaspokajania indywidualnych potrzeb młodych ssaków tego samego gatunku.
Mleko krowie jest doskonałym pożywieniem, ale wyłącznie dla cieląt. Jego wartość odżywcza różni się od mleka kobiecego – zawiera trzy razy więcej białka, dużo więcej wapnia, a także substancje chemiczne potrzebne do rozwoju cieląt. Jedną z nich jest insulinopodobny czynnik wzrostu IGF-1, oddziałujący na podział i reprodukcję komórek.
IGF-1 jest biologicznie aktywny u ludzi, zwłaszcza w okresie dojrzewania, czyli szybkiego wzrostu. U młodych dziewcząt stymuluje wzrost piersi. Podczas ciąży jego poziom jest wysoki, a aktywne hormony prolaktyny i estrogenu pobudzają wzrost gruczołów sutkowych i wywołują laktację.
Pobudzanie wzrostu komórek piersi jest naturalne w okresie dojrzewania lub ciąży lecz jest nienaturalne u dorosłych, nie ciężarnych kobiet.

Chociaż wydzielana ilość i stężenie tych hormonów we krwi jest małe, to wywierają one ogromny wpływ na organizm.

Wszystkie te hormony są obecne w mleku krowim. IGF-1 ma skład identyczny zarówno w ludzkim jak i krowim mleku, ale jego poziom w mleku krowim jest wyższy. Występuje również w mięsie krów.

Wysoki poziom IGF-1 u ludzi jest uważany za czynnik ryzyka dla raka piersi i prostaty. W 1998 roku przeprowadzono badania kobiet przed menopauzą i stwierdzono, że u osób z najwyższym poziomem IGF-1 ryzyko zachorowania na raka piersi było 3 krotnie wyższe w porównaniu z kobietami, których poziom IGF-1 był niski. Wśród kobiet poniżej 50 roku życia ryzyko to zwiększało się 7 krotnie.
Inne badania wykazały, że wysoki poziom IGF-1 u mężczyzn jest silnym wskaźnikiem raka gruczołu krokowego.
Wobec tych danych zastanawiające jest zwiększanie poziomu IGF-1 u krów, w celu poprawy wydajności mlecznej!

Czy IGF-1 z mleka i mięsa bydła mlecznego może kumulować się w ludzkich organizmach i po pewnym czasie wywoływać niewłaściwy podział komórek ?
Wprawdzie wytwarzamy własne IGF-1, ale czy można wykluczyć, że dodatkowe ilości zjadane z nabiałem mogą spowodować powstanie nowotworu? Jane Plant wiedziała, że tamoxifen – syntetyczny lek stosowany w leczeniu raka piersi działa m.in. poprzez obniżanie poziomu IGF-1.

Pasteryzacja nie niszczy IGF-1, ale krytycy hipotezy Jane argumentują, że jest on niszczony i unieszkodliwiany podczas trawienia. Jane uważa, że w rzeczywistości jego unieszkodliwieniu zapobiega kazeina, podstawowe białko mleka, a co więcej homogenizacja, która uniemożliwia oddzielenie mleka od śmietany może jeszcze zwiększać ryzyko zachorowania na raka umożliwiając hormonom i innym chemicznym substancjom szybszy dostęp do krwiobiegu.
Uważa także, że w krowim mleku są jeszcze inne związki chemiczne, które mogą być odpowiedzialne za wysyłanie niewłaściwych sygnałów do dojrzałych tkanek."
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Nic nowego. To że mleko i jego przetwory nie są najwłaściwszym pożywieniem dla dorosłych osobników powinno być jasne dla każdego.
Są też badania, które wiążą wysokie spożycie mleka z osteoporozą, bo choć niektóre produkty mleczne zawierają sporo wapnia, to jego biodostępność nie jest najlepsza, a ponadto silnie zakwaszają organizm, zmuszając go do zużywania sporej ilości soli wapnia do przywrócenia naturalnego PH krwi. Więc per saldo pijąc mleko traci się wapń z kości.
Zresztą porównanie społeczeństw zachodnich i dalekowschodnich, które jedzą dość podobnie, podstawowa różnica jest taka, że na zachodzie je się dużo nabiału, a na dalekim wschodzie prawie wcale zastanawia. Na dalekim wschodzie osteoporoza w starszym wieku w ogóle nie jest problemem.
Ale ciekawi mnie co innego, kowalus. Dlaczego w tytule napisałeś "mięso i nabiał", skoro piszesz o nabiale? Jakbyś napisał "Nabiał wyniszcza organizm?" to w ogóle pewnie nie było się o co wykłócać :).
The faster you are, the slower life goes by.
pit78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 579
Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04

Nieprzeczytany post

Kowalus, a co z jajkami? Też niby nabiał, ale nie mleko.
luzak
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 44
Rejestracja: 08 lip 2013, 17:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:Nic nowego. To że mleko i jego przetwory nie są najwłaściwszym pożywieniem dla dorosłych osobników powinno być jasne dla każdego..
Jestem dorosłym osobnikiem płci męskiej i spożywam od dziecka minimum 1-1,5l mleka dziennie a do tego sery i jogurty i inne przetwory mleczne.
Więc co mi powinno dolegać w wieku 45lat?
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

muszę coś wyjaśnić bo zanika w dyskusji :D Ja nie twierdzę że to i tamto, tylko się zastanawiam i pytam (zbieram opinie) o kwestię które mnie poruszyły ze względu na bardzo mocne dowody.

Co do meritum - sam Campbel fizycznie te przełomowe badania prowadził na przykładzie kazeiny mlecznej.
Natomiast rozszerzeniem tego były analizy statystyczne połączoncyh sił USA-CHINY gdzie ze strony USA kierował pracami Campbel, zaś od strony CHIN ich człowiek. Razem kierowali tym wieloletnim projektem badawczym o nazwie 'wielkie badanie chińskie'. To była piewrsza taka współpraca po wznowieniu relacji dyplomatycznych między tymi dwoma krajami, zainicjowana przez premiera/przywódcę Chin, który dogorywał na raka - CHCIAŁ ZOSTAWIĆ WIEDZĘ DLA NARODU (coś niespotykanego np w Polsce).
Dodatkowo Campbel w książce posiłkuje się innymi, równie wyjątkowymi ale nielicznymi i 'niełatwymi' dla mainstreamu przemysłowego wynikami badań - BARDZO DUŻO TEGO. Musiałbym powrzucać wiele wykresów z książki(czy to legalne...?). Dltego byłem ciekaw czy ktoś czytał?
Campbel neguje zarówno nabiał, jak i wszelką żywność odzwierzęcą - tzn sam nie neguje, wyniki badań są jednoznaczne na silną niekorzyć odzwierzęcej.

Natomiast z bardzo silnym przekonaniem w bardzo pozytywnym świetle stawiana jest żywność roślinna/pełnoziarnista (wszystkie argumenty nei są domysłami ale podbudowane wynikami badań) i najlepiej nieprzetworzona, która w organizmie człowieka w długim terminie niweluje i cofa większosć chorób, na ktore cierpi tzw ZACHÓD (nowotwory w coraz młodszym wieku, szereg chorów autoimmunologicznych, cukrzyca, otyłość, sercowo-naczyniowe, układ krażenia zawały udary, cholesterol, miażdżyce).
Cholernie to wszystko wiarygodne! Ci, którzy czytali potwierdzają mądrość i przesłanie książki, zaś wszelcy ci, którzy nie czytali ani zdania mieszają te badania z błotem :/

Jeśli to jest prawda w 100% to chyba ludzi czeka żywieniowa niemała rewolucja, chyba, że wcześniej SAMI SIEBIE WYKOŃCZYMY - takie moje zdanie.
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

luzak pisze:
klosiu pisze:Nic nowego. To że mleko i jego przetwory nie są najwłaściwszym pożywieniem dla dorosłych osobników powinno być jasne dla każdego..
Jestem dorosłym osobnikiem płci męskiej i spożywam od dziecka minimum 1-1,5l mleka dziennie a do tego sery i jogurty i inne przetwory mleczne.
Więc co mi powinno dolegać w wieku 45lat?

NIekorzystne zmiany zdrowotne w społeczeństwie nie dotykają od razu 100% społeczności, ale coraz większej cześci obecnie wzrost zachorowalności spowodowanej złą dietą rośnie lawinowo (nie pamiętam dokładnie statystyki ale mocno ponad 50% społeczeństw zachodu cierpi na patologię tzw cywilizacyjną). Z wykresów takich (dla przykładu ten liniowy)
Obrazek
ale w książce - gdzie zachorowalności pokazane na wykresach rosną tak właśnie liniowo idealnie skorelowane z lawinowym wzrostem żywności odzwierzęcej w diecie społeczeństwZachodu, przamawia przeraźliwa diagnoza naszego obecnego stanu zdrowia i postępujących negatywnych zmian. I to wszystko niezależnie od genów !
luzak
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 44
Rejestracja: 08 lip 2013, 17:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nie mam zamiaru niczego negować, ale wydaje mi się, że jeżeli coś jest szkodliwe, to 45 lat zażywania "trucizny" w sumie chyba w nie najmniejszej ilości powinno ujawnić u każdego wszystkie dolegliwości o których wspomniał badacz.
Co do statystyk to wiem, że można je tak komponować aby poprzeć swoje badania. Tendencja do naciągania statystyk jest tym większa im więcej badacz spędził lat na badaniach aby udowodnić swoje tezy.
Ja tez nie chciałbym spędzić dziesięciu lat aby po tym czasie okazało się, że moje założenia były błędne.
Moje wątpliwości budzi to, że porównuje się skrajnie rożne społeczności. Chińczyków, Amerykanów czy Eskimosów różni dużo więcej niż ilości spożywanego mięsa i nabiału. Równie dobrze można by np. wyciągnąć wniosek, że kolor skóry jest zależny od ilości spożywanego mleka. W kulturach gdzie spożywa się więcej mleka skóra przeważnie jest biała, tam gdzie mleka jest mniej w jadłospisie, skóra staje się żółta lub nawet czarna ;)
Korelacja istnieje, ale czy wnioski wyciągane z tej korelacji są właściwe?
A może to ilość spożywanego ryżu sprawia, że skóra jest żółta?
Co prawda badań nie robiłem, ale myślę, że za pomocą statystyk i wykresów byłbym w stanie to udowodnić :)
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kowalus pisze:Natomiast z bardzo silnym przekonaniem w bardzo pozytywnym świetle stawiana jest żywność roślinna/pełnoziarnista (wszystkie argumenty nei są domysłami ale podbudowane wynikami badań) i najlepiej nieprzetworzona, która w organizmie człowieka w długim terminie niweluje i cofa większosć chorób, na ktore cierpi tzw ZACHÓD (nowotwory w coraz młodszym wieku, szereg chorów autoimmunologicznych, cukrzyca, otyłość, sercowo-naczyniowe, układ krażenia zawały udary, cholesterol, miażdżyce).
Propagatorzy paleo mówią niemal dokładnie to samo. W sumie propagatorzy większości diet, tfu, zasad zdrowego odżywiania. Ciekawe.

Jedno i drugie to tylko głos w dyskusji, nikt nie ma monopolu na prawdę absolutną. A nam zostaje flejm na forum.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ