ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
franklina pisze:a to ja podjade jako reprezentant forumno ale cava to juz obowiazkowo
Ale o co chodzi?
Bo ja jakoś nie łapię gdzie Wy się wybieracie i gdzie ja mam obowiązkowo coś reprezentować?
I dlaczego ja?
A w ogóle to jest tu kto?
Wymarliście, czy jak?
-
ania102
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 730
- Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cava maly się żeni i Ty masz nas reprezentować na jego ślubie:-D Nie wiemy jeszcze, kiedy.
Wolę biegać rano, a ostatnio niestety mam możliwość tylko w niektóre wieczory i popołudnia. Temperatura bardziej ludzka i znów da się żyć:-) Wczoraj miałam 40 minut dla siebie i znów zrobiłam bardzo szybki, jak na mnie, trening. W parku zaczęło się już robić ciemno, więc tym bardziej motywacja, żeby szybko biec wzrosła. Może dziś też się uda:-)
Co u Was?
Wolę biegać rano, a ostatnio niestety mam możliwość tylko w niektóre wieczory i popołudnia. Temperatura bardziej ludzka i znów da się żyć:-) Wczoraj miałam 40 minut dla siebie i znów zrobiłam bardzo szybki, jak na mnie, trening. W parku zaczęło się już robić ciemno, więc tym bardziej motywacja, żeby szybko biec wzrosła. Może dziś też się uda:-)
Co u Was?
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
AAAAA, no przecież!
Kompletnie nie załapałam że o to chodzi.
No jakby Mały jasno napisał że nie ma nic przeciwko obcym osobom w tak jednak rodzinnej sytuacji, to czemu nie. Zawsze przyjemnie popatrzeć na szczęście i zakochanie.
Tylko nie wiem czy akurat ja jestem dobrym reprezentantem czegokoliek, a zwłaszcza biegaczej trzódki.
W dodatku mnie się zdarza okropnie rozczulic i płakać na ślubach, to tym bardziej nie wiem czy by sobie zyczyli takiej płaczki na tak radosnym jednak wydarzeniu. :/
Kompletnie nie załapałam że o to chodzi.
No jakby Mały jasno napisał że nie ma nic przeciwko obcym osobom w tak jednak rodzinnej sytuacji, to czemu nie. Zawsze przyjemnie popatrzeć na szczęście i zakochanie.
Tylko nie wiem czy akurat ja jestem dobrym reprezentantem czegokoliek, a zwłaszcza biegaczej trzódki.
W dodatku mnie się zdarza okropnie rozczulic i płakać na ślubach, to tym bardziej nie wiem czy by sobie zyczyli takiej płaczki na tak radosnym jednak wydarzeniu. :/
- Wilma
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 562
- Rejestracja: 21 maja 2009, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
cava, bo bo najbliżej mieszkasz chyba? 
Ja wpadam sporadycznie bo w obecnej sytuacji forum jest dla mnie jak monopolowy dla alkoholika. Ciekawe czy kiedykolwiek się z tej kontuzji wygrzebię... Póki co sobie pojogowałam i stwierdzam, że bieganie zdecydowanie nie wzmacnia mięśni rąk. Trzęsłam się jak galareta.
Ja wpadam sporadycznie bo w obecnej sytuacji forum jest dla mnie jak monopolowy dla alkoholika. Ciekawe czy kiedykolwiek się z tej kontuzji wygrzebię... Póki co sobie pojogowałam i stwierdzam, że bieganie zdecydowanie nie wzmacnia mięśni rąk. Trzęsłam się jak galareta.
o
-
ania102
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 730
- Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wilma Wczoraj próbowałam się podciągnąć na drążku - słabo mi szło. Muszę się wziąć za ćwiczenia. Codziennie robię ćwiczenia na mięśnie brzucha, może powinnam dołączyć ćwiczenia na ręce.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Kurczę dopiero teraz zauważyłem pytanieWilma pisze:Maly, a tak niedyskretnie spytam. Kiedy ślub?
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Szelmiasta, z tej samej serii wydawnictwa "Galaktyka" są jeszcze :szelma pisze: Skończyłam słuchać audiobooka "Dogonić Kenijczyków" - fajna książka, jako audiobook do biegania wręcz idealna - daje kopaTeraz mam "normalnego" audiobooka, ale muszę znaleźć coś biegowego jako następny - coś polecacie? Urodzonych biegaczy i Eat and Run już czytałam.
"Bez ograniczeń " Krissy Wellington i "Ukryta siła" Rich Roll'a
bardziej triatlonowo obie, ale fajne i daje kopa do ruszenia sie z kanapy.
Mnie Krissy Wellington trochę wkurzała tymi rozwlekłymi wyłuszczeniami z lat szkolnych i dziecięcych, ale w sumie fajnie się czyta.
"Ukrytą siłę" akurat morduje mój mąż,mówi ze fajnie się czyta- jest w 1/4.
U mnie musi poczekać, mam kilka "zwykłych" książek w kolejce.
No i jest jeszcze "Ostatni wyścig" Jeana Hatzfelda - bardzo dobrze się czyta, tyle że smutne.
Jesli chodzi o poziom pisarstwa to bije na głowę wszytko wydane przez "Galaktykę", to po prostu dobrze napisana literatura.
I, mimo że nie biegowe, ale IMO warto przeczytać:
- "Wyścig tajemnic" Tylera Hamiltona/ Daniela Coyle'a
- "Oszustwo niedoskonałe" Dawida Walsha.
I właśnie obie i w takiej kolejności, dopiero ma się jako taki obraz, bo Hamilton to się przedstawił, z całym szacunkiem, ale jak jakiś biedny duduś-ostatni Mohikanin . :/
Walsh przywraca proporcje. Tyle że pisze okropnie chaotycznie.
- franklina
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
a mi juz niedobrze od tych scotów jurków i innych kenijczyków
czytam "pieśń jedwabnego szlaku"-nawet mnie wciagneła
A dzisiaj taka zakwaszona i polamana stwierdziłam ze nie zrobie biegowo nawet pół km wiec dosiadłam rower
a ja mam takiego złoma niemieckiego z komisu,miejski z koszykiem
no i sie zapusciłam nim w las...No i tak błogo bylo i zielono ze mi mykneło 21,5km
A teraz sobie siedze i mysle ze ze 4km to chyba dam rade...no nic...zobacze...narazie wcinam Calypso 
A dzisiaj taka zakwaszona i polamana stwierdziłam ze nie zrobie biegowo nawet pół km wiec dosiadłam rower
- maly89
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Franklina wszystko jest kwestią motywacji - u nas zamiast Calypso było co innego i nie 4, a ponad 40 kilometrów machnęliśmyfranklina pisze: A teraz sobie siedze i mysle ze ze 4km to chyba dam rade...no nic...zobacze...narazie wcinam Calypso
Międzynarodowy Maraton Solidarności

-
Ma_tika
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ledwo żyję po weekendzie na Jurze...
Wczoraj prawie 40 km na rowerze. W tym połowa podjazdy, połowa zjazdy. Płasko nie było. Dzis pobiegłam w bardzo klimatycznych małych zawodach, po piaszczystym lesie, więc lekko nie było (na szczeście tylko 6 km). I na koniec znowu dobiłam się rowerem.
Z literatury sportowej czytam teraz "Wagę startową", z tym że nie jest to łatwe w odbiorze i bardzo osadzone w realiach amerykańskich. Nie tyle literatura, co poradnik, także nie trzeba czytać ciągiem, choć to porządkuje pewne sprawy. Ogólnie mądre i polecam. Ale trudno przebrnąć przez te wszystkie bardzo szczegółowe wyliczenia. Za to przyklady przepisów na końcu nijak się mają do zdrowej sportowej diety
Ogólnie słabo mi się czyta typową literaturę biegową, ale może zraziłam się Scottem Yurkiem - wg mnie źle napisane i zwyczajnie nudne ("Jedz i biegaj"). Natomiast "Wyścig tajemnic" pochłonęłam jak dobrą sensację, choć faktycznie, patrząc na to zdroworozsądkowo, trudno mi było przebrnąć przez te fragmenty, w których Hamilton wystawia sobie laurkę jaki to on z domu uczciwy i jak to się nie mógł w tym odnaleźć
Ch. Wellington - niech ktoś mi uczciwie powie, czy warto to kupić??? Historię mniej więcej znam, pytanie tylko czy jest to dobrze opisane? Czy też w stylu "byłam brzydkim kaczątkiem, nie wierzyłam w siebie, same kłody pod nogi życie mi rzucało, ale wreszcie znalazłam swoje powołanie i wszystko się odmieniło dzieki tri, a ja jestem teraz fantasyczną spełnioną kobietą"?
Wczoraj prawie 40 km na rowerze. W tym połowa podjazdy, połowa zjazdy. Płasko nie było. Dzis pobiegłam w bardzo klimatycznych małych zawodach, po piaszczystym lesie, więc lekko nie było (na szczeście tylko 6 km). I na koniec znowu dobiłam się rowerem.
Z literatury sportowej czytam teraz "Wagę startową", z tym że nie jest to łatwe w odbiorze i bardzo osadzone w realiach amerykańskich. Nie tyle literatura, co poradnik, także nie trzeba czytać ciągiem, choć to porządkuje pewne sprawy. Ogólnie mądre i polecam. Ale trudno przebrnąć przez te wszystkie bardzo szczegółowe wyliczenia. Za to przyklady przepisów na końcu nijak się mają do zdrowej sportowej diety
Ogólnie słabo mi się czyta typową literaturę biegową, ale może zraziłam się Scottem Yurkiem - wg mnie źle napisane i zwyczajnie nudne ("Jedz i biegaj"). Natomiast "Wyścig tajemnic" pochłonęłam jak dobrą sensację, choć faktycznie, patrząc na to zdroworozsądkowo, trudno mi było przebrnąć przez te fragmenty, w których Hamilton wystawia sobie laurkę jaki to on z domu uczciwy i jak to się nie mógł w tym odnaleźć
Ch. Wellington - niech ktoś mi uczciwie powie, czy warto to kupić??? Historię mniej więcej znam, pytanie tylko czy jest to dobrze opisane? Czy też w stylu "byłam brzydkim kaczątkiem, nie wierzyłam w siebie, same kłody pod nogi życie mi rzucało, ale wreszcie znalazłam swoje powołanie i wszystko się odmieniło dzieki tri, a ja jestem teraz fantasyczną spełnioną kobietą"?
- szelma
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 400
- Rejestracja: 21 sie 2012, 12:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Belgia
cava, dzięki za listę
Ja i tak głównie ebooki czytam albo słucham audio, a kupuję na amazonie, więc wszystko lecę w oryginale.
Ma_tika, hmmm, ciekawa jestem, w jakim stopniu Twoje odczucia co do książki Scotta Jurka są spowodowane tłumaczeniem. Muszę kiedyś przy okazji przejrzeć polską wersję.
U mnie weekend był absolutnie niesportowy - w sobotę mieliśmy gości, więc najpierw zakupy, sprzątanie, potem gotowanie, a w niedzielę umierałam na syndrom dnia poprzedniego
Wejście na piętro było prawie że ponad moje możliwości
Ale dzisiaj pójdę na mój lekko opóźniony jubileuszowy bieg, albowiem w piątek minął rok, odkąd biegam (i jako bieganie rozumiem tu bieganie na dworze a nie na bieżni na siłowni). A jeszcze rok temu kto by pomyślał, że ja jestem w stanie biegać 
Ma_tika, hmmm, ciekawa jestem, w jakim stopniu Twoje odczucia co do książki Scotta Jurka są spowodowane tłumaczeniem. Muszę kiedyś przy okazji przejrzeć polską wersję.
U mnie weekend był absolutnie niesportowy - w sobotę mieliśmy gości, więc najpierw zakupy, sprzątanie, potem gotowanie, a w niedzielę umierałam na syndrom dnia poprzedniego





