a są tu także początkujące biegaczki?
Moderator: beata
- kambodja
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 287
- Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mamuśka świetnie Cię rozumiem z tym uzależnieniem od innych w umawianiu się.
Ja próbowałam biegać z przyjaciółką ale obie jesteśmy mocno zaganiane i czasem mi pasowało o 22:50, a następnego dnia o 19-ej i trudno było się zgadać.
Ja wole biegać sama - to taka chwila wyłącznie dla mnie - muzyka, spokój, endorfinki i fruwam. Nie muszę nic - mam lepszy dzien to biegnę ciągiem 40 minut, jak mam gorszy to zatrzymam się po 20 minutach. Swoim tempem i jest giiiit
Co do motywowania to chyba się baaardzo wciągnęłam i czuję uzależnienie
Też jestem prawie w średnim wieku (no jeszcze chwilka do 40-ki) ale kompletnie się tym nie przejmuje jak mnie inni widzą
Ja próbowałam biegać z przyjaciółką ale obie jesteśmy mocno zaganiane i czasem mi pasowało o 22:50, a następnego dnia o 19-ej i trudno było się zgadać.
Ja wole biegać sama - to taka chwila wyłącznie dla mnie - muzyka, spokój, endorfinki i fruwam. Nie muszę nic - mam lepszy dzien to biegnę ciągiem 40 minut, jak mam gorszy to zatrzymam się po 20 minutach. Swoim tempem i jest giiiit
Co do motywowania to chyba się baaardzo wciągnęłam i czuję uzależnienie
Też jestem prawie w średnim wieku (no jeszcze chwilka do 40-ki) ale kompletnie się tym nie przejmuje jak mnie inni widzą
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 02 sie 2013, 13:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niestety nie mam niczego takie w pobliżu. Dzisiaj w każdym razie jestem już po porannej przebieżce, bo to akurat dzień, kiedy mogłam sobie na to pozwolić . Pomimo tego, że o tej 7 nie ma jeszcze upałów, i tak jest dosyć duszno, no ale o niebo lepiej niż w środku dnia lub wczesnym wieczorem.lilian pisze:biegówka, a może masz u siebie stadion na terenie zamkniętym? Ja tak rozwiązałam problem wieczornych wytruchtań zimowych
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 02 sie 2013, 13:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Właśnie ja też nie wyobrażam sobie wyjścia z domu na czczo, nie wyobrażam sobie jednak też zjedzenia zwykłego śniadania tuż przed bieganiem. Ten banan brzmi w każdym razie bardzo dobrze
- kambodja
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 287
- Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
dziś poszłam pobiegać o 6-ej rano - wyszłam po 2 szklankach wody i moja głowa przez 2 km spała po prostu brak kawy do której jestem mega przyzwyczajona. Potem zrobiło się nieco lepiej ale i tak czułam brak kofeiny w żyłach
Wniosek z tego - do porannego biegania muszę wypić chociaż słabą kawkę. Zjeść rano nie dam rady bo potem będą mnie łapać kolki
Ale stwierdzam, że generalnie wolę biegać wieczorami, chociaż teraz czuję się super
Wniosek z tego - do porannego biegania muszę wypić chociaż słabą kawkę. Zjeść rano nie dam rady bo potem będą mnie łapać kolki
Ale stwierdzam, że generalnie wolę biegać wieczorami, chociaż teraz czuję się super
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
-
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 23 cze 2013, 20:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
a na mnie najlepiej działa ciasteczko jakiś herbatnik czy coś takiego, no i mała kawa. Po bananach często boli mnie żołądek, więc nawet nie próbuję.
Po ciasteczku odczekuję jakieś 30 min, w tym czasie trochę się rozciągam, i lecę.
Po ciasteczku odczekuję jakieś 30 min, w tym czasie trochę się rozciągam, i lecę.
- tosia
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 10 sie 2013, 19:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: świętokrzyske
widzę, że ten wątek zamilkł jakiś czas temu ale jako początkująca biegaczka mówię: hej:)
biegam od około 2 miesięcy, 3 razy w tygodniu - ustaliłam sobie 3 stałe dni i tak planuje czas, żeby we wtorki czwartki i niedziele zawsze godzinę poświęcić na trening. czasem biega ze mną kumpela, czasem sama, grunt że udało mi się wypracować stały rytm:)
szkoda tylko, że nie mam blisko leśnych ścieżek, biegam wzdłuż ścieżki rowerowej wykładanej kostką:/
biegam od około 2 miesięcy, 3 razy w tygodniu - ustaliłam sobie 3 stałe dni i tak planuje czas, żeby we wtorki czwartki i niedziele zawsze godzinę poświęcić na trening. czasem biega ze mną kumpela, czasem sama, grunt że udało mi się wypracować stały rytm:)
szkoda tylko, że nie mam blisko leśnych ścieżek, biegam wzdłuż ścieżki rowerowej wykładanej kostką:/
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
a ja chyba znow poczatkujaca jestem
witam sie wiec. Glownie uprawiam NW i czasami sobie pobiegam z kijami, szczegolnie jak z gorki jest. Przestalam biegac, bo mi kolano nie pozwalalo, teraz zdarza mi sie w trakcie teningu NW 3 km przebiec i kolano grzeczne jest. Mam nadzieje,ze powoli przejde od NW do biegania.
Alesnie sciezki i takie inne mam w nadmiarze
witam sie wiec. Glownie uprawiam NW i czasami sobie pobiegam z kijami, szczegolnie jak z gorki jest. Przestalam biegac, bo mi kolano nie pozwalalo, teraz zdarza mi sie w trakcie teningu NW 3 km przebiec i kolano grzeczne jest. Mam nadzieje,ze powoli przejde od NW do biegania.
Alesnie sciezki i takie inne mam w nadmiarze
- kambodja
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 287
- Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ja też mam do leśnych ścieżek jakieś 400 metrów i wstyd się przyznać, że bardzo żadko korzystam - dlatego, że biegam bardzo późno (niestety nie mogę za dnia) i zostają mi dobrze oświetlone ulice osiedla ale i tak jest fajnietosia pisze:pozazdrościc tych ścieżynek leśnych w nadmiarze...
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
- papillon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 3 city
Ja również zaczynam znowu, po raz kolejny chyba 3 już... oby ostatni, bo osiągam formę od półtora roku, potem coś mnie wybije z rytmu - praca, kłopoty, dom i odpuszczam. Po 2 - 3 miesiącach jak czuję się ociężale i koszmarnie, brakuje mi siły wraca do kerningów, świat nabiera barw dni stają się dłuższe, bieganie daje mi powera, ale jak coś robię to robię na 200% więc szybko się spalam i w kółko to samo! Mam słomiany zapał!!! Walczę z tym i ze sobą, wyrabiam systematykę, ale idzie to mozolnie.
Każdorazowe wejście w treningi boli! Bolą pierwsze kilometry, boli bo tętno skacze, kolka łapie... oby tym razem to ostatni raz! Tak więc zaczynam od prawie nowa, bo w tym czasie nie siedziałam żyjemy aktywnie, więc plan na 10 tkę mam! W związku z tym 3 treningi w tygodniu http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=169 w dni nie biegowe siłownia, dieta redukcyjna przynajmniej na razie. 1 dzień odpoczywam błogo na spacerach z psem pracy w ogrodzie lub rowerze ;p a czasami na kanapie!
Motywuje się w każdy wieczór poprzedzający poranny trening książką Chrissie Wellington Bez ograniczeń. Czytam wieczorem kilka stron i całą noc jak mantrę powtarzam sobie że jutro jest dzień i muszę dobrze wykorzystać czas na trening, rano wstaję ciuchy przygotowane przy łóżku i budzę się dopiero na następnej ulicy gdy tętno osiąga 150 Praktycznie zaczynam trening na śpiąco, poranne czynności i toaletę wykonuję jak w letargu, inaczej milion rzeczy przeszkodziłoby mi żeby założyć buty i pobiec.
Jak pisał Murakami każdy nawet najbardziej wytrawny biegacz ma ciężkie wyjścia i chwile, ale ten moment gdy zakładasz buty jest decydujący i kiedy to nastąpi to po prostu biegniesz!
Na razie siłę daje mi Chrissie, aż boję się co będzie jak skończę ją czytać...
Każdorazowe wejście w treningi boli! Bolą pierwsze kilometry, boli bo tętno skacze, kolka łapie... oby tym razem to ostatni raz! Tak więc zaczynam od prawie nowa, bo w tym czasie nie siedziałam żyjemy aktywnie, więc plan na 10 tkę mam! W związku z tym 3 treningi w tygodniu http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=169 w dni nie biegowe siłownia, dieta redukcyjna przynajmniej na razie. 1 dzień odpoczywam błogo na spacerach z psem pracy w ogrodzie lub rowerze ;p a czasami na kanapie!
Motywuje się w każdy wieczór poprzedzający poranny trening książką Chrissie Wellington Bez ograniczeń. Czytam wieczorem kilka stron i całą noc jak mantrę powtarzam sobie że jutro jest dzień i muszę dobrze wykorzystać czas na trening, rano wstaję ciuchy przygotowane przy łóżku i budzę się dopiero na następnej ulicy gdy tętno osiąga 150 Praktycznie zaczynam trening na śpiąco, poranne czynności i toaletę wykonuję jak w letargu, inaczej milion rzeczy przeszkodziłoby mi żeby założyć buty i pobiec.
Jak pisał Murakami każdy nawet najbardziej wytrawny biegacz ma ciężkie wyjścia i chwile, ale ten moment gdy zakładasz buty jest decydujący i kiedy to nastąpi to po prostu biegniesz!
Na razie siłę daje mi Chrissie, aż boję się co będzie jak skończę ją czytać...
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!