Aniad1312 Run 4 fun - not 4 records ;)

Moderator: infernal

Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

10 lipca 2013

Wczoraj jeszcze 30min ćwiczeń - brzuch, nogi, a nawet pompki :taktak: + rozciąganie.
Sama siebie nie poznaję :hahaha:
Nad ranem piękny sen o kupowaniu czekolady - stoję w sklepie i nagle dziwny odgłos, jakieś buczenie, zastanawiam się co to jest..no i się obudziłam, bo to jakaś osa chyba usilnie krążyła obok mojego otwartego okna, usiłując dostać się do środka i buczała. Czyli pobudka 5:40, ech...Zasnęłam jeszcze i wykulałam się z łóżka po 8 ;)

Na dzisiaj miało być 50min plus 6x20s z przerwą w marszu 100m.

Najpierw 5.56km po 5:43.

Przebieżki - o dziwo wyszły mi dzisiaj dość szybko.
1-112m/ 2:58
2-95m/ 3:30
3-98m/ 3:23
4-105m/ 3:09
5-107m/ 3:06
6-113m/ 2:57

Powrót do domu - 3.27km po 5:45

Dzisiaj po raz pierwszy zeszłam poniżej 3:00 na przebieżkach.
I dzisiaj po raz pierwszy od dawna bolą mnie mięśnie ud, zwłaszcza przywodziciele. O barkach nie wspomnę. Wreszcie, bo tyle trenowania i zero jakichkolwiek oznak zmęczenia, a tak to przynajmniej czuję, że się złachałam. Lajkuję :taktak:

Jutro wg planu ma być TM, ale będzie przełożone na piątek, bo idę tuningować loki, jak to się skończy nie wiem, nie wiem... :)
New Balance but biegowy
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

10 lipca part 2

Basen 40x25m.

Według zegara basenowego czas odcinków:
1sze 20 długości: 18min
2gie 20długości: 16min
Jakoś szybko mi to poszło, ale tę drugą 20kę zapierniczałam ile mogłam :hejhej:
I wogle, przez cały czas w wodzie zastanawiałam się, czy ja dobrze pływam, w sensie poprawnie majtam nogami. :niewiem:

Ale tak naj-wogle relaks, że ho ho, praktycznie cały basen pusty, tor tylko dla mnie, ech życie jak w Madrycie :)

Dzisiaj już na żadne ćwiczenia nikt mnie nie namówi :nienie: no chyba, że sama dam się sobie przekonać, w co wątpię :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

12 lipca 2013

Wczoraj - tak jak pisałam - przełożyłam trening na dzisiaj.
Taki dzień, że cały poza domem :) Między innymi odwiedziny Zuzki (no i brata też, inaczej się nie dało ;)) Jak mała utrzyma odziedziczoną energię po ojcu kiedy-też-taki-młody-był, to będzie z niej niezła biegaczka :hejhej:
No i w drodze do nich najszła mnie chęć na to, żeby odwiedzić Maca, w celu spożycia wafelka wypełnionego lodem z polewą czekoladową. Mac akurat w Pozku przy Piątkowskiej, a że naprzeciw sklep dla biegaczy, to weszłam, zobaczyć czy mają spódniczki jakieś biegowe. No niestety, nie mieli, ale tak się jakoś....sprawy potoczyły...że wyszłam bez spódniczki za to z pięknymi oto tymi Faasami 350s;)
Obrazek
No to cóż było robić, trzeba było je dzisiaj wypróbować, z drżeniem serca co prawda, bo pogoda deszczowa a one takie piękne nowe...ale powstrzymać się nie mogłam, oj nie... :nienie:
Plan na dzisiaj zakładał 10min+40min TM, czyli 5:30.
Zaczynam biec...jakoś tak inaczej stopa się układa...coś jakby achilles się odzywa (znaczy się, on się odzywał już wcześniej, ale wrzasku nie było). Biegnie się zdecydowanie inaczej i dopiero po rozgrzewce 1.8km po 5:36 zaczyna się komfort.
Właśnie, tempo rozgrzewki lekko mnie zdziwiło, bo przecież za bardzo od zakładanego TM nie odbiegało. Nicto, ustawiam garminiaka na określony czas i tempo, wyskakuje mi, że w ten sposób powinnam zrobić 7.26km. No to lecim.
Pierwszy kaem po 5:17. Tiaa, może zwolnić? Kolejny 5:22, biegnie się super, lekko, noga nie czuje, że jakiś but na nodze ma. No to już widzę, że będzie 5:30, yhy ;) Trzeci kaem 5:16. Kolejny 5:24, następny 5:27 - w końcu jest tak, jak miało być. Nie na długo, bo dwa ostatnie to 5:15 i 5:11, że nie wspomnę o ostatnich 500m w 5:10.
No tak jakoś wyszło... :) Łatwo momentami nie było, nie powiem, że nie, na szczęście obyło się bez zatrzymywanki.

Tak więc miało być 7.26 po 5:30, a wyszło 7.53 po 5:18.

Chwilę odpoczęłam, ale że zmęczona byłam to nawet się nie rozciągałam za bardzo, normalnie o to dbam, ale nie tym razem.
I poleciałam do domu 2km po 5:54.

Może jeszcze dzisiaj na basen wskoczę.
Z rzeczy miłych - wczoraj rano waga pokazała, że jest mnie o 1kg mniej, ale po tym co wczoraj wieczorem, a raczej w nocy, zjadłam - już dzisiaj nie byłybyśmy przyjaciółkami :hahaha:

Edycyjnie -ewentualnie mogłabym powiedzieć tak :hahaha:

Obrazek
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

13 lipca 2013

Plan zakładał 50min + przebieżki, ale wyszło inaczej.
3km dobiegu do Małpiego Gaju, tam dokręciłam kilometr w oczekiwaniu na znajomych, wyszło 4km po 5:36.
Na miejscu 10km po 5:40, 5 pętli. Po 3-ciej poczułam zmęczenie i miałam wielką ochotę się zatrzymać, ale chłopacy biegli dalej i nie zamierzali zmieniać założeń, no to przecież nie mogłam być gorsza :bum: i dokończyłam z nimi 2 brakujące pętelki :)

Potem przebieżki, te akurat zgodnie z planem: 6x 30s. Przerwę ustawiłam w marszu na 150m.
1-130m/ 3:49
2-141m/ 3:32
3-143m/ 3:29
4-137m/ 3:38
5-141m/ 3:31
6-144m/ 3:28

I powrót do domu 3km po 5:41. Miało być wolniej, ale że wiadukt po drodze, to jak już się na niego wdrapałam, to i szybciej zbiegłam, czyli że przyspieszyłam.
Wyglądałam tak, że lepiej nie mówić, trening z rodzaju "ubojnia", choć nic tego nie zapowiadało.
Jutro odpoczywam, czyli wolny long.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

14 lipca 2013

Wczoraj 35min ćwiczeń.

Dzisiaj spokojne wybieganie, no...nie takie do końca spokojne :) gdyż wczorajszy trening dał mi się we znaki, a i w piątek lekko nie było.
Ale za to jakie sympatyczne! :)
Tak więc wyszło 21km, w tym jedna pętla krosu. Po 20km włączył nam się lajt mode--> 500m spacerku. Potem biegliśmy ponad kilometr i stwierdziliśmy, że oboje się wczoraj unoraliśmy i dajemy sobie luz. Do 23km już pieszko.
Później jeszcze spacerek i może jeszcze dzisiaj sobie coś poćwiczę wieczorem, o ile będzie mi się chciało.
A że muszę trochę zmodyfikować plan w następnym tygodniu, to jutro 2x3km T10. I to też był powód, dla którego nie chciało mi się dzisiaj biec na upartego :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

15 lipca 2013

Wczoraj wieczorem 30min ćwiczeń.
Ten tydzień trochę pokombinowany z planem będzie, dlatego już dzisiaj interwały.
10 min rozgrzewki + 2x3km T10.
Założyłam tempo 4:50.
Na nogach Faasy ;)

No to się rozgrzałam (1.76km po 5:43) i dawaj huzia na józia.
Lecę, pika, że za szybko. W końcu przestało. Po drodze spotkałam kumpla, który rzucił tylko, że on już kończy, ja odparłam że dopiero zaczynam i tyleśmy se w locie pogadali :)
Po 3km chwila na uspokojenie oddechu i trucht 2min40s. Garminiak pokazał tempo 4:52. Aż dziwne, bo wydawało mi się że leciałam szybciej, ale co tam, kłócić się nie będę.
Dobra, koniec przerwy i kolejne 3km. Lecę, oczywiście za szybko na początku, potem się uspokoiło. Lekko nie było, nie powiem, akurat na koniec kilka miejsc, że pod górkę trochę, niemniej jednak "ja nie dam rady?? ja nie dam rady?" :hejhej: Tak więc tempo drugiego odcinka wyszło 4:46 :)
No i schłodzenia 2.22km po 5:46.

Tak jakby ćwiczenia zaczynały dawać efekty :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

16 lipca 2013

Rano rześko, nawet ciut zimno, ale tylko na początku. Za to słonecznie :)
Wte 7.26km po 5:35.
10 setek, tempo bez szału, ale też jakoś się nie skupiałam na tempie: 3:38/ 3:12/ 3:32/ 3:27/ 3:26/ 3:27/ 3:20/ 3:16/ 3:30/ 2:50
Wewte 3.80km po 5:34.

Nawet nie biegło się ciężko.
Prawie na końcu trasy słyszę jakiś rowerowy odgłos za sobą, zastanawiam się, czy to nie historia typu rowerzysta za mną, ja go chcę przepuścić, a on z uśmieszkiem "Pani mi nie przeszkadza...". Ale nie tym razem, jakaś pani drepie na bicyklu i rzecze: "Pani to nawet na rowerze nie można dogonić" :hahaha:

A w związku z tym, że jakoś ostatnio weny blogowej mi brak i znów dopadło mnie BCB, czyli po co pisać, jak swoje i tak biegam - zobaczym się za czas jakiś, bliżej nieokreślony :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

23 lipca 2013

Się nie pisało, ale się coś tam biegało. Też i zwiedzało, czyli dużo chodziło. Na tyle dużo, że nogi bolały ała. Więc w zeszłym tygodniu śr/czw/pt budząc się ostatnią rzeczą na którą miałam chęć, było pobiegać. Ale już w sobotę zew biegowy dał znać i ruszyłam w teren. Tak więc-oto-tam:

Sobota (20.07) 11.57km po 5:55
Niedziela (21.07) 11.83km po 5:51
Poniedziałek (22.07) najpierw 11.39km po 5:42, potem 5 podbiegów, znaczy po tych-tu schodach, które garmin pokazywał, że mają niby 50m, ale uda mnie tak naparzały na górze, że łoho -
Obrazek
I powrót 480m, resztkami sił. Tak się składało, że iżby dotrzeć do hotelu musiałam sporo podejść pod górkę (tymi schodami też), wchodzić czasem ciężko było, a co dopiero podbiec po iluś tam kilometrach.
Tempa tych trzech treningów słabe, gdyż biegane na paru łykach wody tylko plus obolałych nogach od łażenia i kilku pęcherzach na stopach. Jak to mówią - ahoj przygodo :hahaha:

Dzisiaj powrót. Myślałam wcześniej, że będę chciała sobie zrobić wolne, ale już w trakcie podróży wiedziałam, że co jak co, siedzieć to mi się nie chce, bo się dosyć nasiedziałam w jej trakcie. Na szczęście miałam trochę przerwy między jednym środkiem transportu a drugim, więc udałam się do pkpowego KFC na małą przegryzkę, coby nie lecieć treningu na głodniaka. Tam-też zerknęłam na ilość kalorii tego co właśnie zjadłam (czyli małe frytki i longer, czy jakoś tak) i paczem - eee, to wcale nie ma tak dużo kalorii jak mówią. Yhym, tylko, że paczyłam na złą kolumnę i niestety mają rację w tych gazetach :hejhej:
No nic, dotarłam - home sweet home. Jakieś zakupy się należały, gdyż lodówka pustawa, no a po treningu czea się przeż najeść :)
Wg planu miało być 2x3km T10. Na coś szybszego niż ostatnie bieganie miałam siłę i chęć, ale na takie szybkie to raczej nie.
Założyłam Faasy i pobiegłam.
Pierwsze dwa kaemy po 5:26 i 5:30. Tak sobie pomyślałam, że może polecę coś w tym stylu i na koniec jakieś przebieżki dodam.
No ale kolejny kilometr jakiś taki szybki...kolejny też jeszcze... i tak jakoś wyszło, że skończyło się jednak na interwałach :) 7km ich nabiegałam, w przerwach maszerowanie, coby uspokoić pikawę. Tempa takie: 4:56/ 4:43/ 4:37/ 4:44/ 4:40/ 4:39/ 4:32. Powrót 2km po 5:55.
Te buty mają w sobie magię :taktak: bo zawsze jak je mam na nogach, to lecę jak gazela.
No i może też przyczyniło się to, że chyba schudłam przez te ileś dni, znaczy na pewno, tak z 1.5kg zleciało, o ile nie więcej. Abo w tych temperaturach jeść się nie chciało, gorąc taka była, że wypociłam już tłuszcz, który na mnie wlezie na zimę :hahaha: więc po śniadaniu które składało się z rogalika i kawy, jadłam już tylko jakiś obiad w godzinach późno-popołudniowych i na deser lody - bo jak tu się nie oprzeć takim, które mają smak czekolady i całe orzechy laskowe? :oczko:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

24 lipca 2013

Poleciałam nad zalew. Po tych tabunach Włochów pędzących na skuterach jak szatany i trąbiących co 5 sekund, brakuje mi ciszy i spokoju, a nad zalewem rano mało ludzi.
Dzisiaj zgodnie z planem, ale tak trochę nie do końca.
Plan zakładał 50min + 6x20s.
Wykonanie zgodne z głównym założeniem, tylko dłużej.
Wte 7.52km po 5:44. Potem przebieżki, ale sztuk 8. Tempo takie-se: 3:49/ 3:47/ 3:32/ 3:27/ 3:12/ 3:21/ 3:27/ 3:11.
I wewte: 2.71 po 5:37.

Myślałam, że powrót do domu będzie wolniejszy, ale spotkałam takiego starszego pana, z którym się czasem mijam w sensie on na rowerze i często mi mówi "brawo! tak trzymać!", albo pokazuje kciuk w górę. I dzisiaj chwilę pogadaliśmy. Mówi, że mnie podziwia, a ja mu na to, że po prostu lubię biegać, to biegam, żadne to osiągnięcie. Okazało się, że sam w wieku 80lat machnie 3 serie po 20pompek. Tiaa, ja ledwo 10 wyrabiam :hahaha: No więc odpoczęłam w trakcie tej rozmowy i samo jakoś się poleciało szybciej.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 lipca 2013

Wczoraj wieczorem jakaś 15-minutowa namiastka ćwiczeń.
Dzisiaj miało być TM, ale po wtorkowych interwałach i wczorajszych przebieżkach, kompletnie nie miałam siły na szybsze bieganie. A że dawno nie biegałam nic dłuższego, to zamianka i TM będzie jutro. Tak na marginesie, to dłuższy bieg zaczyna się u mnie po 20km, ale stwierdziłam, że nie nie, nie dzisiaj i postanowienie było - do 20km jednak.
Umówmy się: chcieć przebiec taki dystans po jednym bananie na śniadanie to odwaga ;) plus to, że chmury były jak wychodziłam, nie oznaczało, że jest chłodniej. I to że nie wzięłam wody ani piniondza żadnego też mądre nie było :hahaha: dlatego też pod koniec musiałam się zatrzymywać co prawie kilometr, a przy 18 stwierdziłam, że nie czuję się najlepiej i dalszy bieg może się jednak źle skończyć. Średnie tempo wyszło 5:55.
Kolejne 1.5km do domu już przemaszerowałam. Wlazłam na wagę, z ciekawości ile wypociłam - 1kg. Ale po powrocie wypiłam tyle, że ubytek uzupełniony.
Tak wogle wczoraj się zważyłam i wyszło mi, że jest mnie 2kg mniej, niż przed tygodniem. Cieszy to, nie powiem, że nie :) Ale mam świadomość, że to przez to, że mało jadłam i dużo się ruszałam, więc jak siebie znam, to szybko wlezie na mnie z powrotem :echech: choć z drugiej strony już za chwileczkę, już za momencik obóz zacznie się kręcić, więc jest nadzieja, że może jednak nie. :spoko:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

26 lipca 2013

Wczoraj wieczorem 40min ćwiczeń.

Dzisiaj TM.
1-Rozgrzewka 1.90km po 5:53.
2-Wg planu miało być 50min po 5:30, garminiak przeliczył na 9km. Oczywiście w faasach leciałam za szybko, za nic nie udawało się zwolnić z wyjątkiem ostatniego pełnego kaema. Miałam nadzieję, że w końcu się zmęczę na tyle, żeby jednak wpadło coś bliżej 5:30, ale nie...ale nie... wyszło 9.5km po 5:15--> 5:13/ 5:10/ 5:14/ 5:13/ 5:18/ 5:15/ 5:15/ 5:16/ 5:19/ 5:15. Na końcu treningu maszyna wyświetliła komunikat: wygrałaś! Tia, cokolwiek to oznacza :hahaha:
3-Schłodzenie 2.12km po 5:57.
Łącznie 13.5km.

Spojrzałam na plan, jestem w pierwszym trymestrze :bum: teraz obóz, więc realizacja kolejnego tygodnia będzie wyglądała inaczej niż planowo :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

29 lipca 2013

Jest parę chwil, to wrzucam parę słów.
Dojechałam na miejsce, w pokoju zakwaterowano mnie z Kachitą, z czego się cieszę i mam nadzieję, że ona też i że nie napisze o tym iż spędzam miliony lat świetlnych w łazience :hejhej:
obiad był, wizyta w Fantazji, potem wyjście na pierwszy trening. W związku z tym, że garminiak długo nie mógł załapać sygnału, skorzystałam z tego, że załapał Marcinowi, a skoro biegliśmy razem, to wiem że było 5.2km w 33:05.
Tak to też wyglądało :)

Obrazek

Potem trochę ćwiczeń

Obrazek

Wczoraj rano test na stadionie. Taki jak w zeszłym roku. Co 5min trzeba było biec z tętnem 10 jednostek wyższym, zaczynająć od baaardzo spokojnego biegu. Całość miała trwać 30min, chyba że komuś tętno już nie chciało iść w górę. Zaczęłam od 140, skończyłam na 180. W zeszłym roku skończyłam na 192, ale nie było wtedy takiej patelni na stadionie. Na podstawie testu zostałam przydzielona do grupy 2, na utworzone cztery. I dowiedziałam się, że jest progres i w ogóle idzie mi lepiej :) Dodam tylko nieśmiało, że grupa 1 to charty prowadzona przez Marcina Świerca, a nasza na czele z Treneiro Janiko zaraz za nimi ;)
Ogółem przebiegłam na teście ok 4.5km. Po obiedzie jeszcze 30 basenów (czyli x25m). I potem 6.74km po górach plus ćwiczenia.
Test wyglądał tak :)
Obrazek
A ćwiczenia tak:
Obrazek
I między innymi tak
Obrazek

Dzisiaj miała być pierwsza dłuższa wycieczka, ok 20km. Nie powiem, lekko się denerwowałam, czy nie będę spowalniać grupy, no ale jakoś dałam radę. Maszerowałam tylko 2 razy, powstrzymałam się przed marszem w dość trudnych miejscach, a tam gdzie już nie dałam rady, to odpuściłam. Wyszło mi wg garminiaka 19.74km w 2h 3min, średnie tempo 6:14, czyli w sumie nie było aż tak źle :)
Później mieliśmy ćwiczenia rozciągające i kilka wzmacniających. A że do kolacji zostało jeszcze trochę czasu, to wpadłam na basen i zrobiłam 40x25m. Gdzieś trzeba było spalić wizytę w Fantazji :hahaha:

Jutro mają być interwały 10x400m z przerwą 200m, w tempie na dychę.

Ps. Oczywiście wybrałam najfajniejsze zdjęcia, się wie się rozumie :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

3 sierpnia 2013

Nie pisałam, nie miałam ze sobą kompa, a ten hotelowy zamulał tak, że czekałam 10min na otwarcie strony. To można stracić cierpliwość, zwłaszcza jak się jej mało ma tak w ogle.

30.07.
Interwały stadionowe, 10x400m plus 200m truchtu przerwy, które zmieniły mi się w marsz, gdyż standardowo leciałam za szybko, choć miało być tempo na dychę. A wyszło tak - 4:32/ 4:23/ 4:26/ 4:23/ 4:17/ 4:29/ 4:23/ 4:30/ 4:28/ 4:26.
I po południu mówię trenerowi GG, że znów poleciałam za szybko, a on z uśmiechem: "No i czym się przejmujesz? Przecież to był tylko trening i to 4-setki". I od razu lżej :)
Schłodzenie 1km.

Po południu orlik- rozgrzewka

Obrazek

no i ćwiczenia core stability

Obrazek
Było lepiej niż ostatnio, ale szału nie zrobiłam :hahaha:

Po powrocie do hotelu basen 40x25m.


31.07.

Wycieczka biegowa trasą Pod Reglami 15.47km zakończona przebieżkami 6x80m
Po południu ćwiczenia na równowagę i inne takie ;) czasem się udawało :)
Obrazek

Po ćwiczeniach basen 40x25m.

I tym sposobem: lipiec 330km + 6km basenu

1.08
Interwały Pod Reglami
Mieliśmy sami określić stopień trudności plus tempo. Ja wyceniłam się na trudność 7-8 (w skali 10), tempo 4:45-4:50, powtórzeń 6-7. Przerwa 3 min. Naczelny Adam stwierdził, że to jednak b.trudny trening zważywszy na intensywność obozową i zalecił przerwę w marszu.
Rozgrzewka 2km.
Tempa były takie - 4:42/ 4:42/ 4:37/ 4:46/ 4:41/ 4:40/ 4:32.
Powrót 2.18km.
Obrazek

Po południu ćwiczenia z piłkami, trochę mnie brzuch bolał po wizycie w Fantazji, choć zjadłam TYLKO galaretkę owocową, no i na dodatek na tyłku podnosiła mi się koszulka, więc wogle niefajnie mi było :bum:

Po ćwiczeniach tradycyjnie basen 40x25m.

2.08
Najdłuższa wycieczka, z Jakuszyc biegliśmy do schroniska Orle, tam wykręciliśmy do Chatki Górzystów, potem dalej, skręciliśmy w ścieżkę rowerową i potem myk-myk już znowu były Jakuszyce :) Całość wyszła 25km.

Obrazek

Biegłam z Lejkiem, Przemkiem i Marcinem, fajnie się biegło, relaks, choć czułam już zmęczenie, no ale cóż. Tak to bywa na obozie.
Jak wróciliśmy, to po obiedzie się ogarnęłam i poszłam na spotkanie z koleżanką Kosynierką, która biegła Karkonoski. I podziwiam ją mocno, za to że w taki ukrop go pokonała :)
Jak się rozstawałyśmy, to już byłam spóźniona na ćwiczenia rozciągające, więc poszłam na basen, ale że wcześniej zrobiłam dość sporo tych kaemów, to wyszło tylko 30x25m.
Oczywiście całe to moje pływanie żabką, a raczej kijanką chyba :hahaha:

3.08
Wyścig na 3km.
Uch. Niewyspana, głodna, a na dodatek zmęczona. Nie powiem, żebym jaśniała blaskiem entuzjazmu.
Zaczęłam rozgrzewkę i już wiedziałam, że będzie ciężko. Nogi mnie bolały, co oczywiście zawdzięczałam swojej decyzji o dłuższej trasie poprzedniego dnia.
Trenerzy wyliczyli mi czas 13:15, czyli tempo 4:25, czyli nie wiem na co liczyli :hahaha:
Miałam biec z Przemkiem i Jankiem. Przemkowi już od razu zapowiedziałam, że jak go będę spowalniać, to ma lecieć sam, a jak będę przeklinać, to ma nie brać tego do siebie :hahaha:
Łomatkorudo. Wcale mi się nie chciało biec i już na 80proc byłam przekonana, że nie pobiegnę, a spróbowałby mnie ktoś zmusić. No ale jakoś stanęłam na starcie i pobiegłam. Ciężko, w końcu 1.5k to pod górkę. Uda ciężkie. Niestety, zaczęło mnie na dodatek potwornie boleć gardło, więc znów chciałam stanąć. Gdyby nie Przemek, to tak bym zrobiła, gdyż jak się na coś uprę to nie ma siły i czasem to gupi upór, przyznaję
No ale jakoś dobiegłam. Maszyna pokazała mi 13:45, średnio po 4:35.
Jak na tak intensywny tydzień biegowo-pływacki i to, że nie miałam dnia przerwy od 20 lipca, to i tak jest ok.

Obrazek
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

4 sierpnia 2013

W nocy burza - uff :)
Byłam umówiona z kumplem na wolne 20km, rano odczytałam smsa, że ze względu na deszcz przesuwamy bieganie o godzinę - mieliśmy wyjść o 8, żeby nie biegać w upale :hahaha: No ale wciąż padało: co przestawało, to znów zaczynało. W końcu podjęłam decyzję, że idę do kościoła (a miałam w planach pójść wieczorem), bo na to, że przestanie padać to se mogę czekać i pół dnia; a chłopaki niech najwyżej idą sami. Po powrocie okazało się, że pobiegli. Generalnie gdybym nie poszła dzisiaj biegać, to nic wielkiego by się nie stało, ale w międzyczasie okazało się, że inny znajomy też chce biegać, więc po 20min zaczęliśmy trening. Kolebaliśmy się w okolicach 6/km, ale przy 9km nastąpił zmasowany atak much i innych gryzoni powietrznych, w związku z tym musieliśmy przyspieszyć do 5:30-5:40. Ech, poczułam to tempo, ale co było robić skoro latało paskudztwa tyle, że klęłam mocno. Niby 3km szybciej, a dały w kość na tyle, że później trochę maszerowałam, ale za długo się nie dało, bo zaraz te gryzonie się zlatywały. Wyszło 19.23km po 5:58, w tym gdzieś około 1km marszu łącznie, tak mi się zdaje - bo nie wyłączałam zegarka, a patrzeć ile idę to mi się nie chciało.
Oprócz tego dystansu trochę też szliśmy, więc pewnie ogółem 20km dzisiaj wpadło.
A z tymi znajomymi, którzy pobiegli wcześniej spotkaliśmy się po drodze i śmialiśmy, że my się deszczu cykamy, a nasz znajomy walczy dzisiaj na Malcie w Pozku i chciał-nie-chciał 90km na rowerze właśnie pokonywał...ech... :bum:

Się zmęczyłam. Jutro odpoczywam :)

edycyjny ps. dzisiaj na rocznym liczniku 2019km. Całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że ubiegłoroczny dystans to 2512km.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

5 sierpnia 2013

40 min ćwiczeń wzmacniających z elementami UWAGA! core stability :hahaha: tiaaa, znów poczułam, że mam jakieś mięśnie głęboko ukryte :hejhej:
Biorąc pod uwagę to, co dzisiaj zjadłam i jeśli tak dalej pójdzie, to słowa trenera GG "Jak Cię zobaczyłem, to moja pierwsza myśl była, że schudłaś. Nie, nie schudłaś, WYŻYŁOWAŁAŚ się" długo aktualne nie pozostaną... :echech:
ODPOWIEDZ