3 sierpnia 2013
Nie pisałam, nie miałam ze sobą kompa, a ten hotelowy zamulał tak, że czekałam 10min na otwarcie strony. To można stracić cierpliwość, zwłaszcza jak się jej mało ma tak w ogle.
30.07.
Interwały stadionowe, 10x400m plus 200m truchtu przerwy, które zmieniły mi się w marsz, gdyż standardowo leciałam za szybko, choć miało być tempo na dychę. A wyszło tak - 4:32/ 4:23/ 4:26/ 4:23/ 4:17/ 4:29/ 4:23/ 4:30/ 4:28/ 4:26.
I po południu mówię trenerowi GG, że znów poleciałam za szybko, a on z uśmiechem: "No i czym się przejmujesz? Przecież to był tylko trening i to 4-setki". I od razu lżej

Schłodzenie 1km.
Po południu orlik- rozgrzewka
no i ćwiczenia core stability

Było lepiej niż ostatnio, ale szału nie zrobiłam
Po powrocie do hotelu basen 40x25m.
31.07.
Wycieczka biegowa trasą Pod Reglami 15.47km zakończona przebieżkami 6x80m
Po południu ćwiczenia na równowagę i inne takie

czasem się udawało
Po ćwiczeniach basen 40x25m.
I tym sposobem:
lipiec 330km + 6km basenu
1.08
Interwały Pod Reglami
Mieliśmy sami określić stopień trudności plus tempo. Ja wyceniłam się na trudność 7-8 (w skali 10), tempo 4:45-4:50, powtórzeń 6-7. Przerwa 3 min. Naczelny Adam stwierdził, że to jednak b.trudny trening zważywszy na intensywność obozową i zalecił przerwę w marszu.
Rozgrzewka 2km.
Tempa były takie - 4:42/ 4:42/ 4:37/ 4:46/ 4:41/ 4:40/ 4:32.
Powrót 2.18km.
Po południu ćwiczenia z piłkami, trochę mnie brzuch bolał po wizycie w Fantazji, choć zjadłam TYLKO galaretkę owocową, no i na dodatek na tyłku podnosiła mi się koszulka, więc wogle niefajnie mi było
Po ćwiczeniach tradycyjnie basen 40x25m.
2.08
Najdłuższa wycieczka, z Jakuszyc biegliśmy do schroniska Orle, tam wykręciliśmy do Chatki Górzystów, potem dalej, skręciliśmy w ścieżkę rowerową i potem myk-myk już znowu były Jakuszyce

Całość wyszła 25km.
Biegłam z Lejkiem, Przemkiem i Marcinem, fajnie się biegło, relaks, choć czułam już zmęczenie, no ale cóż. Tak to bywa na obozie.
Jak wróciliśmy, to po obiedzie się ogarnęłam i poszłam na spotkanie z koleżanką Kosynierką, która biegła Karkonoski. I podziwiam ją mocno, za to że w taki ukrop go pokonała

Jak się rozstawałyśmy, to już byłam spóźniona na ćwiczenia rozciągające, więc poszłam na basen, ale że wcześniej zrobiłam dość sporo tych kaemów, to wyszło tylko 30x25m.
Oczywiście całe to moje pływanie żabką, a raczej kijanką chyba
3.08
Wyścig na 3km.
Uch. Niewyspana, głodna, a na dodatek zmęczona. Nie powiem, żebym jaśniała blaskiem entuzjazmu.
Zaczęłam rozgrzewkę i już wiedziałam, że będzie ciężko. Nogi mnie bolały, co oczywiście zawdzięczałam swojej decyzji o dłuższej trasie poprzedniego dnia.
Trenerzy wyliczyli mi czas 13:15, czyli tempo 4:25, czyli nie wiem na co liczyli
Miałam biec z Przemkiem i Jankiem. Przemkowi już od razu zapowiedziałam, że jak go będę spowalniać, to ma lecieć sam, a jak będę przeklinać, to ma nie brać tego do siebie
Łomatkorudo. Wcale mi się nie chciało biec i już na 80proc byłam przekonana, że nie pobiegnę, a spróbowałby mnie ktoś zmusić. No ale jakoś stanęłam na starcie i pobiegłam. Ciężko, w końcu 1.5k to pod górkę. Uda ciężkie. Niestety, zaczęło mnie na dodatek potwornie boleć gardło, więc znów chciałam stanąć. Gdyby nie Przemek, to tak bym zrobiła, gdyż jak się na coś uprę to nie ma siły
i czasem to gupi upór, przyznaję
No ale jakoś dobiegłam. Maszyna pokazała mi 13:45, średnio po 4:35.
Jak na tak intensywny tydzień biegowo-pływacki i to, że nie miałam dnia przerwy od 20 lipca, to i tak jest ok.
