A mnie się wydaje, że odbiegacie od istoty artykułu. Przejrzałem sobie źródło, w szczególności w odniesieniu do Fivefingersów. Niestety artykuł który opisuje te badania jest płatny, ale dostępna jest jego konkluzja: "The Fivefingers model seems to be effective in imitating the barefoot conditions while providing a small amount of protection." Nie wiem oczywiście co stoi za "seems" (wydaje się), ale to też nie jest istotą tego badania i artykułu.
Badanie, według mojej oceny, odnosi się od aktualnego trendu na rynku, który odzwierciedla but Nike free coś tam. Rynek jest pełen produktów "minimalistycznie" podobnych, podpierany teoriami jak to trzeba się długo przestawiać na bieganie z lądowaniem na śródstopiu i ile, i tu najważniejsze, butów pośrednich trzeba kupić.
Wydaje mi się, że to badanie to strzał bardzo celny w ten segment rynku. Ludzie wystraszeni tym jaką to zrobią sobie krzywdę próbując biegać naturalnie z jednej strony, z drugiej straszeni są jaką krzywdę robią swoim kolanom nie biegając naturalnie. No i znajduje się złoty środek - buty jak w badaniu. Które są po prostu oszukiwaniem i nic nie zmieniają.
Jak chce się biegać naturalnie to po prostu trzeba zacząć tak biegać i buty z amortyzacją odstawić całkowicie na pół roku. Prawda jest taka, że chcąc biegać naturalnie trzeba albo zacząć biegać na boso, ja nie byłem w stanie, albo wciągnąć na nogi kapcie typu fivefingers, czy zerówki NB typu MT00 lub MR00. I zacząć się uczyć biegać od zera. Przejść cały proces nauki biegania dla początkujących typu od zera do pierwszych pięciu kilometrów. Dosłownie. Należy zapomnieć o setkach kilometrów jakie tłukliśmy w tygodniu do tej pory i jechać tydzień po tygodniu, cierpliwie np. trzy min. biegu, dwie marszu przez dwadzieścia minut, trzy min. biegu minuta marszu w drugim tygodniu przez trzydzieści minut, itp. itd. Pełno takich programów w necie. Formę można podtrzymać w tym czasie innymi metodami (crossfit, ćwieczenia aerobowe itp.). Po trzech miesiącach już się śmiga aż miło. Ja to przeszedłem na sobie. Zacząłem w styczniu 2013, a w marcu 2013 przebiegłem półmaraton warszawski w czasie 1:50.
Nie będę pisał o innych aspektach, o których mowa w poprzedzających postach, technika biegowa jest ważna w każdym modelu biegania. W bieganiu naturalnym więcej się o tym mówi, bo samego biegania tą metodą trudniej się nauczyć i trudniej zobaczyć efekty bez mozolnej pracy u podstaw i tam samym szuka się uzasadnień "dlaczego mi nie wychodzi" - "a bo się pochylasz", "a bo za duża/za mała kadencja". Jak się biega kilka kilometrów to czy w tej metodzie czy w tej technika nie ma znaczenia. Jak się biega długie dystanse to ułożenie bioder, praca ramion ma zawsze znaczenie i nieprawidłowa praca całego ciała wpływa na zwiększenie zmęczenia lub wręcz urazy.
Dodam, że swoją adaptację przeszedłem częściowo na śniegu, pierwsze miesiące, a potem na kostce betonowej. Najtwardszy materiał jaki może być. Do lasu zacząłem biegać gdzieś po pod koniec czerwca, czyli prawie po pół roku, jak już łydki i stopy się zaadaptowały i mogłem pozwolić im popracować w nierównym terenie, gdzie wbrew pozorom, w okresie adaptacji biega się trudniej. Na twardej nawierzchni można kontrolować i ćwiczyć układ, sposób opadania stopy. Długo się uczyłem kroku i ruchów stopy, które są dla mnie najbardziej komfortowe. Nauczyłem się odciążać stopę lądując praktycznie na całej stopie jednocześnie zostawiając pierwszy kontakt dla śródstopia. Pięta w efekcie też ląduje, ułamek chwili później.
Obecnie przygotowuję się do maratonu i biegu na 100km. Założyłem wątek na forum, w którym poprosiłem o doświadczenia ludzi biegających z jednej strony naturalnie, z drugiej długie dystanse. Założyłem go ponieważ też jestem straszony, że na maratonie to w NB MR00, w których aktualnie biegam, nie wyrobię i itd. I zacząłem mieć wątpliwości. I wątpliwości mam też w drugą stronę, czy faktycznie nie warto konsekwentnie trzymać się już raz obranej ścieżki. Z drugiej strony szkoda by było nie przebiec tego pierwszego maratonu. Ale zobaczymy jak się będzie rozwijał trening. Może jakieś ciekawe doświadczenia innych się trafią.
Bieganie w butach bez amortyzacji (dosłownie) jest fantastycznie. Polecam każdemu kto ma tyle samo zaparcia, żeby nauczyć się biegać od nowa (i pokory). I tym, którzy mają jakieś problemy z kolanami, jak ja miałem. Teraz nie mam.
Przepraszam, jeżeli tekst jest trochę nieskładny ale nie mam czasu go przeczytać

.