Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"
Moderator: infernal
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
08.07.2013
Raport zdrowotny:
No i pozbyłem się w końcu problemu z zębem. Trzy wizyty na to łącznie poszło. Powiem jedynie, że jestem przerażony tym, co miałem w szczęce. Jedno wielkie siedlisko bakterii. Nie mam pojęcia czemu mnie to nigdy nie bolało. Teraz pora skoncentrować się na nodze. Jestem przekonany, że winowajcą jest prawy pośladkowy wielki, gdyż owy problem przekłada się na mniejszą możliwość wyprostowywania nogi w kolanie i dość częste, natrętne skurcze w łydce i to mimo solidnej dawki rozciągania, a to właśnie prawy pośladkowy ciągnie się od pośladka (jak sama nazwa wskazuje), przez kolano i na łydce kończąc. Czuję się też po prostu mniej pewnie na prawej nodze. Ma to też przełożenie na moją technikę biegu. Prawa noga (ta z defektem) porusza się bardziej do środka niż lewa, przez to też często ocieram prawym butem o lewą łydkę podczas biegu. Ciekaw jestem co jest tego praprzyczyną. Pewnie jakaś wada postawy. Dobry fizjoterapeuta powinien mnie "ustawić". Gdybym nie biegał, to w ogóle nie czułbym potrzeby interweniowania, ale przez dużą ilość biegania to wszystko się pogłębia i człowiek nawet nie może się spokojnie schylić, bo coś nagle go zaczyna ciągnąć. Akurat udało mi się znaleźć dodatkowe zajęcie zarobkowe na lato i na początku sierpnia uderzam do fizjo. Do tego czasu zdążę ogarnąć rynek. Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że problem z nogą nie jest na tyle głęboki, że wciąż mogę normalnie trenować.
Skoro ja już teraz mam tego typu problemy, to boję się myśleć jakie naleciałości mają osoby po 20 latach siedzenia za biurkiem
Trening - koniec tygodnia regeneracyjnego:
No więc jestem już po tygodniu regeneracyjnym. Miałem przez ten tydzień 3 delikatne rozbiegania i odrobinkę przebieżek. O ile przez te pierwsze pół sezonu miałem cały czas poczucie bycia prowadzonym w sposób bardzo asekuracyjny, to teraz się to zmieni. Dochodzi 6sty dzień biegowy w tygodniu, a sam trening staje się dużo bardziej intensywny. Pojawiły się nawet tempo runy, jest też dużo pracy interwałowej. Będę musiał się w to wkręcić, bo zdążyłem się chyba trochę rozleniwić przez te 5 dni biegowych w tygodniu Będę teraz przez jakiś czas bardziej aktywny w pisaniu bloga. Zobaczycie co mam na myśli z tym treningiem.
Amatorzy, dbajcie o zdrowie!
Ahoj!
Raport zdrowotny:
No i pozbyłem się w końcu problemu z zębem. Trzy wizyty na to łącznie poszło. Powiem jedynie, że jestem przerażony tym, co miałem w szczęce. Jedno wielkie siedlisko bakterii. Nie mam pojęcia czemu mnie to nigdy nie bolało. Teraz pora skoncentrować się na nodze. Jestem przekonany, że winowajcą jest prawy pośladkowy wielki, gdyż owy problem przekłada się na mniejszą możliwość wyprostowywania nogi w kolanie i dość częste, natrętne skurcze w łydce i to mimo solidnej dawki rozciągania, a to właśnie prawy pośladkowy ciągnie się od pośladka (jak sama nazwa wskazuje), przez kolano i na łydce kończąc. Czuję się też po prostu mniej pewnie na prawej nodze. Ma to też przełożenie na moją technikę biegu. Prawa noga (ta z defektem) porusza się bardziej do środka niż lewa, przez to też często ocieram prawym butem o lewą łydkę podczas biegu. Ciekaw jestem co jest tego praprzyczyną. Pewnie jakaś wada postawy. Dobry fizjoterapeuta powinien mnie "ustawić". Gdybym nie biegał, to w ogóle nie czułbym potrzeby interweniowania, ale przez dużą ilość biegania to wszystko się pogłębia i człowiek nawet nie może się spokojnie schylić, bo coś nagle go zaczyna ciągnąć. Akurat udało mi się znaleźć dodatkowe zajęcie zarobkowe na lato i na początku sierpnia uderzam do fizjo. Do tego czasu zdążę ogarnąć rynek. Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że problem z nogą nie jest na tyle głęboki, że wciąż mogę normalnie trenować.
Skoro ja już teraz mam tego typu problemy, to boję się myśleć jakie naleciałości mają osoby po 20 latach siedzenia za biurkiem
Trening - koniec tygodnia regeneracyjnego:
No więc jestem już po tygodniu regeneracyjnym. Miałem przez ten tydzień 3 delikatne rozbiegania i odrobinkę przebieżek. O ile przez te pierwsze pół sezonu miałem cały czas poczucie bycia prowadzonym w sposób bardzo asekuracyjny, to teraz się to zmieni. Dochodzi 6sty dzień biegowy w tygodniu, a sam trening staje się dużo bardziej intensywny. Pojawiły się nawet tempo runy, jest też dużo pracy interwałowej. Będę musiał się w to wkręcić, bo zdążyłem się chyba trochę rozleniwić przez te 5 dni biegowych w tygodniu Będę teraz przez jakiś czas bardziej aktywny w pisaniu bloga. Zobaczycie co mam na myśli z tym treningiem.
Amatorzy, dbajcie o zdrowie!
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
09.07.2013
Start: Godzina 20:30, 22°C - w porządku.
50min E (4:47min/km)
Łączny dystans: 10,5KM
Zaczynamy.
Ahoj
Start: Godzina 20:30, 22°C - w porządku.
50min E (4:47min/km)
Łączny dystans: 10,5KM
Zaczynamy.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
10.07.2013
Start: Godzina 20:30, 23°C, momentami silny wiatr.
15 min E (4:45min/km)
ZB 15x1min/ p 1min Trucht
10min E (4:57min/km)
Łączny dystans: 11,8KM
Tempo minutówek dość niejednolite przez wiatr. Bywało, że powtórzenie pod górkę było lżejsze niż te z górki (delikatne "wzniesiątko"). Tempo głównie od 3:15 do 3:30, z dwoma wyjątkami, kiedy to wlazło po 3:40 przez owy wiatr.
-------------------------
Wczoraj, po blisko pół roku robienia wszystkich treningów w Pumach 300, ubrałem stare Jomy 3000 i chciałem stwierdzić, że już wiem dlaczego zawodnicy mają w dupie ten cały minimalizm. Stwierdzam też, że moje stopy po Pumach 300 to jedno wielkie zrogowacenie. Czas się rozglądać za czymś mniej mini, za jakąś pseudo startówką do 240g. Ma być tanio, bez/niewiele wsparcia, bez wentylacji podeszwy i z jakimś niezbyt wysokim zapiętkiem (ewentualnie z łatwym dostępem do jego usunięcia).
Myślałem o Asics'owych Hyperspeedach, ale jak zobaczyłem, że mają dziurki w podeszwie, to szybciutko zmieniłem zdanie. Chodziły mi też po głowie Brooks Green Silence, ale one w ogóle nie mają bieżnika i nawet na najmniejszych śniegach bym na nie narzekał. Trza mi czegoś bardziej żelazkowatego - ale bez przesady - do ciągłych i rozbiegań.
Coś pokroju Saucony Fastswitch 5/6, albo Mizunio Wave Musha 5. EDIT: Może nawet takie Brooks Racer ST4/5 - na amazonie są za ok 200zł
Będę się rozglądać.
Ahoj
Start: Godzina 20:30, 23°C, momentami silny wiatr.
15 min E (4:45min/km)
ZB 15x1min/ p 1min Trucht
10min E (4:57min/km)
Łączny dystans: 11,8KM
Tempo minutówek dość niejednolite przez wiatr. Bywało, że powtórzenie pod górkę było lżejsze niż te z górki (delikatne "wzniesiątko"). Tempo głównie od 3:15 do 3:30, z dwoma wyjątkami, kiedy to wlazło po 3:40 przez owy wiatr.
-------------------------
Wczoraj, po blisko pół roku robienia wszystkich treningów w Pumach 300, ubrałem stare Jomy 3000 i chciałem stwierdzić, że już wiem dlaczego zawodnicy mają w dupie ten cały minimalizm. Stwierdzam też, że moje stopy po Pumach 300 to jedno wielkie zrogowacenie. Czas się rozglądać za czymś mniej mini, za jakąś pseudo startówką do 240g. Ma być tanio, bez/niewiele wsparcia, bez wentylacji podeszwy i z jakimś niezbyt wysokim zapiętkiem (ewentualnie z łatwym dostępem do jego usunięcia).
Myślałem o Asics'owych Hyperspeedach, ale jak zobaczyłem, że mają dziurki w podeszwie, to szybciutko zmieniłem zdanie. Chodziły mi też po głowie Brooks Green Silence, ale one w ogóle nie mają bieżnika i nawet na najmniejszych śniegach bym na nie narzekał. Trza mi czegoś bardziej żelazkowatego - ale bez przesady - do ciągłych i rozbiegań.
Coś pokroju Saucony Fastswitch 5/6, albo Mizunio Wave Musha 5. EDIT: Może nawet takie Brooks Racer ST4/5 - na amazonie są za ok 200zł
Będę się rozglądać.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
11.07.2013
Start: Godzina 20:30, 18°C, pochmurno. Miła pogoda.
60min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Jeszcze ćwiczenia mnie czekają.
Jutro laba od biegania.
Ahoj!
Start: Godzina 20:30, 18°C, pochmurno. Miła pogoda.
60min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Jeszcze ćwiczenia mnie czekają.
Jutro laba od biegania.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
13.07.2013
Start: Godzina 18:00, 15°C, deszcz, wietrznie - pogoda OK, ale przez deszcz trzeba było mrużyć oczy.
15min E (4:45min/km) - Cross
35min ciągłego po 3:56min/km
5min E (5:16min.km)
4x30sec / p 2min Spacer - Tempa: 3:05, 3:02, 2:51, 2:49 min/km
17min E (4:58min/km) - Cross
Łączny dystans: 17,75KM
Zacny trening. Ten deszcz był upierdliwy podczas ciągłego. Wybyłem poza Warszawkę i trening robiłem w świetnych okolicznościach przyrody, a na odcinku asfaltowym cisza, żadnych aut. Raj dla biegacza. Las z obu stron, momentami cross, później jezioro z jednej mańki... No i ta jakość powietrza
Ahoj!
Start: Godzina 18:00, 15°C, deszcz, wietrznie - pogoda OK, ale przez deszcz trzeba było mrużyć oczy.
15min E (4:45min/km) - Cross
35min ciągłego po 3:56min/km
5min E (5:16min.km)
4x30sec / p 2min Spacer - Tempa: 3:05, 3:02, 2:51, 2:49 min/km
17min E (4:58min/km) - Cross
Łączny dystans: 17,75KM
Zacny trening. Ten deszcz był upierdliwy podczas ciągłego. Wybyłem poza Warszawkę i trening robiłem w świetnych okolicznościach przyrody, a na odcinku asfaltowym cisza, żadnych aut. Raj dla biegacza. Las z obu stron, momentami cross, później jezioro z jednej mańki... No i ta jakość powietrza
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
14.07.2013
Start: Godzina 22:00, 19°C, momentami wietrznie - fajna pogoda.
60min E (4:44min/km)
Łączny dystans: 12,5KM
Motywacja i wiara jest. Walczymy dalej.
Ehh.. Gdyby tylko ten problem z nogą zniknął
Ahoj!
Start: Godzina 22:00, 19°C, momentami wietrznie - fajna pogoda.
60min E (4:44min/km)
Łączny dystans: 12,5KM
Motywacja i wiara jest. Walczymy dalej.
Ehh.. Gdyby tylko ten problem z nogą zniknął
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
15.07.2013
Start: Godzina 21:00, 18°C, wietrznie - pogoda ok.
30min E (4:40min/km)
10x100/100 - po 17sec, pod wiatr.
10min E (4:46min/km)
Łączny dystans: 11,05KM
Podczas drugiej przebieżki doznałem nieprzyjemnego ucisku kolana z obu stron. Ten mój problem z nogą ciągle postępuje...
Dzisiejszy trening przekonał mnie, że nie ma co czekać na sierpień. Za duże ryzyko. Jutro umawiam się na wizytę u fizjo.
Ahoj
Start: Godzina 21:00, 18°C, wietrznie - pogoda ok.
30min E (4:40min/km)
10x100/100 - po 17sec, pod wiatr.
10min E (4:46min/km)
Łączny dystans: 11,05KM
Podczas drugiej przebieżki doznałem nieprzyjemnego ucisku kolana z obu stron. Ten mój problem z nogą ciągle postępuje...
Dzisiejszy trening przekonał mnie, że nie ma co czekać na sierpień. Za duże ryzyko. Jutro umawiam się na wizytę u fizjo.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
16.07.2013
Start: Godzina 21:30, 19°C, wietrznie - pogoda ok.
15min E (4:46min/km)
5x 4min / p 4min Trucht - Tempa: 3:34, 3:44, 3:37, 3,44, 3:40
10min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 13,77KM
Te wolniejsze powtórzenia były pod wiatr i pod delikatną górę. Od drugiego powtórzenia zaczęło mi znacznie telepać w żołądku i tak już się ciągnęło do końca treningu - nie mogłem się skupić.
Dzwoniłem do fizjo... Wizyta dopiero na 29. Urlop. Postaram się dotrwać i nie rozsypać do tego czasu, ale jeżeli poczuję jakieś znaczne zmiany, to pójdę do innego fizjo z tej kliniki. Wolałbym jednak poczekać na tego konkretnego, bo ioannah pomogła wtedy, kiedy wszyscy inni zawiedli
Ahoj
Start: Godzina 21:30, 19°C, wietrznie - pogoda ok.
15min E (4:46min/km)
5x 4min / p 4min Trucht - Tempa: 3:34, 3:44, 3:37, 3,44, 3:40
10min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 13,77KM
Te wolniejsze powtórzenia były pod wiatr i pod delikatną górę. Od drugiego powtórzenia zaczęło mi znacznie telepać w żołądku i tak już się ciągnęło do końca treningu - nie mogłem się skupić.
Dzwoniłem do fizjo... Wizyta dopiero na 29. Urlop. Postaram się dotrwać i nie rozsypać do tego czasu, ale jeżeli poczuję jakieś znaczne zmiany, to pójdę do innego fizjo z tej kliniki. Wolałbym jednak poczekać na tego konkretnego, bo ioannah pomogła wtedy, kiedy wszyscy inni zawiedli
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
17.07.2013
Start: Godzina 22:00, 21°C - pogoda ok.
70min E (4:51min/km)
Łączny dystans: 14,5KM
Dziś też źle rozegrałem posiłki i znowu mi telepało w żołądku.
Oby do 29-tego...
Ahoj
Start: Godzina 22:00, 21°C - pogoda ok.
70min E (4:51min/km)
Łączny dystans: 14,5KM
Dziś też źle rozegrałem posiłki i znowu mi telepało w żołądku.
Oby do 29-tego...
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
18.07.2013
Start: Godzina 22:00, 21°C - duszno.
60min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Muszę się zebrać w sobie i wychodzić chociaż o tej 21. Ciężko zasnąć.
Jutro laba.
Ahoj
Start: Godzina 22:00, 21°C - duszno.
60min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Muszę się zebrać w sobie i wychodzić chociaż o tej 21. Ciężko zasnąć.
Jutro laba.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
20.07.2013
Start: Godzina 20:00, 20°C, wietrznie - pogoda nawet ok.
15min E (4:41min/km)
2x 15min po 3:58min/km / p 5min Trucht
5min E (5:07min/km)
2x 45sec / p 3min Spacer/Trucht - Tempa: 2:56, 3:02min/km
10min E (4:52min/km)
Łączny dystans: 15,5KM
Na pierwszym powtórzeniu 15-minutowym strasznie mi wiało w twarz. Wiało na tyle mocno, że aż zaczynałem się zastanawiać czy w ogóle dam radę to pociągnąć, taka nieustanna walka z myślami. Ostatecznie się udało, ale kosztowało mnie to naprawdę dużo... Powinienem był zwolnić do jakichś 4:15. Czemu tego nie zrobiłem? No właśnie. Czemu? Głupi żem.
Po pierwszym powtórzeniu czułem już zbyt mocne wyczerpanie jak na ten etap treningu i wiedziałem, że w dalszej części może być ciężko. Na drugim powtórzeniu już wiało w plecy i było o niebo łatwiej. Po 15-minutówkach pojawiły się sygnały odwodnienia. Dziwna sprawa, bo ani ciepło jakoś strasznie nie było, a ja w ciągu dnia też piłem normalnie. Nie wiem, może to ten wiatr na pierwszym powtórzeniu. Czułem, że jest już kiepsko. Czułem się trochę słabo, ale spróbowałem podejść pod drugą część treningu. Pierwsza 45-sekundówka była bardzo wymęczona, a po drugiej zaczęło mi się kręcić w głowie i szybciutko sobie przycupnąłem na trawniku. Powtórzeń miało być 4,a było 2. Poczekałem na jako taką poprawę na trawie i ruszyłem do domu.
Tak się zastanawiam co zrobiłem nie tak, że taki objaw się pokazał i nie mogę się doszukać niczego nadzwyczajnego odnośnie diety. Chyba po prostu przesadziłem z tą pierwszą 15-minutówką względem warunków. Następnym razem nie będę wykonywać takiego treningu na wale. Wiatr tam za bardzo dudni w pysk. Na sobotnie treningi tego typu będę też kitrać jakąś butelczynę z wodą w krzakach, a sam trening będę wykonywać na okrążeniach trochę dalej od domu. Najwyżej schłodzenie mi się wydłuży.
EDIT: Uuuu... Kicham. Może to jednak nie było odwodnienie?
Ahoj!
Start: Godzina 20:00, 20°C, wietrznie - pogoda nawet ok.
15min E (4:41min/km)
2x 15min po 3:58min/km / p 5min Trucht
5min E (5:07min/km)
2x 45sec / p 3min Spacer/Trucht - Tempa: 2:56, 3:02min/km
10min E (4:52min/km)
Łączny dystans: 15,5KM
Na pierwszym powtórzeniu 15-minutowym strasznie mi wiało w twarz. Wiało na tyle mocno, że aż zaczynałem się zastanawiać czy w ogóle dam radę to pociągnąć, taka nieustanna walka z myślami. Ostatecznie się udało, ale kosztowało mnie to naprawdę dużo... Powinienem był zwolnić do jakichś 4:15. Czemu tego nie zrobiłem? No właśnie. Czemu? Głupi żem.
Po pierwszym powtórzeniu czułem już zbyt mocne wyczerpanie jak na ten etap treningu i wiedziałem, że w dalszej części może być ciężko. Na drugim powtórzeniu już wiało w plecy i było o niebo łatwiej. Po 15-minutówkach pojawiły się sygnały odwodnienia. Dziwna sprawa, bo ani ciepło jakoś strasznie nie było, a ja w ciągu dnia też piłem normalnie. Nie wiem, może to ten wiatr na pierwszym powtórzeniu. Czułem, że jest już kiepsko. Czułem się trochę słabo, ale spróbowałem podejść pod drugą część treningu. Pierwsza 45-sekundówka była bardzo wymęczona, a po drugiej zaczęło mi się kręcić w głowie i szybciutko sobie przycupnąłem na trawniku. Powtórzeń miało być 4,a było 2. Poczekałem na jako taką poprawę na trawie i ruszyłem do domu.
Tak się zastanawiam co zrobiłem nie tak, że taki objaw się pokazał i nie mogę się doszukać niczego nadzwyczajnego odnośnie diety. Chyba po prostu przesadziłem z tą pierwszą 15-minutówką względem warunków. Następnym razem nie będę wykonywać takiego treningu na wale. Wiatr tam za bardzo dudni w pysk. Na sobotnie treningi tego typu będę też kitrać jakąś butelczynę z wodą w krzakach, a sam trening będę wykonywać na okrążeniach trochę dalej od domu. Najwyżej schłodzenie mi się wydłuży.
EDIT: Uuuu... Kicham. Może to jednak nie było odwodnienie?
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
21.07.2013
Start: Godzina 21:30, 23°C
50min E (4:45min/km)
Łączny dystans: 10,5KM
Ta wczorajsza niemoc nie wynikała jednak z odwodnienia. Coś mnie bierze. Dzisiaj też się pojawiła ta suchota w gardle. Muszę się mieć na baczności. Nogi są bardzo ok, ale i tak jestem kapkę osłabiony. Słabo się dziś biegło.
Dobra. Wspominałem wcześniej, że przez jakiś czas będę bardziej aktywny w "blogowaniu". No. To ten "czas" właśnie minął i teraz będę mniej aktywny
Momentami śledzę filmiki tych gości:
Gdzieś chyba niedaleko mnie mieszkają. Mają bardzo ciekawe podejście do diety, takie chyba trochę niewygodne dla większości dietetyków Ogólnie chłopaki żywią się takimi rzeczami jak ptasie mleczko, jakieś słodkie płatki śniadaniowe, ogólnie jedzą dużo tego, co przez większość byłaby uznana jako śmieciowe żarcie. Natomiast w tym ich podejściu nie ważne jest to czy jemy np: czekoladowe płatki błyskawiczne, czy jakiś ekologiczny owies, dla nich ważne są makro składniki i o ile właśnie te makro składniki się zgadzają, to nie ma dla nich różnicy czy żarcie jest "śmieciowe" czy jakieś pro zdrowotne. Ja tam biegły w tych KOKS sprawach nie jestem, ale najwyraźniej te ich podejście się sprawdza. Tutaj jest filmik już na tzw "Formie" Gdyby tak teraz porównać sylwetkę długasa...
Ahoj!
Start: Godzina 21:30, 23°C
50min E (4:45min/km)
Łączny dystans: 10,5KM
Ta wczorajsza niemoc nie wynikała jednak z odwodnienia. Coś mnie bierze. Dzisiaj też się pojawiła ta suchota w gardle. Muszę się mieć na baczności. Nogi są bardzo ok, ale i tak jestem kapkę osłabiony. Słabo się dziś biegło.
Dobra. Wspominałem wcześniej, że przez jakiś czas będę bardziej aktywny w "blogowaniu". No. To ten "czas" właśnie minął i teraz będę mniej aktywny
Momentami śledzę filmiki tych gości:
Gdzieś chyba niedaleko mnie mieszkają. Mają bardzo ciekawe podejście do diety, takie chyba trochę niewygodne dla większości dietetyków Ogólnie chłopaki żywią się takimi rzeczami jak ptasie mleczko, jakieś słodkie płatki śniadaniowe, ogólnie jedzą dużo tego, co przez większość byłaby uznana jako śmieciowe żarcie. Natomiast w tym ich podejściu nie ważne jest to czy jemy np: czekoladowe płatki błyskawiczne, czy jakiś ekologiczny owies, dla nich ważne są makro składniki i o ile właśnie te makro składniki się zgadzają, to nie ma dla nich różnicy czy żarcie jest "śmieciowe" czy jakieś pro zdrowotne. Ja tam biegły w tych KOKS sprawach nie jestem, ale najwyraźniej te ich podejście się sprawdza. Tutaj jest filmik już na tzw "Formie" Gdyby tak teraz porównać sylwetkę długasa...
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
27.07.2013
Dzień: 1 - początek.
Do dupy z tym wszystkim.
Najpierw jebło biodro, przez które już ze dwa miesiące się nie rozciągam, przez co cała praca nad szpagatem poszła w diabły, do tego od miesiąca w ogóle nie robię core, a jakby tego było mało, to teraz poszły mi plecy i nie mogę się schylić. Czyli teraz mam już wyłączone ruszanie prawą nogą w płaszczyźnie innej niż do przodu + schylanie się. Jest cudownie. Te moje ciało jest strasznie ułomne. W poniedziałek mam tą wyczekiwaną od miesiąca wizytę u fizjo. Może to coś pomoże... A byłem już szczęśliwy, że poprzez samodzielną rehabilitację udało mi się poprawić stan tej nieszczęsnej nogi/biodra/pośladkowego Ten mój kręgosłup to jakiś kawał chłamu, to w nim musi leżeć praprzyczyna tego całego cyrku. Ja nie mogę się spokojnie przygotować do niczego, bo muszę się poruszać jak 70 letni starzec.
Coraz bardziej mnie to wszystko !@#$%. Niech mi tylko jakiś cwaniak wyskoczy z minimalizmem, to mu powiem, że odkąd tylko zacząłem biegać w pumach, to na górze lewej pojawił się uraz, który może się okazać jakimś pęknięciem/złamaniem zmęczeniowym - nie mogę na w pełni korzystać z lewej stopy i przenosić na nią ciężaru (np wchodząc w zakręt) w każdej płaszczyźnie. Ale to już akurat mam od kilku ładnych miesięcy i nie jest aż tak upierdliwie. Pieprzone trendy...
Chyba nie będę w stanie zrobić treningu dzisiaj...
Pierwszą rzeczą po wypłacie będzie kupno prawdziwego łóżka. Pierdolę. Nie będę już spać na tapczanie z dziurą na środku. Mam dość. Muszę kombinować.
Ahoj
Dzień: 1 - początek.
Do dupy z tym wszystkim.
Najpierw jebło biodro, przez które już ze dwa miesiące się nie rozciągam, przez co cała praca nad szpagatem poszła w diabły, do tego od miesiąca w ogóle nie robię core, a jakby tego było mało, to teraz poszły mi plecy i nie mogę się schylić. Czyli teraz mam już wyłączone ruszanie prawą nogą w płaszczyźnie innej niż do przodu + schylanie się. Jest cudownie. Te moje ciało jest strasznie ułomne. W poniedziałek mam tą wyczekiwaną od miesiąca wizytę u fizjo. Może to coś pomoże... A byłem już szczęśliwy, że poprzez samodzielną rehabilitację udało mi się poprawić stan tej nieszczęsnej nogi/biodra/pośladkowego Ten mój kręgosłup to jakiś kawał chłamu, to w nim musi leżeć praprzyczyna tego całego cyrku. Ja nie mogę się spokojnie przygotować do niczego, bo muszę się poruszać jak 70 letni starzec.
Coraz bardziej mnie to wszystko !@#$%. Niech mi tylko jakiś cwaniak wyskoczy z minimalizmem, to mu powiem, że odkąd tylko zacząłem biegać w pumach, to na górze lewej pojawił się uraz, który może się okazać jakimś pęknięciem/złamaniem zmęczeniowym - nie mogę na w pełni korzystać z lewej stopy i przenosić na nią ciężaru (np wchodząc w zakręt) w każdej płaszczyźnie. Ale to już akurat mam od kilku ładnych miesięcy i nie jest aż tak upierdliwie. Pieprzone trendy...
Chyba nie będę w stanie zrobić treningu dzisiaj...
Pierwszą rzeczą po wypłacie będzie kupno prawdziwego łóżka. Pierdolę. Nie będę już spać na tapczanie z dziurą na środku. Mam dość. Muszę kombinować.
Ahoj
Ostatnio zmieniony 02 sie 2013, 19:23 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
28.07.2013
Dzień: 2
Coś czuję, że mój sezon już się skończył. Dobry ze mnie surowiec na sportowca
Ciekawe jak ja jutro będę pracować.
Jutro się odezwę odnośnie wizyty u fizjo. Ciekawe jak długa przerwa będzie wymagana. Może uda się mnie jeszcze poskładać.
Gatunek ludzki z pokolenia na pokolenie jest coraz bardziej skundlony.
Ahoj
Dzień: 2
Coś czuję, że mój sezon już się skończył. Dobry ze mnie surowiec na sportowca
Ciekawe jak ja jutro będę pracować.
Jutro się odezwę odnośnie wizyty u fizjo. Ciekawe jak długa przerwa będzie wymagana. Może uda się mnie jeszcze poskładać.
Gatunek ludzki z pokolenia na pokolenie jest coraz bardziej skundlony.
Ahoj
Ostatnio zmieniony 02 sie 2013, 19:23 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
29.07.2013
Dzień: 3
Byłem u fizjo.
Dostałem na te plecy ćwiczenia do robienia co godzinę. Będę żył. Przynajmniej jeżeli chodzi o plecy. Regeneracja może potrwać od trzech do nawet kilkunastu dni, więc nie jest jeszcze tak źle. Martwi mnie tylko, jak ja będę te ćwiczenia robić w pracy... Przyczyna? Wada postawy, złe "użytkowanie" kręgosłupa - cywilizacja i moja ignorancja., no i bieganie zapewne też. Teraz chodzę jak na szczudłach. Mam się nie schylać, nie garbić i dać się plecom zagoić. Nie jest to nic groźnego, a przynajmniej nic, co mogłoby mnie wyeliminować na resztę sezonu (takie są założenia).
Dostałem też wskazówki odnośnie konserwacji/pielęgnacji kręgosłupa.
A jeżeli chodzi o pośladek, to wpierw muszę wyleczyć plecy, żeby było można coś powiedzieć. Niby wiem coś tam więcej, ale diagnozy odnośnie dupy brak.
Z ćwiczeń, to teraz jedynie mogę wykonywać pompki. Wczoraj było 4x20 powtórzeń + 2x20 wieczorem. Dzisiaj pewnie też coś tam sobie walnę, ale tym razem trochę delikatniej,a żeby dać tym partiom odpocząć.
A więc leczmy się...
Ahoj
Dzień: 3
Byłem u fizjo.
Dostałem na te plecy ćwiczenia do robienia co godzinę. Będę żył. Przynajmniej jeżeli chodzi o plecy. Regeneracja może potrwać od trzech do nawet kilkunastu dni, więc nie jest jeszcze tak źle. Martwi mnie tylko, jak ja będę te ćwiczenia robić w pracy... Przyczyna? Wada postawy, złe "użytkowanie" kręgosłupa - cywilizacja i moja ignorancja., no i bieganie zapewne też. Teraz chodzę jak na szczudłach. Mam się nie schylać, nie garbić i dać się plecom zagoić. Nie jest to nic groźnego, a przynajmniej nic, co mogłoby mnie wyeliminować na resztę sezonu (takie są założenia).
Dostałem też wskazówki odnośnie konserwacji/pielęgnacji kręgosłupa.
A jeżeli chodzi o pośladek, to wpierw muszę wyleczyć plecy, żeby było można coś powiedzieć. Niby wiem coś tam więcej, ale diagnozy odnośnie dupy brak.
Z ćwiczeń, to teraz jedynie mogę wykonywać pompki. Wczoraj było 4x20 powtórzeń + 2x20 wieczorem. Dzisiaj pewnie też coś tam sobie walnę, ale tym razem trochę delikatniej,a żeby dać tym partiom odpocząć.
A więc leczmy się...
Ahoj
Ostatnio zmieniony 02 sie 2013, 19:23 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.