Skoor pisze:
Nie cierpie, jakby to nazwac "statycznych sportow?" Wszystkie silki, rowerki stacjonarne, gry zespolowe (siatka, noga, kosz itp), wszystko co dzieje sie w jednym miejscu mnie nudzi do tego stopnia, ze nawet jak widze jakis mecz to odrazu przelanczam program (swoja droga to ja wcale telewizji nie ogladam

). Plywac tez przestalem wyczynowo bo mnie to zwyczajnie znudzilo, ilez mozna ogladac to samo dno basenu...

Za to rower lubie bo krajobraz sie zmienia, bieganie tez

Ja to sama do końca nie wiem, jakimi kryteriami się kieruję.
Nie lubię dzwigac i się natężać w jakichś cudacznych pozycjach i jeszcze sekwencjach na dokładkę, nienawidze sportów z piłką- i w ogóle nie ma znaczenia jaka to piłka i co się z nią robi. Nie lubię ruszać się w zamkniętym pomieszczeniu - człowiek się jednocześnie dusi, poci jak prosię a do kompletu klimatyzajcja na niego wieje i ziębi- masakra. I nie lubię być częścią drużyny, więc uparwianie sportów druzynowych też odpada. Choć te lubię ogladać, niektóre.
Kolarstwo, chyba nabardziej drużynowy ze wszytkich sportów. Swoiste szachy ludźmi.
A futbol nawet lubię, ale australijski.Tej naszej piłki nożnej nienawidzę.
A futbol autralijski - Coś niesamowitego, to są dopiero zbóje i twardziele!

trochę słabo pojmuję zasady, ale i tak nie patrzę na wynik to co mi tam. :P
I hokej lubię ogladać, tez banda zbirów i jeszcze z kijami. Wesoło.
A raz obejrzałam CAŁĄ rozgrywkę krykieta. To trwa wieki i nie idzie NIC pojąć.
Wilma, jak tylko pomyślę o siłowni, to jednak dochodzę do wniosku, że BARDZO lubię jeżdzić na rowerze.

))
I tym optymistycznym akcentem
Dobranoc Państwu.
Karaluchy pod poduchy,
