Ależ się temat ożywił!
Fanx - po prostu szacuneczek...
Jakub738 - Jak napisałeś, że się zapisałeś, to mi przypomina znajomego, który po pijaku zapisał się na Budapeszt, a potem, jak to określił, od 10. km walczył o życie
![oczko ;-)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
(Jacek - tak to z Tadkiem było?). No ale Ty już biegałeś coś > 42195 m.
Skoro mnie już
Jacuś wywołał do tablicy, to się pochwalę. Też byłem na tym rajdzie przygodowym, na trasie pieszej (poniekąd niestety w większości pieszej, ale to za chwilę). Wbrew nazwie w tym roku orgi się nie popisały i na tej trasie nie było zadań specjalnych, co uczyniło to zwykłym BnO/MnO... Wszystko było super do około 16-17 km. poszedłem jedna z 2 dróg i wbiłem się w potok... Drogą po prostu woda płynęła na odcinku może 1 km. Póki szło omijać to było ok, i starałem się. Ale jak raz próbowałem obejść lasem i buta mi wessało, to było posprzątane. Buty przemoczone na wskroś i wiedziałem, że pojawienie się bąbli, to tylko kwestia czasu. Nauczony doświadczeniem zeszłego roku miałem ze sobą zapas plastrów, w miarę regularnie kontrolowałem się i jak tylko coś zaczęło wyłazić, to to zaraz zaklejałem. Trasa nawigacyjnie była bardzo prosta z wyjątkiem 2 PK, gdzie odnalezienie nie było oczywiste ze względu na różnorodność szczegółów terenu, jakie siłą rzeczy nie mogły znaleźć się na mapie 1:50 000. Kolejność zaliczania punktów była dowolna, ale akurat rozmieszczenie ich było takie, że nie szło tego za bardzo zepsuć - trasa była pętlą. Co prawda zacząłem od innego punktu niż powinienem, ale to ze względu na to, by w razie kłopotów pod koniec mieć blisko do bazy. Na szczęście z tej opcji nie musiałem korzystać :D. Jak już dotarłem do ostatniego PK, to wiedziałem, że zostało mi ze 4-5 km i większej krzywdy stopom już nie zrobię i wreszcie mogłem sobie pobiegać. WRESZCIE!!! Gościa z babką wyprzedziłem dosłownie przed metą - jakieś 150-200m przed :D. Na mecie zameldowałem się po 8h50' od startu, zaliczając wszystkie 22 PK, co dało mi 5 miejsce w stawce 18 uczestników :D.
Po wszystkim pogadałem z orgiem, dlaczego nie było zadań na trasie pieszej, to powiedział, że niektórzy nie chcieli zadań. To mu powiedziałem, że jak ktoś nie chce zadań, to niech jedzie na BnO, a nie na rajd przygodowy, że co to za przygody, gdzie nic się nie robi, tylko łazi. Niby przyznał mi rację. Zobaczymy za rok.
Na trasie spotkałem też ekipę Jacka - mam nadzieję, że moje wskazówki pozwoliły Wam szybko dotrzeć do PK z łucznictwem.
Jakub738 - co do jedzenia postanowiłem zaeksperymentować „kulinarnie” i na trasę wziąłem prócz picia i bananów 2 paczki musli. Co jakiś czas karmiłem się garścią musli popijając wodą i chyba zdało to egzamin, bo całą drogę czułem się dobrze i raczej nie opadałem z sił.
Co do obtarć to mam ten sam problem, który nasila się wraz ze wzrostem temperatury. Smaruję się zwykłą niveą i ganiam w bieliźnie z nogawkami, bo zaważyłem, że te obdarcia mam od spodenek, a nie od bielizny. Wiem też, że powinienem unikać bielizny z lycry, czy czegoś podobnego z Kalenji, co sobie kupiłem w zeszłym roku w Decathlonie - na zimę to to było dobre, ale na lato u mnie się nie sprawdza za bardzo. Może te wskazówki Ci coś pomogą.
Z żoneczką biegam dalej, po takiej pętli 5 km. Rozkręca się i z czasu 43-44' zeszliśmy już do 36-37
![uśmiech :-)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
.
Jakubie O. - fantastyczna fotka!
Pozdrawiam