Buty są piękne. Rozmiar pasuje! But wydaje się bardzo solidny. Faktycznie- zapiętek trochę zbyt "przegięty", delikatnie wżyna się w ścięgno Achillesa, ale chyba nie powinien mi w biegu przeszkadzać. Chyba będę w nich biegać bez skarpetek, bo tak super leżą. Mam nadzieję, że wystarczy miejsca do paluchów, zwłaszcza prawego (tu czasami bywał problem u mnie). Choć jeszcze nie biegałem (dziś już nie dam rady) to wydaje mi się wstępnie, że to był dobry zakup. Chyba warto było zainwestować, trochę dołożyć, lepiej się w nich czuje niż w M. RG2.
Są to jednak buty dosyć minimalistyczne, amortyzacji to za bardzo nie ma. Ale myślę, że będą dobre. No i teraz mając Sockwy i Phase'y mogę jechać na urlop i w końcu będę mógł biegać (w poprzednich moich wynalazkach była to na prawdę partyzantka, choć i taki etap fajnie było zaliczyć).
W "zero dropie" uczynionym domowym sposobem biegam od ok. 1.5 m-ca.Klanger pisze: A od kiedy biegasz w butach bez obcasa (równy poziom przodostopia i pięty)?
Ew. jak szybko zwiększasz dystans dziennych/tygodniowych wybiegań, pewnie jakiś plan pod maraton wykorzystujesz?
Pytam się dlatego, że Sockwa na stopach, i wrześniowy maraton moim skromnym zdaniem nie idą w parze... Delikatnie to nazywając, jest to średni pomysł, no chyba że będzie to marszo-bieg czy coś w ten deseń, ale i w takim wypadku przeszedłbym się na twoim miejscu kiedyś 40km w Sockwach, a najlepiej boso po to by zobaczyć o co mi chodzi, kiedy piszę że to średni pomysł. I to nie chodzi o Sockwa, ale ogólnie o płaskie buty. Ryzykusz dość ostro kontuzją stopy (moim skromnym zdaniem).
(...)
Po co ci ten maraton w tym roku?
Zdejmij buty, pojedź na polną drogę, ale taką ubitą, kamienistą jak cholera, a nie piaszczystą i zacznij biec boso w sposób poprawny, z punktu widzenia biomechaniki, nie na palcach, nie na pięcie, i zobacz ile tak naprawdę twoje ciało wytrzyma. Jak przebiegniesz 3 km i dasz radę na drugi dzień biec po takiej samej hardcoreowej drodze, to będzie duży sukces!
(...)
Zastanów się nad tym, bo jak twoim celem jest maraton (i nie mnie oceniać sensowność tego celu) to minimale, jeśli zaczynasz dziś z nimi przygodę to moim zdaniem bardzo zły pomysł.
W każdym innym przypadku (czyli bieganie bez konkretnego celu kilometrażowego) minimale to świetny pomysł, choć uważam, że skoro jest tak pięknie ze oknem, to lepiej biegać boso, a buty zostawić sobie na zimowe dni, ale... niech każdy robi co lubi najbardziej i co mu sprawia przyjemność, bo w końcu o to w tym wszystkim chodzi
Czy maraton to dobry pomysł? - Nie wiem. Ale trzyma mnie w ryzach, żeby biegać regularnie, zwiększać dystanse. Biegam według schematu treningowego z bieganie.pl - maraton dla początkujących w 14 tygodni.
Czy mi się uda przebiec w minimalach? Czy w ogóle uda mi się go przebiec? - Zobaczymy, ale dlaczego nie spróbować. Jest jeszcze trochę czasu i treningów przede mnie, więc jak zobaczę, że amortyzacja w Skorach jest nie wystarczająca dla mnie, to może kupię coś "grubszego". Z drugiej strony - sam fakt, że po 2 w końcu nie najkrótszych pierwszych biegach w Sockwach zniosłem to "przyzwoicie" i dalej chce w nich biegać - napawa mnie optymizmem. Te doświadczenia w Sockwach zachęcają też by faktycznie całkiem zrzucić obuwie, i kto wie, może podczas urlopy będą do tego okazje.
Choć to co opisuje Klanger - bieganie po ciemku w lesie, gdzie stopy same omijają wszystkie przeszkody - wydaję mi się "czarną magią".

Jak trochę pobiegam w Skorach, to postaram się tu jeszcze podzielić swoimi opiniami.
A jak tam Hassy w nowo zakupionych Sockwach
