Wlasnie wracam. Fajnie sie bieglo. Lzej niz wczoraj, choc plasko znow nie bylo. Netto 50:20. Reszta pozniej

------------------
edycyjnie:
Już jest później

Trochę głodna byłam, muszę poczekać, aż mi się poukładają te sałatki. To i napiszę przy okazji

Przyjechaliśmy gdzieś ok 15:30. Biuro zawodów - rach ciach, koszulka fajna, nie wiadomo dlaczego dostałam jeszcze filiżankę - w to mi graj



Poszłam się przebrać, potem w końcu dotelepał się Cichy, pogadaliśmy i czea się było porozgrzewkować. No to do roboty. W międzyczasie się okazało, że jednak są dwie pętle, co oznacza, że trzeba będzie wbiegać w kierunku mety dwa razy. Tiaaa

No ale w końcu pobiegliśmy. Po starcie przypomniało mi się, że po 2km rozgrzewce nie wyzerowałam garminiaka, ale już nie chciałam kombinować, zresztą i tak patrzyłam na tempo tylko. Do ok 6km trzymałam się z Grzegorzem i Kubą, rozśmieszali mnie tak, że nie mogłam biec, a już apogeum przypadło chyba na 2km. Abo w trakcie jazdy rozmawialiśmy na temat poruszany w tej dyskusji. No i biegniemy, i przed nami taki zawodnik, który z nosa na lewo, na prawo i nagle słyszymy, że zbiera się żeby jeszcze przed siebie sobie ulżyć


Porównując oba biegi, dzisiaj zdecydowanie lepiej. Trasa do lekkich nie należała (a to pewno przez to, że Cichy jednak na walcu w nocy jeszcze bardziej teren pofałdował

Międzyczasy takie: 4:50/ 4:59/ 4:56/ 5:09/ 5:11/ 5:04/ 4:51/ 4:43/ 5:09/ 5:09
Niestety, tempo "trochę" szarpane, ale różnica wynika z różnicy terenu. Jednak biorąc pod uwagę to, że wczoraj też lekko nie było, to chyba jest ok, skoro wynik wyszedł 17 sek lepszy - mała rzecz a cieszy

Popracuję trochę nad wytrzymałością i na jesieni powinno być lepiej

Wogle trochę dużo tych startów, bo od Maniackiej to już mam 10 biegów zaliczonych (1 półmaraton, 1 na 15km, reszta na dychę). A w 2012 brałam udział w 9 zawodach przez cały rok. Dlatego następne zawody, to dopiero w sierpniu. No, jeszcze za tydzień, ale to raczej ścigać się nie będę. Ale później, to już na pewno w sierpniu dopiero
